piątek, 3 lutego 2012

Rozdział VIII.

-Cholera Mila! Co się stało?!–Gabi była bardzo zaniepokojona.
-Powinnam dostać okres 11 dni temu… Spóźnia mi się! Rozumiesz?! – wybuchłam i zobaczyłam, że w drzwiach stoi zszokowany Louis.
-Co?! Ale przecież się zabezpieczyliśmy! – chłopak nie ukrywał zdenerwowania.
-Wiem! Boże, ja nie mogę być w ciąży! Mam 19 lat! Kurwa! To nie możliwe!- nie panowałam nad swoimi emocjami.
-Gabi, zostawisz nas samych?- poprosił Lou i odetchnął głęboko.
-Jasne, wyjaśnijcie sobie wszystko. Nie będę na razie mówiła chłopakom, idę na uczelnię. Trzymajcie się. – pożegnała się i wyszła z pokoju.
-Kotku, będzie dobrze. Zrobisz test i się przekonamy. Wszystko się ułoży… -chłopak przytulił mnie i zaczął uspokajać.
-Nie rozumiesz?! Nareszcie zaczęło nam się układać, a teraz to…- rozpłakałam się.
-Jeżeli nawet jesteś w ciąży, to cię nie zostawię, rozumiesz? Kocham cię i zawsze będę przy tobie. Zaufaj mi - powiedział i pocałował mnie delikatnie- Uspokój się, idź do łazienki, ogarnij się trochę i pójdziemy po test. Wszystko będzie dobrze, nie opuszczę cię.
Gdy wróciliśmy do domu z testem zauważyłam, że Louis jest już całkowicie spokojny, a nawet się uśmiechał. Zdziwiło mnie to, więc spytałam:
-Nie byłbyś wściekły, gdyby wyszedł pozytywny, prawda?
-Nie, bo to byłoby nasze dziecko, które miałoby dwoje kochających się rodziców. Poradzilibyśmy sobie, naprawdę. Ale dość tego, zrób to. Nie lubię żyć w niepewności…
Czekając na wynik znów zaczęłam się stresować. Louis próbując mnie zrelaksować, zaczął bawić się moimi włosami. Po jakimś czasie powiedziałam:
-Dobra, minęło 5 minut. Idź sprawdź, bo ja nie mogę.
Gdy chłopak wrócił z wynikiem, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie wytrzymałam i spytałam:
-No i?! Louis do cholery!
Chłopak roześmiał się i wskoczył na mnie przewracając mnie na łóżko i zaczął całować. Po chwili oderwał się i powiedział:
-Negatywny. Nie jesteś w ciąży!- Słysząc to, ponownie przyciągnęłam go do siebie.
-Boże! Tak się cieszę!
-Ja też… Chociaż nie ukrywam, że chciałbym mieć z tobą dzieci- przytulił mnie.
-Moim marzeniem jest założyć z tobą rodzinę, ale wybacz kochanie, nie w ciągu najbliższych 5 lat. Muszę skończyć studia, a ty zrobić porażającą karierę – roześmiałam się.
-Wierzę na słowo. Kocham cię, wiesz?
-Wiem, ale i tak miło to usłyszeć- chłopak dał mi słodkiego całusa i dodał:
-Wracając do tematu. Musisz iść do lekarza, zrobić badania. Bez powodu okres ci się nie spóźnia.
-Tak , wiem. Dzisiaj do niego pójdę, bo na uczelnię i tak nie opłaca mi się iść… Jak nie zaliczę roku, to będzie tylko i wyłącznie twoja wina!
-No sorry, jak będziesz miała jakieś komplikacje, to przecież One Direction zawsze może dać swój koncert dla studentów, co nie? Nie ma żadnego problemu haha- chłopak zaczął się śmiać.
-Bardzo zabawne, bardzo. Wiesz co, głodna jestem, twoje pyszne śniadanie zostało zwrócone, ale chyba będziesz taki miły i zrobisz mi i chłopakom coś na obiad, prawda?- uśmiechnęłam się uroczo.
-Hm, tobie może i zrobię, ale chłopakom.. No nie wiem, muszą mnie jakoś przekonać.
-Chodź, chyba są w salonie- powiedziałam, a gdy weszliśmy do pokoju, zobaczyłam 4 rozleniwionych mężczyzn oglądających bajki na Disney Channel. Postanowiłam zainterweniować- Tak nie można, panowie! Oglądać bajki bez jedzenia?! Kto was wychował? – pokręciłam głową z politowaniem.
-A co mamy jeść jak lodówka jest pusta, a nam się nie chce wstać, bo przed budynkiem stoją paparazzi? Pogłodujemy dzisiaj.. – odpowiedział zawiedziony Liam.
-Ja nie mogę już dłużej! Nie wytrzymam, umieram. AAAAAAAAAAA! Ratujcie głodnego człowieka, idźcie do sklepu! Będziecie mieć mnie na sumieniu!- wydzierał się Niall.
-ZAMKNIJ SIĘ NIALL, myślę!- krzyknął Harry, a wszyscy spojrzeli na niego, jakby oszalał.
-Misiaczku, wszystko oky? Uderzyłeś się w główkę? – Louis podszedł do niego i zaczął głaskać po lokach.
-Przestań, bo jak cie... Mam plan!- powiedział po chwili.
-UMIERAM, SZYBCIEJ! – Niall trzymał się za brzuch i powtarzał do niego: Jeszcze chwilka, wytrzymaj. Zaraz tatuś da ci jedzonko, jeszcze momencik.
-Możemy załatwić jedzenie bez wychodzenia z domu! Zamówimy chińszczyznę i pizze, wszyscy będą szczęśliwi! – cieszył się, jakby odkrył Amerykę.
-Harry, idź się lepiej połóż. Jemy fast-foody od tygodnia, rzygać mi się już nimi chce- zgasił go Zayn.
-No to jaki masz pomysł, geniuszu?
-Milka pójdzie do sklepu, paparazzi na nią nie polują, czekają na nas. Banalne i genialne, prawda? – odpowiedział dumny.
-Zgłaszam sprzeciw! Nie chce mi się nigdzie iść, a już na pewno nie samej. Pójdę, ale jak ktoś pójdzie ze mną. Jacyś chętni? – spytałam.
-Na mnie nie licz, jak wyjdę to dziennikarze po tych ostatnich akcjach mnie zjedzą. Sorry – pierwszy odmówił mi Louis.
-Okej, Niall? Jak pójdziesz ze mną, to szybciej dostaniesz jedzenie, kusząca propozycja, co?- roześmiałam się.
-Dobra, idę. Co chcecie? – podniósł się i dodał- Louie, kochanie, daj swojej dziewczynie kluczyki do auta, chyba nie sądzisz, że będziemy tyle szli?
Wyszliśmy z domu po 10 minutach, bo chłopaki zaczęli pisać listę rzeczy, które trzeba kupić chyba na 40 cm. Gdy dojechaliśmy do sklepu, nie miałam gdzie zaparkować, a Niall dodatkowo zaczął się mnie wypytywać, czemu rano wyleciałam z Louisem z domu jak szalona. Postanowiłam, że powiem mu wszystko, bo był dla mnie jak brat. Kiedy dowiedział się, że znowu coś jest nie tak z moim zdrowiem, nakazał mi, podobnie jak mój chłopak natychmiast iść do lekarza. W końcu znalazłam miejsce parkingowe i poszliśmy na zakupy. Przy kasie zauważyłam, że przygląda nam się pewna dziewczyna. Wiedziałam, że ją skądś znam, ale nie pamiętałam skąd. Zapłaciliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Wchodząc do mieszkania prawie straciliśmy równowagę, bo chłopcy rzucili się na nas jak jakieś małpy. Zanieśliśmy zakupy do kuchni, a Zayn z Louisem zaproponowali, że ugotują obiad. Razem z Liamem, Niallem i Harrym postanowiliśmy w tym czasie ogarnąć trochę jadalnie, żeby było jakiekolwiek miejsce na talerze. Kiedy z grubsza posprzątaliśmy, Harry powiedział do mnie:
-Dzwonił twój telefon, nie odbieraliśmy, bo to chyba twoi rodzice.
-Oh shit! Miałam do nich zadzwonić rano. Dobra, zrobię to teraz. Zostawcie mi coś do jedzenia!- wzięłam swoją komórkę od chłopaka i poszłam do sypialni Lou, żeby zadzwonić. Moja rozmowa z rodzicami przebiegała standardowo: Tak, wszystko okej, nic się nie dzieje, na uczelni dobrze, tęsknię, niedługo was odwiedzę, tak mamo, uważam na siebie, tak, jestem zdrowa, blablabla. Nie mogłam im powiedzieć o swojej chorobie, bo od razu ściągnęliby mnie do Polski. Kiedy skończyłam rozmowę, zobaczyłam, że przy drzwiach stoi Harry.
-Obiad już gotowy, chodź. A. Nie wiesz o której kończy Gabi? Pojechałbym po nią. – Powiedział.
-Yhm. Za 20 minut, na pewno się ucieszy. Idziesz jeść, czy będziesz tak wzdychał, haha?
Już nigdy więcej nie powiem, że Zayn z Louisem nie potrafią gotować. Ich obiad był po prostu genialny. Chociaż zrobili go jak dla całego wojska, to w ciągu 10 minut nie było po nim śladu. Niall nareszcie był najedzony, a to można uznać za ogromny sukces. Po chwili Harry wyszedł z domu, oznajmiając, że jedzie po Gabrysię, bo zaczęło padać. Kiedy odpoczywaliśmy po obiedzie, zadzwonił telefon Liama. Chłopak spojrzał ze zdziwieniem i powiedział: To Adam, ciekawe co od nas chce… Rozmawiał z nim przez krótką chwilę, a wyraz jego twarzy zmieniał się od zdziwionego po super szczęśliwy. Gdy w końcu skończył rozmowę, zaczął się drzeć:
-NAGRYWAMY TELEDYSK DO WHAT MAKES YOU BEAUTIFUL! CZAICIE TO KURDE!?
-O KURWA! BEZ KITU! POWAGA?!- Niall był tak szczęśliwy i zszokowany, że aż nie załapał i użył polskiego słowa, nawiasem mówiąc jedynego, jakiego udało się mi i Gabi ich nauczyć.
-O nie panowie, to trzeba opić!- Zayn pobiegł po alkohol.
-Nie, potem Zayn. Teraz mamy stawić się w wytwórni, chcą z nami obgadać szczegóły – uspokoił go Liam i dodał- Trzeba tylko zgarnąć Hazziątko, gdzie on jest?
W tym samym momencie do mieszkania weszli rozpromienieni Gabrysia z Harrym, oboje nie bardzo ogarniając z czego mamy takie zaciesze.
-Co jest guys?- spytał Harry rzucając się na leżącego Louisa.
-NAGRYWAMY TELEDYSK IDIOTO, ZŁAŹ Z MOJEGO BRZUSZKA!- wydarł się mój chłopak.
-CO? TELEDYSK? MY? OMG! NIE MOŻLIWE!- Harry zaczął piszczeć, wydawać z siebie dziwne dźwięki, podbiegł do Gabi i zaczął nią kręcić, jednym słowem- oszalał.
-HAZZA SPOKÓJ! Za 20 minut mamy być w wytwórni, więc ogarnij swoje loczęta i dupę i jedziemy.
Przyglądałam się z Gabrysią tej sytuacji rozbawiona. Chłopaki zachowywali się jak małe dzieci, skakali po pokoju, tańczyli jakieś dzikie tańce, piszczeli, śpiewali WMYB, rzucali się na siebie… Po chwili uspokoili się i stwierdzili, że muszą się wyglądać perfekcyjnie i polecieli biegiem do swoich pokoi. Zostałyśmy same, a Gabi dopadła mnie:
-Jak wynik, mów!
-Negatywny, ale jadę z chłopakami, to pójdę do szpitala i zrobię badania, bo jakiś powód braku okresu musi być…
-Masz rację, lepiej sprawdzić wszystko i się przekonać. A, Mila. Miałaś jakiś udział w tym, że Harry po mnie dzisiaj przyjechał?
-Nie, spytał o której kończysz, to mu powiedziałam. To wszystko. Ale słodkie, nie?- postanowiłam coś od nie wyciągnąć.
-No, nie spodziewałam się. Nie powiem, miło mi się zrobiło, jak go zobaczyłam przed uczelnią. Chociaż z drugiej strony, znowu wszystkie napalone fanki nie dadzą nam życia, ale cóż. Mówi się trudno i żyje się dalej, nie?- roześmiała się- A tak w ogóle, dobry chwyt, jesteś coraz lepsza w wyciąganiu ode mnie info, hahaha.
-Jakich info? Ja po prostu z tobą rozmawiam hahaha. Przecież widzę, że chcesz mi coś powiedzieć.
-Mila, jak chcesz z nami jechać to chodź, bo już wychodzimy- przerwał nam Liam.
-Już idę-odpowiedziałam mu, a do Gabi- i tak się dowiem, haha. Powodzenia w nauce!- i razem z chłopakami opuściłam mieszkanie.
Chłopcy zawieźli mnie pod same drzwi szpitala i kazali zadzwonić, jak już będzie po wszystkim, a ja życzyłam im powodzenia. U lekarza byłam bardzo krótko, bo nie było kolejki. Wyjaśnił mi, że zaburzenia cyklu są spowodowane nieregularną dietą. Pobrał mi krew do badań, które miały wyjaśnić powód porannych mdłości oraz upewnił mnie w 100%, że nie jestem w ciąży. Wychodząc ze szpitala nie spodziewałam się, jak ładnie jest na dworzu. Postanowiłam, że nie będę dzwonić po chłopaków i przejdę się do domu, korzystając z idealnej pogody. Kiedy wróciłam do mieszkania, okazało się, że nie ma w nim ani Gabi, ani chłopaków. Zobaczyłam tylko karteczkę, leżącą na stoliku przy drzwiach: Korzystam ze słońca- jestem w parku. Gabi XOXO. Postanowiłam skorzystać ze spokoju i zadzwoniłam do kolegi z grupy, który informował mnie co się dzieje na uczelni. Kiedy już wiedziałam z czego mam się przygotować na następny dzień, wzięłam się do nauki. Została ona przerwana przez dzwonek do drzwi. Otwierając drzwi myślałam, że to chłopcy wracają i zapomnieli kluczy, więc nie przywiązywałam większej uwagi do swojego stroju, którym były dżinsowe spodenki i czerwona bokserka. Za drzwiami czekała piękna dziewczyna, ta sama, którą widziałam kilka godzin wcześniej w sklepie. Moja mina musiała wyrażać szok, bo dziewczyna patrzyła na mnie z litością.
-Yyy, cześć. Jest Louis?- spytała.
-Cześć, nie ma. A tak w ogóle to kim ty jesteś?
-Eleanor. A któryś z chłopaków jest?
-Nie, nie ma i w najbliższym czasie nie będzie. Chcesz żebym im coś przekazała?- ta dziewczyna zaczęła mi działać na nerwy.
-Sorry, że spytam, ale kim ty jesteś, że przebywasz w ich mieszkaniu, w dodatku w takim stroju- tu zjechała mnie wzrokiem- kiedy ich nie ma?
-Mila, dziewczyna Louisa, miło mi – uśmiechnęłam się sztucznie i z satysfakcją patrzyłam, jak zmienia się jej twarz.
-Ohh, to ty jesteś tą dziewczyną. No tak, można się było domyśleć. Mogę wejść?- spytała słodko.
-A jest sens?
-Tak, poczekam na Lou, mam do niego ważną sprawę. A przy okazji cię lepiej poznam, zobaczę, dla kogo Louis mnie rzucił.
-O ile się orientuję, to kiedy poznałam Louisa, nie był zajęty. – Wtrąciłam się.
-Bo w naszym związku nie było pojęcia „wolny” czy „zajęty”. Ale dzięki tobie wszystko się skończyło. Chociaż, w czasie ich trasy… haha- roześmiała się słodziutko.
-Co takiego wydarzyło się w czasie ich trasy?- próbowałam się nie wkurzać, ale to było naprawdę trudne.
-Byliśmy bardzo blisko ponownego zejścia się. No ale coś stało na przeszkodzie, a mianowicie ty- ostatni wyraz podkreśliła tak mocno, że myślałam, iż za chwilę mnie zabije.- Ale nie martw się, ja jestem cierpliwa, Louis będzie mój.
-Tak ci się tylko wydaje. – Przestałam panować nad emocjami. – Sądzę, że powinnaś już pójść i więcej nie przychodzić, nie jesteś tu mile widziana. Żegnam- otworzyłam drzwi i pokazałam ręką, że ma wyjść.
-Jeszcze się spotkamy, na pewno. Do zobaczenia, Milo. – wyszła ze swoim wrednym uśmieszkiem, a ja zatrzasnęłam drzwi i oparłam się o nie.
Postanowiłam znaleźć Gabrysię i opowiedzieć jej o całym zajściu. Przebrałam się w czerwone rurki, beżową, luźną bluzkę i białe conversy, spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, w tym czekoladę i wyszłam z domu. Szybko znalazłam dziewczynę, bo jeżeli była w tym parku, to tylko w swoim ulubionym miejscu. Była zdziwiona moim widokiem, ale gdy tylko opowiedziałam jej całą sytuację, przyjęła tą swoją „myślącą” minę.
-Co chcesz teraz zrobić?- spytała.
-Kilka tygodni temu nawrzeszczałbym na niego, nie dała mu dojść do słowa, zerwała i załamała się. Ale teraz mu ufam, wierzę, że nic takiego się nie stało. Pogadam z nim o tym.
-Zmieniłaś się. Rozmowa to najlepsze wyjście w tej sytuacji. Tak myślę, że ta cała Eleanor ma niezły tupet. Najpierw nachodziła Louisa, teraz ciebie… Dziwna laska.
-I to jak. Chyba postawiła sobie za cel zniszczenie naszego związku, ale nie uda się jej to. Wracajmy, bo pewnie chłopaki już są w domu. – dokończyłam i pociągnęłam ją w kierunku apartamentu chłopców.
Gdy wróciłyśmy faktycznie zastałyśmy cały zespół w salonie, razem z Danielle- dziewczyną Liama i Adamem- ich managerem. Kiedy nas zobaczyli natychmiast podali nam kieliszki z szampanem, a Liam wzniósł toast:
-Za teledysk do What Makes You Beautiful!
-Za One Direction i nasze piękne dziewczyny! – dołączył się Harry.
W czasie tej mini „imprezy” miałam okazję lepiej poznać Danielle, o której bardzo dużo słyszałam od Liama. Okazało się, że jest zawodową tancerką oraz przemiłą dziewczyną. Po około 2 godzinach wspólnej zabawy, zorientowałam się, że jest już 20 i muszę iść się pouczyć, bo następnego dnia szłam na uczelnię. Gdy już rozsiadłam się wygodnie na łóżku Louisa z książkami dookoła, do pokoju wszedł nie kto inny, jak mój chłopak. Usiadł obok mnie i spytał:
-Stało się coś? Czemu jesteś taka smutna? Co powiedział lekarz?
-Pobrał mi krew do badań, upewnił mnie, że nie jestem w ciąży i tyle.
-Więc czemu jesteś przybita?- dopytywał się.
-Kiedy wróciłam do domu, miałam hm nie zbyt miłą wizytę… Odwiedziła mnie Eleanor- widziałam jak Louis się spiął. – Nie była zbyt przyjaźnie do mnie nastawiona.
-Ona do wszystkich jest mało przyjaźnie nastawiona. Co od ciebie chciała?
-Przyszła tu do ciebie, a jak dowiedziała się, że jestem twoją dziewczyną, to dała mi do zrozumienia, że coś między wami się wydarzyło w czasie ostatniej trasy. Co się wtedy stało?- próbowałam się nie unosić.
-Sądzę, że lepiej będzie jak opowiem ci całą historię z nią związaną. Poznałem ją w czasie X-Factora. Spodobaliśmy się sobie i po pewnym czasie zaczęliśmy się regularnie spotykać. To nie było takie typowe bycie razem, bo nie byliśmy w związku. Ona tego nie chciała, wolała ze mną „bywać” jak to mówiła. Świetnie się z nią bawiłem, ale nic do niej nie czułem, podobnie jak ona do mnie. Kiedy poznałem ciebie, praktycznie się z nią już nie widywałem. Jednak kiedy zobaczyła nasze wspólne zdjęcia i dowiedziała, że jesteśmy razem, spotkała się ze mną i stwierdziła, że ją zdradziłem. W czasie trasy, między mną i tobą… nie było dobrze. Raz poszliśmy z chłopakami na imprezę, upiłem się, a Eleanor była wtedy blisko. Nie panowałem nad sobą, całowaliśmy się. Niall nas zobaczył i na szczęście ją ode mnie odciągnął, bo nie mam pojęcia, jakby się to skończyło. Przepraszam. –Chłopak spojrzał na mnie z winą w oczach.
-Spokojnie, rozumiem. Jak wczoraj rozmawiałam z Gabi, wspomniała mi, że Eleanor odwiedziła cię tutaj…
-Tak, była tu podobno kilka razy. Raz udało jej się na mnie trafić. Złożyła mi propozycję, a ja ją odrzuciłem. To wszystko.
-Jaką propozycję?- spytałam.
-Zaproponowała mi, żebyśmy do siebie wrócili. Odmówiłem jej i wytłumaczyłem, że kocham ciebie i tylko z tobą chcę być, z nikim innym – uśmiechnął się słodko.
-A jakbym do ciebie nie wróciła i ci nie wybaczyła?
-To dalej bym się starał, bo to ty dajesz mi sens do życia. Na pewno bym do niej nie wrócił. Mówiłem i będę to powtarzał do końca świata: kocham cię, ty mała zazdrośnico. – powiedział i pocałował mnie czule. – To koniec przesłuchania, czy jeszcze masz jakieś pytania?
-Nie, to już wszystko. Dziękuję, że byłeś ze mną szczery- uśmiechnęłam się.
-Obiecałem ci to. Jeżeli to już koniec, to wracamy do chłopaków, czy zostajemy tutaj?- spytał z zadziornym uśmiechem.
-Ja zostaje, a ty wracasz.- odpowiedziałam, a widząc jego smutną minę, dodałam-Kochanie, muszę się pouczyć, jutro już koniecznie muszę być na uczelni!
-No dobra, to idę, nie będę przeszkadzał mojej inteligentnej dziewczynie. Powodzenia- powiedział i wyszedł z pokoju.
Uczyłam się przez kilka godzin i gdy stwierdziłam, że umiem już wystarczająco, postanowiłam pójść sprawdzić jak żyją imprezowicze. Zastałam całą gromadę śpiącą w salonie, więc poprzykrywałam ich kocami i poszłam do pokoju Louisa, żeby wyspać się przed trudnym dniem, jakim z pewnością będzie pierwszy dzień po powrocie na uczelnie…

5 komentarzy:

  1. Informuj mnie o nextach na gg 11893624 =)
    I_Love_Harry_

    OdpowiedzUsuń
  2. Wręcz kocham twoje opowiadanie ! Bardzo mnie wciagnelo :d moglabys mnie informować o nn ? Mój Twitter to @polandloves_1d :P

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa,lubię lubię lubię!. informuj mnie:8159167

    OdpowiedzUsuń
  4. @love_5times to moóój twiiter moglabys pisac o nastenych ? <3 naprawde swietnie psizesz xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to czytam , to mam motyle w brzuchu . : D ; *

    mój blogg . : http://five-stiupid-love-boys-from-ukirelan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń