sobota, 25 lutego 2012

Rozdział X.

Kiedy skończyliśmy posiłek odeszliśmy od stołu bez słowa i udaliśmy się do swoich pokoi. Danielle poszła na spacer z Liamem, a ja z Milą zamulałyśmy w pokoju. Widziałam, że była zła na siebie, ale według mnie nie miała za co. No dobra, nie powinnyśmy się spoufalać z „wrogiem”, ale bez przesady! Mila postanowiła wziąć prysznic, a ja usiadłam na balkonie, próbując namalować widok oceanu. Nagle koło mnie pojawił się Harry.
- Zajęta? – spytał kiedy zobaczył, że maluję.
- Zależy z czym przychodzisz…
- Chciałem cię przeprosić – nie mówiąc nic odsunęłam się, robiąc mu miejsce.
- Przepraszam za tą akcję na plaży, nie powinniśmy tak na was naskoczyć…
- No trochę przesadziliście, zwłaszcza Louis, ale mieliście swoje powody..
- Ale powinniśmy wam bardziej ufać! Wiem, że niczego złego nie zrobiłyście – uśmiechnął się do mnie, a mi zrobiło się głupio przez tą całą sytuację.
- Też przepraszam i obiecuję, że nigdy już takiej akcji nie będzie..
- Dobra zmieńmy ten mroczny temat..
- Ok.. Pięknie tu prawda? – spytałam, patrząc w zachodzące słońce.
- Prawda, prawda. Mógłbym tu zamieszkać na zawsze.
- I co, zostawiłbyś chłopaków?
- Nie no co ty, zamieszkali by ze mną… Ty również – popatrzyłam się na niego, a on uśmiechnął się do mnie.
- Ja? Haha, fajnie by było.
- Fajnie? Super! Tak jak teraz.
- No haha, ale wiesz, już po wakacjach wracamy z Milą do naszego mieszkania.
- Że co? Jak to?
- No tak to. Mili już lepiej, a my musimy się od was w końcu wyprowadzić.
- Ohoho na pewno! Louis się na to nigdy nie zgodzi! Ja tak samo.. – popatrzył mi w oczy, zbliżył się do mnie i objął ramieniem. Kiedy już czułam jego oddech na mojej twarzy, na balkon weszła Milka.
- Ooo Harry? – zapytała zdziwiona obecnością Loczka. Odsunęliśmy się z Harrym od siebie szybko i patrzyliśmy na nią spod głów.- Już nie jesteś zły?
- Już nie haha- wstał i podszedł ją przytulić - Louis już ochłonął, to może pójdziecie pogadać?- zaproponował, a ona wybiegła jak szalona z pokoju. Roześmialiśmy się, a ja powiedziałam:
-Dzisiaj śpisz u mnie, hahaha.
-Gabi! Jakie ty mi propozycje składasz, hahaha.
-To nie propozycja haha, tylko stwierdzenie faktu. Jak się „pogodzą”, to od razu atmosfera będzie lepsza, hahaha. – roześmiałam się i razem z Harrym poszłam do pokoju Nialla, Zayna i Liama, żeby ich przeprosić. O dziwo, to oni zaczęli przepraszać i po paru minutach wyszłam z pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy.
Następny dzień minął w o wiele lepszej atmosferze. Mila pogodziła się z Lou i wszystko było jak dawniej. Wybraliśmy się na plaże, gdzie dostałam esemesa od Nathana: „Za 15 min w hotelu” . Zawahałam się trochę co mu odpisać. Napisałam mu tylko ok i poszłam do hotelu, wmawiając przyjaciołom, że źle się poczułam. Znowu ich okłamałam, ale nie wiedziałam, co miałam robić. Kiedy doszłam, Nathan czekał już na mnie.
- No co tam? – spytałam na wejściu.
- A tak chciałem pogadać, głodna?
- I to jak – pokiwałam głową, bo nic nie jadłam od rana.
- No to trzeba to zmienić – złapał mnie za rękę i wyszliśmy z hotelu. Zaprowadził mnie do jakieś restauracji, która znajdowała się praktycznie na plaży. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy jedzenie.
- I jak tam z chłopakami?
- Na szczęście już wszystko dobrze, tylko że nie wiedzą, że jestem tu z tobą…
- Przykro mi, że masz przeze mnie kłopoty.
- Miałam nadzieję, że chłopcy inaczej zareagują na naszą znajomość.. Ale co się stało to się nie odstanie. – powiedziałam, a że dostaliśmy jedzonko, to szybko pożarłam wszystko, nie ukrywając swojego głodu . Kiedy skończyliśmy Nathan wyciągnął aparat i cyknął mi fotę:
- Ej haha, tak bez ostrzeżenia? – zaśmiałam się.
- Spontaniczne foty są najlepsze haha.
- No wiesz co, pewnie wyszłam okropnie. – zakryłam twarz rękoma.
- Nie gadaj głupot, zawsze wyglądasz cudownie – uśmiechnął się do mnie, co wywołało lekkiego buraka na mojej twarzy.
- Mam lepszy pomysł
- Hmm? – spytałam, a on wstał i dosiadł się obok mnie.
- Wspólne zdjęcie? – zapytał, przykładając głowę do mojej. Zrobiliśmy kilka fot z różnymi minami. Kiedy odłożył aparat, odkręcił twarz w moją stronę, nadal będąc bardzo blisko. Spojrzałam w jego zielone oczy, które od razu przypomniały mi o… Lokatym. To było dziwne, że siedząc tak z Nathanem cały czas myślałam o Harrym, coś było nie tak, ale jeszcze nie rozumiałam co. Nathan zbliżył się jeszcze bardziej do mnie i wtedy.. zadzwoniła moja komórka. Chłopak odsunął się i usłyszałam jak cicho zaklął. Odebrałam, dzwoniła Mila, ta to ma naprawdę wyczucie! Pytała gdzie ja się podziewam.
- Już wracam, spokojnie – odpowiedziałam i rozłączyłam się.
- Idziesz już? –spytał chłopak.
- Tak, muszę już iść – odpowiedziałam wstając od stołu.
- Odprowadzę cię – wstał za mną.
- Yy nie, nie trzeba, to nie najlepszy pomysł, żeby zobaczyli nas razem, a po za tym twoi koledzy chyba cię szukają – pokazałam mu na Maxa i Jaya, którzy kręcili się wokół restauracji.-To pa –powiedziałam szybko, zanim zdążył popatrzeć na mnie. Dosłownie wybiegłam z knajpy i zaczęłam dość szybkim tempem wracać do hotelu. Na miejscu spotkałam się z bandą rozwydrzonych bachorów, tak mówię o 1D. Byli cali podjarani, bo jutro mieli nagrywać teledysk. Kiedy mnie zobaczyli zawołali do siebie szybko Milę i kazali nam usiąść spokojnie na kanapie. Obie nie wiedziałyśmy o co chodzi, ale oni byli w jak najlepszym humorze.
- Dobra teraz uważajcie – zaczął Harry.
- Słuchajcie baaardzo uważnie – przeciągał Lou, a po nim Niall:
- Ale to bardzo bardzo uwaaaażnie.
- No ludzie!!- krzyknęłam.
- Ale na pewno słuchacie? – zapytał Zayn, chcąc mnie chyba wkurzyć. Z Milą krzyknęłyśmy chóralne:
- TAK!
- WYSTĄPICIE W NASZYM TELEDYSKU! – odkrzyknęli tak samo głośno.
Obie nas zamurowało.
- Euugeghgyhghgyghga.. WHAT!? – krzyknęła Milka.
- No tak! Haha – Lou rzucił się na nią, przygniatając swoim ciałem.
- Żarty se robicie czy co?- spytałam.
- Jakbyśmy śmieli – zarzucił Niall i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chciałabym zobaczyć moją minę w tym momencie.
- To jest całkowicie na poważnie. Więc lepiej idźcie do łóżek, musicie być jutro wyspane! – Harry podszedł, wyciągnął Milę spod Louisa, pociągnął nas za ręce i zaprowadził do naszego pokoju. Kiedy weszliśmy spostrzegłam, że nie ma w nim Danielle, spytałam więc, gdzie się podziała.
-Musiała wyjechać, dostała jakąś propozycje na występ. Taki tam standard.- powiedział mi Harry i wtedy dopiero zobaczyłam, że zniknęły wszystkie jej rzeczy. Zebrałam się szybko do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Byłam tak podekscytowana tą akcją, że nie mogłam przestać o tym myśleć, podśpiewywałam sobie różne piosenki i „próbowałam” tańczyć. Próbowałam, bo nie wychodziło mi to za dobrze i kilka razy przywaliłam łbem w drzwiczki od prysznica. Kiedy na szczęście jeszcze żywa, wyszłam z łazienki, zatrzęsłam się od zimnego powiewu wiatru z otwartych drzwi balkonowych. Podeszłam żeby je zamknąć i zobaczyłam Milę rozmawiającą z Harrym. Zmieszali się lekko, kiedy mnie zobaczyli.
- Umm.. powinienem już iść.. dobranoc paniom – pożegnał się Lokaty i szybko wyszedł z pokoju.
- O czym rozmawialiście? – zaczęłam do Mili.
- A nic, tak sobie gadaliśmy.. lepiej opowiedz gdzie byłaś dzisiaj jak do ciebie dzwoniłam!
- Ymm.. Byłam z Nathanem..
- Łoo! Dziewczyno odważna jesteś.
- Przestań.. to on się chciał spotkać.
- Nie ważne kto, ważne że jednak! I co ? Jak było?
- Normalnie.. Trochę pogadaliśmy, porobiliśmy zdjęć..
- To w czym problem? - spytała, kiedy zauważyła smutek na mojej twarzy. Zamknęłam te przeklęte drzwi i usiadłam na łóżku. Opowiedziałam jej wszystko, o spotkaniu z Nathanem i o wczorajszej rozmowie z Harrym. Kiedy skończyłam, odpowiedziała mi tylko:
- Ale masz posraną sytuację.. – sama doskonale o tym wiedziałam, więc nie za bardzo mi to pomogło.
- Ej, ale to znaczy, że nadal czujesz coś do Harrego? – próbowała jakoś dojść.
- Sama nie wiem.. Z jednej strony dużo mnie z nim łączy, a z drugiej wiele dzieli.
- A Nathan?
- A Nathan.. to świetny chłopak… - nie wiedziałam już co myśleć.
- Wiesz… zrobisz jak uważasz. Wiem, że to banalne, ale powinnaś posłuchać serca- spojrzałam się na nią, nie wiedząc co powiedzieć. Co to jakaś telenowela? Agrrr z wielkim bałaganem w głowie położyłam się zakrywając głowę i próbując zasnąć. Bez skutku, przewalałam się z boku na bok, Mila już dawno spała, a ja nie mogłam zmrużyć oka. Nienawidzę takiego stanu.
Obudziła mnie rano podekscytowana blondyna:
-No wstawaj już wstawaj! AAAAA!! Ale się jaram!
-Widzę, ale weź się ucisz, nie mogłam spać w nocy – próbowałam się wyłączyć zakrywając uszy poduszką.
- Nie możesz spać! Musimy się szykować! Za godzinę wyjeżdżamy! – rzuciła się na mnie i zaczęła walić po plecach.
- Ałaaa! Złaź ze mnie!
- Właśnie Mila!! To moje zadanie! – usłyszałam głos Harrego i poczułam tylko jak wielkie cielsko przygniata mnie po całości łóżka.
- Jaciieee! No już wstanę tylko złaź ze mnie, bo się uduszę grubasie!
- Ja grubym?! Jak śmiesz! Zginiesz! – i zaczęło się łaskotanie połączone z lekkim macaniem po całym ciele.
- Przestań błagam! HAHAHAHHAHAHAHAHAHAHA! – czy wspominałam już, że NIE ZNOSZĘ ŁASKOTEK? Ale Harremu to oczywiście nic nie dało do zrozumienia i kontynuował swoje działanie.
- Przestań, bo nie będę się do ciebie odzywać!
- Oooo?! Grozisz mi?!
- TAK!
- Pfff mała mam to głęboko gdzieś! – sprzedałam mu cios w brzuch, zwinął się w kłębek, a ja szybko zmyłam się do łazienki, zamykając dobrze drzwi. Tak jak mówiła Mila, musiałam zacząć się szykować, jeśli chciałam wyglądać w miarę normalnie. Wzięłam prysznic i zajęłam się higieną osobistą. Kiedy wyszłam z łazienki, Hazzy na szczęście już nie było. Razem z Milą zeszłam na dół, gdzie czekali na nas Niall z Louisem. Kiedy wreszcie wszyscy się zebrali, wsiedliśmy do busa i odjechaliśmy z hotelu. Naszym celem była jakaś dzika plaża w Los Angeles, nie jechaliśmy długo, ale przez ten upał było mi strasznie nie dobrze. Na miejscu spotkaliśmy się z menedżerem chłopców i całą ekipą do nagrywania. Poznaliśmy jeszcze jedną dziewczynę, która miała występować razem z nami. Przy niej poczułam się jak jakaś pokraka, była taka ładna i gdy widziałam jak chłopcy pożerają ją wzrokiem, poczułam lekką zazdrość, ale podniosło mnie na duchu to, że to ja spędzam z nimi najpiękniejsze wakacje w życiu. Mila przytuliła się do Louisa, żeby przypomnieć mu o sobie, a ja stałam i nadal smutno patrzyłam się na tą laskę:
-Spokojnie Gabi.. Ona nie jest w typie Harrego- mrugnął do mnie Lou, kiedy zobaczył moje spojrzenia.
-Louie, mnie to na prawdę nie rusza, a po za tym, na miejscu tej laski bałabym się ruszać Larrego!
-Hahahah, widzisz, pozytywne myślenie- włączyła się do rozmowy Mila.
-No w sumie masz rację, ale Larry jest niezniszczalny! HAZZA KOCHANIE!- wykrzyknął i pobiegł do Lokatego, odpychając go od dziewczyny.
Nie wiedziałam jaka była nasza rola w tym teledysku, bo na razie nic nie robiłyśmy, a Milka i tak chodziła nakręcona. Po paru godzinach nic nie robienia zaczęło się coś, chłopcy mieli nagrać scenę jeżdżąc oldschoolowym busem, a my podobnie tylko, że w innym samochodzie. Nie powiem, nawet fajnie się bawiłam. Śmiałyśmy się z Milą i odstawiałyśmy za szalone laski jak kazał reżyser. Następnie zaczęły się już sceny z chłopakami. Mieliśmy zachowywać się normalnie jak na wakacjach, a że nasze akcje z natury nie są normalne nie obyło się bez psychicznego zachowania i nie pohamowanego śmiechu. Po paru godzinach, kiedy zaczęło się ściemniać wszyscy przysiedliśmy przy ognisku, co również było częścią tego wideo. Pierwszy dzień zdjęć dobiegł końca, jutro mieliśmy dogrywać resztę. Razem wróciliśmy do hotelu, gdzie oczywiście był ciąg dalszy ekscytacji. Jedyne co nie pozwalało mi się cieszyć razem z nimi były esemesy od Nathana. Zasypywał mnie nimi od rana, a ja na żadnego nie odpisywałam, bo po prostu nie mogłam z nim teraz rozmawiać. Nazajutrz Mila znowu wyskoczyła z łóżka jak z procy, a żebym nie miała powtórki z wczoraj, to też nawet szybko się ogarnęłam, co wywołało wielkie zdziwienie na Harrym, kiedy wszedł do naszego pokoju:
- Ooooo! A ty już na nogach? A ja chciałem cię tak pięknie obudzić! – uradowany podniósł butelkę pełną wody i skierował ją na mnie, o dziwo zwinna ja przemknęłam szybko obok i zaczęła się gonitwa po korytarzu hotelu. Musiało wyglądać to dość zabawnie, ja w samych spodenkach i koszulce od piżamy, z totalnym nie ogarem na głowie goniona przez Lokatego w samych bokserkach na terenie ekskluzywnego hotelu. Kiedy było blisko oblania mnie zawartością butelki, za rogu wyszedł jakiś masywny mężczyzna, Harry nie zauważając go przekręcił butelkę, ja odskoczyłam i cała woda wyleciała na tego otóż pana. Zrobił się czerwony ze złości, oblaliśmy mu chyba naprawdę drogą koszulę, spodnie, buty i w ogóle wszystko, to musiała być jakaś gruba ryba. Harry spalił buraka i zaczął go przepraszać jak małe dziecko, tłumaczące się mamusi z powodu zbitego wazonu. Patrzyłam na tą sytuację ze śmiechem na twarzy, ale kiedy ten kolo spojrzał na mnie swym wzrokiem szatana, pisnęłam tylko cicho i uciekłam do pokoju.
Ogarnięci wyruszyliśmy na plaże. Oczywiście w pożytecznym celu. Na miejscu wszystko odbywało się podobnie jak wczoraj. Śpiew, skoki, tańce, śmiechy, ah jakie to banalne. Moja głowa pękała od słońca, Mila miała wielkie rumieńce i chyba obie byłyśmy tak samo zmęczone tym upałem. A chłopcy? Oni bawili się w najlepsze. Mieliśmy chwilę przerwy, bo Harry miał nagrać swoją solówkę, więc z Milą i chłopakami odeszliśmy w cień i cieszyliśmy się swoją obecnością. Nagle usłyszałam:
- Gabii! – darł się reżyser, moje polskie imię wymawiane przez tego Anglika chyba nigdy nie przestanie mnie bawić. Wychodzi mu coś w stylu „Żejbi”
- Gabii! Come here!- nie wiedząc o co mu chodzi, podbiegłam w jego stronę. po chwili doszedł też Loczek.
- Słuchajcie dzieci, teraz taka tam scenka, Harry śpiewasz solo do Gabi, ty się szczerzysz i wszystko jest pięknie, słodko i w ogóle nice.
- hmm..?- nie zajarzyłam dlaczego akurat ja?! Tamta laska była o wiele ładniejsza. Dlaczego on mi to robi! Chyba umrę patrząc Harremu non stop w oczy, nienawidzę takiego kontaktu! Robie się od razu cała czerwona.
- Spokojnie Gabi, ty masz tylko ładnie wyglądać – mrugnął do mnie reżyser, na co Harry z uśmiechem powiedział:
- Co raczej trudne nie będzie – i już miałam buraka na twarzy.
- Dobra - chyba już nie miałam innego wyjścia, jak się po prostu zgodzić.
- To do dzieła! – zarządził reżyser i po chwili wszyscy już byli wokół nas- oczywiście również nasi przyjaciele nie mogli się powstrzymać i przyszli nas oglądać.
- Baby You light up my world like nobody else… - zaczął śpiewać Harry.
- Harry stań bliżej niej! – krzyknął reżyser, na co ciut się przysunął.
-The way that you flip your hair..
- Nie, nie! Jeszcze raz!
- Baby You light up my world like nobody else – I tak Lokaty zaczynał chyba z 10 razy.
- Zaraz mu coś zrobię.. – powiedział kiedy już też był tym zirytowany.
- Again! Akcja!– krzyczał reżyser.
- Dobra Harry, zróbmy to raz a porządnie- przybiłam mu piątkę i zaczęliśmy jeszcze raz:
-Baby You light up my world like nobody else – podszedł do mnie bliziutko- the way that you flip your hair gets me overwhelmed –patrzyliśmy sobie w oczy, a najdziwniejsze było to, że nie czułam się ani trochę speszona- but when you smile at the ground it ain't hard to tell…
- No nareszcie! Mamy to! – zadowolił się reżyser, a my nadal staliśmy tak jak wcześniej. Patrzyłam Harremu głęboko w oczy, a on odwzajemniał mi się tym samym. Nie chciałam przerywać tej ciszy, była taka piękna. Sekundy minęły, Harry zbliżył się tak, że czułam jego oddech na mojej twarzy i najzwyczajniej w świecie mnie.. pocałował. CO JA GADAM!? To na pewno nie było zwyczajne! Był to najpiękniejszy pocałunek jaki w życiu dostałam i jaki kiedykolwiek dostanę! Był jeszcze piękniejszy od tego całusa na balkonie w mieszkaniu chłopaków. Był tak cudowny, że miałam nadzieję, że będzie trwać wiecznie, dlatego odwzajemniłam go. W tle usłyszałam wielkie:
-Uuuuu – od strony chłopaków i słodkie:
-Awwww– od Milki. Chyba wszyscy byli zdziwieni tym co się wydarzyło. Pocałunek nadal trwał, Harry objął mnie w talii, a ja oplotłam ręce wokół niego. Czułam się niesamowicie! Przytuliliśmy się do siebie, wymieniając pełne radości spojrzenia. Wtuliłam się w jego klatę piersiową, zamknęłam oczy i poczułam się jak w bajce.



Czas na info od zamulających autorek. A więc tadam tadam:
Dziękujemy za 15 komentarzy, 7 obserwatorów i 2369 wejść.
Przepraszamy, że tak długo czekałyście na 10 rozdział, ale mamy masę nauki i za mało czasu.
Takie tam napięcie na końcu, co się teraz wydarzy?! Czy Gabi będzie z Harrym, czy może jednak wciąż nie jest na to gotowa? Czy wszystko będzie się układało wspaniale i cudownie, czy wkradnie się jakiś dramat? Piszcie w komentarzach, co chciałybyście, aby się wydarzyło, a jest szansa, że tak będzie. ;) Mamy nadzieję, że komentarzy będzie jeszcze więcej. Nie zawiedziecie nas prawda? Więcej komentarzy = szybciej następny rozdział, więc zachęcamy, zachęcamy. ;)
Dodawajcie się do obserwatorów, piszcie swoje nr gadu albo Twittery.
W razie jakichś pytań- TT jednej z autorek: @lovboobear . Dziękujemy za uwagę XOXO.




piątek, 10 lutego 2012

Rozdział IX.

Mijały tygodnie odkąd przeprowadziłyśmy się do chłopaków. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich. Zanim się obejrzałam szkoła dobiegła końca. Nasz pierwszy rok studiów w Londynie minął jak jeden dzień, ale na pewno zapamiętam go na bardzo długo, w końcu tyle się wydarzyło. Razem z Milą i chłopcami zaplanowaliśmy sobie małe wakacje. Postanowiliśmy pojechać na 2 tygodnie do słonecznej Californii, gdzie 1D miało kręcić teledysk do WMYB. No ale najpierw wróciłyśmy do Polski. Już po pierwszym dniu Mila cierpiała z powodu rozłąki z Lou, ale nie powiem, mi też brakowało chłopaków, choć w sumie w Polsce też miałam znajomych, z którymi nie widziałam się od roku i za którymi się stęskniłam. Moja rodzina oszalała kiedy przyjechałam, zaczęli mnie wypytywać o szkołę, o znajomych, o klimat panujący w Anglii. Oczywiście nie wiedzieli o naszej małej przeprowadzce, bo chyba by zwariowali wiedząc, że mieszkamy z piątką chłopaków. Nasze mieszkanie stało puste od 3 miesięcy i nikt prócz nas nie miał o tym pojęcia. Jedyną osoba której powiedziałam trochę więcej, była moja mama. Powiedziałam jej, że poznałyśmy fajnych chłopaków, którzy mają zespół, a Mila jest z jednym z nich. Miałam nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy grzebanie w necie, w którym roiło się od naszych fot, na których wychodzimy z tego samego domu co chłopcy, bo wtedy mogłaby się czegoś domyślić.
Codziennie rozmawiałam z Niallem i Harrym, a czasem z pozostałą trójką. Mila była tak stęskniona za Louisem, że dzwoniła do niego nawet w środku nocy, co najwyraźniej mu nie przeszkadzało, bo gadali godzinami. Kiedy spotykałyśmy się na mieście ze znajomymi, ta ciągle esemesowała i co chwila wyznawali sobie miłość. Mdliło mnie już od ich słodkości, ale cieszyłam się, że w końcu znalazła tego "jedynego". Kolejne dni mijały i w końcu nasze odwiedziny w ojczyźnie dobiegły końca. Dzień przed wyjazdem pożegnałyśmy się ze znajomymi, a już następnego byłyśmy w samolocie. Leciałyśmy do Londynu, gdzie razem z chłopakami wylatywałyśmy do USA. Lot do Londynu ciągnął się wieczność, pewnie dlatego, że już strasznie nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę moje roześmiane mordki. Kiedy nareszcie wylądowałyśmy, zabrałyśmy bagaże w trymiga i zaczęłyśmy szukać naszego zespołu. Pierwszy w oczy rzucił się nam Niall, który najwyraźniej miał jakąś sprzeczkę z automatem do coli. Mila pokazała mi go palcem i zaczęłyśmy biec w jego stronę. Milka miała przewagę, bo posiadała walizkę na kółkach. Pierwsza rzuciła się na blondyna z uściskiem, a jego mina zaskoczenia była po prostu bezcenna. Uściskał ją i spojrzał na mnie:
-Oj biedna, hahahaha - zaśmiał się i podszedł do mnie.
-Prawda?- zostawiłam tą zasraną torbę i rzuciłam mu się na szyje. Tuliliśmy się przez dobre 2 minuty, a w tym czasie reszta zdążyła juz dojść. Chyba nie muszę opisywać jak wyglądało przywitanie Louisa z Milą- przytulali się i całowali zapominając o całym bożym świecie. Ja dostałam grupowy uścisk od reszty zespołu i przywitałam się z Danielle, która też miała spędzić z nami te 2 tygodnie. Chyba bardzo rozbawiła ją ta sytuacja, bo nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Spojrzałam na naszą parę i też zaczęłam się śmiać:
-A ze mną sie nie przywitasz? - spytałam Lou, a on tylko pokazał mi ręką "za momencik", nie przerywając „witania” z Milą.
- No wiesz co, dzięki haha- założyłam ręce na biodra udając obrażoną. Harry podszedł do mnie i powiedział:
- To ja przywitam sie za niego- mocno się do mnie przytulił, podniósł i zaczął się obracać. Przyzwyczaiłam sie już do tego, że mną w ten sposób kręcono, ale po tak długiej rozłące zapomniałam, jak to jest i nie ukrywając emocji wydarłam sie na całe lotnisko:
- AAAAHAHAHHAHAHAHAHAHAH! - Harry pełny dobrej energii śmiał sie ze mną i w końcu postawił na ziemię, by jeszcze raz mnie przytulić. Po jakimś czasie Lou skończył mizianie się i podszedł do mnie, wyciągając prawą rękę.
- Witam ponownie - powiedział z tonem co najmniej jakiegoś profesora.
- Hej głupku, haha - ze śmiechem podeszłam i przytuliłam go, zaczął się śmiać razem ze mną i po chwili tulenia wrócił do swojej ukochanej. Musieliśmy się sprężyć, jeżeli nie chcieliśmy spóźnić się na lot. Poszliśmy na odprawę i po jakimś czasie siedzieliśmy już w samolocie. Siedziałam obok Nialla i Danielle, ponieważ chciałam ją lepiej poznać. Podróż trwała 9 godzin, ale i tak wydawała mi się krótsza niż 2 godzinny lot do Londynu, bo chłopcy mnie cały czas rozśmieszali. Kiedy wylądowaliśmy przywitało nas gorące słońce, którego nie można było oczekiwać w Londynie. Mimo zmęczenia miałam ogromną ochotę wybrać sie na plaże i tak też zrobiliśmy. Przyjechaliśmy do hotelu tylko po to, aby zameldować się, zostawić bagaże i szybko ogarnąć. Po 10 minutach byliśmy już na plaży, która w sumie była tuż przed naszym hotelem. Plaża, słonce, woda to coś co kocham. Szybko podbiegłam razem z Milą na brzeg by zamoczyć stopy, ale zostałyśmy odciągnięte na bok przez Danielle, ratującą nas tym przed staranowaniem przez chłopców, którzy od razu postanowili rzucić sie na "głęboką wodę". Siedziałyśmy na piachu i przyglądałyśmy chłopakom bawiącym sie jak dzieci. Byłam tak zajęta rozmową, że nie zauważyłam, jak obok mnie stanął ociekający wodą Harry.
- No panie, jesteśmy na plaży, a wy w ciuchach?
- Nie założyłyśmy kostiumu –wyjaśniłam mu.
- Hmm... Jakoś temu zaradzimy – uśmiechnął się cwaniacko.
- Że co? - spytałam zdziwiona, a on jednym ruchem podniósł mnie i wziął na ręce. Domyśliłam się, czego dotyczył jego plan, więc zaczęłam się miotać jak szatan.
- Puść mnie Harry!
- Nawet mi sie nie śni hahahaha- moje szarpaniny tylko go rozśmieszyły. Po chwili widziałam pod nosem wodę, plum i wylądowałam w niej po uszy. Wynurzyłam sie, przetarłam oczy i spojrzałam na Loczka z groźna miną . Rzuciłam sie na niego i zaczęłam przytapiać.
- Hahaha, a masz!
- Idzie pomoc!- obejrzałam się i zobaczyłam biegnącego Nialla, który złapał mnie i znowu sprowadził pod wodę.
- Ej no!! 2 na 1?!- krzyknęłam, kiedy dostałam trochę powietrza - tak to sie nie bawię! - Ochlapałam ich i wybiegłam z wody. Wyglądałam zapewne przekomicznie, bo byłam cała przemoczona, a nie miałam nawet w co się przebrać. Doszłam do dziewczyn, które najwyraźniej były rozbawione tą sytuacją, bo pękały ze śmiechu. Chłopcy zakończyli swoją kąpiel i wrócili do nas.
- Pięknie wyglądasz hahaha - powiedział do mnie Niall, a ja walnęłam go w ramie.
- Trzymaj moją koszulkę - odezwał sie Harry - ja i tak wole topless hahaha - podał mi ją, a ja odpowiedziałam:
- Dzięki, to przez ciebie głąbie tak wyglądam. - Założyłam szybko bluzkę, która jego opinała, a na mnie wyglądała jak duża tunika. Pachniała perfumami, które ode mnie dostał. Siedzieliśmy na plaży jeszcze z pół godziny, aż zaczęło się ściemniać i postanowiliśmy wrócić do hotelu. Miałam pokój z Milką i Danielle, Louis z Harrym, a Niall z Zaynem i Liamem. Nasze pokoje były obok siebie, więc nie mieliśmy problemu z kontaktowaniem się. Przebrałam się w suche ciuchy i odłożyłam koszulkę Harrego, która przemokła od moich włosów i stanika. Postanowiliśmy pójść na miasto, myślałam, że to na mnie będą czekać, bo musiałam ogarnąć włosy, a o dziwo spóźnił się Zayn.
- Dla kogo sie tak stroisz? Hahaha- spytał Liam, a ten nic mu nie odpowiedział, tylko jeszcze raz poprawił swoje włosy. Wyszliśmy z hotelu i zaczęliśmy błądzić po uliczkach. Zatrzymaliśmy się na kolacje w jakiejś knajpie.
-Co zamawiamy? – spytałam, kiedy dostaliśmy menu.
- Może to?- Niall pokazał mi jakąś nazwę, której nawet nie byłam w stanie przeczytać.
- Zaryzykuje haha- wszyscy zamówiliśmy to samo i o dziwo było dobre. Po jedzeniu chodziliśmy po mieście robiąc sobie foty i głupie żarty. Nasze pary były zajęte ciągłym mizianiem się, więc odwalałam tylko z Harrym, Niallem i Zaynem. Brzuch mnie bolał od śmiechu-nikt nie potrafi mnie tak rozśmieszyć jak oni. Wróciliśmy do hotelu przed północą i od razu poszliśmy spać, zmęczeni po podróży. To był początek najpiękniejszych wakacji w moim życiu.
Kolejne dni mijały tak samo: plaża, miasto i wspólne wygłupy, jednak po jakimś czasie wydarzyło się coś dziwnego. Rano obudziły mnie dziewczyny, które szybko się ubrały i poleciały do swoich menów.
- No i zostałam sama – powiedziałam do siebie i zwlokłam się z łóżka. Zamówiłam śniadanie do pokoju i usiadłam na naszym balkonie. Nie mogłam się napatrzeć na widok oceanu. Zajadałam się pysznym jedzeniem, kiedy nagle wbił Niall z Harrym.
- Czy naprawdę nie mogę się wyspać nawet na wakacjach? – spytał wściekły Harry, którego pewnie obudziła Mila.
- Ale przynajmniej mamy dobre żarcie- odezwał się uradowany Niall i zaczął podjadać moje śniadanie.
- A Zayn nadal śpi? – spytałam rozbawiona.
- Co ty.. wypruł jeszcze przed wejściem Danielle – odpowiedział mi Niall z pełną buzią.
- I chyba nawet wiem gdzie jest, haha- Harry pokazał na plażę, na której siedział Zayn z jakąś niewiastą. Zaśmialiśmy się i zrobiliśmy wspólne Uuuu.. Po jakimś czasie wróciły nasze gołąbki i usiedli z nami na balkonie. Harry zjechał wzrokiem Milę i rozłożył się na leżaku. W tym momencie do pokoju wbił Zayn, z miną jakby miał kogoś zabić.
-Ej spokojnie lowelasie – wypalił Niall ze śmiechem.
-Wiecie co się stało?! – spytał zezłoszczony.
-Mówisz o swojej koleżance? – zachichotał Harry, a ja razem z nim.
- Co?! NIE! Zgadnijcie kto przyjechał do LA! A jeszcze lepiej, kto mieszka w naszym hotelu!?
- No oświeć nas – odezwała się Mila siedząca obok mnie.
- Nathan, Max, Tom, Jay i Siva!
- Kto?- spytałam. Nie miałam pojęcia kim oni byli, ale chłopcy najwyraźniej wiedzieli, o kim mówił, bo Louis zerwał się nagle:
- Co?! Jak to! Co oni tu do cholery robią!?
- Powiecie kim oni są czy nie? – Mila nie ogarniała tematu, tak samo jak ja.
- Członkowie The Wanted- Milka chyba załapała, a ja nadal nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Po co oni tu przyjechali ?– ciągnął temat Liam.
- Może po prostu na wakacje?- Danielle próbowała go uspokoić, głaszcząc po ręce.
- Ej no weźcie, o co z nimi chodzi?- nie wytrzymałam mojej niewiedzy.
- No oni są z tego zespołu, już nie raz zjechali nas w necie i prasie, my nic do nich nie mamy, a ci się nas czepiają – wyjaśnił mi wkurzony Zayn.
- Oj wyluzujcie, jesteśmy na wakacjach, a skoro oni nie mają ciekawszych zajęć od szkodzenia wam, to już ich problem- uspokoiła ich Milu.
- Masz rację, nie przejmujmy się nimi – uśmiechnął się Lou i pocałował ją czule.
- Ohh dajcie już z tym spokój – zasłoniłam oczy i uciekłam do pokoju, co wywołało śmiech u reszty.
- No dobra ludzie, zbieramy się na plażę!- zarządził Niall i wszyscy rozeszli się. Minęło pół godziny i już wszyscy byliśmy na plaży. Znaleźliśmy sobie dobre miejsce i rozłożyliśmy rzeczy. Milu razem z Zaynem postanowili się opalać, więc zostali na plaży, a my kąpaliśmy się razem, ciesząc z idealnej pogody. Kiedy już mieliśmy dość wody wyszliśmy na brzeg. Louie rzucił się na leżącą na ręczniku Milkę i całą ją zmoczył, za co dostał lekkiego plaskacza i komplement: „TOMLINSON IDIOTO!”. Wybuchliśmy śmiechem, rozłożyliśmy się obok nich i leżeliśmy smażąc się na słońcu, lecz po chwili poczułam duże pragnienie:
- Ale chce mi się pić, idę po coś do baru – złapałam portfel i ruszyłam.
- Poczekaj, pójdę z tobą- zawołał Harry.
Doszliśmy do baru i kupiliśmy lodowate cole. Spojrzałam na Hazzę, a jego mina była co najmniej dziwna.
- Co ci? – spytałam, nie odpowiedział mi, lecz zza pleców usłyszałam:
- Harry! Siemano! – podszedł do nas ciemny blondyn w samych kąpielówkach.
- Cześć- odpowiedział niepewnie Harry.
- Co ty tu robisz? Oooh gdzie moja kultura, jestem Nathan – popatrzył na mnie i podał dłoń.
- Gabi – uśmiechnęłam się.
- Ogromnie mi miło – ukłonił się jak na jakimś balecie, a ja roześmiałam się.
- Skąd jesteś, bo obstawiam, że ani stąd ani z Anglii?
- Jestem z Polski, ale aktualnie mieszkam w Londynie.
- Z Polski mówisz? To cudowny kraj!
- Ooo? Byłeś?
- Nie, ale dużo słyszałem hahahaha. No i mamy tam urocze fanki.
- Aha, spoko. - Śmialiśmy się razem, tylko Harry stał jak struty.
- To co, jesteście tu z kimś czy sami? – poruszył brwiami, w znaczący sposób patrząc na mnie.
- Co? Nie hahaha, w sumie jest nas ósemka – odpowiedziałam mu, a Harry spojrzał na mnie
- No właśnie, musimy zanieść im napoje, bo się jeszcze nam odwodnią – kiwnął do Nathana głową, a mnie pociągnął za rękę.
- Rozumiem haha, my też przyjechaliśmy całą grupą, a mnie wykorzystują jako kelnera – pokiwał głową i pokazał na siedzących na plaży chłopaków, którzy chyba nas obgadywali, bo patrzyli się w nasza stronę. – No, fajnie było was spotkać – pomachał, a my odeszliśmy.
- To o nich rano mówiliście? – spytałam Harrego.
- Nooo.
- Hmm.. wydawał się miły – Harry nic nie powiedział, tylko spuścił wzrok.
- Może jak ich lepiej poznacie to wasza „wojna” ucichnie- kontynuowałam.
- Daj mi spokój, nie chce mieć z nimi nic do czynienia - doszliśmy do reszty, więc nie ciągnęłam już tematu. Usiadłam obok Mili, założyłam słuchawki i wyłączyłam się od nich. Zbliżała się już 15, więc wróciliśmy do hotelu i zjedliśmy obiad. Zayn wyskoczył z tekstem, że potrzebują męskiego wieczoru, co trochę dziwnie zabrzmiało, ale z dziewczynami też postanowiłyśmy wyjść gdzieś tylko razem. Ustaliliśmy gdzie kto idzie, żeby nie było epickiego faila, czyli spotkania w jednym klubie. Kiedy zbliżał się wieczór zaczęłam się szykować, a że tutaj nawet w nocy jest gorąco, to założyłam krótkie jeansowe spodenki, limonkową bokserkę i ciemno zielone conversy. Włosy rozpuściłam i zrobiłam sobie lekki makijaż. Według mnie wyglądałam przeciętnie, ale kiedy wyszłam z łazienki Milku zjechała mnie wzrokiem i powiedziała:
- Woow dziewczyno, ale ładnie wyglądasz!
- Dziękuje, ty też haha. – Naprawdę wyglądała pięknie, założyła pomarańczową mini sukienkę z zabudowanym dekoltem i do tego beżowe szpilki-nie mam pojęcia jak ona to robi, ale zawsze jak jest w takich butach, to potrafi się w nich swobodnie poruszać, włosy miała rozpuszczone, a oczy mocno podkreśliła eyelinerem. Roześmiałyśmy się i wyszłyśmy z pokoju. Danielle czekała już na nas z chłopakami na korytarzu, którzy gdy nas zobaczyli zrobili chóralne : woooooow. Pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy we własnym kierunku. Weszłyśmy do naprawdę niesamowitego klubu. W środku było pełno ludzi: na parkiecie, przy barze i przy stolikach. Od razu rzuciłyśmy się na parkiet. Przy Danielle nasze wygibasy wyglądały pewnie śmiesznie, ale my chciałyśmy się po prostu dobrze bawić. W między czasie zobaczyłam Nathana, który najwyraźniej przyszedł tu z całym zespołem. Nie przejęłam się nimi za bardzo i podeszłam do barku, żeby się czegoś napić. Nagle poczułam że ktoś puka mnie w ramię, a gdy odkręciłam się, zobaczyłam właśnie blondyna.
- Hej – uśmiechnął się.
- No hello.
- Jesteś tu sama?
- Nie, jestem z moimi przyjaciółkami – pokazałam palcem na dziewczyny, które wywijały na parkiecie.
- A chłopakom nie chciało się z wami przyjść? – zaśmiał się.
- Czasami trzeba spędzić czas osobno, haha.
- Hahaha rozumiem.. to może zatańczymy? – wyciągnął rękę.
- Ok. – wyszliśmy razem na parkiet i zaczęliśmy się bujać do muzyki. Nieźle dawaliśmy, potłukłam się trochę o ludzi obok. Piosenka się zmieniła i akurat leciała You da One Rihanny, więc tempo raczej spokojne. Nathan wziął moje ręce i założył sobie na szyi, a swoje położył na dole moich pleców. Bujaliśmy się to w jedną, to w drugą stronę rozmawiając. Kiedy skończyliśmy zaczęłam się rozglądać za dziewczynami i zobaczyłam je siedzące przy stoliku. Spojrzałam na Nathana, a on zaproponował:
-Może dosiądziecie się do nas?- Pokazał na stolik, przy którym siedziała reszta zespołu.
- Hm, muszę to skonsultować z dziewczynami – pokiwał głową, a ja doszłam do dziewczyn.
- To był ten Nathan? – spytała podekscytowana Mila.
- Tak, a co?
- No nic, nic, nawet ładny- puściła mi oczko.
- Mila! Nie zapominasz się?! Twój chłopak jest niedaleko! Hahahaha.
- Przecież wiem, haha. A o czym gadaliście?- dopytywała się.
- Spytał się, czy byśmy się do niech nie dosiadły..
- Do nich? W sensie do zespołu? – spytała, a ja pokiwałam głową – Idziemy?
- Jak chcecie..
- A ty może nie chcesz? Ten Nathan to naprawdę niezłe ciacho – wstała i pociągnęła nas w stronę ich stołu. Kiedy blondyn nas zauważył wstał i się przywitał.
- A jednak haha, jestem Nathan – podał ręce dziewczynom i wpuścił nas na miejsca , siadając obok mnie.
-Jestem Mila, a to Gabi i Dan – zwróciła się do reszty chłopaków, którzy również się przedstawili. Szybko okazało się, że chłopaki mają bardzo duże poczucie humoru. Rozmawialiśmy pijąc drinki i po jakimś czasie postanowiliśmy wrócić na parkiet. Tańczyłam z Nathanem, Mila z Maxem, a Danielle z Tomem. W pewnym momencie DJ powiedział:
-Zauważyłem, że na sali jest zespół The Wanted! Chłopaki zaśpiewajcie dla nas!
Wszyscy, którzy byli w klubie zaczęli piszczeć i klaskać, więc nasi nowi znajomi postanowili zaśpiewać swój największy hit „Glad you came”. Ludzie obecni w klubie, szybko oblegli małą scenę, na której występowali chłopaki. Ja z Milą i Danielle również przysunęłyśmy się bliżej i wszyscy razem śpiewaliśmy dobrze znany nam tekst. Gdy Nathan śpiewał swoją zwrotkę, patrzył na mnie, co powodowało, że czułam się skrępowana, jednak szczyt skrępowania osiągnęłam, kiedy doszedł do momentu “Turn the lights out now, now I'll take you by the hand,hand you another drink,drink it if you can” i wciągnął mnie na scenę. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, a że byłam pijana to po prostu zaczęłam z nim tańczyć. Świetnie się bawiłam, po chwili na scenę przez Maxa została wzięta Mila, a po niej Danielle. Kiedy skończyła się piosenka wróciliśmy do naszego stolika, gdzie piliśmy kolejne drinki. Po kilku minutach przy stoliku zostałam tylko ja i Nathan. Mila z Maxem bujali się na parkiecie, Danielle źle się poczuła i postanowiła wrócić do hotelu, a Siva z Tomem i Jayem wyrywali jakieś laski przy barze. Z niepokojem obserwowałam, co się działo pomiędzy Milką a Maxem. Wiedziałam, że moja przyjaciółka jest pijana i nie panuje nad sobą, tym bardziej, że Max był naprawdę przystojny i w jej typie. Bałam się, że chłopak chętnie to wykorzysta, bo nie odrywał się od niej przez cały wieczór. Nathan powędrował za moim spojrzeniem i powiedział:
-Są dorośli, nie przejmuj się.
-Ta, ale Mila jest z Louisem, a nie panuje nad sobą.. – odpowiedziałam mu.
-Tomlinsonem? To wiele wyjaśnia.. Chociaż może ona chce się trochę zrelaksować, jak pozwala Maxowi na takie coś, hahaha- zaśmiał się.
-Nie chce się relaksować, tylko jest pijana!- zirytowałam się.
-Nie zachowuj się jak jej matka, sama decyduje, co robi. Max nie jest debilem, jak Mila powie nie, to on to zrozumie.
-Ale… - wciąż miałam wątpliwości.
-Nie ma ale, chodź potańczyć, uwielbiam tą piosenkę! – powiedział i pociągnął mnie na parkiet. Przetańczyliśmy kilka piosenek, w trakcie których zgubiłam Milę i Maxa. Postanowiłam posłuchać Nathana i nie przejmować się tym wszystkim. Usiedliśmy przy barze, gadając i pijąc jakieś drinki.
- Mam już dość. Idziemy stąd? – spytał mnie Nathan po paru kieliszkach.
- Zgadzam się, chodźmy – przytaknęłam i wyszliśmy. Szczerze już trochę słabo widziałam, więc musiałam przytrzymać się jego ramienia. Poszliśmy na plaże i usiedliśmy na piasku. Zrobiło mi się nagle zimno, zatrzęsłam się, a on najwidoczniej to zauważył.
- Zimno ci? Trzymaj – powiedział ściągając swój sweterek i nakładając na mnie.
- Dzięki- zakryłam się nim i położyłam na plecach – Jak tu pięknie – patrzyłam się w gwiazdy, a blondyn położył się obok mnie.
- Rzeczywiście, mimo, że już słabo widzę.
- Mamy te same problemy haha – spojrzałam na niego i zaśmiałam się.
Leżeliśmy tak przez dłuższy czas, czułam, że odpływam po tych procentach i w sumie nie wiedziałam, co się dzieje wokół mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu i poczułam, że przysypiam. Film mi się urwał, nagle spostrzegłam, że jestem trzymana w rękach przez Nathana w naszej hotelowej windzie. Zobaczył, że się ocknęłam i postawił mnie na nogach. Musiałam podtrzymać się ściany, bo prawie upadłam na twarz. Wysiedliśmy na moim piętrze i doszliśmy do drzwi od mojego pokoju.
- Dzięki za odprowadzenie– uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co.
- No to do jutra. Aaa, proszę twój sweter.
- Nie nie, zatrzymaj go, będzie ci przywracał wspomnienia – puścił do mnie oczko i trochę się do mnie zbliżył, podeszłam pod drzwi i oparłam się o nie.
- Dziękuję, to pa – szybko otworzyłam drzwi i weszłam do środka, nie patrząc na jego reakcję.
- Co ja robię? – pomyślałam, opierając się o drzwi. Spojrzałam się na łóżko dziewczyn, zobaczyłam, że śpią spokojnie, więc sama postanowiłam zrobić to samo. Rano obudziłam się z ogromnym kacem. Głowa mi pękała, w buzi miałam Saharę i umierałam. Odwróciłam się, żeby sprawdzić czy dziewczyny jeszcze śpią i na jednym z łóżek zobaczyłam Milę patrzącą na mnie.
-Hej, żyjesz?– przywitała się.
- Ymmm… zaraz umrę –wyjęczałam.
-Tak samo jak ja… Przesadziłyśmy wczoraj.- Powiedziała z załamaną miną.
-Bardzo przesadziłyśmy… Co się działo, jak straciłam cię z oczu?
-Nic nie mów.. Przegięłam z Maxem i to ostro. Wyszliśmy razem z klubu i przyszliśmy tu, do hotelu. Próbował mnie zaciągnąć do siebie do sypialni i pewnie ze względu na mój stan by mu się udało, ale wtedy pojawił się Nathan i nas rozdzielił. Nie czekałam na rozwój sytuacji, szybko przyszłam tu…
-Moment, chłopaki wiedzą o wszystkim?- próbowałam ogarnąć fakty.
-Co ty, chyba by nas pozabijali, jakby się dowiedzieli z kim spędziłyśmy wczorajszą noc..Ale nie ważne, mów co z tobą i Nathanem?
-Tańczyliśmy, piliśmy, znowu tańczyliśmy i piliśmy, a jak nam się znudziło to poszliśmy na plażę, na której zasnęłam. A Nathan był na tyle miły, że przyniósł mnie tutaj i się pożegnaliśmy. Koniec historii– opowiedziałam jej.
-No, prawdziwy gentelman – powiedziała z uznaniem.
-No, miły jest. Fajny chłopak tak ogólnie.. – naszą rozmowę przerwała pełna energii Danielle, która wpadła do pokoju i powiedziała:
-Ruchy imprezowiczki, idziemy na plaże – zwróciła się do nas, a jak nie zauważyła reakcji, wydarła się- Dawać girlz! Nie ma czasu, słońce niedługo zajdzie!
-Cholera jasna Dan! Przestań się tak drzeć, głowa mi pęka- zrobiłam minę zniechęcenia i padłam na łóżko. Czułam się okropnie, ale nie chciałam wzbudzać podejrzeń chłopaków, więc się jakoś wygramoliłam, ogarnęłam i razem z Milą wyszłyśmy za Danielle. Wszyscy byli już na dole i czekali na nas.
Zauważyłam, że chłopaki przyglądają się nam badawczo. Chciałam nie zaczynać tematu, ale Milka nie wytrzymała i spytała:
-Cholera, ubrudziłyśmy się czy co, że się tak na nas patrzycie?!
-Nie, nie. Obserwujemy osoby, które są bardziej skacowane od nas. Chyba po raz pierwszy, tak na marginesie, hahah – zaśmiał się Zayn.
Chłopaki mieli pełno energii, a Niall najwyraźniej się wyspał, bo wydzierał się pełny entuzjazmu. Wyglądało na to, że tylko ja i Mila mamy kaca. Kiedy doszliśmy na plażę położyłam głowę na kolanach Milki i próbowałam przysnąć, a ona siedziała i gadała przez telefon z rodzicami. Oczywiście mój plan nie miał jakiegokolwiek prawa zaistnienia. Wszyscy brechtali się i świetnie bawili. Chłopaki z Danielle szaleli w wodzie i cały czas było słychać piski i śmiechy. Założyłam więc słuchawki na uszy, włączyłam muzykę i zamknęłam oczy, a Mila zaczęła bawić się moimi włosami. Po chwili wróciło do nas mokre towarzystwo i przerwało nam nasz spokój. Zaczęli gderać, że jest taka super woda, a my siedzimy tutaj, że z takiej pogody to trzeba korzystać itp. itd. Stawiałyśmy dzielny opór, ale chłopcy się nie poddawali i już po chwili Mila była niesiona do wody przez Louisa, a ja ubłagałam Harrego o litość i kontynuowałam swój plan odsypiania nocy. Liam z Danielle i Zaynem zaczęli robić zamek z piasku, co w sumie dobrze im wychodziło, a Niall z Harrym poszli pomóc Louisowi w misji przytapiania Mili. Po jakimś czasie wróciła mokra Mila i powiedziała z niepokojem:
-Nie chcę nic mówić, ale chyba musimy się ukryć..
-Co? O czym ty mówisz?- nie łapałam o co jej chodziło.
-Chłopaki są na plaży i idą w naszym kierunku!
-Udajemy, że śpimy. Trzy czteeery! – pomimo mojego genialnego planu, już po chwili zostałyśmy „obudzone” przez Nathana, Maxa i Toma.
-Hej dziewczyny, taki piękny dzień, a wy śpicie?! – spytał się z udawanym przerażeniem Tom.
-O heeej, no tak właśnie przysnęłyśmy- przywitałam się za nas obydwie, bo widziałam, że Mila próbuje coś usilnie wymyśleć.
-Mila, chciałem cię przeprosić za wczoraj, trochę przegiąłem – powiedział Max.
-Nie ma sprawy, serio.- odpowiedziała mu, wciąż patrząc w stronę morza, a po chwili dodała-wiecie co, może pójdziemy mmmm do baru? Bo strasznie mi się chce pic…
-To masz wodę-Nathan podał jej butelkę wody, a Milku spojrzała na nią ze strachem. Postanowiłam ją wesprzeć:
-Tak, bar to bardzo dobry pomysł. Taka zimna lemo.. – nie dane mi było dokończyć, bo za plecami usłyszałam:
-CO TU SIĘ DZIEJE?!- Louis najwyraźniej nie był zadowolony z tego, co widział.
-O fuck… Ymmmmm. Louie, kochanie, ymmmm- to była chyba pierwsza sytuacja, w której Mila nie wiedziała, co powiedzieć.
-Kochanie? – do nerwowej sytuacji dołączył się Max- To twój chłopak?! – spytał, oskarżycielsko wskazując na Lou.
-Tak, Max, jestem jej chłopakiem od ponad 4 miesięcy. Tylko chyba czegoś nie rozumiem, skąd wy się znacie do cholery? – mina Louisa wciąż wskazywała na wściekłość. W czasie naszej krótkiej wymiany zdań, zdążyła wrócić reszta zespołu. Nastała pełna napięcia cisza, którą musiałam przerwać.
-Okej, chodzi o to, że wczorajszą noc spędziłyśmy z chłopakami. Potańczyliśmy, popiliśmy. Tyle. Nic strasznego się nie stało –powiedziałam, jednak kątem oka zobaczyłam, że pomiędzy Milą a Maxem toczy się niema walka.
-Ymm, tak, tak było- Milka załapała, że wszyscy się na nich patrzą.
-Na pewno?- dopytywał się Louis.
-Tak, na pewno- Nathan postanowił nam pomóc.- Piliśmy i tańczyliśmy, to wszystko, prawda Max? – podkreślił, patrząc na chłopaka.
-Yep, that`s all. Masz świetną dziewczynę – zwrócił się do Louisa.
-Wiem- odpowiedział mu wciąż wkurzony.
-Dobra, to my ymm, nie będziemy wam przerywać zabawy, może jeszcze kiedyś się spotkamy.. Do zobaczenia- pożegnał się Tom i razem z Nathanem i Maxem odszedł w kierunku baru.
-Kiedy zamierzałyście nam o tym powiedzieć? – spytał, a właściwie warknął do nas Harry.
-Boże, z czego wy robicie taką aferę? Spędziliśmy razem wieczór i tyle! A robicie tragedię jakbyśmy co najmniej się z nimi przespały!- odpowiedziałam.
-No właśnie my nie wiemy co z nimi robiłyście! Przed chwilą przez zupełny przypadek dowiedzieliśmy się, że to z nimi spędziłyście wczorajszą, zapewne dla was wspaniałą noc!- wściekłość Lou była widoczna na kilometr.
-I o co ty się tak rzucasz Louis?! My naprawdę myślimy! Nawet wtedy, kiedy jesteśmy pijane, uwierz! Jesteśmy dorosłe i wiemy jak mamy się zachowywać! A tak poza tym, może powiecie nam, że wy nie poznaliście żadnych uroczych dziewczyn?! – naskoczyła na chłopaków Mila.
-Poznaliśmy, ale to inna sytuacja! Oni są naszymi wrogami numer jeden, a wy się z nimi zaprzyjaźniacie?! – widziałam, że ta rozmowa prowadzi tylko i wyłącznie do kłótni pomiędzy Milą a Louisem.
-Tak! Oni są naprawdę normalni i fajni!
-No to na pewno, pewnie nawet tak fajni, że można spędzić z nimi upojną noc, co?
-Mam cię dość! Pomyśl, o co nas oskarżasz! Wszyscy pomyślcie! – wykrzyknęła Mila i nie czekając na odpowiedź ruszyła w kierunku hotelu.
-Gratuluję-warknęłam do Louisa i pobiegłam za nią. Dziewczyna szła bardzo szybko, więc dogoniłam ją dopiero przy windzie. Zobaczyłam, że łzy lecą jej po policzkach.
-Mila nie płacz… On zaraz się ogarnie i cię przeprosi, zobaczysz.
-To nie o to chodzi. Louis ma rację, nie rozumiesz? Gdyby nie Nathan.. Nie wiem jakby się to skończyło.
-Całowaliście się? – spytałam, gdy weszłyśmy do pokoju.
-Nie, on próbował, ale ja mu nie pozwoliłam- wychlipała.
-To masz czyste sumienie. Lou przesadził i na pewno zaraz to sobie uświadomi. Nie powinnaś podchodzić do tego tak emocjonalnie, sama mi to powtarzasz, pamiętasz?
-Ta – uśmiechnęła się, a łzy przestały płynąć.
-No, a teraz chodź na obiad, bo już 15!- pomimo całej sytuacji, byłam głodna jak wilk.
-A ta znowu o jedzeniu, dobra, poczekaj na mnie minutkę, muszę się trochę ogarnąć. Jak ja wyglądam?! - wykrzyknęła z przerażeniem.
Po 5 minutach zeszłyśmy na dół, gdzie zastałyśmy cały zespół i Danielle. Obiad zjedliśmy w całkowitej ciszy, zakłócanej tylko odgłosem uderzających o talerze sztuccy. Nigdy przedtem nie było pomiędzy nami takiej niezdrowej atmosfery, bałam się co z niej wyniknie.



Czas na przemowę. Więc tak: 
-rozdział długi, pełen akcji itp. itd. , pisany naprawdę 1890 razy, zmieniany praktycznie codziennie,
-jako, że jest to 9 rozdział :O, to w 10 obiecujemy jeszcze więcej akcji. Można powiedzieć, że niespodziewanej.. :)
-przepraszamy, za zmianę adresu bloga. Wynikało to z powodów prywatnych, ale teraz wszystko wróciło do normalnego trybu,
-dziękujemy za jakiekolwiek komentarze, a pod tym rozdziałem liczymy na jak największą ilość. Może pobijecie rekord z poprzedniego adresu? Będzie więcej niż 11? :)
-Prosimy, każdy kto wchodzi na tego bloga, niech zostawi komentarz! Wszystkie są mile widziane, nawet te negatywne, bo pokazują, że mamy dla kogo pisać! 

Dobra, koniec tego monologu. Następny rozdział mamy nadzieję szybciej niż ten. M&K XOXO

piątek, 3 lutego 2012

Rozdział VIII.

-Cholera Mila! Co się stało?!–Gabi była bardzo zaniepokojona.
-Powinnam dostać okres 11 dni temu… Spóźnia mi się! Rozumiesz?! – wybuchłam i zobaczyłam, że w drzwiach stoi zszokowany Louis.
-Co?! Ale przecież się zabezpieczyliśmy! – chłopak nie ukrywał zdenerwowania.
-Wiem! Boże, ja nie mogę być w ciąży! Mam 19 lat! Kurwa! To nie możliwe!- nie panowałam nad swoimi emocjami.
-Gabi, zostawisz nas samych?- poprosił Lou i odetchnął głęboko.
-Jasne, wyjaśnijcie sobie wszystko. Nie będę na razie mówiła chłopakom, idę na uczelnię. Trzymajcie się. – pożegnała się i wyszła z pokoju.
-Kotku, będzie dobrze. Zrobisz test i się przekonamy. Wszystko się ułoży… -chłopak przytulił mnie i zaczął uspokajać.
-Nie rozumiesz?! Nareszcie zaczęło nam się układać, a teraz to…- rozpłakałam się.
-Jeżeli nawet jesteś w ciąży, to cię nie zostawię, rozumiesz? Kocham cię i zawsze będę przy tobie. Zaufaj mi - powiedział i pocałował mnie delikatnie- Uspokój się, idź do łazienki, ogarnij się trochę i pójdziemy po test. Wszystko będzie dobrze, nie opuszczę cię.
Gdy wróciliśmy do domu z testem zauważyłam, że Louis jest już całkowicie spokojny, a nawet się uśmiechał. Zdziwiło mnie to, więc spytałam:
-Nie byłbyś wściekły, gdyby wyszedł pozytywny, prawda?
-Nie, bo to byłoby nasze dziecko, które miałoby dwoje kochających się rodziców. Poradzilibyśmy sobie, naprawdę. Ale dość tego, zrób to. Nie lubię żyć w niepewności…
Czekając na wynik znów zaczęłam się stresować. Louis próbując mnie zrelaksować, zaczął bawić się moimi włosami. Po jakimś czasie powiedziałam:
-Dobra, minęło 5 minut. Idź sprawdź, bo ja nie mogę.
Gdy chłopak wrócił z wynikiem, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie wytrzymałam i spytałam:
-No i?! Louis do cholery!
Chłopak roześmiał się i wskoczył na mnie przewracając mnie na łóżko i zaczął całować. Po chwili oderwał się i powiedział:
-Negatywny. Nie jesteś w ciąży!- Słysząc to, ponownie przyciągnęłam go do siebie.
-Boże! Tak się cieszę!
-Ja też… Chociaż nie ukrywam, że chciałbym mieć z tobą dzieci- przytulił mnie.
-Moim marzeniem jest założyć z tobą rodzinę, ale wybacz kochanie, nie w ciągu najbliższych 5 lat. Muszę skończyć studia, a ty zrobić porażającą karierę – roześmiałam się.
-Wierzę na słowo. Kocham cię, wiesz?
-Wiem, ale i tak miło to usłyszeć- chłopak dał mi słodkiego całusa i dodał:
-Wracając do tematu. Musisz iść do lekarza, zrobić badania. Bez powodu okres ci się nie spóźnia.
-Tak , wiem. Dzisiaj do niego pójdę, bo na uczelnię i tak nie opłaca mi się iść… Jak nie zaliczę roku, to będzie tylko i wyłącznie twoja wina!
-No sorry, jak będziesz miała jakieś komplikacje, to przecież One Direction zawsze może dać swój koncert dla studentów, co nie? Nie ma żadnego problemu haha- chłopak zaczął się śmiać.
-Bardzo zabawne, bardzo. Wiesz co, głodna jestem, twoje pyszne śniadanie zostało zwrócone, ale chyba będziesz taki miły i zrobisz mi i chłopakom coś na obiad, prawda?- uśmiechnęłam się uroczo.
-Hm, tobie może i zrobię, ale chłopakom.. No nie wiem, muszą mnie jakoś przekonać.
-Chodź, chyba są w salonie- powiedziałam, a gdy weszliśmy do pokoju, zobaczyłam 4 rozleniwionych mężczyzn oglądających bajki na Disney Channel. Postanowiłam zainterweniować- Tak nie można, panowie! Oglądać bajki bez jedzenia?! Kto was wychował? – pokręciłam głową z politowaniem.
-A co mamy jeść jak lodówka jest pusta, a nam się nie chce wstać, bo przed budynkiem stoją paparazzi? Pogłodujemy dzisiaj.. – odpowiedział zawiedziony Liam.
-Ja nie mogę już dłużej! Nie wytrzymam, umieram. AAAAAAAAAAA! Ratujcie głodnego człowieka, idźcie do sklepu! Będziecie mieć mnie na sumieniu!- wydzierał się Niall.
-ZAMKNIJ SIĘ NIALL, myślę!- krzyknął Harry, a wszyscy spojrzeli na niego, jakby oszalał.
-Misiaczku, wszystko oky? Uderzyłeś się w główkę? – Louis podszedł do niego i zaczął głaskać po lokach.
-Przestań, bo jak cie... Mam plan!- powiedział po chwili.
-UMIERAM, SZYBCIEJ! – Niall trzymał się za brzuch i powtarzał do niego: Jeszcze chwilka, wytrzymaj. Zaraz tatuś da ci jedzonko, jeszcze momencik.
-Możemy załatwić jedzenie bez wychodzenia z domu! Zamówimy chińszczyznę i pizze, wszyscy będą szczęśliwi! – cieszył się, jakby odkrył Amerykę.
-Harry, idź się lepiej połóż. Jemy fast-foody od tygodnia, rzygać mi się już nimi chce- zgasił go Zayn.
-No to jaki masz pomysł, geniuszu?
-Milka pójdzie do sklepu, paparazzi na nią nie polują, czekają na nas. Banalne i genialne, prawda? – odpowiedział dumny.
-Zgłaszam sprzeciw! Nie chce mi się nigdzie iść, a już na pewno nie samej. Pójdę, ale jak ktoś pójdzie ze mną. Jacyś chętni? – spytałam.
-Na mnie nie licz, jak wyjdę to dziennikarze po tych ostatnich akcjach mnie zjedzą. Sorry – pierwszy odmówił mi Louis.
-Okej, Niall? Jak pójdziesz ze mną, to szybciej dostaniesz jedzenie, kusząca propozycja, co?- roześmiałam się.
-Dobra, idę. Co chcecie? – podniósł się i dodał- Louie, kochanie, daj swojej dziewczynie kluczyki do auta, chyba nie sądzisz, że będziemy tyle szli?
Wyszliśmy z domu po 10 minutach, bo chłopaki zaczęli pisać listę rzeczy, które trzeba kupić chyba na 40 cm. Gdy dojechaliśmy do sklepu, nie miałam gdzie zaparkować, a Niall dodatkowo zaczął się mnie wypytywać, czemu rano wyleciałam z Louisem z domu jak szalona. Postanowiłam, że powiem mu wszystko, bo był dla mnie jak brat. Kiedy dowiedział się, że znowu coś jest nie tak z moim zdrowiem, nakazał mi, podobnie jak mój chłopak natychmiast iść do lekarza. W końcu znalazłam miejsce parkingowe i poszliśmy na zakupy. Przy kasie zauważyłam, że przygląda nam się pewna dziewczyna. Wiedziałam, że ją skądś znam, ale nie pamiętałam skąd. Zapłaciliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Wchodząc do mieszkania prawie straciliśmy równowagę, bo chłopcy rzucili się na nas jak jakieś małpy. Zanieśliśmy zakupy do kuchni, a Zayn z Louisem zaproponowali, że ugotują obiad. Razem z Liamem, Niallem i Harrym postanowiliśmy w tym czasie ogarnąć trochę jadalnie, żeby było jakiekolwiek miejsce na talerze. Kiedy z grubsza posprzątaliśmy, Harry powiedział do mnie:
-Dzwonił twój telefon, nie odbieraliśmy, bo to chyba twoi rodzice.
-Oh shit! Miałam do nich zadzwonić rano. Dobra, zrobię to teraz. Zostawcie mi coś do jedzenia!- wzięłam swoją komórkę od chłopaka i poszłam do sypialni Lou, żeby zadzwonić. Moja rozmowa z rodzicami przebiegała standardowo: Tak, wszystko okej, nic się nie dzieje, na uczelni dobrze, tęsknię, niedługo was odwiedzę, tak mamo, uważam na siebie, tak, jestem zdrowa, blablabla. Nie mogłam im powiedzieć o swojej chorobie, bo od razu ściągnęliby mnie do Polski. Kiedy skończyłam rozmowę, zobaczyłam, że przy drzwiach stoi Harry.
-Obiad już gotowy, chodź. A. Nie wiesz o której kończy Gabi? Pojechałbym po nią. – Powiedział.
-Yhm. Za 20 minut, na pewno się ucieszy. Idziesz jeść, czy będziesz tak wzdychał, haha?
Już nigdy więcej nie powiem, że Zayn z Louisem nie potrafią gotować. Ich obiad był po prostu genialny. Chociaż zrobili go jak dla całego wojska, to w ciągu 10 minut nie było po nim śladu. Niall nareszcie był najedzony, a to można uznać za ogromny sukces. Po chwili Harry wyszedł z domu, oznajmiając, że jedzie po Gabrysię, bo zaczęło padać. Kiedy odpoczywaliśmy po obiedzie, zadzwonił telefon Liama. Chłopak spojrzał ze zdziwieniem i powiedział: To Adam, ciekawe co od nas chce… Rozmawiał z nim przez krótką chwilę, a wyraz jego twarzy zmieniał się od zdziwionego po super szczęśliwy. Gdy w końcu skończył rozmowę, zaczął się drzeć:
-NAGRYWAMY TELEDYSK DO WHAT MAKES YOU BEAUTIFUL! CZAICIE TO KURDE!?
-O KURWA! BEZ KITU! POWAGA?!- Niall był tak szczęśliwy i zszokowany, że aż nie załapał i użył polskiego słowa, nawiasem mówiąc jedynego, jakiego udało się mi i Gabi ich nauczyć.
-O nie panowie, to trzeba opić!- Zayn pobiegł po alkohol.
-Nie, potem Zayn. Teraz mamy stawić się w wytwórni, chcą z nami obgadać szczegóły – uspokoił go Liam i dodał- Trzeba tylko zgarnąć Hazziątko, gdzie on jest?
W tym samym momencie do mieszkania weszli rozpromienieni Gabrysia z Harrym, oboje nie bardzo ogarniając z czego mamy takie zaciesze.
-Co jest guys?- spytał Harry rzucając się na leżącego Louisa.
-NAGRYWAMY TELEDYSK IDIOTO, ZŁAŹ Z MOJEGO BRZUSZKA!- wydarł się mój chłopak.
-CO? TELEDYSK? MY? OMG! NIE MOŻLIWE!- Harry zaczął piszczeć, wydawać z siebie dziwne dźwięki, podbiegł do Gabi i zaczął nią kręcić, jednym słowem- oszalał.
-HAZZA SPOKÓJ! Za 20 minut mamy być w wytwórni, więc ogarnij swoje loczęta i dupę i jedziemy.
Przyglądałam się z Gabrysią tej sytuacji rozbawiona. Chłopaki zachowywali się jak małe dzieci, skakali po pokoju, tańczyli jakieś dzikie tańce, piszczeli, śpiewali WMYB, rzucali się na siebie… Po chwili uspokoili się i stwierdzili, że muszą się wyglądać perfekcyjnie i polecieli biegiem do swoich pokoi. Zostałyśmy same, a Gabi dopadła mnie:
-Jak wynik, mów!
-Negatywny, ale jadę z chłopakami, to pójdę do szpitala i zrobię badania, bo jakiś powód braku okresu musi być…
-Masz rację, lepiej sprawdzić wszystko i się przekonać. A, Mila. Miałaś jakiś udział w tym, że Harry po mnie dzisiaj przyjechał?
-Nie, spytał o której kończysz, to mu powiedziałam. To wszystko. Ale słodkie, nie?- postanowiłam coś od nie wyciągnąć.
-No, nie spodziewałam się. Nie powiem, miło mi się zrobiło, jak go zobaczyłam przed uczelnią. Chociaż z drugiej strony, znowu wszystkie napalone fanki nie dadzą nam życia, ale cóż. Mówi się trudno i żyje się dalej, nie?- roześmiała się- A tak w ogóle, dobry chwyt, jesteś coraz lepsza w wyciąganiu ode mnie info, hahaha.
-Jakich info? Ja po prostu z tobą rozmawiam hahaha. Przecież widzę, że chcesz mi coś powiedzieć.
-Mila, jak chcesz z nami jechać to chodź, bo już wychodzimy- przerwał nam Liam.
-Już idę-odpowiedziałam mu, a do Gabi- i tak się dowiem, haha. Powodzenia w nauce!- i razem z chłopakami opuściłam mieszkanie.
Chłopcy zawieźli mnie pod same drzwi szpitala i kazali zadzwonić, jak już będzie po wszystkim, a ja życzyłam im powodzenia. U lekarza byłam bardzo krótko, bo nie było kolejki. Wyjaśnił mi, że zaburzenia cyklu są spowodowane nieregularną dietą. Pobrał mi krew do badań, które miały wyjaśnić powód porannych mdłości oraz upewnił mnie w 100%, że nie jestem w ciąży. Wychodząc ze szpitala nie spodziewałam się, jak ładnie jest na dworzu. Postanowiłam, że nie będę dzwonić po chłopaków i przejdę się do domu, korzystając z idealnej pogody. Kiedy wróciłam do mieszkania, okazało się, że nie ma w nim ani Gabi, ani chłopaków. Zobaczyłam tylko karteczkę, leżącą na stoliku przy drzwiach: Korzystam ze słońca- jestem w parku. Gabi XOXO. Postanowiłam skorzystać ze spokoju i zadzwoniłam do kolegi z grupy, który informował mnie co się dzieje na uczelni. Kiedy już wiedziałam z czego mam się przygotować na następny dzień, wzięłam się do nauki. Została ona przerwana przez dzwonek do drzwi. Otwierając drzwi myślałam, że to chłopcy wracają i zapomnieli kluczy, więc nie przywiązywałam większej uwagi do swojego stroju, którym były dżinsowe spodenki i czerwona bokserka. Za drzwiami czekała piękna dziewczyna, ta sama, którą widziałam kilka godzin wcześniej w sklepie. Moja mina musiała wyrażać szok, bo dziewczyna patrzyła na mnie z litością.
-Yyy, cześć. Jest Louis?- spytała.
-Cześć, nie ma. A tak w ogóle to kim ty jesteś?
-Eleanor. A któryś z chłopaków jest?
-Nie, nie ma i w najbliższym czasie nie będzie. Chcesz żebym im coś przekazała?- ta dziewczyna zaczęła mi działać na nerwy.
-Sorry, że spytam, ale kim ty jesteś, że przebywasz w ich mieszkaniu, w dodatku w takim stroju- tu zjechała mnie wzrokiem- kiedy ich nie ma?
-Mila, dziewczyna Louisa, miło mi – uśmiechnęłam się sztucznie i z satysfakcją patrzyłam, jak zmienia się jej twarz.
-Ohh, to ty jesteś tą dziewczyną. No tak, można się było domyśleć. Mogę wejść?- spytała słodko.
-A jest sens?
-Tak, poczekam na Lou, mam do niego ważną sprawę. A przy okazji cię lepiej poznam, zobaczę, dla kogo Louis mnie rzucił.
-O ile się orientuję, to kiedy poznałam Louisa, nie był zajęty. – Wtrąciłam się.
-Bo w naszym związku nie było pojęcia „wolny” czy „zajęty”. Ale dzięki tobie wszystko się skończyło. Chociaż, w czasie ich trasy… haha- roześmiała się słodziutko.
-Co takiego wydarzyło się w czasie ich trasy?- próbowałam się nie wkurzać, ale to było naprawdę trudne.
-Byliśmy bardzo blisko ponownego zejścia się. No ale coś stało na przeszkodzie, a mianowicie ty- ostatni wyraz podkreśliła tak mocno, że myślałam, iż za chwilę mnie zabije.- Ale nie martw się, ja jestem cierpliwa, Louis będzie mój.
-Tak ci się tylko wydaje. – Przestałam panować nad emocjami. – Sądzę, że powinnaś już pójść i więcej nie przychodzić, nie jesteś tu mile widziana. Żegnam- otworzyłam drzwi i pokazałam ręką, że ma wyjść.
-Jeszcze się spotkamy, na pewno. Do zobaczenia, Milo. – wyszła ze swoim wrednym uśmieszkiem, a ja zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie.
Postanowiłam znaleźć Gabrysię i opowiedzieć jej o całym zajściu. Przebrałam się w czerwone rurki, beżową, luźną bluzkę i białe conversy, spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, w tym czekoladę i wyszłam z domu. Szybko znalazłam dziewczynę, bo jeżeli była w tym parku, to tylko w swoim ulubionym miejscu. Była zdziwiona moim widokiem, ale gdy tylko opowiedziałam jej całą sytuację, przyjęła tą swoją „myślącą” minę.
-Co chcesz teraz zrobić?- spytała.
-Kilka tygodni temu nawrzeszczałbym na niego, nie dała mu dojść do słowa, zerwała i załamała się. Ale teraz mu ufam, wierzę, że nic takiego się nie stało. Pogadam z nim o tym.
-Zmieniłaś się. Rozmowa to najlepsze wyjście w tej sytuacji. Tak myślę, że ta cała Eleanor ma niezły tupet. Najpierw nachodziła Louisa, teraz ciebie… Dziwna laska.
-I to jak. Chyba postawiła sobie za cel zniszczenie naszego związku, ale nie uda się jej to. Wracajmy, bo pewnie chłopaki już są w domu. – dokończyłam i pociągnęłam ją w kierunku apartamentu chłopców.
Gdy wróciłyśmy faktycznie zastałyśmy cały zespół w salonie, razem z Danielle- dziewczyną Liama i Adamem- ich managerem. Kiedy nas zobaczyli natychmiast podali nam kieliszki z szampanem, a Liam wzniósł toast:
-Za teledysk do What Makes You Beautiful!
-Za One Direction i nasze piękne dziewczyny! – dołączył się Harry.
W czasie tej mini „imprezy” miałam okazję lepiej poznać Danielle, o której bardzo dużo słyszałam od Liama. Okazało się, że jest zawodową tancerką oraz przemiłą dziewczyną. Po około 2 godzinach wspólnej zabawy, zorientowałam się, że jest już 20 i muszę iść się pouczyć, bo następnego dnia szłam na uczelnię. Gdy już rozsiadłam się wygodnie na łóżku Louisa z książkami dookoła, do pokoju wszedł nie kto inny, jak mój chłopak. Usiadł obok mnie i spytał:
-Stało się coś? Czemu jesteś taka smutna? Co powiedział lekarz?
-Pobrał mi krew do badań, upewnił mnie, że nie jestem w ciąży i tyle.
-Więc czemu jesteś przybita?- dopytywał się.
-Kiedy wróciłam do domu, miałam hm nie zbyt miłą wizytę… Odwiedziła mnie Eleanor- widziałam jak Louis się spiął. – Nie była zbyt przyjaźnie do mnie nastawiona.
-Ona do wszystkich jest mało przyjaźnie nastawiona. Co od ciebie chciała?
-Przyszła tu do ciebie, a jak dowiedziała się, że jestem twoją dziewczyną, to dała mi do zrozumienia, że coś między wami się wydarzyło w czasie ostatniej trasy. Co się wtedy stało?- próbowałam się nie unosić.
-Sądzę, że lepiej będzie jak opowiem ci całą historię z nią związaną. Poznałem ją w czasie X-Factora. Spodobaliśmy się sobie i po pewnym czasie zaczęliśmy się regularnie spotykać. To nie było takie typowe bycie razem, bo nie byliśmy w związku. Ona tego nie chciała, wolała ze mną „bywać” jak to mówiła. Świetnie się z nią bawiłem, ale nic do niej nie czułem, podobnie jak ona do mnie. Kiedy poznałem ciebie, praktycznie się z nią już nie widywałem. Jednak kiedy zobaczyła nasze wspólne zdjęcia i dowiedziała, że jesteśmy razem, spotkała się ze mną i stwierdziła, że ją zdradziłem. W czasie trasy, między mną i tobą… nie było dobrze. Raz poszliśmy z chłopakami na imprezę, upiłem się, a Eleanor była wtedy blisko. Nie panowałem nad sobą, całowaliśmy się. Niall nas zobaczył i na szczęście ją ode mnie odciągnął, bo nie mam pojęcia, jakby się to skończyło. Przepraszam. –Chłopak spojrzał na mnie z winą w oczach.
-Spokojnie, rozumiem. Jak wczoraj rozmawiałam z Gabi, wspomniała mi, że Eleanor odwiedziła cię tutaj…
-Tak, była tu podobno kilka razy. Raz udało jej się na mnie trafić. Złożyła mi propozycję, a ja ją odrzuciłem. To wszystko.
-Jaką propozycję?- spytałam.
-Zaproponowała mi, żebyśmy do siebie wrócili. Odmówiłem jej i wytłumaczyłem, że kocham ciebie i tylko z tobą chcę być, z nikim innym – uśmiechnął się słodko.
-A jakbym do ciebie nie wróciła i ci nie wybaczyła?
-To dalej bym się starał, bo to ty dajesz mi sens do życia. Na pewno bym do niej nie wrócił. Mówiłem i będę to powtarzał do końca świata: kocham cię, ty mała zazdrośnico. – powiedział i pocałował mnie czule. – To koniec przesłuchania, czy jeszcze masz jakieś pytania?
-Nie, to już wszystko. Dziękuję, że byłeś ze mną szczery- uśmiechnęłam się.
-Obiecałem ci to. Jeżeli to już koniec, to wracamy do chłopaków, czy zostajemy tutaj?- spytał z zadziornym uśmiechem.
-Ja zostaje, a ty wracasz.- odpowiedziałam, a widząc jego smutną minę, dodałam-Kochanie, muszę się pouczyć, jutro już koniecznie muszę być na uczelni!
-No dobra, to idę, nie będę przeszkadzał mojej inteligentnej dziewczynie. Powodzenia- powiedział i wyszedł z pokoju.
Uczyłam się przez kilka godzin i gdy stwierdziłam, że umiem już wystarczająco, postanowiłam pójść sprawdzić jak żyją imprezowicze. Zastałam całą gromadę śpiącą w salonie, więc poprzykrywałam ich kocami i poszłam do pokoju Louisa, żeby wyspać się przed trudnym dniem, jakim z pewnością będzie pierwszy dzień po powrocie na uczelnie…

Rozdział VII.


Obudziłam się rano z dziwnym uczuciem. Z jednej strony cieszyłam się, że wychodzę z tego zasranego szpitala, ale z drugiej wiedziałam, że oznacza to zmierzenie się z moimi problemami. Po pierwsze cała ta moja anoreksja, przez którą będę musiała poddać się leczeniu. Po drugie moje relacje z Louisem. kocham go, ale wciąż czuję się jak szmata, gdy pomyślę jak się zachował w stosunku do mnie tamtego ranka. Kiedy zobaczyłam go wczoraj, moje serce praktycznie przestało bić, a ja znów dobitnie uświadomiłam sobie, że nie potrafię bez niego żyć. Jeszcze ta rozmowa z Gabi. To wszystko sprawiało, że czułam się rozdarta i kompletnie nie wiedziałam, jak się zachować.
Moje rozmyślania przerwało gwałtowne przybycie chłopców i Gaby. Wbili do sali z krzykiem i śmiechem. Widząc ich, od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Chłopcy przekrzykiwali się, chcąc mnie rozśmieszyć, a Gabrysia patrzyła na mnie z uwagą.
-Jak się czujesz?- spytała.
-Spoko, wciąż szprycują mnie tymi kroplówkami i żyły mnie już bolą, ale jakoś leci. Cieszę się, że po skończeniu tej dawki wrócę do domu- odpowiedziałam.
-No my też się cieszymy, że nareszcie z nami zamieszkasz! – wykrzyknął Harry.
-Zamieszkam? Z wami? O co chodzi? – spytałam zdezorientowana.
-Chłopcy zaproponowali, a wręcz zmusili mnie do przyjęcia propozycji wspólnego mieszkania- wyjaśniła Gabi.
-Ale my mamy swoje mieszkanie! – zaprotestowałam.
-Mamy, ale zauważ, że jak mieszkałyśmy same, to nie byłam w stanie cię upilnować i w ogóle przestałaś jeść! Nie dopuszczę do tego po raz drugi! – dziewczyna wyraźnie się zbulwersowała.
-No okeeej, czyli teraz będziecie robić za moje niańki? Zajebiście … Całe życie marzyłam, żeby One Direction było moimi opiekunkami.
-My też się cieszymy, zawsze chcieliśmy mieć takie zespołowe dziecko. – Niall uśmiechnął się promiennie.

Po 2 godzinach siedziałam w salonie chłopaków. Okazało się, że moje rzeczy już tu są. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za tymi roześmianymi mordkami. Niall z Louisem postanowili zadbać o moje żywienie, Harry i Zayn poczucie humoru, a Liam o spokój. Gabrysia poszła załatwić jakieś sprawy na uniwersytecie, a ja z chłopakami postanowiłam obejrzeć Króla Lwa. Podczas oglądania filmu, Lou spytał:
-Mila, czy moglibyśmy porozmawiać?
-Teraz? Chyba oszalałeś! Mufasa zaraz zginie i Simba zostanie sam, a ty chcesz rozmawiać?! Dobry moment wybrałeś, nie ma co!
-Spokojnie, po prostu musimy porozmawiać, to bardzo ważne. Jeżeli teraz nie, to czy później poświęcisz mi chwilkę?
-Jak skończy się film to tak, teraz spadaj.
Zdawałam sobie sprawę, że naszej rozmowie przysłuchują się chłopaki, ale byłam tak rozemocjonowana filmem, że całkowicie mi to wisiało. W czasie oglądania filmu poznałam wiele cech charakteru chłopców. Okazało się, że Liam jest bardzo czuły, podobnie jak Zayn, a Harry i Louis płaczą za każdym razem, gdy umiera Mufasa, tak jak ja. Nasz sposób oglądania filmu też był bardzo ciekawy. Liam siedział w samym rogu kanapy, opierając się o Zayna, ten z kolei przytulał się do Harrego. Ja leżałam na Niallu, który w ciągu całego filmu zjadł 4 opakowania popcornu, a Lou siedzący na podłodze, jadł marchewki i opierał głowę o kolana Harrego, głaszczącego go po włosach. Kiedy film się skończył Louis spojrzał na mnie i spytał:
-Teraz możemy pogadać?
-Tak, teraz już tak. - Kiedy na niego patrzyłam i z nim rozmawiałam, czułam jak skręca mi się coś w środku.
-Chodźmy do mojej sypialni- zaproponował.
-Może lepiej na balkon? Nie mam zbyt dobrych wspomnień z twojego pokoju…
Gdy wyszliśmy na zewnątrz spytałam:
-Okej, więc o co chodzi?
-Chodzi o nasze relacje… Nie przerywaj mi proszę. Przygotowywałem tą przemowę kilka tygodni, a teraz twierdzę, że jest do dupy i powiem po prostu co czuję. Wtedy, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy w knajpie, zobaczyłem w tobie coś niezwykłego. Nie byłaś zwykłą podjaraną fanką, byłaś inna. Uparta, cwana i bardzo uzależniająca. Od tamtej pory nie przestaję o tobie myśleć. Wciąż siedzisz w mojej głowie. Każda chwila spędzona z tobą jest niezapomniana i fantastyczna. To, co wydarzyło się na imprezie było nieziemskie. Nie byłem gotowy, żeby powiedzieć ci, że cię kocham, bo wiele razy właśnie tymi słowami zaprzepaszczałem szansę na związek. Kocham Cię. Uwierz mi, bo naprawdę tak jest. Teraz, kiedy byłem tak bliski stracenia ciebie na zawsze, kiedy leżałaś tak bezbronna w tym cholernym szpitalu, kiedy lekarze nie potrafili powiedzieć, co będzie z tobą dalej, uświadomiłem sobie, że to tobie i tylko tobie powinienem powiedzieć te dwa słowa. Nikogo innego nie darzyłem takim uczuciem jak ciebie. Tylko ciebie kocham i tylko z tobą chce być. Wszystko traci sens, kiedy nie ma ciebie blisko mnie. Wybacz mi, proszę i wróć do mnie, bo nie potrafię bez ciebie żyć. – Gdy to mówił jego głos stawał się coraz cichszy, a po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy.- Mila nie płacz, błagam. Przepraszam cię za wszystko, zrozumiem jeżeli nie będziesz potrafiła znów ze mną być i dać mi kolejnej szansy.
-To nie o to chodzi Lou. Ja cię kocham, wiesz o tym, ale boję się tego. Masz swoje fanki, które po imprezie, kiedy pojawiły się zdjęcia i plotki co to się na niej nie wydarzyło, mało mnie i Gabi nie ukrzyżowały. Ja… spójrz na mnie. Jestem chora i zawsze będę, bo anoreksji się nie da wyleczyć. Chcesz być z kimś takim? Jaką masz pewność, że za tydzień czy dwa znowu nie wyląduję w szpitalu, bo po raz kolejny próbowałam się zabić? Tak, zabić. Myślałam dlaczego mnie nie kochasz i doszłam tylko do wniosku, że to przez to jak wyglądam. Wiem, że to głupie, ale taka już jestem. Normalna dieta, na której byłam nie dawała widocznych efektów, więc postanowiłam się głodzić. Ale kiedy oglądałam w gazetach i na funpagach twoje zdjęcia z fankami, kiedy byłeś taki uśmiechnięty i radosny… Życie straciło dla mnie sens. Robiłam wszystko w całkowitym minimum: nie wychodziłam nigdzie ze znajomymi, przestałam się uczyć, chodzić na uczelnie, jeść. Myślałam o samobójstwie. Rozmawiałam o tym ze swoją przyjaciółką z Polski, to ona wybiła mi to z głowy. Wtedy na koncercie mijał 9 dzień bez jedzenia. Poszłam do tej łazienki, bo zaczęło mi się robić słabo. Zanim zemdlałam, obiecałam sobie, że jeżeli przeżyję, to zrobię to – podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w usta. Nie spodziewał się tego, jednak już po chwili całował mnie z takim uczuciem, jakby świat miał się skończyć razem z naszym pocałunkiem. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy powiedział:
-Czy to oznacza, że dasz mi jeszcze jedną szansę?- uśmiechnął się z niedowierzaniem.
-Tak, bo cię kocham. Ale to będzie bardzo trudny związek, zdajesz sobie z tego sprawę? – spojrzałam mu głęboko w oczy, które tak bardzo kochałam.
-Wiem… Przyrzekam, że nigdy więcej nie będziesz przeze mnie płakała, no chyba, że ze śmiechu. Kocham Cię i zaopiekuję się tobą. A i jeszcze jedno. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną spośród wszystkich, które kiedykolwiek spotkałem, a uwierz mi, że było ich bardzo dużo. Pamiętaj o tym.
-Ufam ci Louis. - Chłopak pocałował mnie jeszcze raz i wróciliśmy do salonu, w którym czekali na nas chłopaki i Gabrysia.
-Czyżby Mila wybaczyła naszemu niezdecydowanemu przyjacielowi? – Harry nie ukrywał swojego zadowolenia widząc, że trzymamy się za ręce.
-Tak, na szczęście znów jesteśmy razem – powiedział Louie i przytulił mnie do siebie.
-No to chyba jednak nie rozwiązaliśmy naszego problemu-roześmiał się Zayn.
-Jakiego problemu?- spytałam.
-Rozmawialiśmy o tym, gdzie będziecie spały- wytłumaczył mi Niall.
-I doszliśmy do wniosku, że razem z Gabi zajmiecie moją sypialnię, a ja będę spał z Lou- dodał Harry.
-Ale wszystko się skomplikowało, bo jak to ma teraz niby być? Harry z twoim chłopakiem, a ty z jego… AUA !!!!!! – Liam nie dokończył, bo dostał ostrzegawczy cios od Hazzy.
-Tak więc, nadal nie wiemy, jak to ma być- skończył Loczek.
-A może po prostu wrócimy do naszego mieszkania? – podsunęłam pomysł.
-Nie ma takiej opcji! Powiedziałem, że się tobą zaopiekuję i nie żartowałem! –zirytował się Louis.
-Okej, więc jaki masz pomysł? – spytałam.
-My razem w mojej sypialni, a Gabi z Harrym u niego, zresztą już nie pierwszy raz hahaha – zaśmiał się.
-COO? Gaba? Harry? Kurde no! Znowu mnie coś ominęło!
-To nie tak jak myślisz Mila…- Gabrysia zaczęła się tłumaczyć.
-Jasne yhm, tak się mówi. Dobra dobra, ja swoje wiem- roześmiałam się, a po cichu powiedziałam do niej- chyba musimy pogadać?
-Dobra, my idziemy nadrobić zaległości, a wy się pobawcie dzieciaczki, tylko nie zróbcie sobie krzywdy- powiedziała Gabi.
-O nie nie nie, nigdzie jej nie puszczam. Jeszcze się nią nie nacieszyłem.- Lou przyciągnął mnie do siebie mocniej.
-Boże Louie, błagam. Musimy pogadać, będziesz ją miał dla siebie potem, obiecuję- odpowiedziała mu.
-Okej, ale szybko do mnie wracaj- uśmiechnął się uroczo i pocałował mnie delikatnie.
Gdy weszłyśmy do sypialni Hazzy, Gabi usiadła na łóżku, a ja przysiadłam się do niej.
-No opowiadaj. O co chodzi z tobą i Harrym?
-O nic. Jesteśmy tylko bardzo dobrymi przyjaciółmi. Kiedy leżałaś w szpitalu, mieszkałam tu i spałam z Harrym. Znaczy nie przespałam się z nim ani nic, tylko spaliśmy w jednym łóżku…
-Ktoś tu wpadł, co? Co ty do niego czujesz? Tylko tak serio, proszę.
-Nic do niego nie czuję. Jest moim bardzo dobrym przyjacielem, rozumie mnie i dobrze mi się z nim gada. To tylko przyjaźń.
-Jeżeli tak twierdzisz, to okej. Wydarzyło się coś ciekawego przez ostatni tydzień?
-Chyba zainteresuje cię to co się działo u Louisa…
-A co się działo? – spytałam zaciekawiona.
-Pewnie nie powinnam ci tego mówić, ale lepiej, żebyś była przygotowana. Przedwczoraj Louisa odwiedziła jego eks, Eleanor. Przychodziła tu już wcześniej, ale nie mogła trafić na Lou, bo on siedział cały czas u ciebie w szpitalu przy łóżku. Wtedy jej się udało, długo rozmawiali. Kiedy wchodziła, była bardzo pewna siebie, ale już przy wyjściu była tak wkurzona, że sobie nawet nie wyobrażasz. Jak chcesz się więcej dowiedzieć, to musisz spytać Lou, bo nawet chłopaki nie wiedzą o co chodzi.
-Taaaak, może z nim kiedyś o tym pogadam.
-Tylko wiesz, spokojnie hahaha. Żeby cię emocje nie poniosły, bo teraz nie możesz się denerwować!
-Weź spadaj haha.
-No już, lecę. Mam jeszcze jedną sprawę. Mogę z tobą spać?
-Ze mną? A to nie śpisz z Harrym?
-No właśnie przez ostatni tydzień tak było, ale teraz nie chcę. Ta sytuacja robi się dziwna, bo przecież nie jesteśmy razem, a śpimy ze sobą… No to jak?
-Jak chcesz, to oky. Zresztą może mojemu związkowi z Lou wyjdzie to na lepsze. Trochę wstrzemięźliwości nikomu nie zaszkodziło, haha.
-Dzięki, zawszę mogę na ciebie liczyć. Chodź, wracajmy do chłopców, zanim się pozabijają.
Gdy wróciłyśmy do salonu, okazało się, że czekają na nas naleśniki z nutellą i kakao zrobione przez Louisa i Nialla. Kiedy już się najedliśmy, powrócił temat spania.
-Okej, mam propozycję nie do odrzucenia. Gabi, czy zechcesz ze mną spać? – zaśmiał się Harry.
-Spóźniłeś się 10 minut. Od dziś sypiam z Milką.
-No nie! Zabrałaś mi dziewczynę!! – Louis wskazał oskarżająco na Gabrysię.
-Nie zabrałam, twoja dziewczyna jutro wraca na uczelnie, więc musi skupić się na nauce, a nie na samych przyjemnościach. Lepiej mi dziękuj, że będziesz miał inteligentną i wykształconą dziewczynę, hahaha- roześmiała się Gabi.
-No wiesz, ona nawet bez tych studiów jest inteligenta i wykształcona- powiedział chłopak i pocałował mnie w szyję.
-Nie przymilaj się tak, bo i tak idę się przygotować do jutrzejszych zajęć.
-Już? Tak wcześnie?- spytał Niall.
-No jest po 20, a nauki serio nie mam mało. Ale wy za to macie jutro wolne, ta?
-No, pierwszy dzień od bardzo dawna, kiedy nie musimy niczego podpisywać, udzielać wywiadów.. Zajebiście. – powiedział z radością Harry.
-No to dobranoc wszystkim, do jutra- pożegnałam się i poszłam do sypialni Harrego, w której miałam spać razem z Gabą.
Postanowiłam się najpierw wykąpać, a potem dopiero wziąć się za naukę. Jednak gdy po kąpieli próbowałam się jeszcze czegoś nauczyć, zmęczenie wzięło górę i szybko zasnęłam wyczerpana. Gdy obudziłam się rano, zobaczyłam śpiącą koło mnie Gabrysię. Wstałam i poszłam do łazienki ubrać się i trochę zadbać o swój wygląd. Kiedy doprowadziłam się do stanu względnego ogarnięcia, poszłam w kierunku kuchni na śniadanie. Tam czekały na mnie 2 niespodzianki. Pierwszą był Louis, wyglądający na niewyspanego, ale i cholernie seksownego w czerwonych rurkach i białej koszulce w czarne paski, a drugą śniadanie, przygotowane właśnie przez niego, czekające na mnie przy stole.
-Hej, wcześnie wstałeś- przywitałam się, dając mu buziaka w policzek.
-Tak, ale i tak nie mogłem spać, myśląc, że taka mała, kochana osóbka może wyjść głodna na zajęcia – roześmiał się i przytulił mnie do siebie.
-To jak ta mała, kochana osóbka ma się najeść, to musisz ją puścić, wiesz?- Gdy chłopak z niechęcią mnie puścił, zabrałam się do jedzenia- Dobre, co to jest?
-Omlet z serem i marchewką, polany sosem czosnkowym i keczupem. Smakuje?
-Bardzo, nie wiedziałam, że jesteś takim dobrym kucharzem. –Uśmiechnęłam się do niego i jadłam dalej. Przeżuwając poczułam, że zbiera mi się na wymioty. Szybko wpadłam do łazienki i zwymiotowałam wszystko, co zjadłam chwilę wcześniej. Poczułam jak Louis przytrzymuje moje włosy i podaje mi szklankę z wodą.
-Było aż tak niedobre? – spytał z niepokojem.
-Nie, było naprawdę smaczne, od rana mnie mdliło. – Usiadłam, opierając się o ścianę i popijając chłodną wodę.- To chyba jakaś grypa żołądkowa, przyplątała się w tym cholernym szpitalu. Kurde, za godzinę mam zajęcia. Muszę się ogarnąć i obudzić Gabrysię.- Wstałam z podłogi, jednak po chwili zachwiałam się i poczułam, że jestem niesiona na rękach przez Lou.
-Nigdzie dzisiaj nie wychodzisz. Poleżysz sobie w łóżku, a ja się tobą zaopiekuję – powiedział i położył mnie do swojego łóżka.- Leż spokojnie, zaraz przyniosę termometr i jakieś leki.
Przekręciłam się na bok i gdy otwierały się drzwi byłam przekonana, że to Louis z lekami. Zdziwiłam się gdy usłyszałam głos Gabi, która najwidoczniej sama wstała i właśnie mnie szukała.
-Cholera, ty się rozchorowałaś, a ja dostałam okres… Na dodatek skończył mi się sprzęt, masz swój? Jak pech to po całości… Mila? Co jest? – spytała, widząc, że usiadłam na łóżku, patrząc na nią z przerażeniem.
-Który dzisiaj jest?
-14 kwietnia, a co?- spytała zdziwiona.
-O nieeeeeeeeeeeeeeeeee!

Rozdział VI.

Wstając rano szybko sprawdziłam, czy Mila już wróciła. Uspokoiłam się, kiedy zobaczyłam ją śpiącą w swoim pokoju. Nawet nie słyszałam, kiedy weszła do domu. Próbowałam ją obudzić, ale ona z zamkniętymi oczami powiedziała mi tylko, że dzisiaj nie idzie. Nic jej nie odpowiedziałam i zaczęłam się zbierać. Na dworze było bardzo słonecznie, co rzadko się tu zdarza. Postanowiłam, że kawałek do szkoły przejdę się piechotą. To nie był dobry pomysł na początek dnia, bo kiedy tylko wyszłam z naszego osiedla zostałam sfotografowana przez grupkę fotografów, którzy chyba myśleli że ich nie widzę. Jeden z nich zaczął rzucać jakieś pytania dotyczące chłopaków, ale ja tylko odwróciłam się i zaczęłam szybciej iść. Gdy w końcu dotarłam do szkoły, zamiast codziennego podlizywania się ze strony innych uczniów, spotkałam się tylko z wrogim zachowaniem w stosunku do mnie. Nie wiedziałam o co im chodziło, ani co takiego się stało, ale przynajmniej już nie byłam przez nich prześladowana, co mi się akurat spodobało. Po pierwszych zajęciach dostałam sms`a od Nialla. Napisał mi gdzie aktualnie są i jak strasznie się boi. Odpisałam mu mając nadzieję, że mu to pomoże, przy okazji kazałam pozdrowić resztę zespołu. Kiedy wyszłam z uczelni pogoda zmieniła się totalnie. Zaczął lać taki deszcze, że z ledwością dobiegłam do stacji metra. Gdy weszłam do domu byłam już całkowicie przemoczona. Wzięłam szybki prysznic i od razu poczułam się lepiej. Mila najwyraźniej nie miała dobrego humoru. Siedziała w swoim pokoju i robiła coś na laptopie. Widziałam po jej minie że coś się stało, nie wiedziałam tylko co.
- Ej co ci? Czemu nie poszłaś dzisiaj? – spytałam.
- Weź mnie nie wkurzaj! - odpowiedziała podniesionym tonem i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, wywaliła na łóżko stertę kolorowych gazet.
- Popatrz sobie tylko! – usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać czasopisma. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Głównym tematem byłyśmy my i chłopcy! Były zdjęcia moje i Mili z dnia imprezy, oraz dnia następnego jak od nich wracałyśmy. Było na nich widać, że z Milą jest coś nie tak i oczywiście pod nimi były zawarte jakieś historyjki o tym, co mogło doprowadzić ją do takiego stanu. Najbardziej wstrząsnęły mnie jej zdjęcia wychodzącej ze szpitala. Popatrzyłam na nie i pierwsze co naszło mi na myśl zgadzało się dokładnie z tym co napisał ten brukowiec. Spojrzałam na Milę i spytałam:
-Czy to jest prawda? – pokazałam zaniepokojona na napis w gazecie.
- No chyba oszalałaś! Oczywiście, że nie!
- No bo wiesz to wygląda jakbyś właśnie..
- Co?! Że niby wracam od ginekologa?! Dla twojej i tych gazet świadomości NIE JESTEM W CIĄŻY OK?! – zaczęła się wydzierać.
- No dobrze, dobrze, po prostu chciałam się upewnić..- spuściłam wzrok.
- Jak ja teraz wyjdę do ludzi? Wszyscy będą mnie wytykać palcami. – Nic jej nie odpowiedziałam, bo nawet nie wiedziałam co. Już dzisiaj widziałam, że inni zachowywali się dziwnie w stosunku do mnie, a te gazety pokazały nas w taki sposób, że chyba już wszyscy wyrobili sobie o nas jednoznaczne zdanie… Chciało mi się płakać, Mila była tak wkurzona, że myślałam, że zaraz wybuchnie. Wyszłam od niej i zadzwoniłam do Nialla, opowiedziałam mu o wszystkim. On też nie mógł w to wszystko uwierzyć, powiedział żebyśmy się tym nie przejmowały, że ludzie pogadają, pogadają aż w końcu zapomną. Sam chyba nie był tego pewny, ale przynajmniej lepiej mi się zrobiło słysząc jego głos. Mila uparła się, że następnego dnia też nigdzie nie wychodzi, jednak po długim czasie udało mi się ją przekonać, że zrobi sobie tym tylko większą szkodę.
Tego tygodnia chyba nic nie przebije. Nie mogłyśmy się nigdzie spokojnie wybrać. Zawsze znalazł się ktoś, kto zrobił nam zdjęcia: przed uczelnią, w centrum handlowym, w kinie. Myślałam, że gorzej być nie może, lecz kiedy siedziałyśmy razem w parku, jakaś najprawdopodobniej fanka 1D, podeszła do nas i spytała bez żadnych skrupułów:
- Jak nazwiesz wasze dziecko? - myślałam, że Milka rzuci się tam na nią, powstrzymałam ją od jakiegokolwiek ataku i odpowiedziałam dziewczynie, że nie ma żadnego dziecka i żeby odwaliła się od naszego życia. Chciałabym, aby Mila pogodziła się z Lou, ale ta cała sytuacja im w tym nie pomagała. Mijał drugi tydzień odkąd chłopcy byli w trasie, Milka już nie była zła, ale widziałam po niej, że nie jest z nią dobrze. Strasznie zmarniała, wmawiała mi, że się przeszła na dietę w celach zdrowotnych, ale to było dosłowne głodzenie się. Z tego co opowiadał mi Niall, Louis też nie był sobą. Razem wymyśliliśmy plan, mieliśmy nadzieję, że to im pomoże w pogodzeniu się. Ostatni koncert chłopaki grali właśnie w Londynie. Niall załatwił mi bilety i wejściówki za kulisy. Mili oczywiście nic nie powiedziałam, bo od razu wyrzuciłaby mi ten pomysł z głowy. Chłopcy też, po za Niellem, nie mieli o niczym pojęcia. Koncert wypadał w sobotę więc miałyśmy cały dzień wolny. Kiedy zbliżał się wieczór zebrałam się i z entuzjazmem zwróciłam się do Mili:
- Wstawaj, wychodzimy.
- Że co? Daj mi spokój nigdzie nie idę.
- Oczywiście że idziesz, zbieraj się i w drogę.
- A niby dokąd?
- Zobaczysz.
- Powiedz mi albo nie idę – pokazała mi język, a ja ze śmiechem odpowiedziałam:
- Pójdziesz tak czy siak, to niespodzianka, zrób to dla mnie i chodź już, bo się spóźnimy – jak na nią, to szybko udało mi się ją przekonać, chyba też już miała dość tego zamulania w domu.
Pojechałyśmy taksówką, miałam nadzieję, że Mila nie zorientuje się o co chodzi, jeszcze by mi uciekła czy coś. Weszłyśmy na salę i gdy zobaczyła piszczące fanki i ich transparenty ogarnęła sytuację. Nie była nią chyba zadowolona bo zaczęła do mnie:
- GABA! Czy ty już do reszty zdurniałaś?!
- Oj daj spokój, nigdy nie byłyśmy na ich koncercie.
- No i nie zamierzam być! Wychodzę. – odwróciła się a ja szybko złapałam ją za rękę.
- No Mila, proszę cię, oni nawet nie wiedzą, że tu jesteśmy – widziałam, że była blisko tego, aby zostać.- Musimy jakoś wesprzeć Nialla. To co? Zostaniemy? Przynajmniej nie będziemy nudzić się w domu – uśmiechnęłam się.
- Nooo… no dobra niech ci będzie, ale to tylko ze względu na ciebie i Nialla – wiedziałam, że mam wielkiego banana na twarzy. Usiadłyśmy na miejscach, nie powiem miałyśmy je idealne, nie za daleko i nie za blisko psychicznych fanek. Nawet nie wyobrażałyśmy sobie, co tam będzie się działo. Kiedy chłopcy wyszli na scenę zaczął się cyrk. Dziewczyny zaczęły piszczeć, skakać, płakać. To było dziwne, ale bardzo zabawne. W końcu zaczęło się show, oni naprawdę są niesamowici na scenie. Widziałam, że nawet Mila była pod wrażeniem. Każdy z nich ma świetny głos, kiedy Harry śpiewał solówki dziewczyny w dole piszczały jak opętane, a sama kiedy go słyszałam, miałam taki zaciesz, że o ja pierdole. Minęło parę piosenek, gdy Mila nagle wypaliła:
- Muszę iść do toalety.
- Teraz? – pokiwała głową.
- Pójdę z tobą.
- Nie trzeba. Nie bój się, nie ucieknę – uśmiechnęła się.
- No ja mam nadzieję – uszczypnęłam ją ze śmiechem i wróciłam do oglądania. Właśnie śpiewali „Forever young” -strasznie lubię tę piosenkę. Minął dłuższy czas, a Mila nadal nie wróciła z kibla. Pomyślałam, że naprawdę nie wytrzymała widoku Lou i uciekła. Poszłam do łazienki i kiedy otworzyłam drzwi, myślałam, że dostane zawału. Dziewczyna leżała nieprzytomna pod ścianą.
- Mila! Mila! – zaczęłam się drzeć i podbiegłam do niej.
- Mila proszę, ocknij się! – nie reagowała, szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę. Wyszłam z łazienki i zaczęłam wzywać pomocy, przybiegło dwóch ochroniarzy i zaczęli ją reanimować. Bałam się jak nigdy, karetka przyjechała po 10 minutach, które ciągnęły się w wieczność. Pojechaliśmy do szpitala, nie miałam dostępu do sali, w której ją położyli. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić, nagle dostałam sms: „Gdzie wy kurde jesteście?!” –pisał Niall, miałyśmy się z nimi spotkać za kulisami zaraz po koncercie: „Jesteśmy w szpitalu, Mila zasłabła.” – odpisałam mu i schowałam telefon.
Nie minęło 5 min jak cały zespół znalazł się w szpitalu. Podbiegli do mnie i zaczęli wszyscy naraz wypytywać, co się stało. Byli chyba bardziej zdenerwowani ode mnie. Sama nie wiedziałam co się dokładnie stało, powiedziałam im jak znalazłam Milę w łazience i zaczęły mi spływać łzy. Usiadłam na ziemi, Niall usiadł obok i przytulił się do mnie, z drugiej strony objął mnie Zayn mówiąc:
- Wszystko będzie dobrze..
Nagle z sali wyszedł lekarz. Podbiegliśmy do niego, aby uzyskać jakiekolwiek informacje dotyczące Mili. Spytał się, czy jesteśmy z rodziny, a ja bez zawahania powiedziałam, że jestem jej siostrą. Mimo żadnego podobieństwa lekarz uwierzył w ten kit i odszedł ze mną na bok.
- Wiedziałaś że twoja siostra ma anoreksję? – stanęłam jak wryta.
- Że co ma?!
- Anoreksję i to już dość poważną- nie mogłam uwierzyć w to co mówił, dlaczego nic nie zauważyłam! Myślałam że się po prostu odchudza!
- Jej serce nie miało dość siły i dlatego zasłabła, jej wybudzanie może trochę potrwać..
- To znaczy ile?
- Nawet do 2 tygodni.. – popatrzyłam się na niego tylko i odeszłam do chłopaków. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, poczułam że spadam. Liam był najbliżej i złapał mnie. Byłam w totalnym szoku, zaczęli mnie klepać po twarzy, ale ja po prostu nie miałam na sobą panowania. Po chwili ocknęłam się i powiedziałam im to, co przekazał mi lekarz. Ich twarze wyrażały teraz to samo, co moja. Ogromny szok i przerażenie. Harry podszedł do pielęgniarki i spytał czy możemy do niej wejść, popatrzyła na nas i pokiwała głową. Weszłam z pomocą Liama, bo nadal nie czułam się na siłach. Zobaczyliśmy ją leżącą w szpitalnym łóżku, wyglądała tak spokojnie. Usiadłam obok niej, a z drugiej strony podszedł Lou. Złapaliśmy ją za ręce i siedzieliśmy tak chwilkę. Poczułam rękę na swoim ramieniu, obejrzałam się i zobaczyłam Harrego. Miał bardzo smutną minę, tak samo jak reszta. Na dworze było już bardzo ciemno, a do tego zaczął padać deszcz, najbardziej przygnębiająca pogoda jaką można wymyśleć. Nagle lekarz wszedł do nas i powiedział:
- Dzieci nic tu po was, dzisiaj już na pewno się nie obudzi.
- To nic i tak zostaniemy – odpowiedział mu Lou, nie odrywając wzroku od twarzy Mili.
- Lepiej będzie jak wrócicie do domu, będzie miała tu dobrą opiekę. Uwierzcie mi, jak tylko coś się poprawi, to zadzwonimy do was, zostawcie numer w recepcji. Popatrzyliśmy się na siebie i doszliśmy do wniosku, że ma rację. Przytuliłam się do Mili i wyszliśmy. Zostawiliśmy numer do każdego z nas i opuściliśmy szpital, pod którym był już tłum fanek. Chłopcy szybko wyszli z koncertu, nawet nie spotykając się z nimi, dlatego zjechały się tutaj. Wsiedliśmy do samochodu, żadne z nas nic nie mówiło. Dopiero po pewnym czasie Niall odezwał się:
- Jedziesz do nas.
- Po co ? – odparłam.
- Nie zostawimy cię teraz samej – odpowiedział Lou.
- Ale nie mam przy sobie żadnych rzeczy.
- Pojedziemy po nie – uśmiechnął się lekko Zayn, a ja odpowiedziałam mu tym samym. Może i mieli racje, nie chciałam być teraz sama. Zajechaliśmy do mnie, szybko zgarnęłam rzeczy i pojechaliśmy w kierunku ich apartamentu. Było już późno i postanowiliśmy położyć się spać. Harry zaproponował, żebym spała u niego, a on prześpi się z Louisem. Podziękowałam mu i poszłam przygotować się na noc. Miałam w torbie komórkę Mili, sprawdziłam ją, miała 3 nieodebranie połączenia od mamy. Wysłałam sms jako ona, napisałam, żeby się nie martwiła, że wszystko jest ok i nie mam za dużo czasu, dlatego nie dzwoniłam. Nie mogłam powiedzieć, co się stało, bo wiedziałam, że wtedy wyjazd dla Milki zakończyłby się, a ona na pewno tego by nie chciała. Położyłam się z nadzieją zaśnięcia, ale mijały godziny, a ja wciąż nie spałam. Postanowiłam pójść po coś do picia, otworzyłam lodówkę i usłyszałam:
- Weź zgaś te światło- przestraszyłam się i odskoczyłam.
- Kto tu jest? – Podeszłam bliżej kanapy – Harry? Co ty tu robisz?
- Śpię, nie widać?
- Ale czemu tu, miałeś spać z Louisem!
- No tak, tylko że on strasznie gada przez sen, a naprawdę nie mam ochoty słuchać o jego wspomnieniach z imprezy jeśli wiesz o czym mówię.
- A no chyba wiem- rozbawiło mnie trochę.
- No więc postanowiłem, że prześpię się tutaj, a ty mnie obudziłaś! – zrobił głupią minę, która znowu mnie rozbawiła.
- No przepraszam, ale ty tu się nie wyśpisz, chodź do siebie.
- Słucham?
- No co, nie jesteśmy dziećmi więc wyluzuj, łóżko masz duże to się zmieścimy – puściłam mu oczko i podałam rękę. Wstał z kanapy i zabrał kocyk. Weszliśmy do pokoju i położyliśmy się na obrzeżach, próbowałam zasnąć, ale zauważyłam, że chyba on tez nie mógł spać.
- Śpisz? – spytał
- Nie a ty?
- No bardzo dobre pytanie hahaha.
- Oj tam, nie mogę zasnąć – odwróciłam się do niego.
- No właśnie ja też, za dużo wrażeń.
- Nie za dobrych.. – powiedziałam struta.
- Mówisz o naszym koncercie?
- Harry hahah przestań, to nie jest czas na żarty- taka prawda, ale to naprawdę było zabawne.
-No już, już nie będę - zaczęliśmy rozmawiać i zanim się spostrzegłam leżeliśmy obok siebie, bo niby „mnie nie słyszał”. Opowiedziałam mu o mojej przyjaźni z Milą, o tym jak długo się znamy i jak mi na niej zależy. Do oczu napływały mi łzy kiedy to mówiłam, tak bardzo się o nią martwiłam. W pewnym sensie czułam się odpowiedzialna za to co się stało, nie zareagowałam, kiedy odrzucała jedzenie i jeszcze ten koncert, może gdybyśmy zostały w domu to by nie zasłabła. Ale wtedy pewnie nadal bym nie wiedziała o jej chorobie. Harry chciał mnie pocieszyć:
- Spokojnie, za parę dni wyjdzie ze szpitala zobaczysz.
- Ale wtedy będzie musiała zacząć leczenie, zawali szkołę, a rodzice na pewno ją ściągną z powrotem do Polski. Nie chcę się z nią rozstawać.
- Nie przejmuj się tym na razie – żeby to było takie łatwe.. nie mogłam o tym dłużej gadać, zmieniliśmy temat. Rozmawialiśmy o wszystkim, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Miał podobny sposób patrzenia na wiele rzeczy, a kiedy tak nawijaliśmy poczułam, że chce mi się nareszcie spać.
- No teraz to już muszę zasnąć, padam.
- Ja też, to dobranoc – powiedział i odwrócił się na bok.
- Dobranoc- odparłam i zamknęłam oczy, marzyłam o tym, żeby następny dzień przyniósł coś dobrego.


- Dzień dobry – usłyszałam i otworzyłam oczy, zobaczyłam Harrego leżącego z głowa skierowaną na mnie
- Mam nadzieję że taki będzie, która godzina?
- Po 9.
- Musimy zaraz jechać do Mili!- podniosłam się szybko, a on zrobił to samo. Wyszliśmy razem z pokoju i udaliśmy się do kuchni. Złapałam za patelnię i powiedziałam do niego:
- Ja zrobię śniadanie, a ty idź obudź resztę.
- Poradzisz sobie?
- No jasne, muszę wam się jakoś odwdzięczyć za gościnę – zabrałam się do roboty, po chwili wszyscy byli już w kuchni, a ja kończyłam moją pokazową jajecznicę. Kazałam im usiąść i rozłożyłam żarcie. Nie ukrywali swojego głodu, zwłaszcza Niall i od razu zabrali się do jedzenia. Widziałam po nich, że też byli lekko przybici, a szczególnie Louis, który od początku dnia nie odezwał się ani razu. Dokończyliśmy jedzenie w zamulonej atmosferze i zaczęliśmy zbierać się do szpitala. Postanowiliśmy kupić jej kwiaty i parę upominków. Kupiliśmy 3 olbrzymie bukiety i ogromnego miśka z balonami. Kiedy wchodziliśmy do szpitala ludzie gapili się na nas dziwacznie, ale my dumnie szliśmy z prezentami. Miny znowu nam posmutniały, kiedy zobaczyliśmy ją leżąca w identycznej pozycji co wczoraj. Przyozdobiliśmy pokój i usiedliśmy wokół Mili. Przed budynkiem znowu gromadziły się fanki, które nie miały żadnego poszanowania prywatności. Zayn i Liam poszli do nich, aby trochę je uspokoić i wytłumaczyć sytuację. Poprosiłam ich, aby jednak nie mówili nic o chorobie Mili. Pokiwali głowami i wyszli. Lou usiadł na łóżku i cały czas trzymał Milę za rękę. Ja usiadłam na fotelu i wyjęłam mój sprzęt do rysowania. Niall oczywiście przysypiał, a Harry gdzieś zniknął.
Zaczęłam szkicować, skupiłam się na Lou i Mili, tak ładnie razem wyglądali. Nagle do sali wszedł Harry z kawami. Usiadł obok mnie, popatrzył na rysunek i odezwał się:
- Czemu wszystkie twoje rysunki są takie smutne?
- Yyy..? Nie prawda, nie wszystkie.
- Wszystkie, które dotąd widziałem takie były.
- No cóż.. No może i masz rację, ale zawsze tak maluję.
- Spróbuj dorysować im uśmiech – popatrzyłam się na niego jak na głupka.
- Jak mamy się uśmiechać kiedy jesteśmy przerażeni?
- Przecież mogą się uśmiechać choćby dlatego, że znowu są blisko siebie – popatrzył na Louisa i Milę, a ja podążyłam za jego wzrokiem. W sumie to miał rację, więc zmieniłam im wyrazy twarzy i od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Pokazałam skończony obrazek Harremu:
- No i od razu lepiej – zabrał mi go i podał kawę, po godzinie wrócił Zayn i Liam, byli bardziej wyczerpani od nas. Poradziłam im, żeby poszli do domu, a my sobie tu poradzimy. I tak zostałam tylko z Lou, Harrym i śpiącym Niallem. Nie robiliśmy nic specjalnego, po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy się na Milę, w oczekiwaniu na jakiś cud. Dzień dobiegł końca i wróciliśmy do domu. Powtarzało się to przez kilka dni. Tydzień po całej akcji z Milą nic się nie poprawiało. Wysyłałam sms do jej rodziców, że wszystko jest ok., ale nie było i myślałam już o tym, żeby powiedzieć im prawdę, nie mogłam tego ciągnąć w nieskończoność. Rozmawiałam o tym z Lou, kiedy szliśmy do jej sali, Niall z Harrym już tam siedzieli i kiedy zbliżyliśmy się do pokoju, Niall wybiegł z niego jak szalony i zaczął krzyczeć:
- Obudziła się!! Obudziła!!- popatrzyliśmy na siebie z Lou i wbiegliśmy do pokoju. Mila naprawdę się obudziła i leżała z otwartymi oczami zwróconymi na Harrego, który siedział obok niej. Podbiegłam do łóżka i od razu mocno ją przytuliłam, odezwała się cichym głosem:
- Weź bo mnie udusisz.. – popatrzyłam na nią i odezwałam się
- Chętnie to zrobię za tą twoją głodówkę! – odeszłam od łóżku pukając się w głowę i dają do zrozumienia, że jest powalona. Uśmiechnęła się do mnie i przeniosła wzrok na Louisa, chłopak spojrzał na nią z miłością i szczęściem, jednak ona odwróciła wzrok. Kiedy to zobaczyłam odezwałam się do chłopaków:
- Możecie zostawić nas na chwilkę we dwie?
- Ale nie za długo – odezwał się Harry z uśmiechem i wyszli.
Zaczęłam do Mili:
- Słuchaj, ja wiem, że może nadal jesteś na niego zła, ale to on tu siedział najwięcej i to on się o ciebie martwił najbardziej i powinnaś to docenić - patrzyła na mnie i chyba nie wiedziała co odpowiedzieć, więc ja ciągnęłam dalej- Zrobił źle ale z pewnością chce to naprawić, daj mu szansę..
- Zobaczę, ale najpierw pozwólcie mi wyjść z tego zasranego szpitala – powiedziała z ironią i znowu się uśmiechnęła, popatrzyłam na nią z sztuczną chamską miną i zawołałam chłopaków, doszli też Zayn i Liam. Przywitali Milę, ona zaczęła podziwiać nasze dekorację i tak czas zleciał do wieczoru. Lekarze powiedzieli, że musi zostać jeszcze na noc aby wszystko zbadać. O 23 Mila zaczynała zasypiać, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Obiecaliśmy, że jutro rano wszyscy po nią przyjedziemy i zabierzemy do domu, pożegnaliśmy się i z uśmiechem wyszliśmy. Nareszcie coś zaczęło się układać, miałam nadzieję, że Mila wybaczy Louisowi, bo on był taki szczęśliwy z jej przebudzenia, że cały wieczór wysłuchiwaliśmy jego śpiewania. Musiał się jeszcze przygotować do tego, aby ponownie zdobyć zaufanie Milki. W gazetach nadal ciągnął się ich wątek, ale już się tym nie przejmowałam, miałam gdzieś jakie kłamstwa o nas wygadują. W szkole nie byłam odkąd Mila jest w szpitalu i jakoś nie chciało mi się tam wracać. Wieczorem znowu długo gadałam z Harrym, tylko że teraz nasza rozmowa była bardziej pozytywna, śmieliśmy się i żartowaliśmy. Gdy Harry rzucił się na mnie z łaskotkami, których nienawidzę, zaczęłam szarpać się jak opętana i przywaliłam mu ręką w twarz. Nie wiem czy naprawdę go to tak zabolało, bo przestał mnie łaskotać, ale zaczął się tak śmiać jakby się naćpał. Po chwili przyłączyłam się do tego zaciesza i gdy w końcu się uspokoiliśmy oczy zaczęły mi się zamykać, po chwili zasnęłam. Obudziłam się w nocy i zobaczyłam, że Harry obejmuje mnie przez sen. Nie zrzuciłam jego ręki, uśmiechnęłam się tylko i wróciłam do mojego pięknego snu.