niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział XXVII.

Nadszedł ten długo wyczekiwany przeze mnie dzień, dzień przylotu chłopców z Australii. Pomimo tego, że mieli lądować dopiero o 19, od rana przeżywałam i jarałam się jak dziecko. Gabi, która mieszkała ze mną przez te 2 dni była bliska zabicia mnie za moją nadpobudliwość. Jadłyśmy późny obiad, kiedy dziewczyna nie wytrzymała i wydarła się:
-Do cholery Mila! Ogarnij się albo nieodwracalnie cię skrzywdzę!
-No przepraszam, ale wiesz…
-Louis przyjeżdża, nie widziałaś go całe 10 dni i bardzo za nim tęsknisz. WIEM-weszła mi w słowo.-Ja też nie widziałam chłopaków 10 dni i też się cieszę, że przylatują, ale jak widzisz nie piszczę o tym od rana!
-Nie piszczysz, bo się boisz jak zareaguje Harry, proste-odpyskowałam jej.
-Bardzo śmieszne, a skąd niby to wiesz?
-Ciężarne tak mają haha.
-Yhh, zejdź mi z oczu- warknęła i wyszła z kuchni. Dokończyłam posiłek i poszłam do salonu, w którym siedziała i wydarłam się jej do ucha:
-Ubieraj się, chyba w dresach nie pojedziesz na lotnisko!?
Dziewczyna zjechała mnie wzrokiem, rzuciła we mnie poduszką i zanim zniknęła za drzwiami łazienki, powiedziała jeszcze:
-Dziękuję Bogu, że dzisiaj przyjeżdżają i wracam do siebie, bo naprawdę bym cię zamordowała!
W ciągu 20 minut byłyśmy gotowe do wyjścia. Droga na lotnisko przynajmniej mi dłużyła się niemiłosiernie. Pomimo tego, że byłyśmy prawie godzinę przed czasem na miejscu czekał tłum fanów. Jakoś udało nam się przepchać do środka i w odrobinę większym luzie czekałyśmy na przylot. Kiedy wylądowali i zobaczyłam Louisa, pobiłam rekord świata w biegu i nareszcie ponownie czułam się bezpieczna w jego ramionach.
-Heeej kotku, też tęskniłem-roześmiał mi się do ucha i jeszcze mocniej przytulił.
-Nienawidzę cię za to, że musisz wyjeżdżać- mruknęłam w jego szyję, która znajdowała się na poziomie moich ust.
-Też cię kocham-odpowiedział i mocno mnie pocałował. Brakowało mi tego. Brakowało jak cholera. Kiedy się od siebie oderwaliśmy przywitałam się z resztą chłopaków i spojrzałam znacząco na Gabi. Ta pokręciła przecząco głową i przygryzła wargę z nerwów. Westchnęłam głośno i postanowiłam zainterweniować.
-Zbieramy się? Świetnie. Gabi z Harrym pojedzie samochodem Louisa, a my tym podstawionym. Wszyscy zadowoleni? Genialnie.
-Ale…
-Nie ma „ale”, Nialler- przerwałam mu. Zauważyłam, że Louis chyba załapał o co mi chodziło, bo pospieszał chłopaków. Dając Gabi kluczyki, powiedziałam jeszcze:
-Nie zwal tego!
-Nie przeżywaj-odpowiedziała i uśmiechnęła się po raz pierwszy tego dnia. Z pomocą ochrony przecisnęliśmy się do wyjścia i już po chwili siedzieliśmy w samochodach.
-O co chodzi? Czemu jedziecie z nami, a nie swoim samochodem?- spytał Zayn.
-Bo Gabi uświadomiła sobie, że Harry to ten jedyny i teraz do siebie wracają. Chyba nie chcesz im przeszkadzać?
-No nie. Może nareszcie im się uda… - mruknął i w trybie natychmiastowym zasnął na ramieniu Liama. Zaśmialiśmy się cicho, a Niall się odezwał:
-Urósł ci brzuch-patrzył się na niego badawczo, marszcząc brwi.
-No patrz, a to dziwne nie?- udawałam zszokowaną tą uwagą.
-Niall, pacanie, ona jest w ciąży, to całkowicie normalne, że nasze dziecko rośnie- powiedział z politowaniem Louis i pogłaskał mnie po brzuchu. Resztę drogi do naszych mieszkań przegadaliśmy o Australii, misiach koala i surfowaniu. Załamałam się, kiedy usłyszałam, że pokój naszego dziecka będzie wytapetowany w misie koala, bo „one są taaaaaaaaaaakie słodziutkie!”. Kiedy w końcu byliśmy w swoich mieszkaniach dla odmiany zaczęłam przeżywać, co się dzieje z Hazzą i Gabi.
-Zamiast się nimi przejmować, zauważyłabyś, że wrócił twój mąż z trasy i teraz przez dwa tygodnie będzie w domu, do twojej dyspozycji…- narzekał Louis, patrząc jak co chwila nerwowo sprawdzam telefon.
-To nasi przyjaciele! A jak Gabi coś zwali i się rozmyśli albo coś? Albo jak Harry…- przerwał mi biorąc mnie na ręce i niosąc do naszej sypialni. To będzie długa noc.
Rano obudziło nas walenie do drzwi. Nie miałam zielonego pojęcia, kto normalny o 7 rano przychodzi i wali jak powalony w drzwi i nie miałam też najmniejszej ochoty się przekonywać.
-Otwórz- powiedziałam cicho, zakrywając głowę poduszką. Cwaniak udawał, że nie słyszy.-Louis no!
-Ty nie możesz otworzyć? –zareagował.
-Nie.
-Czemu?
-Bo jestem w ciąży. Whatever?!
-Zwariuje w tym domu-skomentował, ale na szczęście wstał i poszedł otworzyć te cholerne drzwi. I to był błąd. Zamiast walenia, teraz słyszałam dzikie krzyki na dole. Postanowiłam wstać i zobaczyć, co się dzieje. Co w sumie było do przewidzenia, źródłem hałasu był nasz lokowaty przyjaciel.
-Hazza! Czy ty wiesz, która jest godzina?!
-To nie ważne! Jestem taaaaaaaaaaaaaaaki szczęśliwy!- zachowywał się jak idiota.
-Jesteś pijany-stwierdziłam.
-Nie! Jestem szczęśliwy!
-Gabi? – domyśliłam się.
-WRÓCIŁA DO MNIE! CZAICIE TO?! WRÓCIŁA!- wydarł się tak głośno, że obawiałam się o swoje bębenki w uszach.
-Ciiiiiiiiiiiiiiii- próbowałam go uciszyć, ale był bardziej podjarany niż ja wczoraj.-Bardzo się cieszymy z tego, że Gabi do ciebie wróciła i chętnie posłuchamy jak to się wszystko stało, ale wpadnijcie do nas o ludzkiej porze, NIE O 7 RANO! –krzyknęłam.
-No okeeeeeeej, spokojnie. Od kiedy jesteś w ciąży, to stałaś się jeszcze bardziej drażliwa-powiedział ze śmiechem i z piskiem uciekł z mieszkania, obawiając się mojej reakcji.
-Idę spać- oświadczyłam i wróciłam do łóżka. Kiedy obudziłam się koło 12 byłam w znacznie lepszym nastroju. Słyszałam, że Louie jest na dole, więc zeszłam do niego i nie ukrywałam radości, że właśnie zrobił sobie jedzenie. Usiadłam obok niego i zaczęłam podjadać.
-Ej! Sama sobie zrób haha-zaśmiał się, odsuwając się z talerzem.
-Nam nie dasz?- spojrzałam na niego wzrokiem kota z Shreka.
-To nie fair. 2 na 1? A gdzie zasady fair play? –zrobił smutną minę i przysunął mi talerz. Podczas jedzenia dostałam sms od Gabi: „Uprzedzam, że będziemy za 30 minut, żebyś się nie rzucała :D”. W super szybkim tempie dokończyłam jeść, wzięłam prysznic i się ubrałam. Kiedy schodziłam na dół, Lou właśnie otwierał drzwi i wpuszczał Harrego i Gabi. Co mnie bardzo ucieszyło, trzymali się za ręce.
-Heeej, sorry za wczesną pobudkę-przywitał się Harry, przytulając mnie.
-Wybaczam, ale tylko dlatego, że plan się udał haha. No, słuchamy.
-Ale co?- spytała Gabi, nie za bardzo ogarniając.
-Wiemy, że jesteście znowu razem, ale chcemy wiedzieć jak się zeszliście-odpowiedział jej Louis.
-Aaa. No wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy w całkowitej ciszy i tak się denerwowałam, że normalnie sobie tego nie wyobrażacie, no i wymyśliłam, że pojedziemy do mojego mieszkania i tam spokojnie pogadamy i Harry dopiero przed blokiem załapał, że źle pojechałam-spojrzała na niego z taką czułością, że aż było to słodkie.
-Bo było ciemno, nie patrzyłem zresztą gdzie jedziesz! Byłem za bardzo zestresowany!
-No nie ważne, potem się posprzeczacie. Co dalej?- pospieszyłam.
-No i jak się zatrzymałam, to Harry tak nie ogarniał co się dzieje haha, no i powiedziałam, żeby wysiadał i on wysiadł i ja też chciałam, ale wypadły mi kluczyki w tym twoim „sportowym autku”!- spojrzała groźnie na Louisa, a on się zaśmiał.- I jak sięgałam te kluczyki to Harry otworzył mi drzwi i jak wysiadłam to…- zawstydziła się.
-To ją pocałowałem-dokończył Harry.- Nie mogłem się powstrzymać i tak wyszło.
-Poszliśmy na górę, tam przegadaliśmy całą noc, wszystko sobie wyjaśniliśmy no i jesteśmy razem, nie?- Gabi uśmiechnęła się i złapała swojego chłopaka za rękę.
-Przegadaliście?- powtórzył Louis z cwaniackim uśmieszkiem.
-Nooo.
-Ale PRZEGADALIŚCIE? –podkreślił jeszcze mocniej te słowo.
-No tak, dużo rozmawialiśmy-odpowiedział mu Harry, cały czas patrząc na Gabi.
-Louis, nie muszą nam o wszystkim mówić- stanęłam po ich stronie, kiedy się zaczerwienili.
-No ale kotku! Nie było seksu na zgodę?! Jak nie było, to oni się nie pogodzili!
-Boże, a ten tylko o jednym- załamała się Gabi, na co lokaty przysunął się do niej i czule pocałował.
-A teraz wierzysz? – spytał z uśmiechem na twarzy.
-No niech wam będzie – puścił im oczko i zaśmiał się, za to ja przypomniałam sobie o czymś.
-A teraz chodźcie do mamusi, niech wam pogratuluję haha-kiedy podeszli do mnie ze śmiechem i się przytuliliśmy dodałam- cieszę się, że znowu jesteście razem.
Po mnie przejął ich Louis.
-To co, opijamy?- zasugerował po tulasku, za co wyrwał ode mnie delikatny cios w żebra. –Dla ciebie soczek hahah.
-HA HA HA, bardzo śmieszne, naprawdę. Mówiliście już chłopakom?
-Tak, byliśmy u nich przed wami-odpowiedziała Gabi. –No to serio, co robimy? Chłopaki wrócili, my znowu jesteśmy razem-trzeba to uczcić! Mila nie rób takiej miny haha, bezalkoholowego drinka sobie wypijesz.
-No dobra, okej. Jakiś klub?
-Od razu lepiej haha. Otworzyli niedawno niedaleko London Eye, podobno spoko jest. Powiedzmy o 19 pod klubem? Mila ty wiesz gdzie to jest, nie?
-No wiem, wiem. 19 pasuje, tylko powiedzcie reszcie.
-Spoko. To my spadamy, do zobaczenia-powiedział Harry i wyszli.

Czas mija nieubłaganie. Zanim się zorientujemy mijają kolejne godziny, dni, miesiące. Tak samo było z nami. Nie zdążyliśmy się sobą nacieszyć, a już nadszedł czas pożegnań. Chłopcy wylatywali do Ameryki i znowu mieliśmy się spotkać dopiero w lipcu. Pożegnania nie są najłatwiejszą czynnością na świecie. Z pożegnaniami łączą się łzy i niewyobrażalna tęsknota. Tym razem nie pojechałam ze wszystkimi na lotnisko, bo wiedziałam, że nie wytrzymam kolejnej rozłąki. Zamiast tego pożegnałam się z chłopakami w domu, a łzy popłynęły dopiero wtedy, gdy przytulił mnie Louis.
-Mała, niedługo wrócę, zobaczysz. Szybko ci ten miesiąc zleci-szeptał mi do ucha, próbując mnie uspokoić.
-Miesiąc? Chyba prawie dwa miesiące…- poprawiłam go.-Nie chcę, żebyś leciał.
-Ja też nie chcę, ale to moja praca. Kotku, spójrz na to z lepszej strony. Jak wrócę w lipcu, to do września będę z tobą.
-A potem znowu polecisz niewiadomo gdzie. Nie dzięki, nie piszę się na to-przytulił mnie jeszcze mocniej, pozwalając, żebym moczyła mu koszulkę.
-Muszę już iść- odezwał się po jakimś czasie.- Pamiętaj, że cię kocham i nie przejmuj się niczym, co ludzie będą o nas pisali czy mówili. Rozumiesz?
-Tak-pociągnęłam nosem.- Kocham cię, Louis- powiedziałam i czule go pocałowałam. Kochałam go całować, ale nienawidziłam tych pocałunków. Były takie jakby… ostatnie. Jakby nie wiadomo było, czy będzie kolejny. Mimo wszystko zakończył się zdecydowanie za szybko i znowu zostałam sama. Gabi pojechała razem z chłopakami, więc miałam trochę czasu, żeby popłakać w samotności.
Jedyne, co jest fajne w upływie czasu, to to, że zawsze mija. Faktycznie te półtora miesiąca minęło bardzo szybko. Na studiach zaliczyłyśmy egzaminy i takim też sposobem skończyłyśmy 2 rok studiów. Chłopaki zorganizowali nam lot do USA, gdzie miałyśmy spędzić z nimi ostatni tydzień trasy, a potem wszyscy razem lecieliśmy na wakacje. Jedynym problemem był Macho. Nie mogłyśmy go zabrać do USA, ale też nie miałyśmy go z kim zostawić. W ostateczności oświeciło nas, że istnieje coś takiego jak hotel dla psów, który bardzo chętnie zajmie się Macho przez te 3 tygodnie, oczywiście za całkiem pokaźną sumką. Nareszcie leciałyśmy do naszych ukochanych i przyjaciół. Długi lot praktycznie w całości przespałyśmy, a resztę przegadałyśmy. Na lotnisku czekał na nas ochroniarz chłopaków i podstawiony samochód, który zawiózł nas do hotelu. Kiedy tam dojechałyśmy… no było duuuuuużo radości. Louis i Harry czekali przed hotelem i praktycznie wyciągnęli nas z samochodu. Po „standardowym” przywitaniu, rzuciła się na nas pozostała trójka i wszyscy razem poszliśmy do pokoju Harrego.
-Jesteś jeszcze grubsza- osądził Niall, a ja zaczęłam się śmiać jak idiotka.
-Horan, czy ty umiesz się normalnie przywitać, nie zaczynając od „przytyłaś” albo „jesteś jeszcze grubsza” ?
-Umiem, ale teraz to już masz taaaaaaaaaaaki brzuch-pokazał na sobie, a my wszyscy się roześmialiśmy.
-Faktycznie już jest całkiem spory-potwierdził Louis.
-To już 6 miesiąc i wcale nie jest jakiś nienaturalnie duży! Zresztą, twój syn chyba chce zostać piłkarzem, bo całkiem nieźle kopie, chcesz się przekonać?- spytałam.
-No, pokaż- położył rękę na brzuchu i dopiero wtedy załapał.- BĘDĘ MIAŁ SYNA?!
-Przecież mówię haha.
-CZY WY TO SŁYSZYCIE?! BĘDĘ MIAŁ SYNA!- darł się, a my się z niego śmialiśmy.
-Ciszej, przestraszył się- uciszyłam go, czując mocne kopnięcia. Natychmiast wszyscy się uciszyli i otoczyli mnie. Chociaż w zasadzie to nie mnie, otoczyli moje brzucho. Lou ponownie położył rękę i delikatnie pogłaskał.
-Mały, nie kop mamy-powiedział cicho, a ja się zaśmiałam.
-To niby ma podziałać? Piłkarz tak łatwo się nie podda haha. Nie bójcie się, możecie mnie dotknąć i nic się nie stanie-powiedziałam, widząc jak reszta przygląda się mojemu ruszającemu się brzuchowi z ciekawością. Gdy tylko to usłyszeli automatycznie wylądowały na nim jeszcze 4 ręce. Gabi stała i śmiała się z chłopaków, którzy mieli naprawdę niezłą zabawę.
-Ty się nie śmiej, bo ja pamiętam jak się jarałaś ze mną pierwszymi kopnięciami.
-Ale my jesteśmy kobietami, a to dorośli faceci, a zachowują się jak małe dzieci haha-odpowiedziała mi.
-Ty pomyśl co będzie, jak Mały się urodzi!- przeraziłam się.
-Walka o wózek na spacerze?- zaśmiała się.
-Żeby tylko haha.
-Ej no, nie śmiejcie się z nas! To nasze pierwsze zespołowe dziecko-usprawiedliwił ich Liam.
-To MOJE dziecko, nie wasze! Ja je zrobiłem!- zburzył się Louis.-Wy będziecie mogli co najwyżej wychodzić z nim na spacery.
-Łaskawca się znalazł-powiedział z ironią Zayn.
-SPADAĆ OD MOJEGO BRZUCHA!- krzyknęłam, kiedy zaczynali być tak pochłonięci kłótnią, że nieświadomie coraz mocniej go przyciskali.- Louis, który to nasz pokój? Chciałabym się odświeżyć..
-Zaprowadzę cię- wziął mnie za rękę i razem wyszliśmy z pokoju. Okazało się, że nasz pokój jest na samym końcu korytarza, ale nie zmieniało to faktu, że był super extra wypasiony.
-Co robimy wieczorem?- spytałam chłopaka, wyjmując czyste ciuchy z walizki. Zdecydowanie musiałam się odświeżyć po locie.
-Hm, może wyskoczymy do kina?
-Sami czy z resztą?
-Kotku, jesteśmy małżeństwem, mamy prawo wyjść czasami sami, bez tej wrzeszczącej reszty. To jak?
-Przyjmuję propozycję. Zobacz, co grają, a ja pójdę się odświeżyć-odpowiedziałam i zniknęłam w łazience. Orzeźwiający prysznic to było to, czego potrzebowałam. Założyłam dżinsy, luźną koszulę i trampki, włosy standardowo już związałam w wysokiego kucyka, zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Opuściłam łazienkę i zgodnie z karteczką mi pozostawioną, poszłam do pokoju Harrego po męża. Już po chwili szliśmy ulicami Dallas, trzymając się za ręce i zachowując jak zwykła para. Próbowaliśmy nie zauważać paparazzi, którzy od samego hotelu szli za nami i robili zdjęcia, ale było to bardzo trudne. Kiedy w końcu doszliśmy do kina i weszliśmy na salę, okazało się, że na ten sam film co my, wybrało się bardzo dużo Directionerek, które były zachwycone spotkaniem swojego idola i zamiast oglądać film, robiły zdjęcia, piszczały i podchodziły po autografy. Jakby to nie wystarczyło, Mały postanowił urządzić sobie mecz i kopał tak mocno, że aż było to bolesne. Złapałam się za brzuch i próbowałam uspokoić siebie, a przez to dziecko, gdy Louis zauważył moje zachowanie i spytał zaniepokojony:
-Co się dzieje?
-Kopie- odpowiedziałam, delikatnie głaszcząc się po brzuchu.
-Wychodzimy? – zaproponował, a ja tylko pokiwałam głową. Chwycił mnie za rękę, przeprosił dziewczyny, które zdążyły nas otoczyć i wyszliśmy z Sali. –Wracajmy do hotelu.
-Louis, nie. To nasz wieczór, pamiętasz? Mały się uspokoi, a my pójdziemy na spacer. No chodź-pociągnęłam go w stronę całkiem ładnie wyglądającego parku. Tu na szczęście nikt nas nie rozpoznał, albo rozpoznał, ale nie robił zamieszania. Po długim spacerze wróciliśmy do hotelu i padnięci położyliśmy się spać. Kolejne dni mijały tak samo: chłopaki mieli wywiady, próby i koncerty, a w wolnych chwilach spędzaliśmy czas wszyscy razem. Na ostatnim koncercie Up All Night Tour, miałyśmy być także my. Przed koncertem wyskoczyliśmy do jakże zdrowego McDonalda i jedząc, poruszyliśmy bardzo ciekawy temat.
-Myśleliście już nad imieniem?- spytał nas Zayn.- Bo chyba nie będziecie mówić na niego całe życie Mały, nie?
-No nie, ale jeszcze nad tym nie myśleliśmy-odpowiedziałam mu.
-Może Tommy?- podsunął Louis.
-Błagam cię! Mam nazwać syna Tommy Tomlinson?- spytałam z politowaniem kręcąc głową.
-Hahaha Mila, to by było całkiem niezłe!- zaśmiał się Harry.
-Ogarnijcie się, nie będzie miał życia z takim imieniem-ostudziła zapał chłopaków Gabi.
-No to jakie proponujesz?- spytał Niall.
-Ymm, nie wiem, ale na pewno drugie musi być polskie.
-Po co? – spytałam nie ogarniając.
-No chyba jesteś Polką nie? Te dziecko będzie w połowie Polakiem, więc imię polskie musi mieć!
-Okej, okej. Dobra, jakieś propozycje?- spytałam ogółu.
-Ja polskich imion nie znam, sorry-powiedział Liam, a reszta mu przytaknęła.
-Boże, żyję z debilami… Polskie imię to potem się wybierze, najważniejsze jest angielskie!- Gabi walnęła facepalma.
-Może… Alexander?- zaproponował Harry.
-Beznadziejne i damskie-odparował Louis.
-Zayn? – propozycja oczywiście Malika.
-Cóż za samouwielbienie. NIE.
-James?
-William?
-Peter?
-Thomas?
-Victor?
-Matt? – wszyscy sypali propozycjami imion, a my cały czas byliśmy na nie.
-Tony? – podsunęła Gabi.
-Jakie jest pełne imię od Tony?- spytałam zaciekawiona.
-Anthony- odpowiedział Liam.
-Mi pasuje- powiedziałam.
-Mi też. No i Tony ze Skinsów!- przypomniał Louis.
-Niech będzie Anthony-pokiwaliśmy razem głowami, a reszta odetchnęła z ulgą.
-Teraz jeszcze polskie, ale to już nie dzisiaj-jęknęła Gabi i dodała- chcę wam uświadomić, że za niecałą godzinę zaczyna się koncert.
Szybko się zebraliśmy i jeszcze szybciej pojechaliśmy do hali, w której miał się odbyć koncert. Od razu zajęłyśmy nasze miejsca, tym razem ze względu na moją wielkość znacznie bardziej oddalone od sceny. Koncert mijał standardowo, czyli masa śmiechu i dobrej muzyki. Po koncercie szybko wyszliśmy z hali i pojechaliśmy prosto na lotnisko. Kierunek – Sydney!


Więc tak, jest nowy rozdział. Chyba trochę za szybko teraz dodajemy te rozdziały, ale czego się dla Was nie robi, tym bardziej, że dostajemy niezłą "pensję" komentarzami. :D Z góry przepraszamy, za te skoki w czasie, ale musiałyśmy trochę przyspieszyć akcję na potrzeby opowiadania. I oczywiście bardzo, bardzo, bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze!

+OGARNIACIE, ŻE JUTRO MIJAJĄ 2 LATA ONE DIRECTION?

foreveryoung.

28 komentarzy:

  1. Świetny ten rozdział XD te skoki w czasie niczemu nie przeszkadzały :-D a imię Anthony nawet fajne ... hmmm a na drugie może mieć Jan :-P i standardowo czekam na nowy rozdział ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3 Dwa lata już dziś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. SA RAZEM!!!!!!!! <3 ciekawa notka, kocham Was *-* @Aleexpl

    OdpowiedzUsuń
  4. fu*k jea i jest anthony. Super rozdział. Mila czy na przeprosiny zawsze trzeba sie sexowac?? jejku jak oni przez te 2 lata się zmienili, ale dalej tak samo zryci <33.Em

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne imię Tony :D a na drugie Adam ;P
    I nie za często choć zdziwił mnie nowy rozdział nie przeczę i oczywiście pozytywnie
    A i dzisiaj mijają 2 lata...boziu jak ten czas zapiernicza !

    http://cantyoufeelthechange1d.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesttt! w końcu są razem <3
    Jak ja się cieszę że dziecko Gabi to chłapak ;)
    Jak zwykle nic dodać nic ująć rewelacyjnie

    OdpowiedzUsuń
  7. genialny! *.* No i kurde,kurde, kurde..
    Nareszcie Gabi jest z Hazzą :D Nacieszam xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie, a każdy rozdział jest coraz lepszy. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze niesamowity rozdział. Mam absolutny zaciesz na gębie, że Gabi i Harry znów są razem! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwwww kocham kocham kochaaaam <3 <3 Jesteście cudne kolejny cuudny boooski rozdział ... ;** :DD Harry i Gabi znowu razem = zaciesz na moim pyszczku :DDDDD Nie moge sie doczekać nexxxxta ;**** :DDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział jeszce nie długo i mały tomlinson będzie w śród nas ^^ Fajnie się czytało dobrze że Gabs i Hazza już są razem ^^
    Czekam na nexta <3

    + Zapraszam do mnie http://onedirectioniandrea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. baaaaaaaardzo podoba mi się ten rozdział. już nie mogę doczekać się urodzin tony'ego. hazz i gabi są razem - woohoo! rozdział jest fantastyczny. pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  13. JEZUSIE, ZAJEBISTY I TYLE.

    OdpowiedzUsuń
  14. jeju cudowny juz chce nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, fajnie ;p Co macie do imienia Alexander ? to prawie Aleksandra , a to bardzo fajne imię ;p... Rozdział bardzo fajniutki ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie za szybko.. w sam raz . Czekam na kolejny . W sumie to imię dla dziecka takie sb : P

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty jak zawsze <3

    more-thaan-this.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. piękne, piękne, piękne! <3 nie mogę się doczekać kolejnego i wcale nie za szybko :DD
    wenyy! xx

    OdpowiedzUsuń
  19. aaaaaaa. świetne *_*

    OdpowiedzUsuń
  20. kuuurwa, nie dawno - a własciwie to dawno - znalazłam twojego blooga, i czytam go już od kilku godzin :D ale było warto bo skończyłam i musze przyznać że jest zajebisty ;) nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ;) pzdr ... ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziewczyny szacun, jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam, a czytałam wiele.... Trzy noce zarwałam, ale przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam z niecierpliwością na kolejne..... Tylko tak dalej....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy :) całe 1D? :O To będzie hm... dosyć zabawne haha :D

      Usuń
  22. Mam nadzieję,że poród opiszecie a asystować przy nim będzie cała 5 1D. .... A może urodzi się dziewczynka?? Lekarze czasem się mylą :)

    OdpowiedzUsuń
  23. cudowny rozdział. czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy będzie następny rozdział...? Kocham tego bloga!!! <333

    OdpowiedzUsuń