„Masz ochotę na spacer z Macho? ;)” – miły sms na początek dnia. Jestem już w domu tydzień i cieszę się, że jednak zostałam w Londynie. Moi przyjaciele są niesamowici! Zwłaszcza Harry, jesteśmy jak dwie bratnie dusze. Odpisałam krótkie „ok” i przygotowałam się do wyjścia. Od dwóch dni pada śnieg, więc nie obyło się bez kozaków i grubej kurtki. Kiedy zeszłam na dół od razu spotkałam lokatego.
- Ooo hej, ty już tu?- podeszłam i przytuliłam go na przywitanie.
- Taaak, wyszedłem wcześniej, a teraz dopiero napisałem.
- A jakbym odmówiła?
- Nie odmówiłabyś – uśmiechnął się, a ja oczywiście spaliłam buraka.
- Jak tam z Emilią? – skierowaliśmy się w stronę parku i zaczęliśmy rozmowę.
- A jak ma być? Dobrze, a czemu pytasz?
- A nic, nic. Tak po prostu… Jakie plany na święta? – szybko zmienił temat.
- Nie myślałam jeszcze nad tym, ale pewnie pojadę do rodziny. A ty?
- W wigilię musimy być w Londynie, to samo w Boże Narodzenie… - spuścił smutny wzrok.
- Co? To już przesada, nawet świąt nie możecie mieć wolnych?
- Promujemy teraz nową płytę, więc… Spędzimy święta razem z Milą i Tonym.
- A ona nie chce lecieć do Polski?
- Mówi, że woli być z mężem i z nami.
- Ahaa… - westchnęłam i nagle usłyszałam:
- Gabi!! Gabi zaczekaj! – obejrzałam się i zobaczyłam wysokiego chłopaka, podbiegł do nas i od razu mnie przytulił. Nie wiedziałam co myśleć , stałam jak wryta. – Jak ja cię dawno nie widziałem! Jak się czujesz? Byłem parę razy w szpitalu, ale jeszcze byłaś w śpiączce.
- Yyyy… Taaak, obudziłam się jakiś tydzień temu.
- Słyszałem, nie mogłem wpaść, bo byliśmy w trasie. Przepraszam.
- No nic się nie stało… - popatrzyłam się na Harry`ego, ale on totalnie nas olał i patrzył się w drugą stronę.
- Gabi wszystko w porządku?- spytał chłopak, kładąc ręce na moje ramiona.
- Taaaak, tylko…
- Gabi musimy iść – przerwał mi Harry, łapiąc za rękę.
- No tak, ciągle zazdrosny? – spytał nieznajomy.
- Zamknij się, po prostu musimy iść – Harry próbował go spławić.
- Jasne, trzymaj się Gab – jeszcze raz mnie przytulił i odszedł. Patrzyłam się na niego chwilkę, a potem odezwałam się do Harolda:
- Kto to był? I o co miałeś być zazdrosny?
- O nic, gadał głupoty... – odwrócił wzrok.
- A kto to w ogóle był?
- Twój znajomy, dobra chodźmy, bo już masz czerwony nosek – uśmiechnął się i musnął mnie palcem po nosie.
- Coś mi tu śmierdzi.
- Dziwisz się? Tyle kaczek dookoła.
- Nie haha, chodzi mi o tego kolesia – pokazałam palcem.
- Przestań się przejmować i chodź! – pociągnął mnie za rękę i wróciliśmy do jego apartamentu. Zostawiliśmy Macho i poszliśmy odwiedzić Milę i Louisa. Drzwi były otwarte, więc weszliśmy i od razu usłyszeliśmy krzyki Mili:
- Nie obchodzi mnie co chciałaś! Masz jej powiedzieć prawdę, albo ja to zrobię! – krzyczała z kuchni. Kiedy weszliśmy, zobaczyliśmy że rozmawia przez telefon. Zauważając nas szybko skończyła rozmowę:
- Muszę kończyć. Hej!
- Heeej, z kim gadałaś? – spytałam.
- A to… to koleżanka z grupy. Ale macie czerwone nosy! Aż tak zimno na dworzu?
- Troszeczkę, o co się z nią kłóciłaś?- nie dawałam za wygraną.
-Ymm o nic, takie tam głupoty.
- Wyglądało na coś poważnego.
- Gabi daj spokój. Chcecie herbaty?- spytała od razu nalewając wody do czajnika. Wyszłam z kuchni i poszłam na górę zobaczyć małego. Louis bawił się z nim w jego pokoiku. Dołączyłam się do zabawy. Kto jak kto, ale Lou umiał się bawić z dziećmi- Tony cały czas uśmiechał się od ucha do ucha. Jednak kiedy nadeszła potrzeba zmiany pieluszki Lou spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół po Milę.
- Harry to słodkie ale nie wiem czy to najlepszy pomysł, a jak jej się przypomni? – usłyszałam głos Mili, oboje siedzieli w salonie z kubkami herbaty.
- Ymm Mila, Lou cię prosi na górę. Misja kupa – powiedziałam, a ona złapała się za głowę i minęła mnie na schodach. Dosiadłam się do Harry`ego i wzięłam swoją herbatę.
- O czym rozmawialiście?
- Wszystko byś chciała wiedzieć! – uśmiechnął się.
- Nie wszystko, tylko o czym gadają moi przyjaciele!
- Przyjaciele… - wyszeptał. – Zwykła pogawędka, gadałaś dzisiaj z mamą?
- Nie, a co?
- Może zadzwoń do niej teraz.
- Czemu tak nalegasz? Zadzwonię jak wrócę.
- Jak chcesz- popatrzyłam się na niego dziwnie, o co mu chodziło?
- Yhhh, no już dobra– wstałam i wyjęłam komórkę, schowałam się do kuchni i wybrałam numer do mamy.
- Słucham?
- Hej mamo, to ja Gabi.
- O cześć skarbie, jak się czujesz?
- Dobrze, nie martw się.
- Cieszę się, że już ci lepiej.
- Ymmm… mamo chcesz mi coś powiedzieć?- spytałam, a w słuchawce nastała cisza. – Mamo?
- Kocham cię skarbie.
- Tylko tyle?
- A co chciałaś usłyszeć?
- No nic… Też cię kocham. To paa- rozłączyłam się i wróciłam do salonu, gdzie siedział też już Lou.
- Jak tam, sytuacja opanowana? –zaśmiałam się do niego.
- Taak, a u ciebie?
- A jaka? Nic się przecież nie dzieje – odpowiedziałam, a on spojrzał się na Harry`ego.
- Co tam u mamy?- spytał lokaty.
- A co ty się nią tak interesujesz? Zakochałeś się czy co? – zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie dziwnie. Skończyliśmy temat. Wróciła Mila z Tonym i zaczęliśmy nową rozmowę. Dziwnie się zachowywali, jakby coś chcieli mi powiedzieć. W końcu nie wytrzymałam.
- Ej o co chodzi? Chcecie mi coś powiedzieć?
- Gadałaś z mamą? –spytała Mila.
- Co wam z tą moją mamą! Tak gadałam i co? – odpowiedziałam, a Mila patrzyła na mnie smutnie.
- Co za tchórz- powiedziała ściszony głosem.
- Słucham?! Powiedźcie o co chodzi, bo zaraz oszaleję! – podniosłam głos. Na to Mila wstała i zaczęła coś szukać w komodzie. Kiedy wyciągnęła kolorowe pudełko usiadła obok mnie i mi je wręczyła.
- Otwórz.
- Co to jest?
- Po prostu to otwórz –westchnęłam i otworzyłam pudełko. W środku było pełno zdjęć. Byłam na nich ja, moja mama i jakiś mężczyzna… To niemożliwe!
- Kto to jest? – spytałam pokazując na niego.
- Nie poznajesz go?- spytał Louis.
- Czy to, nie, przecież mój tata tak nie wygląda!
- Gabi, to twój prawdziwy tata- powiedziała Mila.
- SŁUCHAM?! A kim był ten koleś w szpitalu?!
- To chłopak twojej mamy… - odpowiedziała patrząc w ziemię. Nie mogłam w to uwierzyć, w mojej głowie siedział mężczyzna ze zdjęć, a nie ten cały Artur…
- Co się z nim stało? – spytałam po chwili.
- Zmarł 8 miesięcy temu –popatrzyłam się na nią i odłożyłam pudełko. Wyszłam na balkon, to nic że padał śnieg, a ja była w samych skarpetkach, musiałam to sobie poukładać. Minęło dobre pół godziny, kiedy poczułam na sobie czyjeś ramię.
- Gabi, chodź do środka – usłyszałam głos Harry`ego.
- Jak ona mogła, ona jest moją matką? – spojrzałam na niego, nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.
- Ona… po prostu… Nie wiem jak ją wytłumaczyć.
- Bo się nie da! Nie wierzę, że mogła mnie tak okłamać. Czy jest coś jeszcze o czym powinnam wiedzieć?!- spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie przez chwilę.
- Wiesz…
- TAK?!
- Niee… - spuścił wzrok, a ja nabrałam powietrza.
- Muszę zadzwonić – weszłam do środka i zabierając telefon, zamknęłam się w łazience.
- Halo, Gabi? Coś się stało? – usłyszałam.
- Jak mogłaś?!
- Ale skarbie o co chodzi?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi?! Jak mogłaś mnie tak okłamać! – krzyknęłam, a w słuchawce znowu nastała cisza. – Nie masz odwagi, żeby mi nawet odpowiedzieć?!
- Gabi ja…
- Wiesz co?! Zamknij się już! Raz na zawsze! – krzyknęłam i rozłączyłam się. Chwilę stałam w bezruchu patrząc na odbicie w lustrze. Szybko wyszłam z toalety i popatrzyłam się na moich przyjaciół.
- Chcę zobaczyć swojego Twittera.
- Co? Po co? – spytała Mila.
- Chcę wiedzieć co jeszcze przede mną ukrywacie.
- Gabi przecież my…
- Skoro nawet moja matka mnie okłamała, to skąd mam wiedzieć, że wy tego nie zrobiliście? – nic nie odpowiedziała tylko spojrzała się na Harry`ego, który był już cały blady. Pokiwałam głową i zgarnęłam laptopa Mili, który stał na stole. Nie wiem czemu wcześniej nie przyszło mi do głowy sprawdzenie moich stron. Po prostu o tym nie myślałam. Niestety nie pamiętałam ani loginu ani hasła, popatrzyłam się na Milę, a jej twarz wyrażała strach.
- Pomożesz czy nie? – spytałam, a ona powoli podeszła i wpisała wszystkie potrzebne rzeczy.
Kilka stron spamu, przewijałam i przewijałam. Wiele wiadomości od różnych dziewczyn, które życzyły mi powrotu do zdrowia. Jedna wiadomość zwróciła moją uwagę : „Harry bez ciebie nie jest już taki sam. Gabi wracaj!” przeczytałam to kilka razy, a potem przeniosłam wzrok na Harry`ego. Siedział ze spuszczoną głową, czytałam dalej. „ Harry vs Nathan, kto?” tweet ze zdjęciami Harry`ego i chłopaka, którego spotkaliśmy z parku. Weszłam na profil Harrego, zobaczyłam moje zdjęcie jak śpię z opisem: Czy ona nie jest piękna? No ja już prawie oszalałam, wstałam od kompa i podeszłam do lokatego.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Pytałam, czy jest coś o czym powinnam wiedzieć, a ty powiedziałeś, że nie ma nic takiego! –mówiłam, a on milczał.
- Spokojnie Gab – uspokoiła mnie Mila.
-Jak, jak mam być spokojna? Jeszcze chcecie mi coś powiedzieć?! Może Tony to mój syn?! – krzyknęłam.
- Przestań!
- Przepraszam Mila, ale wy się po prostu mną bawicie. I to wszyscy! – powiedziałam patrząc na Harry`ego. Założyłam buty i wyszłam. Pobiegłam szybko do parku, musiałam gdzieś odreagować, a w domu czekała na mnie Em, która zaczęła by o wszystko wypytywać. Usiadłam na ławce i zakryłam twarz rękoma. Siedziałam skulona nie patrząc na to, że robi się ciemno i że śnieg coraz mocniej padał. Kiedy poczułam już jak mi zimno, zawróciłam do domu.
- Boże Gabi! Wszyscy się o ciebie martwiliśmy! Gdzieś ty była! – „powitała” mnie Em.
- Musiałam pomyśleć.
- I co wymyśliłaś?
- Nic, nic mnie tu nie trzyma, a już zwłaszcza w Polsce.
- Nie pieprz głupot. Tu cię trzyma bardzo dużo.
-Słucham? Chyba tylko te kłamstwa trzymały.
- A tak właściwie, to o co ci chodzi? O to że Harry ci nie powiedział, że jesteście parą? – powiedziała jakby to nic nie było.
- A to dla ciebie nic nie znaczy?
- Ahhh głupiutka Gabi – objęła mnie.- A nie pomyślałaś, że Harry chciał, żebyś była z nim, bo go kochasz, a nie bo się tak przyjęło?
- Nie rozumiem.
- Nie chciał na tobie nic wymuszać, chciał żebyś na nowo się w nim zakochała. A ty go teraz odrzuciłaś.
- A jak ty byś się poczuła, jakby wszyscy cię okłamywali?
- Na pewno źle, ale już wyrzuciłaś z siebie złe emocje więc relax.
- Ale…
- Żadne ale – zamknęła mi buzię i zaczęła ściągać mokry płaszcz. – Idź, weź gorącą kąpiel – westchnęłam głęboko i weszłam do łazienki. Prawie zasnęłam w tej wannie, ale po kąpieli czułam się już dużo lepiej. Em właśnie skończyła rozmawiać przez telefon.
- To był Harry, martwił się – powiedziała mi, a ja udawałam, że mnie to nie obchodzi. – Yhh, gdzie spędzisz święta? –spytała.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz, to już za parę dni!
- No ale nie wiem, do Polski nie pojadę, nie po tym co moja matka zrobiła.
- To może zostaniesz tu z Milą i chłopakami?- wzruszyłam ramionami.
- Em przepraszam, że pytam ale musze się upewnić.
- O co chodzi?
- Czy ty też coś przede mną ukrywasz? – spytałam, a ona wyraźnie się podenerwowała.- Widzę, że tak, raczysz mi o tym powiedzieć? – spytałam zirytowana.
- Chodzi o to, że… Pokłóciłyśmy się, nie gadałyśmy przez 5 miesięcy.
- O co się pokłóciłyśmy?
- Czy to ważne? Od dawna chciałam cię przeprosić, ale nie miałam odwagi. Myślałam, że jak nie będziemy do tego wracać, to wszystko się ułoży…
- No to chyba się myliłaś. Boże, ludzie! Myślałam, że przy was szybko wszystko sobie poukładam, ale wy ominęliście tyle rzeczy z mojego życia!
- Chcieliśmy jak najlepiej…
- Gówno a nie, mam was dość – powiedziałam i od razu poszłam się położyć. Byłam zdenerwowana przez co nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o Harrym i o tym chłopaku, jak mu tam? Nathan? Jakoś tak. Najwidoczniej nie wiedział o mojej amnezji, a z tego co zauważyłam zalazł Harremu za skórę. Postanowiłam się coś o nim dowiedzieć. Rano zadzwoniłam do Mili, na nią byłam zła najmniej, w końcu to ona odważyła się powiedzieć mi o moim tacie… Spotkałam się z nią na mieście. Udałyśmy się do jakieś kawiarni i przy słodkich ciastkach zaczęła rozmowę.
- Jesteś zła?
- Na ciebie już nie.
- Ja mu odradzałam ten pomysł, ale on się uparł i nie chciał mnie słuchać!
- On naprawdę myślał, że takie coś nie wyjdzie na jaw? –spytałam z ironią, a ona pokiwała głową. – Nie dość, że moja matka mnie okłamała to i wy. A i jeszcze z Em się pokłóciłam…
- Znowu?! Znaczy… O co?
- Aha, czyli o tym też wiedziałaś. No naprawdę super.
- Przepraszam… Obiecuję, że od dzisiaj mówię wszystko! – wyciągnęła dwa palce.
- Dziękuję. Powiesz mi coś o tym Nathanie?
- A co cię tak zainteresował?
- Proszę cię, nie prowokuj mnie. Po prostu chcę dowiedzieć się tylu rzeczy, ile przede mną ukryliście.
- Ah… no więc. Byłaś z nim przez jakiś okres, nie było to nic poważnego. Nie kochałaś go…
- A co ma do tego Harry?
- Można powiedzieć, że byłaś z Nathanem, żeby zrobić mu na złość.
- Że co?
- Bo to było tak…- opowiedziała mi dłuuuugą historię. Trudno uwierzyć, że całe moje życie to niemal brazylijska telenowela. Nigdy nie miałam nawet chłopaka, a w ciągu 2 lat miałam ich, aż dwóch z czego z jednym już się rozstałam i znowu zeszłam.
- To jak? Dasz Harry`emu szansę?
- Zobaczę…
- Jasne. Zostaniesz z nami na święta? Pomożesz mi z jedzeniem – zaśmiała się.
- Spoko i tak chyba nie mam innego wyjścia.
- Łooo, opanuj swój entuzjazm. Dobra, ale to musimy kupić prezenty. To będzie twój pierwszy bożonarodzeniowy prezent dla Tony`ego!
- No i?
- Jak to co! Idziemy!- wyciągnęła mnie do galerii, gdzie spędziłyśmy parę godzin na kupowaniu prezentów dla wszystkich. Mila namiętnie z kimś smsowała, powiedziała że z Louisem więc nie wnikałam.
- Nie możecie bez siebie wytrzymać dwóch godzin? – westchnęłam, a ona mnie olała. Kiedy kupiłyśmy podarunki wróciłam do domu. Em właśnie pakowała się na wyjazd do Polski. Zdjęłam kurtkę, buty i weszłam do salonu.
- To dla ciebie – wyciągnęłam małe pudełeczko w jej stronę.
- Dddla mnie? – spytała zszokowana.
- Tak, przepraszam, poniosło mnie.
- To ja przepraszam, nie powinnam była tego ukrywać.
- Zostawmy to, w końcu są święta.
- I różne cuda się zdarzają – puściła mi oczko i wzięła pudełeczko, w środku był naszyjnik z zawieszką w kształcie nutki. Kazałam jej otworzyć dopiero w Boże Narodzenie. Zdziwiłam się, kiedy i ona wręczyła mi prezent, również powiedziała mi żebym się wstrzymała z otwarciem. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, poszłam je otworzyć. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam w nich tego Nathana.
- Hej – przywitał się.
- Heej, o co chodzi?
- Chciałbym pogadać, masz czas?
- Ymm… - zawahałam się.
- Proszę, nie zajmę ci długo.
- No dobra, Em wychodzę! – krzyknęłam do dziewczyny zakładając buty. Zeszliśmy na dół i wyszliśmy przed budynek.
-Przepraszam cię za tą akcję w parku, nie miałem pojęcia o tym, że… nic nie pamiętasz.
- Nic się nie stało.
- Spotkałem Milę i mi powiedziała. Naprawdę mnie nie pamiętasz?
- A po co miałabym udawać?
- No tak. W każdym razie wiem, że poprztykałaś się ze Stylesem, Nigdy nie darzyłem go jakimś wspaniałym uczuciem, ale wiem, że ty tak. I dlatego przyszedłem ci pomóc.
- A to niby w czym? – spytałam, a on lekko się zaśmiał – Co cię bawi?
-Nic, tylko haha. Przeżywam déjà vu. Już raz przemawiałem ci do rozumu, żebyś do niego wróciła.
- Słyszałam, ale nie mogłam pojąć czemu nam pomagałeś skoro ja cię odrzuciłam.
- Chciałem żebyś była szczęśliwa, po prostu. I wiem, że teraz od razu do niego nie wrócisz, bo to by nie miało sensu, ale nie denerwuj się dłużej na niego.
- Wtedy po prostu poniosły mnie emocje.
- Rozumiem, ale teraz kiedy już znasz prawdę to pogadaj z nim– powiedział i wyciągnął z kurtki małe pudełko. – To dla ciebie, kupiłem już dawno, ale nie miałem jak ci dać.
- Co to takiego?
- Spodoba ci się – uśmiechnął się.
- Głupio mi, bo nic dla ciebie nie mam – powiedziałam, a on machnął ręką.
- Oj tam, po prostu obiecaj, że pogadasz ze Stylesem.
- Dobrze – wzięłam pudełko i uśmiechnęłam się. – Dziękuję– przytuliliśmy się lekko i Nathan odprowadził mnie z powrotem pod same drzwi.
- No więc, pamiętaj o obietnicy. Aha i Wesołych Świąt! – powiedział, kiedy już otworzyłam drzwi.
- Pamiętam, pamiętam. I nawzajem! – odkrzyknęłam i zamknęłam je za sobą. Nie chciałam dłużej czekać, więc wyjęłam komórkę, ale gdy tylko ją odblokowałam to wyświetliło się połączenie: „Harry”, bez zawahania ją odebrałam.
- Halo?
- Hhhej Gabi, to ja Harry –powiedział lekko zdenerwowany.
- Wieeeem.
- No tak… Ja chciałem tylko…
- Dobrze – przerwałam mu.
- Słucham?
- Spotkam się z tobą- powiedziałam i usłyszałam w słuchawce głęboki wdech.
- Aha, no to w parku?
- Dobrze, będę czekać – powiedziałam i rozłączyłam się. – Em wychodzę… Znowu! – krzyknęłam i ponownie przeszłam przez drzwi. Szybko doszłam do parku i usiadłam na ławce. Nie minęło 5 minut, jak usłyszałam głos chłopaka:
- Ja już nic nie rozumiem.
- Czego nie rozumiesz? – spytałam z uśmiechem.
- Nie jesteś zła?
- Byłam, ale mi przeszło. To źle?
- Nie! – krzyknął i zasłonił ręką buzię.- Znaczy… Cieszę się bardzo.
- Widzę haha– przytuliłam go. – Ale przyrzeknij, że już będziesz mi mówił prawdę.
- Przyrzekam – puścił mnie z uścisku i uśmiechnął się mocno. Rozpływam się przez ten uśmiech! – Chyba muszę podziękować Mili.
- I Nathanowi.
- Hmm.? Jak to ?
- Tak to, to on mnie przekonał, żebym z tobą porozmawiała.
- Skoro tak… Jednak nie jest taki zły.
- Nie jest i nigdy nie był! Nie pamiętam, ale tak myślę.
- Dobrze haha – zaśmiał się. – Też mu podziękuję – powiedział i przeszliśmy na inny temat. Naprawdę się cieszę, że przekonali mnie na tę rozmowę.
- Skoro mam ci mówić prawdę, muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?- zestresowałam się tym.
- Tamtego wieczoru lekko się poprztykaliśmy. Zdenerwowana wyszłaś z mieszkania, a ja nie poszedłem za tobą. Gdybym to zrobił nie było by tego wszystkiego… Tak mi teraz głupio, jestem skończonym idiotą, że pozwoliłem ci samej wyjść o takiej porze.
- Przestań, nie wiedziałeś, co się stanie. A ja mogłam rozważniej dobierać trasę.
- No tak, ale gdyby nie to, nadal byś wszystko pamiętała. Nie byłoby tyle afer, a i studia byś kontynuowała…
- Harry zamknij się, nie chcę tego słuchać! – krzyknęłam i zaczęliśmy spacerować po parku. Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Rano z Harrym odwieźliśmy Em na lotnisko, w drodze powrotnej mieliśmy zrobić zakupy. Wigilia jest za dwa dni, a Mila chce przyrządzić wszystko po staropolsku, więc gotowania jest od groma. Kupiliśmy wszystko z listy i wróciliśmy do Tomlinsonów, spotkaliśmy tam też resztę zespołu.
- No nareszcie! Weźcie stąd tych żarłoków – krzyczała Mila, zasłaniając gary przed chłopakami.
- Hmm, Lou Tony chyba się obudził! – wyjechałam, a chłopak od razu pobiegł na górę, zaśmiałam się lekko. O jednego było mniej.
- Uhh, Liam pokroisz to? ZAYN mówiłam, że tu nie palisz! NIALL NIE ŻRYJ TEGO! – krzyczała blondynka, a my z Harrym nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Wzięliśmy się za rozpakowywanie zakupów, a potem pomogłam Mili przy paru rzeczach, niestety z naszymi umiejętnościami i ciągłym przeszkadzaniem ze strony chłopców ta wigilia nie mogła odbyć się tak jak zawsze. Zamiast 12 dań mieliśmy siedem, a z tego trzy kupne ciasta. Przynajmniej atmosfera mi się udzieliła, dawno nie czułam tak świąt. Na świąteczną kolacje przyszła również Danielle, dziewczyna Liama i Perrie druga połówka Zayna. Usiedliśmy wszyscy w salonie czekając na pierwszą gwiazdkę. Nagle Harry wyciągnął mnie na górę:
- Co jest? – spytałam, kiedy zamknął drzwi do sypialni.
- Chciałem ci coś dać, a nie chcę już czekać.
- Niecierpliwy – pokiwałam głową, a on się uśmiechnął.
– Zamknij oczy – westchnęłam i wykonałam polecenie, poczułam jego oddech na mojej twarzy, potem moją szyję przeplótł łańcuszek.– Otwórz – stał przede mną uśmiechnięty od ucha do ucha. Przejrzałam się w lusterku, a na mojej szyi wisiał medalik w kształcie serca.– Tego już nie zabiorą– powiedział, kładąc głowę na moim ramieniu.
- Jest… - zaczęłam, ale przerwał mi Lou z dołu.
- Ej nie seksujcie się tam, tylko schodźcie już! – wydarł się na cały dom. Z politowaniem pokiwaliśmy głowami i zeszliśmy. Widząc roześmianego Lou popukałam się w głowę. Zwróciłam się do Hazzy:
- Więc chciałam powiedzieć, że jest cudowny, ALE KTOŚ MI PRZERWAŁ – skierowałam to do Lou. – I dziękuję ci bardzo.
- Teraz mu się odwdzięcz! – powiedział Lou.
- Louis zamknij się! – krzyknął Harry, a ja się zaśmiałam.
- Jest gwiazdka! ŻARCIE – Niall wydarł się i rzucił do stołu.
- Najpierw opłatek! – wszyscy krzyczeli, chociaż doskonale się słyszeli. Mila podniosła talerzyk, na którym były białe kawałki. Wszyscy po kolei poskładali sobie życzenia. Standardowe wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia itd. itp.
- No więc chciałem… - zaczął do mnie Harry, ale zagłuszył go Nialler rozmawiający z Lou:
- NO I DUŻO DZIECI!
- Boże nawet nie można złożyć życzeń!
- Spokojnie haha – uspokoiłam go. – Co chciałeś powiedzieć? – spytałam, a on przygryzł dolną wargę, chyba był zestresowany.
- Jaa.. ja chciałem… - zaczął mówić, ale słabo mu to szło, nagle po prostu podszedł i pocałował mnie prosto w usta. Nie wiedziałam, co mam zrobić. W mojej głowie odtworzyła się jakaś scenka, Harry i ja stoimy na plaży i robimy dokładnie to samo, co w tym momencie. Z dala słyszę Milę, chłopaków i dużo innych ludzi. Pełno kamer i aparatów, a ja czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie. Powrót do rzeczywistości, Harry stał już przede mną ze spuszczoną głową, chyba czekał co powiem.
- Harry ja.. Ja pamiętam – powiedziałam tylko tyle i od razu rzuciłam mu się na szyję, ponownie zatapiając się w jego ustach.
Przedostatni rozdział już za wami. Ostatni rozdział oraz epilog dodamy na początku przyszłego tygodnia :)
Still chasing dreams- nasz nowy projekt już jest. Na razie pojawili się bohaterowie i krótki zarys historii. ZAPRASZAMY! :)
foreveryoung.