środa, 1 lutego 2012

Rozdział III.

Gabi spojrzała na mnie podejrzliwie. Wiedziałam, że i tak się dowie, więc postanowiłam powiedzieć wprost: 
-No bo wiesz, Lou jest taki słodki i w ogóle…
-Przestań mi mówić jaki to Louis jest cudowny! Skąd do jasnej cholery, Harry ma nasz adres?!
-Jeju no, nie spinaj się tak! Lou zaprosił mnie na randkę dziś wieczorem i ma po mnie przyjść, więc chyba musi znać mój adres, co nie?
-Tak, ale nie pomyślałaś, że Harry to wykorzysta!?
-Gabi, wyluzuj, przecież widać, że mu się podobasz, a chłopak chce przyspieszyć tempo, to chyba dobrze – nie wytrzymywałam ze śmiechu.
-Może ciebie to śmieszy, ale mnie on po prostu wkurza! –Po tych słowach wyszła, trzaskając drzwiami.
Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony rozbawiła mnie ta sytuacja, ale z drugiej to moja przyjaciółka i powinnam ją wspierać. Postanowiłam, że pójdę za nią. Trochę się ogarnęłam, bo nasza burzliwa dyskusja zniszczyła mój artystyczny nieład na głowie i wyszłam. Jednak już za drzwiami czekała na mnie kolejna niespodzianka- wychodząc zderzyłam się z Louisem. Byłam trochę zdziwiona, bo nie zdawałam sobie sprawy, że to już 18.
-Hej Mila- powiedział Lou i cmoknął mnie w policzek.
-Hej- w moim głosie było słychać zdziwione rozdrażnienie.
-Nie w porę? Umawialiśmy się na 18 prawda?- spytał zaniepokojony.
-Tak, tylko coś mi wypadło..
-Masz jakiś problem? Mogę ci jakoś pomóc?- chłopak bardzo się zmartwił, co było totalnie słodkie.
-Nie, dzięki. Chociaż w sumie, nie zrezygnuje z twojego towarzystwa tak łatwo- uśmiechnęłam się słodko.
-Cieszę się, a więc jak mogę ci pomóc?
-Wiem, że uznasz mnie za skończoną idiotkę i pomyślisz, że to nie moja sprawa, ale chodzi o Gabi i Harrego…
-Hahahahaha, widzę, że chodzi nam to samo po głowie. Choć nie ukrywam, że wolałbym spędzić ten czas tylko z tobą, nikim się tobą nie dzieląc.. –Louis coraz bardziej się do mnie zbliżał.-Nie wiem, co ty w sobie masz, ale to coś strasznie mnie przyciąga…
Wiedziałam, co się zaraz wydarzy i zupełnie się nie opierałam. To był ten moment. Chwila, w czasie której stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Louis Tomlinson mnie całował! Jego usta dotykały moich z taką łapczywością, że pocałunek z każdą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny. Chwilę wielkiej namiętności na klatce schodowej przerwała moja natarczywa sąsiadka. Jasno dała nam do zrozumienia, że takie rzeczy to robi się w domu, a nie w miejscu publicznym. Po jej odejściu spojrzałam na Lou i zobaczyłam w jego oczach podniecenie i ogromne szczęście. Wiedziałam, że moja twarz wyraża to samo. Czułam coś do tego roześmianego chłopaka, jednak nie wiedziałam jeszcze co to jest.
-To było… cudowne –powiedział z westchnieniem.
-Tak, genialnie całujesz- uśmiechnęłam się.
-Okeeej, chyba za wcześnie na skorzystanie z rady twojej jakże wspaniałej sąsiadki, chociaż nie ukrywam, że nie miałbym nic przeciwko- chłopak wyglądał absolutnie uroczo, w lekkim nie ogarze na głowie i z tą swoją firmową miną „i tak wiesz, że będziesz moja” , dając mi do zrozumienia, że chętnie wszedłby ze mną do mojego mieszkania.
-To jednak trochę za szybko, pamiętaj, że mamy misję do wykonania. Moja przyjaciółka i twój przyjaciel, kojarzysz?
-Tak tak, Harry i Gabi. Dobra, no to co robimy?
-Najpierw to musimy znaleźć Gabi, chyba wiem gdzie może być. Chodźmy.
Chłopak wziął mnie za rękę, a moje serce robiło fikołki ze szczęścia. Poszliśmy do parku, w którym Gabi lubiła przebywać. To tam Harry pierwszy raz ją zobaczył. Nie myliłam się, siedziała tam, lecz zamurowało mnie, jak zobaczyłam z kim siedzi. Czułam, jak chłopak obok mnie sztywnieje. Mocniej ścisnął moją rękę, wiedziałam, że on też był tym zszokowany.
-Niall ?! Co on tu do cholery robi ?! – spytał mnie wkurwiony. –Nie robi się takich rzeczy przyjacielowi!
-Lou wyluzuj, oni tylko rozmawiają. Chodź, podjedziemy bliżej i może czegoś się dowiemy.
Kiedy szliśmy w kierunku naszych przyjaciół, zauważyłam, że Gabi już dawno nie była taka szczęśliwa. Śmiała się i nareszcie wyluzowała. Widać było, że blondyn ma na nią dobry wpływ.
-Hej Gabi, cześć Niall. – powiedziałam i zobaczyłam zdziwienie na ich twarzach.
-OOOOO, hej gołąbeczki – Niall szybciej otrząsnął się z szoku , wywołanego naszym niespodziewanym przybyciem i ostentacyjnie patrzył się na nasze połączone ręce.
-Niall, co ty tu kurwa robisz?! – Louis nadal był wściekły na przyjaciela, a wszystko potęgowało przerwanie naszej namiętnej sceny przed moim mieszkaniem.
-Lou spokojnie- mocniej chwyciłam jego dłoń, aby okazać mu wsparcie.
-Chyba musimy na chwilę odejść, żeby coś sobie wyjaśnić... – Niall był zaniepokojony zachowaniem przyjaciela.
Louis puścił moją rękę i odszedł z blondynem na kilka metrów. Pomimo tego, że słychać było ich krzyki, postanowiłam to wykorzystać i dopadłam Gabi.
-Woooow dziewczyno, niezłe ciacho wyrwałaś – zażartowałam.
-Pamiętaj, że nadal nie wybaczyłam ci tego adresu- powiedziała, jednak widziałam, że już się na mnie nie gniewa. – Zresztą, Niall jest świetny, ale tylko jako przyjaciel, nie będzie nikim więcej.
-Jasne jasne, mów do ręki, ręka cię nie słucha. Ja wciąż pamiętam twoją słabość do niebieskich oczu.
-Taa, oczy ma piękne, ale mówię po raz kolejny- to tylko przyjaciel. Pomógł mi zrozumieć parę rzeczy.
-Jakich hyh?
-Na przykład zachowanie Harrego w stosunku do mnie. I wiesz co, chyba dam mu jeszcze jedną szansę. Te urocze loki jednak przemawiają na jego korzyść..
-Hahahaha. O zobacz kto przyszedł!
-Okej dziewczyny, my już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to wracajmy może do tego, co zostało przerwane przez naszą interwencję? – Louis podszedł do mnie i chwycił moją dłoń, jednocześnie patrząc błagalnie na Nialla.
-Tak yhmm, my z Gabi chyba pójdziemy coś zjeść, bo strasznie zgłodniałem, a wy gołąbeczki pospacerujcie sobie po tej jakże pięknej okolicy. – Chłopak jawnie się z nas nabijał, tylko Gabi nie za bardzo orientowała się, co się dzieje.
-EJEJEJEJ! O co biega? Wyjaśni mi ktoś? To ty i Mila jesteście razem? – spytała, oskarżycielsko wskazując na Louisa.
-Nie, jeszcze nie, ale jesteśmy na dobrej drodze, prawda?- Lou spojrzał na mnie tymi szaro-błękitnymi oczami, a pode mną kolana się ugięły.
-Ahh, no tak, mina Mili mówi wszystko. Dobra gołąbki, idźcie sobie pogruchać trochę, tylko nie za ostro proszę – poradziła nam ze śmiechem dziewczyna i razem z Niallem odeszła w stronę knajp, a ja z Lou w kierunku wiecznie zielonych alejek parkowych.

3 komentarze: