piątek, 3 lutego 2012

Rozdział VI.

Wstając rano szybko sprawdziłam, czy Mila już wróciła. Uspokoiłam się, kiedy zobaczyłam ją śpiącą w swoim pokoju. Nawet nie słyszałam, kiedy weszła do domu. Próbowałam ją obudzić, ale ona z zamkniętymi oczami powiedziała mi tylko, że dzisiaj nie idzie. Nic jej nie odpowiedziałam i zaczęłam się zbierać. Na dworze było bardzo słonecznie, co rzadko się tu zdarza. Postanowiłam, że kawałek do szkoły przejdę się piechotą. To nie był dobry pomysł na początek dnia, bo kiedy tylko wyszłam z naszego osiedla zostałam sfotografowana przez grupkę fotografów, którzy chyba myśleli że ich nie widzę. Jeden z nich zaczął rzucać jakieś pytania dotyczące chłopaków, ale ja tylko odwróciłam się i zaczęłam szybciej iść. Gdy w końcu dotarłam do szkoły, zamiast codziennego podlizywania się ze strony innych uczniów, spotkałam się tylko z wrogim zachowaniem w stosunku do mnie. Nie wiedziałam o co im chodziło, ani co takiego się stało, ale przynajmniej już nie byłam przez nich prześladowana, co mi się akurat spodobało. Po pierwszych zajęciach dostałam sms`a od Nialla. Napisał mi gdzie aktualnie są i jak strasznie się boi. Odpisałam mu mając nadzieję, że mu to pomoże, przy okazji kazałam pozdrowić resztę zespołu. Kiedy wyszłam z uczelni pogoda zmieniła się totalnie. Zaczął lać taki deszcze, że z ledwością dobiegłam do stacji metra. Gdy weszłam do domu byłam już całkowicie przemoczona. Wzięłam szybki prysznic i od razu poczułam się lepiej. Mila najwyraźniej nie miała dobrego humoru. Siedziała w swoim pokoju i robiła coś na laptopie. Widziałam po jej minie że coś się stało, nie wiedziałam tylko co.
- Ej co ci? Czemu nie poszłaś dzisiaj? – spytałam.
- Weź mnie nie wkurzaj! - odpowiedziała podniesionym tonem i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, wywaliła na łóżko stertę kolorowych gazet.
- Popatrz sobie tylko! – usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać czasopisma. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Głównym tematem byłyśmy my i chłopcy! Były zdjęcia moje i Mili z dnia imprezy, oraz dnia następnego jak od nich wracałyśmy. Było na nich widać, że z Milą jest coś nie tak i oczywiście pod nimi były zawarte jakieś historyjki o tym, co mogło doprowadzić ją do takiego stanu. Najbardziej wstrząsnęły mnie jej zdjęcia wychodzącej ze szpitala. Popatrzyłam na nie i pierwsze co naszło mi na myśl zgadzało się dokładnie z tym co napisał ten brukowiec. Spojrzałam na Milę i spytałam:
-Czy to jest prawda? – pokazałam zaniepokojona na napis w gazecie.
- No chyba oszalałaś! Oczywiście, że nie!
- No bo wiesz to wygląda jakbyś właśnie..
- Co?! Że niby wracam od ginekologa?! Dla twojej i tych gazet świadomości NIE JESTEM W CIĄŻY OK?! – zaczęła się wydzierać.
- No dobrze, dobrze, po prostu chciałam się upewnić..- spuściłam wzrok.
- Jak ja teraz wyjdę do ludzi? Wszyscy będą mnie wytykać palcami. – Nic jej nie odpowiedziałam, bo nawet nie wiedziałam co. Już dzisiaj widziałam, że inni zachowywali się dziwnie w stosunku do mnie, a te gazety pokazały nas w taki sposób, że chyba już wszyscy wyrobili sobie o nas jednoznaczne zdanie… Chciało mi się płakać, Mila była tak wkurzona, że myślałam, że zaraz wybuchnie. Wyszłam od niej i zadzwoniłam do Nialla, opowiedziałam mu o wszystkim. On też nie mógł w to wszystko uwierzyć, powiedział żebyśmy się tym nie przejmowały, że ludzie pogadają, pogadają aż w końcu zapomną. Sam chyba nie był tego pewny, ale przynajmniej lepiej mi się zrobiło słysząc jego głos. Mila uparła się, że następnego dnia też nigdzie nie wychodzi, jednak po długim czasie udało mi się ją przekonać, że zrobi sobie tym tylko większą szkodę.
Tego tygodnia chyba nic nie przebije. Nie mogłyśmy się nigdzie spokojnie wybrać. Zawsze znalazł się ktoś, kto zrobił nam zdjęcia: przed uczelnią, w centrum handlowym, w kinie. Myślałam, że gorzej być nie może, lecz kiedy siedziałyśmy razem w parku, jakaś najprawdopodobniej fanka 1D, podeszła do nas i spytała bez żadnych skrupułów:
- Jak nazwiesz wasze dziecko? - myślałam, że Milka rzuci się tam na nią, powstrzymałam ją od jakiegokolwiek ataku i odpowiedziałam dziewczynie, że nie ma żadnego dziecka i żeby odwaliła się od naszego życia. Chciałabym, aby Mila pogodziła się z Lou, ale ta cała sytuacja im w tym nie pomagała. Mijał drugi tydzień odkąd chłopcy byli w trasie, Milka już nie była zła, ale widziałam po niej, że nie jest z nią dobrze. Strasznie zmarniała, wmawiała mi, że się przeszła na dietę w celach zdrowotnych, ale to było dosłowne głodzenie się. Z tego co opowiadał mi Niall, Louis też nie był sobą. Razem wymyśliliśmy plan, mieliśmy nadzieję, że to im pomoże w pogodzeniu się. Ostatni koncert chłopaki grali właśnie w Londynie. Niall załatwił mi bilety i wejściówki za kulisy. Mili oczywiście nic nie powiedziałam, bo od razu wyrzuciłaby mi ten pomysł z głowy. Chłopcy też, po za Niellem, nie mieli o niczym pojęcia. Koncert wypadał w sobotę więc miałyśmy cały dzień wolny. Kiedy zbliżał się wieczór zebrałam się i z entuzjazmem zwróciłam się do Mili:
- Wstawaj, wychodzimy.
- Że co? Daj mi spokój nigdzie nie idę.
- Oczywiście że idziesz, zbieraj się i w drogę.
- A niby dokąd?
- Zobaczysz.
- Powiedz mi albo nie idę – pokazała mi język, a ja ze śmiechem odpowiedziałam:
- Pójdziesz tak czy siak, to niespodzianka, zrób to dla mnie i chodź już, bo się spóźnimy – jak na nią, to szybko udało mi się ją przekonać, chyba też już miała dość tego zamulania w domu.
Pojechałyśmy taksówką, miałam nadzieję, że Mila nie zorientuje się o co chodzi, jeszcze by mi uciekła czy coś. Weszłyśmy na salę i gdy zobaczyła piszczące fanki i ich transparenty ogarnęła sytuację. Nie była nią chyba zadowolona bo zaczęła do mnie:
- GABA! Czy ty już do reszty zdurniałaś?!
- Oj daj spokój, nigdy nie byłyśmy na ich koncercie.
- No i nie zamierzam być! Wychodzę. – odwróciła się a ja szybko złapałam ją za rękę.
- No Mila, proszę cię, oni nawet nie wiedzą, że tu jesteśmy – widziałam, że była blisko tego, aby zostać.- Musimy jakoś wesprzeć Nialla. To co? Zostaniemy? Przynajmniej nie będziemy nudzić się w domu – uśmiechnęłam się.
- Nooo… no dobra niech ci będzie, ale to tylko ze względu na ciebie i Nialla – wiedziałam, że mam wielkiego banana na twarzy. Usiadłyśmy na miejscach, nie powiem miałyśmy je idealne, nie za daleko i nie za blisko psychicznych fanek. Nawet nie wyobrażałyśmy sobie, co tam będzie się działo. Kiedy chłopcy wyszli na scenę zaczął się cyrk. Dziewczyny zaczęły piszczeć, skakać, płakać. To było dziwne, ale bardzo zabawne. W końcu zaczęło się show, oni naprawdę są niesamowici na scenie. Widziałam, że nawet Mila była pod wrażeniem. Każdy z nich ma świetny głos, kiedy Harry śpiewał solówki dziewczyny w dole piszczały jak opętane, a sama kiedy go słyszałam, miałam taki zaciesz, że o ja pierdole. Minęło parę piosenek, gdy Mila nagle wypaliła:
- Muszę iść do toalety.
- Teraz? – pokiwała głową.
- Pójdę z tobą.
- Nie trzeba. Nie bój się, nie ucieknę – uśmiechnęła się.
- No ja mam nadzieję – uszczypnęłam ją ze śmiechem i wróciłam do oglądania. Właśnie śpiewali „Forever young” -strasznie lubię tę piosenkę. Minął dłuższy czas, a Mila nadal nie wróciła z kibla. Pomyślałam, że naprawdę nie wytrzymała widoku Lou i uciekła. Poszłam do łazienki i kiedy otworzyłam drzwi, myślałam, że dostane zawału. Dziewczyna leżała nieprzytomna pod ścianą.
- Mila! Mila! – zaczęłam się drzeć i podbiegłam do niej.
- Mila proszę, ocknij się! – nie reagowała, szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę. Wyszłam z łazienki i zaczęłam wzywać pomocy, przybiegło dwóch ochroniarzy i zaczęli ją reanimować. Bałam się jak nigdy, karetka przyjechała po 10 minutach, które ciągnęły się w wieczność. Pojechaliśmy do szpitala, nie miałam dostępu do sali, w której ją położyli. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić, nagle dostałam sms: „Gdzie wy kurde jesteście?!” –pisał Niall, miałyśmy się z nimi spotkać za kulisami zaraz po koncercie: „Jesteśmy w szpitalu, Mila zasłabła.” – odpisałam mu i schowałam telefon.
Nie minęło 5 min jak cały zespół znalazł się w szpitalu. Podbiegli do mnie i zaczęli wszyscy naraz wypytywać, co się stało. Byli chyba bardziej zdenerwowani ode mnie. Sama nie wiedziałam co się dokładnie stało, powiedziałam im jak znalazłam Milę w łazience i zaczęły mi spływać łzy. Usiadłam na ziemi, Niall usiadł obok i przytulił się do mnie, z drugiej strony objął mnie Zayn mówiąc:
- Wszystko będzie dobrze..
Nagle z sali wyszedł lekarz. Podbiegliśmy do niego, aby uzyskać jakiekolwiek informacje dotyczące Mili. Spytał się, czy jesteśmy z rodziny, a ja bez zawahania powiedziałam, że jestem jej siostrą. Mimo żadnego podobieństwa lekarz uwierzył w ten kit i odszedł ze mną na bok.
- Wiedziałaś że twoja siostra ma anoreksję? – stanęłam jak wryta.
- Że co ma?!
- Anoreksję i to już dość poważną- nie mogłam uwierzyć w to co mówił, dlaczego nic nie zauważyłam! Myślałam że się po prostu odchudza!
- Jej serce nie miało dość siły i dlatego zasłabła, jej wybudzanie może trochę potrwać..
- To znaczy ile?
- Nawet do 2 tygodni.. – popatrzyłam się na niego tylko i odeszłam do chłopaków. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, poczułam że spadam. Liam był najbliżej i złapał mnie. Byłam w totalnym szoku, zaczęli mnie klepać po twarzy, ale ja po prostu nie miałam na sobą panowania. Po chwili ocknęłam się i powiedziałam im to, co przekazał mi lekarz. Ich twarze wyrażały teraz to samo, co moja. Ogromny szok i przerażenie. Harry podszedł do pielęgniarki i spytał czy możemy do niej wejść, popatrzyła na nas i pokiwała głową. Weszłam z pomocą Liama, bo nadal nie czułam się na siłach. Zobaczyliśmy ją leżącą w szpitalnym łóżku, wyglądała tak spokojnie. Usiadłam obok niej, a z drugiej strony podszedł Lou. Złapaliśmy ją za ręce i siedzieliśmy tak chwilkę. Poczułam rękę na swoim ramieniu, obejrzałam się i zobaczyłam Harrego. Miał bardzo smutną minę, tak samo jak reszta. Na dworze było już bardzo ciemno, a do tego zaczął padać deszcz, najbardziej przygnębiająca pogoda jaką można wymyśleć. Nagle lekarz wszedł do nas i powiedział:
- Dzieci nic tu po was, dzisiaj już na pewno się nie obudzi.
- To nic i tak zostaniemy – odpowiedział mu Lou, nie odrywając wzroku od twarzy Mili.
- Lepiej będzie jak wrócicie do domu, będzie miała tu dobrą opiekę. Uwierzcie mi, jak tylko coś się poprawi, to zadzwonimy do was, zostawcie numer w recepcji. Popatrzyliśmy się na siebie i doszliśmy do wniosku, że ma rację. Przytuliłam się do Mili i wyszliśmy. Zostawiliśmy numer do każdego z nas i opuściliśmy szpital, pod którym był już tłum fanek. Chłopcy szybko wyszli z koncertu, nawet nie spotykając się z nimi, dlatego zjechały się tutaj. Wsiedliśmy do samochodu, żadne z nas nic nie mówiło. Dopiero po pewnym czasie Niall odezwał się:
- Jedziesz do nas.
- Po co ? – odparłam.
- Nie zostawimy cię teraz samej – odpowiedział Lou.
- Ale nie mam przy sobie żadnych rzeczy.
- Pojedziemy po nie – uśmiechnął się lekko Zayn, a ja odpowiedziałam mu tym samym. Może i mieli racje, nie chciałam być teraz sama. Zajechaliśmy do mnie, szybko zgarnęłam rzeczy i pojechaliśmy w kierunku ich apartamentu. Było już późno i postanowiliśmy położyć się spać. Harry zaproponował, żebym spała u niego, a on prześpi się z Louisem. Podziękowałam mu i poszłam przygotować się na noc. Miałam w torbie komórkę Mili, sprawdziłam ją, miała 3 nieodebranie połączenia od mamy. Wysłałam sms jako ona, napisałam, żeby się nie martwiła, że wszystko jest ok i nie mam za dużo czasu, dlatego nie dzwoniłam. Nie mogłam powiedzieć, co się stało, bo wiedziałam, że wtedy wyjazd dla Milki zakończyłby się, a ona na pewno tego by nie chciała. Położyłam się z nadzieją zaśnięcia, ale mijały godziny, a ja wciąż nie spałam. Postanowiłam pójść po coś do picia, otworzyłam lodówkę i usłyszałam:
- Weź zgaś te światło- przestraszyłam się i odskoczyłam.
- Kto tu jest? – Podeszłam bliżej kanapy – Harry? Co ty tu robisz?
- Śpię, nie widać?
- Ale czemu tu, miałeś spać z Louisem!
- No tak, tylko że on strasznie gada przez sen, a naprawdę nie mam ochoty słuchać o jego wspomnieniach z imprezy jeśli wiesz o czym mówię.
- A no chyba wiem- rozbawiło mnie trochę.
- No więc postanowiłem, że prześpię się tutaj, a ty mnie obudziłaś! – zrobił głupią minę, która znowu mnie rozbawiła.
- No przepraszam, ale ty tu się nie wyśpisz, chodź do siebie.
- Słucham?
- No co, nie jesteśmy dziećmi więc wyluzuj, łóżko masz duże to się zmieścimy – puściłam mu oczko i podałam rękę. Wstał z kanapy i zabrał kocyk. Weszliśmy do pokoju i położyliśmy się na obrzeżach, próbowałam zasnąć, ale zauważyłam, że chyba on tez nie mógł spać.
- Śpisz? – spytał
- Nie a ty?
- No bardzo dobre pytanie hahaha.
- Oj tam, nie mogę zasnąć – odwróciłam się do niego.
- No właśnie ja też, za dużo wrażeń.
- Nie za dobrych.. – powiedziałam struta.
- Mówisz o naszym koncercie?
- Harry hahah przestań, to nie jest czas na żarty- taka prawda, ale to naprawdę było zabawne.
-No już, już nie będę - zaczęliśmy rozmawiać i zanim się spostrzegłam leżeliśmy obok siebie, bo niby „mnie nie słyszał”. Opowiedziałam mu o mojej przyjaźni z Milą, o tym jak długo się znamy i jak mi na niej zależy. Do oczu napływały mi łzy kiedy to mówiłam, tak bardzo się o nią martwiłam. W pewnym sensie czułam się odpowiedzialna za to co się stało, nie zareagowałam, kiedy odrzucała jedzenie i jeszcze ten koncert, może gdybyśmy zostały w domu to by nie zasłabła. Ale wtedy pewnie nadal bym nie wiedziała o jej chorobie. Harry chciał mnie pocieszyć:
- Spokojnie, za parę dni wyjdzie ze szpitala zobaczysz.
- Ale wtedy będzie musiała zacząć leczenie, zawali szkołę, a rodzice na pewno ją ściągną z powrotem do Polski. Nie chcę się z nią rozstawać.
- Nie przejmuj się tym na razie – żeby to było takie łatwe.. nie mogłam o tym dłużej gadać, zmieniliśmy temat. Rozmawialiśmy o wszystkim, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Miał podobny sposób patrzenia na wiele rzeczy, a kiedy tak nawijaliśmy poczułam, że chce mi się nareszcie spać.
- No teraz to już muszę zasnąć, padam.
- Ja też, to dobranoc – powiedział i odwrócił się na bok.
- Dobranoc- odparłam i zamknęłam oczy, marzyłam o tym, żeby następny dzień przyniósł coś dobrego.


- Dzień dobry – usłyszałam i otworzyłam oczy, zobaczyłam Harrego leżącego z głowa skierowaną na mnie
- Mam nadzieję że taki będzie, która godzina?
- Po 9.
- Musimy zaraz jechać do Mili!- podniosłam się szybko, a on zrobił to samo. Wyszliśmy razem z pokoju i udaliśmy się do kuchni. Złapałam za patelnię i powiedziałam do niego:
- Ja zrobię śniadanie, a ty idź obudź resztę.
- Poradzisz sobie?
- No jasne, muszę wam się jakoś odwdzięczyć za gościnę – zabrałam się do roboty, po chwili wszyscy byli już w kuchni, a ja kończyłam moją pokazową jajecznicę. Kazałam im usiąść i rozłożyłam żarcie. Nie ukrywali swojego głodu, zwłaszcza Niall i od razu zabrali się do jedzenia. Widziałam po nich, że też byli lekko przybici, a szczególnie Louis, który od początku dnia nie odezwał się ani razu. Dokończyliśmy jedzenie w zamulonej atmosferze i zaczęliśmy zbierać się do szpitala. Postanowiliśmy kupić jej kwiaty i parę upominków. Kupiliśmy 3 olbrzymie bukiety i ogromnego miśka z balonami. Kiedy wchodziliśmy do szpitala ludzie gapili się na nas dziwacznie, ale my dumnie szliśmy z prezentami. Miny znowu nam posmutniały, kiedy zobaczyliśmy ją leżąca w identycznej pozycji co wczoraj. Przyozdobiliśmy pokój i usiedliśmy wokół Mili. Przed budynkiem znowu gromadziły się fanki, które nie miały żadnego poszanowania prywatności. Zayn i Liam poszli do nich, aby trochę je uspokoić i wytłumaczyć sytuację. Poprosiłam ich, aby jednak nie mówili nic o chorobie Mili. Pokiwali głowami i wyszli. Lou usiadł na łóżku i cały czas trzymał Milę za rękę. Ja usiadłam na fotelu i wyjęłam mój sprzęt do rysowania. Niall oczywiście przysypiał, a Harry gdzieś zniknął.
Zaczęłam szkicować, skupiłam się na Lou i Mili, tak ładnie razem wyglądali. Nagle do sali wszedł Harry z kawami. Usiadł obok mnie, popatrzył na rysunek i odezwał się:
- Czemu wszystkie twoje rysunki są takie smutne?
- Yyy..? Nie prawda, nie wszystkie.
- Wszystkie, które dotąd widziałem takie były.
- No cóż.. No może i masz rację, ale zawsze tak maluję.
- Spróbuj dorysować im uśmiech – popatrzyłam się na niego jak na głupka.
- Jak mamy się uśmiechać kiedy jesteśmy przerażeni?
- Przecież mogą się uśmiechać choćby dlatego, że znowu są blisko siebie – popatrzył na Louisa i Milę, a ja podążyłam za jego wzrokiem. W sumie to miał rację, więc zmieniłam im wyrazy twarzy i od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Pokazałam skończony obrazek Harremu:
- No i od razu lepiej – zabrał mi go i podał kawę, po godzinie wrócił Zayn i Liam, byli bardziej wyczerpani od nas. Poradziłam im, żeby poszli do domu, a my sobie tu poradzimy. I tak zostałam tylko z Lou, Harrym i śpiącym Niallem. Nie robiliśmy nic specjalnego, po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy się na Milę, w oczekiwaniu na jakiś cud. Dzień dobiegł końca i wróciliśmy do domu. Powtarzało się to przez kilka dni. Tydzień po całej akcji z Milą nic się nie poprawiało. Wysyłałam sms do jej rodziców, że wszystko jest ok., ale nie było i myślałam już o tym, żeby powiedzieć im prawdę, nie mogłam tego ciągnąć w nieskończoność. Rozmawiałam o tym z Lou, kiedy szliśmy do jej sali, Niall z Harrym już tam siedzieli i kiedy zbliżyliśmy się do pokoju, Niall wybiegł z niego jak szalony i zaczął krzyczeć:
- Obudziła się!! Obudziła!!- popatrzyliśmy na siebie z Lou i wbiegliśmy do pokoju. Mila naprawdę się obudziła i leżała z otwartymi oczami zwróconymi na Harrego, który siedział obok niej. Podbiegłam do łóżka i od razu mocno ją przytuliłam, odezwała się cichym głosem:
- Weź bo mnie udusisz.. – popatrzyłam na nią i odezwałam się
- Chętnie to zrobię za tą twoją głodówkę! – odeszłam od łóżku pukając się w głowę i dają do zrozumienia, że jest powalona. Uśmiechnęła się do mnie i przeniosła wzrok na Louisa, chłopak spojrzał na nią z miłością i szczęściem, jednak ona odwróciła wzrok. Kiedy to zobaczyłam odezwałam się do chłopaków:
- Możecie zostawić nas na chwilkę we dwie?
- Ale nie za długo – odezwał się Harry z uśmiechem i wyszli.
Zaczęłam do Mili:
- Słuchaj, ja wiem, że może nadal jesteś na niego zła, ale to on tu siedział najwięcej i to on się o ciebie martwił najbardziej i powinnaś to docenić - patrzyła na mnie i chyba nie wiedziała co odpowiedzieć, więc ja ciągnęłam dalej- Zrobił źle ale z pewnością chce to naprawić, daj mu szansę..
- Zobaczę, ale najpierw pozwólcie mi wyjść z tego zasranego szpitala – powiedziała z ironią i znowu się uśmiechnęła, popatrzyłam na nią z sztuczną chamską miną i zawołałam chłopaków, doszli też Zayn i Liam. Przywitali Milę, ona zaczęła podziwiać nasze dekorację i tak czas zleciał do wieczoru. Lekarze powiedzieli, że musi zostać jeszcze na noc aby wszystko zbadać. O 23 Mila zaczynała zasypiać, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Obiecaliśmy, że jutro rano wszyscy po nią przyjedziemy i zabierzemy do domu, pożegnaliśmy się i z uśmiechem wyszliśmy. Nareszcie coś zaczęło się układać, miałam nadzieję, że Mila wybaczy Louisowi, bo on był taki szczęśliwy z jej przebudzenia, że cały wieczór wysłuchiwaliśmy jego śpiewania. Musiał się jeszcze przygotować do tego, aby ponownie zdobyć zaufanie Milki. W gazetach nadal ciągnął się ich wątek, ale już się tym nie przejmowałam, miałam gdzieś jakie kłamstwa o nas wygadują. W szkole nie byłam odkąd Mila jest w szpitalu i jakoś nie chciało mi się tam wracać. Wieczorem znowu długo gadałam z Harrym, tylko że teraz nasza rozmowa była bardziej pozytywna, śmieliśmy się i żartowaliśmy. Gdy Harry rzucił się na mnie z łaskotkami, których nienawidzę, zaczęłam szarpać się jak opętana i przywaliłam mu ręką w twarz. Nie wiem czy naprawdę go to tak zabolało, bo przestał mnie łaskotać, ale zaczął się tak śmiać jakby się naćpał. Po chwili przyłączyłam się do tego zaciesza i gdy w końcu się uspokoiliśmy oczy zaczęły mi się zamykać, po chwili zasnęłam. Obudziłam się w nocy i zobaczyłam, że Harry obejmuje mnie przez sen. Nie zrzuciłam jego ręki, uśmiechnęłam się tylko i wróciłam do mojego pięknego snu.

1 komentarz:

  1. Super rozdział! Już czytałam raz te opowiadanie, ale tak mi się spodobało, że czytam jeszcze raz. Jesteście wielkie! Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń