-Sądzisz, że nie próbowałem? Próbowałem i to wiele razy. Ona nie chce do mnie wrócić, już mnie nie kocha. Nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek mnie kochała...
-Styles, nie prowokuj mnie do tego, żebym cię uderzyła. Gabi cię nie kocha? Gabi? Ona jest tak bezgranicznie w tobie zakochana, że jesteś idiotą jeżeli tego nie widzisz.
-To czemu jest z Nathanem?
-A czemu jesteś z Annie?
-Żeby była zazdrosna-odpowiedział.
-No i sam sobie udzieliłeś odpowiedzi. Teraz marsz do łóżka spać, jutro wstaniesz, przeprosisz Nathana, pojedziesz do Gabi, pogadacie i wrócicie do siebie.
-Żeby to było takie proste… Dobra idę, dzięki Mila-przytulił mnie.-Na razie chłopaki-tak się z nim zagadałam, że zapomniałam o Lou i Zaynie, którzy też byli na balkonie.
-A Harry! – zawołałam go, gdy już wychodził z balkonu.
-Hm?
-Nie przyprowadzaj więcej tej Annie.
-Okej. Pa! – uśmiechnął się i wyszedł.
-Że tak powiem impreza pełna wrażeń…- powiedział Zayn.
-Jak wszystkie imprezy u ciebie haha-zauważył Louie.
-Też racja. Padam z nóg…
-My się zmywamy, a ty sobie odpocznij- powiedziałam i chwyciłam Louisa za rękę. Pożegnaliśmy się z Zaynem i wróciliśmy do swojego mieszkania.
Nie dane było mi się nacieszyć snem, bo zostałam brutalnie obudzona o irracjonalnej porze- 7.30- przez straszny ból brzucha. Skuliłam się w kłębek, wtulając w Lou, ale ból nie przechodził. Po kilku minutach pobiłam rekord w biegu do łazienki. Zanim się zorientowałam klęczałam przed kiblem, oddając całą zawartość swojego żołądka. W takim stanie zobaczył mnie Louie, który wciąż zaspany stał w drzwiach.
-Co jest?- wychrypiał.
-Chyba wczoraj przesadziłam z alkoholem.
-Wypiłaś max 3 piwa, nie gadaj głupot. Może zjadłaś coś nieświeżego?
-Może… Wracam do łóżka i nigdzie się dzisiaj nie wybieram. Umieram-złapałam się za wciąż bolący brzuch i po wcześniejszym wymyciu zębów, położyłam się do łóżka.
-Zrobić ci coś do jedzenia?- spytał Lou.
-Żebym znowu wyrzygała? Nie, dzięki.
-Ok., jak coś będziesz chciała, to jestem na dole-powiedział i wyszedł. Wtuliłam się w poduszkę i po chwili ponownie zasnęłam. Kiedy się obudziłam i spojrzałam na zegarek, przeraziłam się. Było po 19, czyli przespałam cały dzień. Wstałam z łóżka i w „piżamie” zeszłam na dół. Louisa nie było, leżała tylko kartka „Jestem u Hazzy-akcja „godzimy Gabi i Harrego” trwa. Dołącz jak wstaniesz.” Z jednej strony powinnam pójść do nich i zobaczyć jak im idzie, a z drugiej nie miałam na to ochoty. Wciąż było mi niedobrze, a do tego robiło mi się słabo. Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizję. Oglądałam jakiś durny program, kiedy wrócił Lou.
-Jak się czujesz? Czemu nie przyszłaś?
-Nadal tak samo. Do tego kręci mi się w głowie, więc wolałam nigdzie nie iść i nie siać paniki.
-Dobrze zrobiłaś. Jutro maszerujesz do lekarza, nie protestuj, bo cię tam siłą zaniosę!- powiedział od razu, widząc mój bulwers.
-Dobra dobra, pójdę, ale dopiero po zajęciach, bo zauważ, że odpuściłam sobie tydzień na uczelni. Jak akcja?
-Dupa. Gabi pogodziła się z Nathanem i udaje, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i nic się nie stało, a Harry jak się dowiedział to zadzwonił do Annie, żeby przyszła i powtórka z rozrywki. Idioci po prostu- streścił i usiadł obok mnie, kładąc moją głowę na swoje kolana. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów.
W piękny poniedziałkowy ranek, cudownie się wyspałam. Nie, wróć. W pochmurny, poniedziałkowy ranek, zupełnie się nie wyspałam. Za oknem przez pół nocy szalała burza, co było bardzo dziwne jak na Anglię pod koniec marca, ale co poradzić. Kiedy skończyła się burza, jakiemuś idiocie z wypasionym autem włączył się alarm i palant nie miał najmniejszej ochoty go wyłączyć. Tak więc, gdy wstawałam po 8, byłam jeszcze bardziej nie wyspana niż wczoraj. Louis, kolejny idiota, mógł spać dłużej, bo wywiad zaplanowany mieli dopiero na 11. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę i kanapkę i siedząc z zamkniętymi oczami, zajadałam się swoim śniadaniem. Po śniadaniu umyłam się, ubrałam w zwykłe dżinsy, bluzkę i marynarkę oraz conversy, wzięłam torbę z notatkami i wyszłam na uczelnię. Wcześniej wieczorem stoczyłam bitwę o samochód, którą o dziwo wygrałam. Zajechałam więc pod samą uczelnię samochodem Louisa i cierpiałam przez całe 4 godziny zajęć. Gdy nareszcie byłam wolna i marzyłam tylko o spaniu, czekała na mnie wizyta u lekarza. Kolejka była prawie jak w polskich szpitalach. Kiedy już odczekałam swoje i weszłam do środka, chciałam tylko jak najszybciej wyjść. To się nie udało, bo spędziłam tam około 2 godzin, ale za to jak wychodziłam byłam naprawdę szczęśliwa. Samochód i kierunek dom. Byłam tak niesamowicie głodna, że postanowiłam narazić na spalenie naszą kuchnię i zaczęłam piec naleśniki. Louie miał wrócić na obiad i potem znowu jechać na kolejne wywiady, więc na popołudnie umówiłam się z Gabi i Danielle na zakupy. Kończyłam właśnie robienie naleśników, kiedy pojawił się Lou.
-Hej kotek-podszedł do mnie i cmoknął w usta. –Ty gotujesz?
-Te zdziwienie w twoim głosie nie jest potrzebne haha. Tak, gotuję, ale bardzo rzadko, nie przyzwyczajaj się. Smacznego- postawiłam na stole naleśniki i zaczęliśmy jeść.
-Co powiedział lekarz?- spytał Lou między jednym, a drugim kęsem.
-Że jestem w ciąży- odpowiedziałam i szybko tego pożałowałam. Louis zakrztusił się jedzeniem i gdy nareszcie przestał kasłać, stwierdził:
-Żartujesz-a kiedy pokręciłam głową, zaprzeczając, powtórzył-bez kitu Mila, żartujesz.
-Nie cieszysz się?- spytałam zaniepokojona.
-Cieszę się, jasne, że się cieszę! Ale jakim cudem?
-Mam ci tłumaczyć jak powstaje dziecko? Otóż kochanie, w Nowym Jorku, kiedy nie pozwoliłeś mi spać w moim pokoju, doszło między nami do zbliżenia i takim oto cudem powstało nasze dziecko, które urodzi się na początku października, a teraz ma dokładnie 8 tygodni- powiedziałam ze śmiechem.
-Czyli, że będziemy mieli dziecko?- powtórzył.
-Tak, będziemy mieli dziecko. Ile razy jeszcze o to spytasz?
-Po prostu jestem tak zaskoczony i szczęśliwy, że wow. No wow!
-Jesteś idiotą haha- roześmiałam się.
-Ale zakochanym i szczęśliwym idiotą- podszedł do mnie i mocno pocałował.-Kocham cię, wiesz?
-Wiem-tym razem to ja go pocałowałam. – A, jeszcze jedno. Obiecuję ci, że nie zrobię nic głupiego i będę na siebie uważać. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
-Nawet gdybyś tego nie powiedziała, wiedziałbym o tym-uśmiechnął się.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się i mocno w niego wtuliłam.
-Mógłbym tak cały dzień, ale zaraz znowu muszę lecieć… Mogę powiedzieć chłopakom?
-Przecież to nie jest tajemnica. Jesteśmy małżeństwem i możemy mieć dziecko, nie?
-No, też racja. Dobra, lecę, spotkamy się późnym wieczorem. Oglądaj Alana o 20! Udanych zakupów-cmoknął mnie i szybko wyszedł z mieszkania. Wróciłam do kuchni, powkładałam naczynia do zmywarki i usiadłam na kanapie, bezmyślnie włączając telewizor. Oglądałam kolejny odcinek słabej, brazylijskiej telenoweli, kiedy dostałam sms od Gabi: „Wpadnę do ciebie za 20 min, ważne”. Zaciekawiło mnie to, tym bardziej, że miałyśmy iść na te zakupy za niecałe 2 godziny. Gabi, niezwykle punktualna, pojawiła się dokładnie po 20 minutach. Bez pukania weszła razem z przerażająco dużym już Macho, który w tempie natychmiastowym ubrudził mi cały przedpokój. Nie widziałam tego psa około 2 tygodni, a urósł do takich rozmiarów, że już wcale nie był słodziutki i malutki. Był wielgachny, owłosiony i brudny w błocie.
-Jeżeli chcesz żyć ze mną w pokoju to wyprowadź go na balkon, zanim zdemoluje mi mieszkanie.
-Już już. Chodź Macho-pociągnęła go za smycz i zamknęła na balkonie. Odwróciła się do mnie i zauważyłam, że była załamana.
-Co się stało?- spytałam o wiele delikatniejszym tonem.
-Pogodziłam się z Nathanem.
-Wiem, Louis mi mówił. Dlatego jesteś załamana?
-Nie… Nathan powiedział, że mnie kocha- wydusiła z siebie po dłuższej chwili.
-A ty nie mogłaś mu odpowiedzieć tym samym, bo go nie kochasz-dokończyłam.
-To nie tak… Po prostu, to chyba za szybko nie? Jesteśmy razem kilka dni…
-Gabi, co ja mam ci powiedzieć? Byłam w szoku, kiedy dowiedziałam się, że jesteście parą, taka prawda. On ci powiedział, co czuje, teraz twoja kolej. Powiem ci tylko jedną rzecz: jeżeli go nie kochasz, to ten związek nie ma sensu. Nie rań go, nie zasługuje na to.
-Ale ja nie wiem czy go kocham, rozumiesz?! Właśnie o to chodzi! Nie jestem pewna swoich uczuć i dlatego się motam… Do tego jeszcze Harry…
-Ha! Czyli jednak jest jeszcze Harry.
-Oczywiście, że jest, byłam z nim 4 miesiące! Wczoraj znowu prosił mnie, żebym do niego wróciła.
-Iiii?
-No przecież nie mogę tego zrobić!- popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
-Nie ogarniam. Czemu?
-Bo mi nie ufał!
-Wiesz, patrząc z perspektywy czasu, miał rację, że ciągnie cię do Nathana i odwrotnie.
-Stoisz po jego stronie?
-Cholera jasna Gabi! Nie stoję po niczyjej stronie, tylko już zaczyna mnie śmieszyć to, że tak strasznie się kochacie, a udajecie, że jest inaczej! Ygh, jeszcze to- warknęłam i pobiegłam do łazienki w wiadomym celu- zwymiotować. Dziewczyna szybko poszła za mną i patrzyła nieogarniającym wzrokiem.
-Jeszcze ci ta grypa nie przeszła?
-Nie przejdzie mi przez najbliższe 7 miesięcy, ojej-wkurzyłam się na nią, a do tego doszły podwyższone hormony.
-CO?! – wykrzyknęła zdziwiona.
-Wiosło. Jestem w ciąży, 8 tydzień- odwarknęłam.
-Tak się cieszę!- przytuliła mnie i dodała-czemu się nie chwaliliście?!
-Bo dowiedziałam się kilka godzin temu, tylko Louie wie. No i ty teraz.
-Bez kitu, strasznie się cieszę! Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważała-wskazała na mnie palcem.
-Obiecuję, obiecuję. Spadaj już, bo jakbyś zapomniała to za godzinę jesteśmy umówione z Dan na zakupy.
-Fuck.
-Zapomniałaś.
-Milcz. Chodź Macho- poszła po psa i przy drzwiach dodała jeszcze- przyjedziesz po mnie?
-Ta. Louis dał mi samochód hahaha-zaśmiałam się.
-Wooooooooooow. Chyba to, że zostanie ojcem spowodowało u niego taki szok, że zapomniał o ostatniej akcji-śmiała się razem ze mną.- Dobra lecę, jak będziesz już pod blokiem to zadzwoń.
Zostałam sama i wróciłam przed telewizor. Przyjście Gabi spowodowało ominięcie jednego odcinka serialu, jednak jak to w telenowelach brazylijskich bywa główna bohaterka nadal parzyła herbatę i oczekiwała na kochanka. Bezsens. Wyłączyłam telewizor i poszłam się trochę ogarnąć przed wyjściem. Pogoda za oknem naprawdę była dziwna- słońce świeciło od rana i było prawie 20 stopni! Przebrałam się więc w lekką sukienkę i balerinki, związałam włosy, wzięłam odpowiednią torebkę i marynarkę i wyszłam z domu. Było tak cieplutko, że aż nie chciało się wsiadać do samochodu. Pierwszy raz skorzystałam z opcji opuszczanego dachu i jarałam się jak mała dziewczynka wiatrem wiejącym prosto w twarz. Czekałam chwile pod blokiem na Gabi, a gdy się pojawiła była zdyszana jak po przebiegnięciu 8 kilometrów. Kiedy podjechałyśmy pod centrum handlowe czekała już na nas Danielle i przywitała się ze śmiechem.
-Gratuluję! – wydarła mi się do ucha i mocno przytuliła.
-Skąd wiesz?
-Liam-powiedziała tylko.
-Ahh no tak. Czyli chłopcy już wiedzą haha-roześmiałam się i ruszyłyśmy na zakupy.
Właśnie takiego wypadu potrzebowałam. Chodzenie po sklepach, masa przymierzonych ubrań, plotkowanie, cappuccino ze Starbucksa i odpoczynek w parku po zakupach. Zanim się zorientowałam była 19.30, a ja obiecałam oglądać chłopaków u Alana. Zaproponowałam dziewczynom wspólne oglądanie i pojechałyśmy do naszego mieszkania. Zdążyłyśmy idealnie, program się właśnie zaczynał. Alan przywitał się z chłopakami, którzy usiedli na kanapie naprzeciwko niego. Prowadzący, znany z ogromnego poczucia humoru zaczął zadawać im pytania, bardzo osobiste nawiasem mówiąc, zaczynając od Zayna. Razem z Gabi i Dan śmiałyśmy się do łez, patrząc jak nieudolnie próbują odpowiedzieć na pytania Alana, nie zdradzając zbyt wiele. Kiedy przyszła kolej na Louisa, zdziwiłam się, widząc całkowity luz na jego twarzy.
-Louie, mój drogi, ty zawsze jak tu przychodzisz to masz jakieś zmiany w swoim życiu. Ostatnio przedstawiłeś nam swoją dziewczynę, która od tygodnia jest twoją żoną…
-Od 9 dni haha- przerwał mu ze śmiechem.
-Od 9 dni, właśnie. Więc jakie zmiany w twoim życiu są teraz?
-Alan, Alan.. Ty się nic nie zmieniasz chociaż coraz starszy haha. Zmiany zmianami, nic ciekawego się nie dzieje- odpowiedział.
-Jasne hahaha, nic ciekawego się nie dzieje-zaśmiał się Harry.
-O, Harry! Może ty zdradzisz co się dzieje?
-Nie zostałem upoważniony- wykręcił się od odpowiedzi.
-No Louis, tylko ty możesz nam powiedzieć. Ludzie was kochają, ale jak zdradzisz swoją tajemnicę, to pokochają bardziej CIEBIE- dał nacisk na ostatnie słowo, a widownia zaczęła wiwatować.
-Dobra, dobra! Kotku, wiem, że nas oglądasz, bo cię prosiłem, ale nie zabijaj mnie po powrocie do domu-mówił prosto w kamerę, a ja już czułam co zaraz powie.- Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że w październiku zostaniemy rodzicami. Mila jest w 8 tygodniu ciąży-uśmiechnął się dumny, chłopaki poklepali go po plecach, a Alana zamurowało.
-WOW. No wow! Gratulacje Tomlinson!- podszedł do niego i go uściskał. – Dobra robota, synu- dodał, a wszyscy się roześmiali. Dziewczyny śmiały się tak samo, jak obecni w studiu, a ja nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy śmiać się, czy płakać? Nie sądziłam, że powiemy światu tak szybko, ale mój narwany mąż oczywiście się nie mógł powstrzymać i musiał od razu wszystko wypaplać. Postanowiłam, że zjadę go jak wróci, a teraz wrócę do spokojnego oglądania programu.
-Zdajesz sobie sprawę, że twoje fanki, które i tak miały już złamane serca po twoim ślubie, teraz jeszcze bardziej cierpią? – zapytał Alan z udawanym smutkiem.
-Zdaję sobie sprawę. Ale jeżeli naprawdę mnie tak kochają, to chyba się powinny cieszyć, że jestem szczęśliwy, nie? – spytał retorycznie, sięgając po szklankę z jakimś alkoholem.
-Jak zwykle pewny siebie Louis Tomlinson!- wskazał na niego, a ten skłonił się jak jakiś aktor i po widowni rozeszły się oklaski i piski. –Pozdrów żonę- roześmiał się jeszcze i zaczął atakować pytaniami Harrego.
-No, Curly, a jak tam twoje życie uczuciowe? Co z pewną piękną brunetką, znaną jako przyjaciółka żony Louisa?
-Przeszłość-mruknął, rumieniąc się.
-Ohhh, a masz teraz kogoś na oku?- spytał jak zawsze dociekliwy, a siedząca obok mnie Gabi zesztywniała.
-Ymmm, powiedzmy-uciął.
-Zawsze rozmowny, Harry Styles!- kolejny donośny aplauz. Program trwał, pytania padały, a my śmiałyśmy się do rozpuku. Niestety, nadszedł koniec, chłopaki się pożegnali i program się zakończył. W ciągu pierwszej poprogramowej reklamy dostałam sms: „Przepraszam kotek, wybaczysz?”. Przeczytałam go dziewczynom i stwierdziłyśmy, że zrobimy wspólną kolację, żeby jeszcze trochę powypytywać chłopaków. Odpisałam Louisowi „Kolacja dla wszystkich, u nas. I nie, nie wybaczę”. Odłożyłam telefon w salonie i poszłyśmy do kuchni, żeby wykombinować coś do jedzenia. Chłopcy pojawili się w ciągu niecałej godziny, a my idealnie wyrobiłyśmy się z przygotowaniami. Nie obyło się bez „gratulacyjnego tulaska” od zespołu i zmacania mojego niewidocznego na razie brzucha. Louie stał z tyłu i kiedy chłopcy się odsunęli rozłożył ramiona, zachęcając mnie do podejścia i przytulenia go. Z kamienną miną pokręciłam przecząco głową i usiadłam razem z innymi do stołu. Pech chciał, że miejsce obok mnie zajął właśnie Louis i od razu przeszedł do błagania o wybaczenie.
-No Milaaa, przecież nie zrobiłem nic złego-bronił się.-Kotku, prędzej czy później i tak by się wydało, a tak to przynajmniej sami powiedzieliśmy.
-Po pierwsze- ty powiedziałeś. Po drugie- później by się wydało. Po trzecie- jem, nie przeszkadzaj, bo potrzebuje dużo jedzenia.
-Yhhhhhhh, długo będziesz obrażona? 2 minuty? 3?- próbował załagodzić sytuację.
-Jeszcze nie widziałeś mnie gniewającej się-warknęłam.
-Zadarłeś z kobietą w ciąży, przeproś haha-zaśmiała się Danielle, która podobnie jak inni, przysłuchiwała się naszej wymianie zdań.
-A ty myślisz, że co ja robie od kilku minut?
-No chyba sobie żartujesz Tomlinson!- podniosłam głos i usłyszałam „uuuu” od chłopaków.- Nawet raz w naszej rozmowie nie użyłeś słowa „przepraszam”. Oh, wybacz kochanie, użyłeś w smsie. No tak, jak mogłam zapomnieć!
-Moment, bo ja chyba nie ogarniam- zaczęła Gabi, która do tej pory rozmawiała z rodzicami przez telefon.- Ty się na niego wydzierasz, bo?
-Bo powiedział o mojej ciąży.
-A to miał nie mówić? To jakaś tajemnica była? –spytał Niall.
-Nie chciałam, żeby zaraz wszyscy wiedzieli!
-Ale to bez sensu. Zaczęli by snuć jakieś przypuszczenia, a to jest gorsze niż wcześniejsze przyznanie się- zauważył Zayn.
-Czyli jesteście po jego stronie tak?- warknęłam na nich.
-W zasadzie tak. Wiem Milka, że hormony buzują, chciałaś powiedzieć później itp. itd., ale tak to przynajmniej macie to z głowy i nie będzie niedomówień-odezwał się Harry.
-Dokładnie. Przepraszam, mogłem to z tobą skonsultować, ale w sumie powiedziałaś, że to nie jest jakaś tajemnica-dopowiedział Lou.
-Agrh. Okej, to ja przepraszam was wszystkich, a ciebie szczególnie-spojrzałam na Louisa, a on się uśmiechnął.-Faktycznie chyba już ta ciąża mi dodaje charakterku…
-Takie uroki haha-rozładowała napięcie Gabi.
Resztę wieczoru spędziliśmy w przyjemnej atmosferze. Znaczy takie były moje odczucia, bo patrząc na Gabi i Harrego doszłam do wniosku, że czują się trochę niekomfortowo. Zastanawiałam się ile jeszcze potrwa ta chora sytuacja. Następnego dnia z Gabi miałyśmy zajęcia w tych samych godzinach, więc rano i po południu mogłyśmy jechać razem.
- Co ty robisz z tym Louisem, że daje ci samochód? – zaśmiała się wsiadając do wozu.
- Moje metody przekonywania są jak widać, skuteczne.
- Jasne haha, dobra odpalaj bo jestem tak zmęczona, że marzę już tylko o moim łóżeczku.
- Już, już tylko oddzwonię do Lou, bo dzwonił do mnie z 5 razy. Pewnie zamartwia się o swój samochód – westchnęłam i wybrałam numer. Nie musiałam czekać długo, aż mój mąż odbierze.
- No hej, co chciałeś? Spokojnie, samochód jest cały.
- Wracajcie do domu.
- A co się stało?
- Harry miał wypadek.
- Że co?! – wytrzeszczyłam oczy, patrząc na Gabi, na co ona odpowiedziała mi niemym : Co się dzieje?
- Wracajcie szybko do domu – szybko się rozłączyłam i zapaliłam samochód.
- Mila, co się stało!?
- Harry miał wypadek-powtórzyłam.
- Co?! Co się stało?!
- Nie wiem, Lou mi nie powiedział, tylko kazał nam wracać do domu.
- No to szybko! – krzyknęła na mnie, a ja natychmiast wcisnęłam gaz. Poruszałyśmy się już na pewno nie dozwoloną prędkością, ale to nie miało znaczenia. Skupiałam się na drodze, a Gabi na mnie wrzeszczała, żebym jechała jeszcze szybciej. Kiedy w końcu dotarłyśmy na miejsce, wyskoczyłyśmy z samochodu jak ninje i wbiegłyśmy do budynku. Winda oczywiście jechała w żółwim tempie, a my coraz bardziej się denerwowałyśmy. Gdy nareszcie dojechała, obie pobiegłyśmy do drzwi mojego mieszkania. Weszłyśmy jak burza, na co chłopaki stojący przy kanapie spojrzeli się na nas z wielkim zaskoczeniem.
- No co jest!? – spytałam kiedy do nich doszłam. Harry leżał na kanapie, a na głowie trzymał worek z lodem.
- Boże Harry! Co się stało?! – Gabi ukucnęła przy nim i próbowała wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje.
- Ymmm... ja… – chłopak zaczął, a że nie szło mu to najlepiej Louis dokończył:
- Wyjebał się ze schodów – na to obie z Gabi spojrzałyśmy się na niego, jak na jakiegoś idiotę.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że dzwoniłeś do mnie 5 razy, pędziłyśmy do was łamiąc prawo i narażając się na wypadek, a do tego prawie obie dostałyśmy zawału, bo Harry SPADŁ ZE SCHODÓW?! Czy wy jesteście poważni!?-wydarłam się.
- Mila, on aż zemdlał, dopiero przed chwilą się ocknął. Nieźle przywalił głową– odpowiedział mi Liam.
- Dzwoniliście po lekarza? – dopytała się Gabi.
- Tak, zaraz tu będzie – rzeczywiście w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Louis wpuścił lekarza, a on kazał nam wszystkim wyjść, żeby w spokoju zbadać chłopaka. Weszliśmy na górę.
- Co wy takiego robiliście, że spadł ze schodów? – spytałam się.
- Nic takiego, naprawdę. Po prostu zbiegał i się wywalił- odpowiedział mi Lou. Popatrzyłam się na niego i pokiwałam głową. Dzieci, po prostu dzieci. Minęła chwilka i mogliśmy już wrócić do salonu.
- To co mu jest? – spytał na wejściu Liam.
- Lekki wstrząs mózgu. Głowa poboli parę dni i mogą wystąpić mdłości. Ale jak będzie się to ciągnęło, zabierzcie go do szpitala.
- Tak jest – uśmiechnął się Lou i odprowadził doktora.
- Bardzo boli? – spytała Gabi zwracając się do lokatego.
- Już nie tak bardzo. Ale zaraz chyba zwymiotuję.
- No to witaj w moim świecie – odpowiedziałam mu i poszłam do kuchni po szklankę wody. – Masz to pomoże.
- Dzięki – chłopak wziął wodę i od razu wypił całość szklanki. – Przepraszam, że przeze mnie tyle zamieszania.
- Nie mów tak, przecież po to tu jesteśmy – uśmiechnęła się Gabi, a ja dopowiedziałam:
- A po za tym nie przez ciebie, tylko przed Louisa, który nie umie przekazywać informacji przez telefon! – spojrzałam groźnie na swojego męża.
- No ej! Skąd miałem wiedzieć co mu tak naprawdę jest! Bałem się!
- No już dobra, dobra haha– objęłam go i szybko cmoknęłam.- Mniejsza z tym, Harry musi się teraz przespać.
- Masz rację, wracam do siebie – chłopak zaczął się podnosić.
- Chyba cię głowa boli!.. znaczy ymm. Zostaniesz u nas – kobiety jak to kobiety, najpierw mówią potem myślą. Wszyscy się zaśmiali, nawet Harremu to poprawiło humor.
- Dzięki, ale mam swój dom.
- Tak, ale tu masz całodobową opiekę-upierałam się.
- Nie przesadzajmy, ja nie umieram.
- Właśnie Mila, a po za tym myślę, że lepiej mu będzie u siebie na swoim wygodnym łóżeczku, niż u nas na tej kanapie – powiedział Lou i o dziwo z tym się zgodziłam.
- Racja… Ale jak tylko coś się będzie działo, to puść sygnał czy coś!
- Dobrze haha. Dzięki raz jeszcze – wstał z kanapy i ledwo co stanął, a już stracił równowagę. Gabi szybko go złapała.
- No może nie umierasz, ale dobrze też nie jest.
- Mam mroczki przed oczami. Pójdę się położyć.
- Pomogę ci – powiedziała Gabi i razem wyszli z mieszkania. Wszyscy odprowadziliśmy ich wzrokiem, a kiedy wyszli spojrzałam się na chłopaków:
- Ej, czy to nie jest przypadkiem jeden z waszych kolejnych durnych pomysłów?
- Co masz na myśli? – spytał Lou.
- No cała ta akcja pod tytułem godzenie Gabi i Harrego nadal trwa czy nie?
- No oczywiście, że tak. Ona będzie trwać aż osiągniemy nasz cel, ale co związku z tym? -odpowiedział Liam.
- Czy to przypadkiem nie jest ukartowane?
- Ale co?
- No wypadek?
- Że co?! Mila, o czym ty mówisz! – zmieszał się Lou.
- Po was to ja się dużo mogę spodziewać – puściłam mu oczko. – No ale skoro mówicie, że tak nie jest to pewnie tak jest.
- No oczywiście, że nie – uśmiechnął się do mnie sztucznie.
- Dobra koniec tematu. Idę się wykąpać – wbiegłam na górę i zamknęłam się w łazience, zaszywając się tylko i wyłącznie w swoim świecie. Po jakiś 20 minutach wyszłam i zeszłam na dół, gdzie spotkałam się już tylko z Louisem.- Nie wiesz może czy Gabi jeszcze u niego siedzi?
- Siedzi i chyba na razie wychodzić nie będzie. Ona jest lepszą pielęgniarką, niż z prawdziwego szpitala haha.
- Mówisz? A co takiego robi?
- No poprawia mu poduszki, donosi picie, jedzenie no i oczywiście zapewnia świetne towarzystwo.
- A on to perfidnie wykorzystuje ?
- Nie wnikam haha. Ale takiej opiekunce nigdy bym nie odmówił – zaśmiał się, a ja zdzieliłam go w głowę.
-Tobie to i tak już nic nie pomoże – zjechałam go wzrokiem i weszłam do kuchni, żeby przygotować sobie jakieś kanapki. Kiedy już je zjadłam postanowiłam zobaczyć co tam u naszego pechowca. Po dłuższym pukaniu nikt drzwi mi nie otworzył, więc sama otworzyłam sobie drzwi i weszłam do środka. Na wejściu usłyszałam śmiechy Harrego i Gabi dochodzące z góry. Weszłam do nich i otworzyłam drzwi, co chyba ich bardzo przestraszyło.
- Boże Mila! Puka się – powiedziała Gabi.
- Pukałam, ale wy nie raczyliście mi otworzyć.
- Sorry, nie słyszeliśmy – odpowiedział Harry, patrząc na Gabi.
- Widzę. I widzę też, że już ci lepiej.
- Można tak powiedzieć. Głowa nadal mnie boli, a przed chwilą zwróciłem śniadanie i obiad. Ale po za tym wszystko jest super– uśmiechnął się.
- Haha to się cieszę. Nie chcę być tą złą, ale Gabi chyba musisz już wracać do domu. Pamiętasz jeszcze o Macho?
- Pamiętam, pamiętam. Będę się zbierać – dziewczyna wstała.
- Juuuż?! – spytał Harry.
- Tak, przepraszam cię, ale Mila ma rację – uśmiechnęła się do chłopaka, a on zrobił smutną minę.
- No nie patrz tak na mnie! Jutro Gabi wróci i powrócicie do tego, co robiliście. Cokolwiek to było-zaśmiałam się.
- Mila, rozmawialiśmy tylko – zarumieniła się Gabi.
- Jaaasne. Dobra chodź, Louie cię odwiezie– wyszłam z mieszkania, a Gabi pożegnała się z Harrym krótkim „papa” i pomachaniem dłonią. – „Tylko rozmawialiśmy”- szturchnęłam ją, kiedy wyszłyśmy z mieszkania.
- No tak! Przecież wiesz, jaka jest sytuacja. A ja chciałam mu pomóc.
- No i dobrze. Nareszcie zaczynasz normalnie działać – zaśmiałam się, a tym razem ona mnie szturchnęła. Tak jak powiedziałam Lou odwiózł Gabi do domu, a ja mogłam w spokoju przebrać się w piżamę i położyć spać. Ciąża jest piękną rzeczą, ale niestety strasznie męczy.
Dziękujemy za wszystkie komentarze, te pozytywne i te mniej. Wszystkie nas motywują do dalszego pisania, więc dzięki :)
Ask.fm, czyli miejsce gdzie możecie śmiało zadawać pytania, a my na wszystkie odpowiemy:
-Mili: http://ask.fm/lovboobear
-Gabi: http://ask.fm/gladtocame
Następny rozdział za tydzień.
foreveryoung.
Długi i wspaniały! Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: www.marylostherlove.blogspot.com xx
no Wy to jestescie zajebiste! z rozdzialu na rozdzial wciaga jeszcze bardziej «3 nie moge sie doczekac nowego ;D i tak wiem ze harry i gabi beda razem :D @Aleexpl
OdpowiedzUsuńGenialny, naprawdę mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Zapraszam do mnie, nowy rozdział : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze talentu. I to bardzo. Mam nadzieje, że kolejny pojawi się szybko, bo normalnie uzależnić się można od waszego bloga. I tylko chęć go czytania i czytania. Umiecie człowiekowi poprawić humor.
Czekam na nastepny z wielką niecierpliwościa!
Zapraszam do mnie :
http://onedirectionismypassion.blogspot.com/
Chyba cię głowa boli!.. znaczy ymm
OdpowiedzUsuńHahahaahhahaha chyba najlpesze, serio.
Rozdziłą jak zasze świetny i czekam na następny ;)) Em.
taaaak , Mila w ciąży ♥ bd tommo junior : D a gabi z hazza sie pogodza , to pewne :>
OdpowiedzUsuń*__________* Ja nie wiem jak można tak genialnie pisać ;O Ale dziękuję bo dzięki wam mam co czytać a do tego każdy rozdział jest jeszcze lepszy od poprzedniego :) Tomlinson junior omomom *.* I trzymam kciuki za Gabi i Hazzę :)
OdpowiedzUsuńzajebiste! dzięki, że jesteście i się dzielicie talentem z nami! :))
OdpowiedzUsuńŚwietnie *-* Eiii.! Mogę mieć prośbę ? Postaracie się napisać kolejny rozdział z perspektywy Gabi :3 ? Proooooooooooooooszę !
OdpowiedzUsuńDobra, dobra jaram się , że będzie mini TOMLINSON :]
I niech Nathan spada xd Ona jest Harrego ;p
rozdziały są pisane co dwa, czyli teraz wypadają 2 z perspektywy Gabi :)
UsuńCo bd dalej z Nathanem ? On wydaje się spoko więc nie niszczyć mu psychy ;p. Ciekawie...ale Harry to udaje nie ? ale jak on wywołuje wymioty ?! OMG.
OdpowiedzUsuńjak świetnie, że Mila znów jest w ciąży, już nie mogę się doczekać małego Tomlinsonka. ; DD
OdpowiedzUsuńNo i biedny Harry, mam nadzieję, że wykorzysta ten cały wypadek i zbliży się do Gabi, byłoby świetnie.
Rozdział wyszedł genialnie, dużo się naśmiałam. ; ]] Oby więcej takich rozdziałów.
Serdecznie pozdrawiam i czekam na next'a.
boooski ;D czekam na kolejnyy ;D
OdpowiedzUsuńświetny ! ♥
OdpowiedzUsuńCudny x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Jak każdy z resztą :D Serio , ten blog jest po prostu GENIALNY , a czasami to pokładam się ze śmiechu ! ;)) Co drugi dzień patrzę , czy nie ma nowego rozdziału , bo może został dodany wcześniej hahah wiem , chore trochę XDD Czekam na następny ! ! ;D
OdpowiedzUsuńBoże jaki ty masz talent *_______* Mam nadzieję że Gabi i Haz do siebie wrócą. LouLou jako tatuś ♥__♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział , czekam na następny i chcę Louiego w roli tatusia ♥
OdpowiedzUsuńzajebisty rodziałek dziewczynki, tak dalej. Szkoda, ze tylko do końca wakacji, ale cóż . Piszcie dalej ;*
OdpowiedzUsuńG E N I A L N E !!! jak zawsze zresztą :*
OdpowiedzUsuńWasz blog jest niesamowity. Błagam nie kończcie go!
OdpowiedzUsuńjesteście fantastyczne. rozdział jest cudowny! x
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;>
OdpowiedzUsuń