-Dzień dobry, pani Tomlinson-usłyszałam tuż nad uchem.
-Nie śniło mi się to? – wychrypiałam, wciąż pół-śpiąc.
-To, że zostałaś moją żoną? Nie- Louis roześmiał się cicho.
-Serio?- otworzyłam oczy i spojrzałam się na swojego męża.
Mąż, wow, to brzmi tak… poważnie.
-Serio. Dobra kotku, wstawaj, za 2 godziny mamy być z
powrotem na sali.
-Poprawiny to najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek
wymyślono-mruknęłam.
-Zgadzam się, chętnie bym spędził z tobą ten dzień w
łóżku-pocałował mnie w szyję, a ja odchyliłam głowę, dając mu do niej lepszy
dostęp. –Nie ma tak dobrze, wstawaj haha. Leć do łazienki, a ja zrobię
śniadanie- cmoknął mnie szybko w usta i wstał z łóżka, po drodze wciągając
bokserki, leżące przy łóżku.
-Wstałabym, serio, tylko najpierw powiedz mi, gdzie są moje
jakiekolwiek ubrania?- spytałam, wiedząc, że i tak mi nie odpowie. –Boże, jaki
syf jest w tym pokoju!- wykrzyknęłam, kiedy zobaczyłam bałagan, panujący w
naszej sypialni. Nasza noc poślubna była w 100% udana.
-Możesz zacząć szukać swoich ubrań przy wejściu – stwierdził ze śmiechem, za co wyrwał poduszką i uciekł z pokoju. Zakręciłam się w kołdrę i zamknęłam w łazience. Tam przeżyłam szok. Moje włosy wyglądały gorzej niż stóg siana, makijaż w niczym nie przypominał mojego makijażu ślubnego, a pod oczami miałam ogromne wory. Jęknęłam głośno i zaczęłam od zmycia makijażu i wyjęcia wszystkich wsuwek, szpilek i różnych ozdób z włosów. Orzeźwiający prysznic zdecydowanie mnie rozbudził i gdy już byłam wysuszona i w miarę ogarnięta wyglądałam dużo lepiej. Opuściłam łazienkę i w szlafroku powędrowałam do kuchni. Tam czekało na mnie pyszne śniadanie, przygotowane przez „mistrza” kuchni. Jedząc, uświadomiłam sobie, że mam problem.-Lou, jak się ubieramy?- spytałam.
-Ymm, no chyba tak wyjściowo, ta? Tak mi się wydaję- odpowiedział.
-Czyli, że sukienka i garnitur? – sprecyzowałam, a on tylko kiwnął głową.- Za ile wyjeżdżamy?
-Za 40 minut. Idę teraz ja się ogarnę- wstał od stołu i wyszedł, a ja dokończyłam śniadanie i ruszyłam do garderoby. Stałam dobre 10 minut, nie wiedząc co na siebie założyć. W ostateczności postawiłam na prostą, kremową sukienkę na ramiączka i ton ciemniejsze szpilki. Zamknęłam się w drugiej łazience i zaczęłam robić makijaż. W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, zrobiłam mocniejszy makijaż, a włosy pokręciłam w delikatne fale. Gdy byłam już gotowa, poszłam zobaczyć, jak idzie Lou.
-Haha, widzę że jestem szybsza- zauważyłam, opierając się o drzwi zaparowanej łazienki.
-Nie wkurzaj mnie, zawiążesz? – odkręcił się do mnie i wskazał na krawat. Roześmiałam się i szybko mu go zawiązałam. – Dobra, jestem gotowy. Wychodzimy?
-Yhm, moment, tylko wezmę torebkę i marynarkę- znalazłam pośród tysiąca porozwalanych rzeczy te potrzebne i opuściliśmy mieszkanie.
-Hazza i Gabi będą już na sali?- upewniłam się w windzie.
-Tak, reszta chłopaków też- w recepcji apartamentowca przywitaliśmy się z portierem, który nam pogratulował i życzył udanego dnia. Na zewnątrz budynku czekał na nas szok. Mnóstwo fanek i paparazzi, oślepiające flesze i piski. Louie mocniej ścisnął moją rękę i przyspieszył kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. Odruchowo schyliłam głowę i zakryłam się kopertówką. Gdy znaleźliśmy się w samochodzie, szybko odjechaliśmy w kierunku sali.
-Nie spodziewałem się… Prosiłem ich, żeby nie przychodzili wczoraj i dzisiaj, na marne, jak widać- powiedział zirytowany. Kochał swoich fanów, ale wiedziałam jak liczył na to, że chociaż te dwa dni uszanują naszą prywatność.
Kiedy dojechaliśmy już do sali w środku byli praktycznie
wszyscy zaproszeni na poprawiny. Różnica liczby gości pomiędzy weselem, a
poprawinami była ogromna- dziś obecnych było 80 najbliższych osób.
Przywitaliśmy się ze wszystkimi i zaczęliśmy rozmowę w mniejszych grupkach.
Część gości tańczyła, część piła, część jadła, a część rozmawiała. Każdy robił
to, na co miał ochotę i wydawało mi się, że tak jest najlepiej. Krążyłam
pomiędzy gośćmi, starając się każdemu poświęcić chociaż chwilę, gdy nareszcie
odnalazłam wzrokiem Gabi. Szybko poszłam w jej kierunku, jako że nie widziałam
jej od początku poprawin.
-Gabi!- krzyknęłam za nią, kiedy opuszczała salę.
-Hm?- odwróciła się
do mnie i uśmiechnęła. Mimo to widziałam, że coś ją męczy.
-Hej, gdzie się ukrywałaś? Co jest?- spytałam, widząc, że uśmiech zniknął z jej
twarzy.
-Głowa mnie boli, kac męczy- odpowiedziała ze sztuczną
radością, a jej wzrok powędrował w stronę parkietu. Spojrzałam tam i
zrozumiałam.
-To jego dziewczyna?
-Nie wiem, nie obchodzi mnie to.
-Jasneee. I tak po prostu jesteś smutna, bo twój ex obmacuje
się z jakąś laską.
-Nie jest mi smutno! – widziałam, że ją wkurzyłam.
-Jak ma na imię? – spytałam podchwytliwie, a ona od razu
odpowiedziała:
-Annie.
-No i wszystko jasne. Idź, zatańcz z nim, widzę, że chcesz.
-Nie chcę, muszę się przewietrzyć. Idź się baw, to twój
dzień- powiedziała i wyszła z Sali. Westchnęłam tylko i zaczęłam szukać swojego
męża, który od razu po wejściu mi zniknął. Gdy nareszcie go znalazłam, siedział
ze swoimi siostrami. Podeszłam do nich i stanęłam za nim, obejmując go za
szyję.
-Zatańczysz? -mruknęłam mu do ucha i zaśmiałam się, czując
jak zadrżał.
-Boże Mila! Nie strasz bezbronnego człowieka haha.
Wybaczcie, żona wzywa- uśmiechnął się do dziewczynek i ruszyliśmy na parkiet. W
trakcie wolniejszej piosenki znowu mój wzrok skierował się na Harrego.
-Oni są razem?- spytałam, wiedząc, że Louis będzie wiedział,
co się dzieje w życiu uczuciowym przyjaciela.
-Co ty!- zaprzeczył. –Nadal mu nie przeszło po Gabi.
-To czemu się tak macają? – zapytałam bez owijania w
bawełnę. Chłopak zaśmiał się cicho.
-Żeby wywołać zazdrość, głuptasie.
-Pamiętaj, że mówisz do swojej żony- przypomniałam mu.
-Już żałuję- jęknął z rozpaczą.
-NO DZIĘKI, NAPRAWDĘ! – wyrwałam się z jego uścisku i
odeszłam kawałek, kiedy poczułam, że lecę.
-Nie uciekaj, kotku- nadal trzymając mnie na rękach,
zakręcił się dookoła siebie.
-POSTAW MNIE NA ZIEMIĘ, IDIOTO!- zapiszczałam, a on ze
śmiechem mnie opuścił. – I tak cię nienawidzę- dodałam. Po chwili czułam już
jego wargi na swoich i poddałam się temu pocałunkowi.
-Jaaaaaaaaaaaaasne- pokiwał kpiąco głową, kiedy się ode mnie
oderwał.
Czas leciał i gdy koło 20 poprawiny się zakończyły, padałam
z nóg. Skierowaliśmy się prosto do naszego mieszkania, gdzie mieliśmy
rozpakować prezenty ślubne. Zajęło nam to masę czasu. Dostaliśmy przeróżne
rzeczy- od bardzo dobrych alkoholi zaczynając, przez pieniądze, kończąc na
rzeczach do mieszkania. Skończyliśmy
przed północą, a że jeszcze nie odespaliśmy poprzedniej nocy, to postanowiliśmy
od razu iść spać. Wieczorna toaleta i sruu do łóżka.
Następnego dnia obudziłam się przed Louisem. Poleżałam
jeszcze trochę w łóżku i patrzyłam, jak słodko wygląda gdy śpi, potem ruszyłam
do kuchni. Zrobiłam sobie kawę, rozsiadłam się na kanapie i włączyłam laptopa.
Od razu weszłam na Twittera, na którym nie byłam przez dłuuuugi czas. Moje
mentionsy były zapchane przez różnego rodzaju wiadomości. Odpisałam i
follownęłam kilka osób, gdy zobaczyłam jeden z postów, zreetweetowany kilkaset
razy. „Dzień po ślubie, a już zachowuje się jak wielka gwiazda. Mieliśmy rację,
Lou będzie żałował ślubu z nią ;x”, a pod spodem było zdjęcie z wczoraj, kiedy
wychodziliśmy z mieszkania i zakryłam się torebką. Wiele razy leciały na mnie
hejty w Internecie, więc postanowiłam się tym nie przejmować, ale kilka tweetów
dalej znowu zauważyłam podobne oskarżenie. „Po co on się z nią żenił? Zniszczy
mu karierę! Zresztą… jest brzydka i głupia, ciekawe czemu na nią poleciał”.
Czytałam te i wiele innych tweetów tak długo, że nie zorientowałam się, kiedy
wstał Louis i usiadł obok mnie. Załapałam dopiero wtedy, kiedy objął mnie mocno
i oderwał mój wzrok od ekranu laptopa.
-Nie warto, naprawdę-powiedział, trzymając moją twarz w
dłoniach i wycierając spływające łzy. Nie wiedziałam nawet, że płaczę.
-Czemu? Co ja im zrobiłam?
-Jesteś szczęśliwa. I powodujesz, że ja jestem szczęśliwy.
Ci ludzie nie są naszymi fanami, to po prostu idioci. Nie płacz już, to nie ma
sensu, dajesz im satysfakcję. Robią to właśnie po to, żebyś płakała.
-Masz rację, będę twarda. Idę doprowadzić się do
porządku-powiedziałam i wyszłam do łazienki. Już ogarnięta wróciłam do salonu,
gdzie Louis zawzięcie stukał w klawiaturę i kiedy weszłam, nacisnął ENTER. Coś
wysyłał, ale co?
-Co zrobiłeś? – usiadłam obok niego.
-Napisałem co o tym myślę- odpowiedział i wyszedł do kuchni.
Skubany wylogował się ze swojego profilu. Trudno, zalogowałam się na swój i
wooooow… Czekał na mnie referat napisany w Twitlongerze przez mojego męża.
Zaczęłam czytać i zdębiałam. „Hej! Miło mi, że cieszycie się z mojego szczęścia
i że zaakceptowaliście moją żonę. Tak, jestem cholernie szczęśliwy, a mam
jeszcze lepszy humor, kiedy widzę jak nas wspieracie. Naprawdę, nie trzeba! Bez
waszych obrażających komentarzy też byśmy przeżyli. Wiem, że wiele z was
wspiera nas naprawdę i nie mówię tego z ironią. Niestety, duuuuuuużo osób
hejtuje osobę, którą kocham. Przypominam tylko, że obrażając ją, obrażacie też
mnie. To ona jest dla mnie najważniejsza i nie pozwolę, żeby ktokolwiek na nią
najeżdżał. Tacy z was fani? Będąc prawdziwymi Directioners zaakceptowalibyście
mój wybór. Tak wiem, jestem młody, mam 20 lat blablabla. Ale jestem też gotowy
na małżeństwo i właśnie z Milą postanowiłem być do końca mojego życia. Wy-Directioners-
powinniście się cieszyć z tego, że Mila się zgodziła i została moją żoną, a nie
ją obrażać. A, tak na koniec- dalej, śmiało „TRUE DIRECTIONERS”- piszcie do
mnie, jak to mnie kochacie, proście o follow back. Wy też możecie na mnie
liczyć, tak jak ja na was. To tyle, żegnam na czas nieokreślony.”
-Louis zwariowałeś?! Wiesz ilu fanów stracisz?!- wydarłam
się na niego, kiedy w tempie ekspresowym znalazłam się w kuchni, gdzie
spokojnie jadł śniadanie.
-Nie zwariowałem, zrobiłem to, co powinienem był zrobić.
Prawdziwych fanów nie stracę, stracę tych, którzy na ciebie najeżdżali i tylko
udawali Directioners, a na tych mi nie zależy. Tak poza tym- nie krzycz,
proszę- uśmiechnął się prosząco.
-Przepraszam, po prostu martwię się. Adam cię zabije.
-Adam jest naszym managerem, a nie Bogiem, zabić mnie nie
może. Pokrzyczy trochę i tyle.
-Ale…- zaczęłam, ale przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefonu
Louisa. Spojrzałam na niego wzrokiem „a nie mówiłam?”, a on roześmiał się i
odebrał telefon. Z wypowiadanych przez niego słów wywnioskowałam, że dzwoni
właśnie Adam, który nieźle się na niego wydziera. Kiedy skończył rozmawiać był
zarazem rozbawiony i wkurzony.
-Nie komentuj-powiedział, gdy tylko otworzyłam buzię, żeby
coś powiedzieć.
-Okeeeeej. Co robimy dzisiaj?
-W zasadzie to mam plany do piątku…
-Hm? – próbowałam ukryć żal, że znowu praca jest ważniejsza
ode mnie.
-Pakuj się, bo za 4 godziny mamy samolot-uśmiechnął się.
-Co?
-Lecimy do Polski razem z twoimi rodzicami haha. W końcu
muszę odwiedzić kraj swojej żony, nie?
-ŻARTUJESZ!?
-Nie, jestem całkowicie poważny. Serio kotku, pakuj się bo
nie ma czasu! –roześmiał się, a ja jak jakaś powalona zaczęłam skakać z radości
po kuchni.
-Myślałam, że jesteś zajęty zespołem- powiedziałam, kiedy
się trochę uspokoiłam.
-Zespołem będę zajęty jak wrócimy w piątek, teraz jestem do
twojej dyspozycji. Na podróż poślubną jedziemy dopiero w wakacje, to teraz
polecimy do Polski. No, zbieraj się!- uciął rozmowę.
Czas do odlotu minął superszybko. Spakowanie, pożegnanie się
z chłopakami i Gabi, wyjazd na lotnisko, odprawa itp. itd. zajęło dużo czasu.
Kiedy w końcu siedzieliśmy razem z moimi rodzicami i Em w samolocie nie mogłam
się doczekać spędzenia tych kilku dni w Polsce. Po wylądowaniu od razu
pojechaliśmy do domu, w którym się wychowałam. Znajdował się on kilkanaście
kilometrów pod Warszawą, więc droga z lotniska minęła szybko. Bawił mnie Louis,
który próbował przeczytać napisy na billboardach i patrzył na wszystko z takim
dziecięcym zainteresowaniem. Mój dom nadal wyglądał tak, jak 3 miesiące
wcześniej. Jako, że było już późno to tylko pokazałam Lou dom i wszyscy
poszliśmy spać. Następny dzień spędziliśmy dużo bardziej aktywnie. Pojechaliśmy
do Warszawy, gdzie pokazywałam Lou Starówkę i inne znane miejsca. Oczywiście,
nie obyło się bez szału zakupów w Arkadii. Tam okazało się, że Directionerki
już wiedzą o pobycie Louisa w Polsce, bo oblężyły go i przez kilkanaście minut
rozdawał im autografy i robił zdjęcia. Mimo wszystko, dzień był bardzo udany.
Kolejne dni mijały tak samo- zwiedzanie, spotkania ze znajomymi i przede
wszystkim odpoczynek. Czwartkowe popołudnie nadeszło zbyt szybko. Dopiero co
przyjechaliśmy, a już żegnaliśmy się z rodzicami, znajomymi i Polską. Mimo
wszystko, teraz to Londyn uważałam za swoje miasto i nie mogłam się doczekać,
kiedy już wylądujemy i znowu będziemy w naszym apartamencie. Wiedzieliśmy, że
na lotnisku będzie na nas czekać „komitet powitalny”, czyli chłopaki, Gabi i
fanki, ale to co zobaczyliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Fanki
fankami, było ich sporo, nie to zwróciło naszą uwagę. Na lotnisku oprócz
zespołu i Gab była również Annie, która przynajmniej według mnie zbyt
natarczywie przytulała się do Harrego. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i
widziałam, jak Lou niemo pyta Harrego, o co w tym wszystkim chodzi. Chłopak
tylko złapał rudowłosą Annie za rękę i uśmiechnął się sztucznie. Spojrzałam
zaniepokojona na Gabi, ale ona była pochłonięta rozmową z Niallem i nie
zwracała uwagi na nic innego. Wszyscy pojechaliśmy do naszego mieszkania, gdzie
mieliśmy spędzić razem wieczór. Gabi poprzedniego dnia odebrała zdjęcia i płytę
ze ślubu, więc oglądaliśmy je, pokładając się ze śmiechu. Było jedno „ale” i
miało na imię Annie. Ta dziewczyna do tego stopnia działała mi na nerwy, że
kilka razy byłam gotowa wyprosić ją z mieszkania, ale zawsze w ostatniej chwili
powstrzymywał mnie mocniejszy uścisk Lou, który cały czas mnie obejmował. Przytulanie, słodkie spojrzenia,
buziaczki-sraczki- Boże, co to miało być?! Jeszcze niedawno Harry tak bardzo
kochał Gabi, a teraz na jej oczach obmacuje się z tą laską. Jeszcze bardziej
dziwiło mnie zachowanie Gabi. Nie zwracała najmniejszej uwagi na miziającą się
parę i była tak zadowolona, że podejrzewałam ją o branie czegoś. Nareszcie nie
wytrzymałam i odezwałam się:
-Chcecie coś do picia? Kawę, herbatę, sok, coś mocniejszego?
–spytałam ogółu.
-Pytasz jeszcze? Oczywiście, że coś mocniejszego haha-
zaśmiał się Zayn.
-Okej, okej, nie było pytania. Annie, a ty co chcesz? Kawa,
herbata czy sok?
-Ymm, ja też proszę coś mocniejszego- powiedziała zdziwiona.
-A masz już 18 lat skończone?- uśmiechnęłam się do niej
słodziutko.
-No nie…
-Nie ma 18 lat, nie ma alkoholu. To jak, soczek? – spytałam
nadal przesadzonym, słodkim tonem i usłyszałam jak Louis parska śmiechem.
-Tak, poproszę-odpowiedziała zarumieniona.
-Świetnie!- z sztuczną radością poderwałam się z kanapy i
dodałam-Gabi, pomożesz mi?
-Jasne- dziewczyna była czerwona z powstrzymywanego
śmiechu. Kiedy weszłyśmy do kuchni,
odezwała się do mnie- Czemu tak po niej jeździsz?
-Nie wiem o czym mówisz- odpowiedziałam, sięgając po
kieliszki.
-Ta przesadna troska o jej trzeźwość?
-Jest niepełnoletnia, nie powinna pic alkoholu.
-I nie ma to nic wspólnego z tym, że jest tutaj z Harrym?
-Gabi, to ja powinnam ci zadać takie pytanie, bo zabrzmiało
ono tak, jakbym była o Hazzę zazdrosna. Jest za młoda na alkohol, więc jej go
nie dam i tyle. A co ty taka radosna jesteś? Śmiejesz się do telefonu od kiedy
przylecieliśmy, o co chodzi?
-Piszę z Nathanem haha.
-Z Nathanem! Oh, a jak tam sprawy z nim?
-Ym… można powiedzieć, że jesteśmy w czymś w rodzaju związku
na próbę- zarumieniła się.
-„Związek na próbę” ? Co to takiego?
-No bo nie wiemy czy nam się uda, ale chcemy spróbować, ale
jakby się nie udało to nadal jesteśmy przyjaciółmi, no wiesz o co biega-
zakręciła się.
-Ahh, czyli coś w stylu „jesteśmy przyjaciółmi ale mnie
podniecasz, to pójdziemy do łóżka i przekonamy się czy możemy być kimś więcej”
?
-MILA! Nie spałam z nim!- zaczerwieniła się jeszcze
bardziej.
-Całowaliście się?- w odpowiedzi dostałam tylko jeszcze
bardziej czerwone policzki dziewczyny.-Czyli tak. Że tak powiem, macaliście
się?
-Nienawidzę cię za te pytania! Całowaliśmy się i
przytulaliśmy, ale nic więcej między nami nie było. Zadowolona?
-Tak. Lubisz go?
-Tak.
-Bardzo go lubisz?
-Tak.
-Bardzo bardzo go lubisz?
-Tak.
-Kochasz Harrego?
-Tak.
-Świetnie.
-NIE! Boże, nie!- załapała, co powiedziała i próbowała się
wyprzeć.
-Yhm, jasne. Dobra, ja to wiem i ty to wiesz, chcesz być z
Nathem to bądź, ale i tak nie przestaniesz kochać Harrego. Taka prawda, babe.
Nie ważne, co będziesz mówiła innym, ja znam prawdę i ty też ją znasz. Nigdy
nie przestaniesz go kochać.
-Nic do niego nie czuję. Jestem z Nathanem i jestem
szczęśliwa. On jest z Annie i też jest szczęśliwy, a nasz związek to przeszłość.
Rozumiesz?
-Taaa -uśmiechnęłam się ironicznie i podałam jej kilka
piw.-Masz i wracajmy już.
Resztę wieczoru spędziliśmy śmiejąc się, żartując i po
prostu świetnie się bawiąc. Miałam dziką satysfakcję, kiedy rozmawialiśmy o
tematach, o których Annie nie miała zielonego pojęcia, za to Harry i Gabi
idealnie się w nich odnajdywali i ze sobą rozmawiali. Kiedy wszyscy rozeszli
się po swoich domach i zostaliśmy sami z tryumfem walnęłam się na łóżko, a po
chwili dołączył do mnie Lou.
-Nie wiedziałem, że jesteś aż tak złośliwa!- roześmiał się.
-Nie wiem o czym mówisz haha.
-Biedna Annie o mało się kilka razy nie popłakała-zauważył.
-Ojoj, biedna Annie. Idź ją pociesz, bo Hazza pewnie tego
nie zrobi, przecież tylko udaje przed Gabi-powiedziałam z ironią.
-Mila, nie wtrącaj się. To ich sprawa jak się zachowują i
nam nic do tego. Jasne?
-Ciemne. No jasne, jasne. Idę spać, cześć- odkręciłam się do
niego bokiem i zamknęłam oczy.
-A krasnoludki cię umyją i przebiorą- mruknął.
-A żebyś wiedział. Wale to, rano- odpowiedziałam tylko cicho
i słysząc śmiech Lou, zasnęłam.
Nadeszła sobota-dzień, kiedy mijał dokładnie rok od naszego
pierwszego spotkania. Postanowiliśmy zrobić imprezę z tej okazji, a jej
gospodarzem miał być Zayn. Punktualnie o 19 wszyscy zebraliśmy się u niego w
mieszkaniu i jak jacyś idioci otworzyliśmy szampana, pijąc za naszą przyjaźń.
Oprócz zespołu, mnie i Gabi, była oczywiście nieodłączna zabaweczka Stylesa,
Nathan, Danielle i Perrie- oficjalnie już dziewczyna Zayna. Malik, jak to
Malik, imprezy robi zajebiste. Tym razem też tak było-alkohol, jedzenie,
muzyka- wszystko na najwyższym poziomie. Tańczyliśmy, piliśmy, jedliśmy i znowu
tańczyliśmy... Po kolejnym energicznym tańcu z mężem usiadłam na kanapie i
patrzyłam na bawiącą się bandę. Swój wzrok przenosiłam głównie z Nathana i Gabi
na Harrego i Annie.
-Szybciej uwierzyłabym w wielką miłość Gabi do Nathana, niż
Harrego do Annie. Co nie zmienia faktu, że nie wierze ani jednym, ani
drugim-zwróciłam się do Louisa, siedzącego obok mnie z piwem w ręku.
-A ta ciągle o tym samym. Daj im święty spokój, co tak się
tym przejmujesz?
-Masz rację, ich błędy… - mruknęłam i oparłam głowę o jego
ramię.
-Zresztą, Gabi chyba chce pójść trochę dalej, bo na wiele
Sykesowi pozwala-powiedział po jakimś czasie, a ja automatycznie zwróciłam na
nich uwagę. Faktycznie, nieźle dawali, obmacując się na całego.
-Jej życie…
-Koniec myślenia o nich, wracamy na parkiet-wziął mnie za
rękę i poszliśmy tańczyć. Impreza trwała, naprawdę świetnie się bawiłam.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy i po 3 zaczęliśmy się zbierać.
Nigdzie nie było Gabi, więc się trochę zaniepokoiłam.
-Pójdę jej poszukać, pewnie się upiła i padła-zaczęłam od
dołu, jednak nigdzie jej nie było. Kiedy weszłam na górę, minęłam się z Harrym.
-Co jest?- spytał, widząc moje zdenerwowanie.
-Szukam Gabi, widziałeś ją gdzieś?- odpowiedziałam pytaniem
na pytanie, gdy usłyszałam krzyk Gabi. Biegiem rzuciłam się do sypialni Zayna,
skąd dochodził. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam dziewczynę odpychającą Nathana,
który natrętnie próbował pozbyć się jej bluzki. Nim się zorientowałam, chłopak
leżał na podłodze, okładany pięściami Harrego.
-Harry nie! Przestań! HARRY! – krzyczałam na Hazzę,
dopadając do dziewczyny i mocno ją przytulając. Już po chwili w sypialni była
reszta chłopaków. Louis z Zaynem próbowali odciągnąć Harrego od Nathana,
którego twarz była czerwona od krwi.
-ZABIJE GNOJA! PUŚCICIE MNIE! ZABIJE GO!- wyrywał się im,
gdy wyciągali go siłą z pokoju. Do mnie i Gabi podszedł Niall i przytulił
dziewczynę.
-Weź ją stąd, a ja zobaczę co z nim-przekazałam ją mu i gdy
opuścili pokój, podeszłam do Nathana. Chłopak oczywiście był zalany w cztery
dupy i trzymał się za nos.
-Pokaż-odciągnęłam jego rękę i dotknęłam nosa. –Nie jest
złamany, tylko zbity. Danielle, przynieś jakąś apteczkę i lód, co? –poprosiłam
dziewczynę, która była razem ze mną i chłopakiem w pokoju. –Liam, masz, zamocz
te chusteczki i przynieś- dałam mu paczkę chusteczek. Przez tą chwilę czułam
się jak lekarz, którym nigdy nie chciałam być. Pomijając niepijącego Liama,
byłam najtrzeźwiejsza z całego towarzystwa, bo wypiłam tylko kilka piw i nic
więcej, w przeciwieństwie do reszty, więc dowodziłam akcją pod tytułem
„ratujemy nos niedoszłego gwałciciela”. Pomimo tego, że mógł zrobić krzywdę
Gabi wiedziałam, że tego nie chciał. Był pijany i nie panował nad sobą, stąd
takie zachowanie. Kiedy już ogarnęłam jego twarz poprosiłam Liama, żeby zawiózł
go do domu, a sama zeszłam na dół do salonu, gdzie siedziała zapłakana Gabi z
Niallem.
-Jestem głupia… mogłam go nie prowokować… to przeze mnie… on
nie zrobiłby mi niczego złego…- chlipała, mocząc moją bluzkę.
-Uspokój się, musisz
się przespać, to wszystko będzie wyglądało lepiej. Niall, zaopiekuj się nią-
zwróciłam się do chłopaka, który kiwnął tylko głową.
-Wezmę ją do siebie do mieszkania, prześpi się tam.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego i poszłam szukać Hazzy,
Louisa i Zayna. Tych znalazłam na balkonie, gdzie wydzierali się na lokatego.
-Zgłupiałeś?! Mogłeś mu zrobić krzywdę! – naskoczył na niego
Louis, prawdopodobnie po raz kolejny w ciągu ostatnich minut.
-NO I DOBRZE! NALEŻY MU SIĘ!
-Nie należy! Nic jej nie zrobił! – krzyczeli na siebie tak
głośno, że chyba słyszało ich całe osiedle.
-Czemu to zrobiłeś?- spytał znacznie spokojniej Zayn.
-Zgadnij?! Bo może próbował zgwałcić dziewczynę, którą
kocham, chociaż sam siebie usilnie próbuję przekonać, że tak nie jest?!- wydarł
się i wtedy weszłam na balkon.
Tak jak obiecałyśmy, jest wcześniej. Prawdopodobnie teraz rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu, jeżeli wszystko dobrze pójdzie.
Muszę coś napisać, po prostu muszę. Pisze to Mila, która prawdopodobnie przestanie być po tym lubiana, jeżeli w ogóle jest, ale kit. Najprościej mówiąc, chodzi mi o komentowanie. Kiedyś już o tym pisałyśmy i pod każdym rozdziałem prosimy was o komentarze, ale jak widać wy to olewacie. Nie mówię teraz o wszystkich, nie. Bo z całego serca dziękujemy tym 20 kilku osobom, które zawsze komentują. Boli to, że przy 300 wejściach dziennie i 65 obserwatorach jest tak mało komentarzy. Dla was skomentowanie to minuta dłużej na tym blogu, a dla nas coś w rodzaju zapłaty za pracę. Rozdział się sam nie napisze. Masę czasu poświęcamy na wymyślenie, co i jak napisać, żeby wam się spodobało. Wolny czas spędzamy przed komputerem siedząc i pisząc na tego bloga, chociaż mogłybyśmy wyjść na dwór, spotkać się z przyjaciółmi i skorzystać z naprawdę zajebistej pogody. Ale nie, siedzimy i piszemy, DLA WAS. Szkoda, że tego większość tego nie docenia. Blog skończy się razem z wakacjami i jest to pewne. Nie chcemy wiele, liczymy tylko na komentarz.
Teraz możecie zrobić co chcecie. Możecie skomentować, hejtować mnie, wyjść bez niczego i więcej nie wrócić, lub tak jak większość z was robi wyjść i wrócić wtedy, kiedy pojawi się reklama na One Direction Polska. Żyjemy w wolnym kraju, macie wolną wolę i róbcie co chcecie.
Na koniec chciałabym jeszcze podziękować tym osobom, które przeczytały to do końca. Dziękuję.
edit: Mila jest zajebista i założyła ask.fm. Soooo pytajcie: http://ask.fm/lovboobear
edit: Mila jest zajebista i założyła ask.fm. Soooo pytajcie: http://ask.fm/lovboobear
foreveryoung.
O KURWA *-* Trafiłam tu przez przypadek i nie żałuję dalej no ! *.*
OdpowiedzUsuńBlog jest genialny.Zawsze czytam każdy rozdział tego samego dnia kiedy dodasz <3
OdpowiedzUsuńNa bloga trafiłam dzisiaj i już przezytałam cały *__*
OdpowiedzUsuńzajebisty<3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga *__*
OdpowiedzUsuńSzkoda że po wakacjach już go nie będzie ;(
xD przeczytałam do końca!
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o rozdział to Boski:)
A i mam pytanko jak już skończycie pisć tego bloga czy bd pisać następny?
Taki podobny do tego?? ;) Bo jak pomyśle że się skończy to normalnie ryczę XD
razem na pewno nie będziemy pisać, bo zaczyna się nauka w liceum, czyli brak czasu.
Usuńco do innego bloga, Mila pisze swojego- sickonelife.blogspot.com . Ten może będzie kontynuowany po wakacjach :)
No tak. szkoda że się skończy. ;)) No nieźle...tego się nie spodziewałam... Dobrze że nie zrobiłyście z Nathana łobuza ;)) Czekam na kolejne ;p
OdpowiedzUsuńZgadzam się o tym z Nathanem ;p
UsuńTo tak. Mila wiedz , że ja jako wasza fanka od samiutkiego początku komentuje zawsze i trzymam kciuki. Szkoda , że po wakacjach już koniec, ale cóż. Wog sory ale widze po tym ze pisanie jest ważne dla ciebie i masz mało czasu dla przyjaciół. A może ty ich nie masz ?!
OdpowiedzUsuńGabi, nie puszczaj się noo. Nie ładnie tak, co ty sobie wyobrażasz!
ja to ci kiedyś coś zrobię, bez kitu / Mila.
UsuńJeeej! Wyczuwam powrót Gabi i Harrego *-*
OdpowiedzUsuńJARAM SIĘ !
Czekam na next ;3
zwykle nie komentowałam, ale rozumiem Cię.. Uwielbiam tego bloga, wchodzę tu codziennie z nadzieją na nowy rozdział :D piszcie daleej, jak najdłużej, proszę <3
OdpowiedzUsuńHazza ♥
na tego bloga trafiłam przez przypadek i sie ciesze, że go przeczytałam całego
OdpowiedzUsuńjest on po prostu świetny
jakbyśćie mogły to powiadamiajcie mnie na tt: @Ada_Zak
Wasz blog jest najlepszym którego czytałam (wiem, wiem zanudzam wiele osób już wam to na pewno mówiło ale ja musiałam powtórzyć bo to jest szczera prawda)
OdpowiedzUsuńnie robię sobie w tym momencie jaj ale na internet wchodzę tylko żeby sprawdzić facebooka i WŁAŚNIE WASZ BLOG
boziu nie wiem jak wam to napisać ale jesteście rewelacyjne
moja mama uważa mnie za wariatkę bo jak są tylko jakieś nowe rozdziały to od razu drukuję i czytam do snu (mniejsza o to że mama mnie chce zabić bo jej zdaniem marnuje kartki i atrament z drukarki xD)
najwspanialsze chyba co mnie spotkało to że znalazłam wasz blog i mam taką przyjemność go czytać i dopóki będzie istniał na pewno będę !
wiem że DZIĘKUJE nie wyrazi tego co dzięki wam przeżywam i będę przeżywać więc pozostawię sobie
to my Ci dziękujemy. Cieszymy się, że istnieje te kilka osób, którym sprawiamy radość naszym pisaniem :) Dziękujemy jeszcze raz. x
Usuńjest jak zawsze świetny <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na NN
OdpowiedzUsuńoezuoezuoezu :o świetny rozdział. wooooow *.* ja chcę żeby hazza był z gabi. taki fajny blog, a tak mało komentarzy. LUDZIE KOMENTUJCIE! a Was, dziewczyny, kocham za to opowiadanie xx
OdpowiedzUsuńHaa i wreszcie Hazza przyznał sie. Swietny!! Codziennie czekam na następny, bo ten blog jest naprawde jednym z najlepszych które czytam.:D Szkoda że po wakacjach już nie bedziecie pisały, nie komentowałam przy każdym, ale starałam sie to robić. Czasami kiedy czytałam rozdział to az brakowało mi słów bo wszyscy przed tem pisali wszystko co mogłabym napisać. :DD Ja niestety wyjeżdzam w czwartek ale w sierpniu jak wróce to przeczytam \:DD Monika
OdpowiedzUsuńwy to jeescie po prostu kurwa zajebiste. MEGA NOTKA! <3 niestety jestem na komorce i niewygodnie mi tu komentowac, ale tak ladnie prosisz :D Gabi Harry Gabi Harry gabi Harry KURWA JAKIE TO CIEKAWE XD czekam ! «3 @aleexpl
OdpowiedzUsuńzarąbisty rozdział :) czekam na kolejny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo nawet bardzo fajne, jak wiadomo gabi i Harry bd razem, a może jeszcze udałoby się żeby w końcu mila i Lou mieli to DZIECKO ?
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do mnie http://onedirectioniandrea.blogspot.com/
Zajebisty, Przepraszam za wyrażenie. Ale nic innego mi nie przychodzi do głowy w tym momencie. Ten blog działa na mnie jak alkohol, czy coś innego. Chcę jeszcze. Więcej i więcej. Dziękuje wam, że go piszecie. Jeden z najlepszych blogów jakie czytam. Uwielbiam was. ♥
OdpowiedzUsuńwow świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńPaństwo Tomlinson - kocham po prostu.♥♥
A co do Gabi to kurde niech się ogarnie i wraca do Harrego, to takie piękne, że on ją tak kocha. Myślę, że powinien zrobić pierwszy krok. ; ]]
już nie mogę się doczekać next'a.
ubóstwiam to opowiadanie.♥
Wow, no poprostu WOW. Obydwie jestescie niesamowite. Uwielbiam waszego bloga bo akcja nie jest przesłodzona tylko sie cos dzieje.
OdpowiedzUsuńKazda historia ma swoj koniec, ale i tak bedzie szkoda jak zamkniecie bloga.
Pozdrawiam, udanych wakacji ;3
Bożeee! Świetny ! ♥ Kocham ten rozdział, jesteście świetne! :D Czekam na więcej! :D Nie przejmujcie się, że ktoś nie dodaje komentarzy, możesz być pewna, że na pewno się im podoba, ale wiesz, jak to ludzie- leniwce :D Piszcie dalej, jesteście świetne ! :D ~ Wasza fanka ^^
OdpowiedzUsuńGabi kocha Harrego. Harry kocha Gabi. A ja kocham was za tak świetne rozdziały! *.* Nie żeby coś ale rozdział GENIALNY :) a do tego Mila i Lou.. Awwww <3
OdpowiedzUsuńTak !! Harry i Gabi <3 Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że skończycie pisać tego bloga, no ale kiedyś musiało się to skończy. Według mnie jest to najlepszy blog o chłopakach jaki czytałam. Rozdział jak zawsze wspaniały, nie mogę się doczekać następnego i mam nadzieje że zakończy się happy end'em. <3 KOCHAM WAS
OdpowiedzUsuńDziękuje Wam za tego bloga :* Jest BOSKI !!! Na ten rozdział czekałam i nie zawiodłam się ;) Szkoda że się będzie kończył :/ Love ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!! ♥
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Harry i Gabi znowu będą razem..... nareszcie!!!
Czekam na następny rozdział i zapraszam na mojego bloga:
http://directionerkapisze.blogspot.com
http://beautifullypersonzciebie.blogspot.com/ <-- Wejdź plis. Żadne imaginy, opowiadania !
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział:)
OdpowiedzUsuńxoxo Alex
OJAPIERDOLE, jaka akcja ! :d
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJEGO BLOGA, NIE CHCIAŁABYM ŻEBY SKOŃCZYŁ SIE POD KONIEC WAKACJI :C NIECH TRWA DŁUŻEJ :C
+ MOŻE GABI TEŻ ZAŁOZY ASK.FM ? :D
BARDZO MI SIĘ SPODOBAŁ TEN BLOG PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY W 2 GODZINY I NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NEXTA I MAM NADZIEJĘ ŻE ZDĄŻYCIE SKOŃCZYĆ BLOGA POD KONIEC WAKACJI A NIE ŻE ZOSTANIE BEZ ZAKOŃCZENIA ALE CO DO BLOGA JEST ZAJEBISTY TAK JAK I OPOWIADANIA DŁUGIE I CIEKAWE X
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny blog♥... podziwiam was !!! ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadania są po prostu zaje*iste długie, a mimo to czyta się je z zaciekawieniem ;)
Będziecie pisały jeszcze jakiś inny bog po wakacjach ? ;)
Mila pisze swojego bloga i będzie go kontynuować po wakacjach: http://sickonelife.blogspot.com/. Zapraszam :D
UsuńMam mało czasu więc nie będę się rozpisywać. Kocham twoje opowiadanie <3 Jak czytałam o tym ja Harry lał Nathana to mimowolnie się uśmiechałam. Ale chciałabym żeby się jeszcze trochę pomęczył :)
OdpowiedzUsuńCzemu koniec bloga będzie po wakacjach?! Ja się z nim...zżyłam! Kocham tego bloga! Jest świetny i dziękuję Wam za ten cały poświęcony czas żeby napisać kolejny rozdział. Naprawde i szczerze bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że Gabi i Harry będą razem i w ogóle blog skończy się happy endem. Kurde...troszkę się rozpisałam ale co zrobić jak się chce wyrazić uczucia nie? Pozdrawiam i czekam na następny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńPISZCIE DALEJ!!!SZYBKO
OdpowiedzUsuńKocham tego Blogaa.. ♥ Jest super.! ; )
OdpowiedzUsuńBlog jest super fajny , czytam go od kilku dni bo trochę mi przerywali rodzice w trakcie czytania ale jest cudowny. Jestem normalnie waszą fanką przeczytałam wszystkie rozdziały i wcale nie żałuję będę czytać je dalej. Najbardziej interesuje mnie co dalej potoczy się z Gabi i Harrym : - )
OdpowiedzUsuńPiszcie szybko nowy rozdział bo już nie mogę się doczekać :D
I ♥ Niall <3
Boski *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Zapraszaam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
wreszcie rodział suuper :)) czekam na następny :))
OdpowiedzUsuńBlog fajny, każdy nowy rozdział jest ciekawszy :D Ale czemu napisałaś to na dole, jakby pisanie kolejnych rozdziałów byłoby dla Ciebie karą? Przecież nikt nie mówi, że masz tu siedzieć i to pisać, a na dwór nie możesz wyjść... Ale czekam na kolejny. Weny x
OdpowiedzUsuńPisanie nie jest karą. Samo sprawia nam dużo radości ale kiedy długo starasz się nad rozdziałem, pracujesz nad nim kilka godzin i w końcu myślisz że wyszedł ci dobrze a potem nie otrzymujesz żadnej odpowiedzi to już same nie wiemy co zrobiłyśmy źle :/ Chcemy żeby każdy rozdział się wam podobał i żebyście śledziły tego bloga dalej ale nie dajecie nam żadnych wskazówek co robić żeby tak było ;) Jedno jest pewne, pisać uwielbiamy...
UsuńBŁAGAM WAS NIE, ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM BLOGU, NIE KONCZCIE GO RAZEM Z WAKACJAMI, BO CHYBA SIĘ ZAŁAMIĘ :C
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM WASZ BLOG ! ROZDZIAŁ ŚWIETNY !
Zajebisty jest <3 Szkoda że już po wakacjach koniec ;cc .
OdpowiedzUsuńPopierwsze sorka za tempo ale sie gubie w tym co czytam a tym bardziej co komentuje...
OdpowiedzUsuńszkoda ze to koncowka ale wszystko kiedys musi sie skonczyc zycze powodzenia w blogach i ogolnie w zyciu bo blogi to tylko powiecmy sobie szczerze durna fikcja nie ma praktycznie zadnego odniesienia w rzeczywistosci jest raczej od niego odskoncznia pomaga nam przenisc sie w inny swiat w ktorym postacie sa mnie lub bardziej przeslodzone lub zmienione na potrzeby danego opowiadania...dobra to ja na tym skoncze bo nie chce wam marnowac czasu na czytanie tego a co do tekstu po rozdzialem..moglas sobie go darowac..dlaczego ? Bo wiekszasc osob zrobi na odwrot zamiast skomentowac zamknie przegladarke. I spojscie na to z innej strony. Poniektorzy obserwatorzy maja dwa konta i obydwoma was obserwuja ale za to komentuja tylko z jednego i sa tez tacy ktorzy klikneli 'dolacz do obserwatorow' i tyle ich widziano, moga przeciez tez miec szlaban czy tez 'przestac lubiec' 1d..pomysl, poslcie troszke :/
+Przepraszam za bledy i brak polskich znakow...
No właśnie o to chodzi. Z 68 członków komentuje tak jak teraz maks z 40 osób. Więc to jest pewne że raz dodali się do obserwatorów i skończyli czytanie. Dlatego ważne jest dla nas żebyście zostawiały komentarze, żeby wiedzieć ile tak na prawdę osób jeszcze jest zaciekawione naszym blogiem i dzielnie go śledzi ;)
UsuńWasz blog jest po prostu rewelacyjny! uwielbiam go czytać , to chyba mój ulubiony. przez miesiac nie moglam komentowac bo byl jakis bload i bylo mi tak glupio ze nic po sobie tu nie zostawilam , na szczescie teraz juz moge : > dziewczyny jestescie rewelacyjne , tylko szkoda ze sie konczy blog po wakacjach ;c a co do tych sytuacji w tym rozdziale , oby hazz i gabi byli razem *.*
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że na początku nie komentowałam rozdziałów.Mam koleżankę, która też pisze bloga i pamiętam jak żaliła się mi, że chce zakończyć pisanie gdyż nie wie czy go ktoś w ogóle czyta. Wtedy uświadomiłam sobie jak ważne dla autora bloga są komentarze i zaczęłam je pisać pod każdym rozdziałem (nie tylko na Waszym blogu). Dlatego chcę Ci powiedzieć Mila, że rozumiem czemu się denerwujesz.
OdpowiedzUsuńPoza tym rozdział świetny i cieszę się, że Nathan nie jest już taki święty ;>