niedziela, 6 maja 2012

Rozdział XVII.

Siedziałam zamulona na zajęciach. Ta szkoła coraz bardziej zaczynała mnie nudzić. Myślami odlatywałam do przeróżnych tematów. Zaczęłam się szczerzyć, kiedy na mój tok myślenia naszła wizja ślubu Mili i Louisa. Ten dzień miał być najpiękniejszym w ich życiu, więc chciałam, aby wszystko było idealne. Zaczęłam rozmyślać nad tym dniem, kiedy dostałam smsa od Harrego: „Jak już wyjdziesz z uczelni to poczekaj na mnie, pójdziemy na spacer”. Uwielbiam spacery z Harrym, czasami potrafimy chodzić przez 2 godziny, po prostu rozmawiając. Odpisałam mu i zaczęłam odliczać minuty do końca zajęć. Po 20 minutach byłam wolna i tak jak w planie zaczekałam na Loczka. Zobaczyłam go machającego do mnie z daleka.
- No hej – przywitał się, podszedł i czule mnie pocałował.
- Mmmm.. tak to ja mogę być zawsze witana – uśmiechnęłam się.
- Ale tylko przeze mnie mam nadzieję.
- A to już nie konieczne.. hahaha.
- Żarcik się wyostrzył widzę. Jak na zajęciach?
-Nuda, nuda i jeszcze raz nuuuuuda.
- No cóż… nasz spacer taki nudny nie będzie haha. Idziemy do parku?
Doszliśmy do parku do którego zazwyczaj chodziłam sama, ale teraz zawsze towarzyszy mi Harold. Połaziliśmy trochę po alejkach, a potem usiedliśmy odpocząć na ławce.
- Jeeeej… zobacz jakie słodziaki! – wskazałam palcem na dwa małe szczeniaki, które bawiły się ze swoją panią.
- Lubisz psy?
- Kocham, w domu zawsze mieliśmy jakiegoś czworonoga.
- U nas nigdy nie mieliśmy psa, zawsze tylko koty- spojrzał na mnie.
- Same koty?
- No tak.
- A to dlatego jesteś taki…
- Jaki?
- No taki... niedorobiony hahaha- wypowiedziałam to i od razu wstałam z ławki w celu ucieczki. Co jak co, ale kondycja nieźle mi się poprawiła odkąd jestem z Harrym.
- No dobra już błagam hahaha- wypowiedziałam to z ledwością po dłuższej chwili.
- Rozejm haha – podszedł do mnie i przytulił.
- Wracajmy już do domu błagam – zawróciliśmy w kierunku mieszkania chłopaków. -Mila jest u was?
- Tak, już się pochwalili chłopakom.
- I jak oni na to?
- A jak mieli? Hahaha cieszyli się jak dzieci.
- Jak dzieci… no właśnie, jak to teraz będzie? –spytałam.
- Z czym?
- Zaraz dziecko się urodzi, a Mila z Lou się pobiorą. Chyba nie zamierzają mieszkać jak w jakieś separacji..
-Co racja to racja. Lou nie rozmawiał z nami, pewnie sam jeszcze o tym nie myślał- przytaknął.
- No to niech lepiej zacznie.
- Pogadam z nim dzisiaj, a co ty się tak martwisz?
- Chyba muszę zadbać o mojego siostrzeńca, nie?
- No tak haha. Czujesz to, że będziemy wujkiem i ciocią? Hahaha nigdy nie myślałem, że nadejdzie to tak szybko. Lou się pospieszył haha.
-No haha. AAAAA jaram się, musimy zacząć im kupować rzeczy dla małego, albo małej.
- Jak myślisz co będzie?
- No nie wiem haha, co ja jakaś wróżka?
- Ja obstawiam dziewczynkę- oznajmił z przekonaniem.
- A ja chłopca. To co zakładzik?
- Dobra, jak wygram chce całusa.
- Spoko, jak ja wygram chce noszenie na rękach w każde możliwe miejsce-wypaliłam.
- Że co? Hahaha-roześmiał się.
- No tak, kapitulujesz?
- Na pewno nie. Stoi- podaliśmy sobie ręce. Doszliśmy do mieszkania chłopaków, gdzie wszyscy byli rozbawieni i jacyś tacy podnieceni.
- Gabi, Gabi, Gabi!!! Ślub będzie!!- wykrzyknął do mnie Niall, jak tylko nas zauważył.
- Oooo no co ty? A kogo? Hahaha- rozbawiło mnie jego zachowanie.
- Niall, czy ty naprawdę sądzisz, że Gabi by jeszcze o tym nie wiedziała? – spytała z ironią Mila.
- Oj tam, ale i tak się jaram. EJ!!! A Em zaprosicie?! No błagam!!
- No nie wiem… - przeciągała Milka, a blondyn rzucił się przed nią na kolana.
- No błaaaaaaaaaaaaaaaaagam- złożył ręce jak do modlitwy, a my już nie wyrabialiśmy ze śmiechu.
- Spokojnie hahaha, no oczywiście że ją zaprosimy, albo ty ją zaproś- zaproponowała mu.
- Ja?!
- No tak, na pewno się ucieszy.
- Spoko- uradowany wybiegł z salonu w poszukiwaniu telefonu.
- Jak tam pani ciężarna? – spytałam z uśmiechem Milę.
- A nie najgorzej, ale chce mi się już do domu, idziemy?
- Podwiozę was!- wykrzyknęli razem Lou i Harry, na co wszyscy zareagowaliśmy śmiechem.
- To oboje chodźcie haha – powiedziałam i nasza czwórka skierowała się do drzwi. Przywykłam już do tego, że kiedy jesteśmy wszyscy razem to nieźle nam odwala. Ale od jakiegoś czasu jest jeszcze gorzej. To pewnie przez tą atmosferę, ale akcje przez nas wyczyniane nawet w samochodzie, powinny być uznane za pierwszy stopień zaburzeń psychicznych. Kiedy już dojechaliśmy do naszego mieszkanka, Mila z Lou objęli się w pasie i razem uradowani powiedzieli:
- Mamy dla was niespodziankę.
- Dla nas? Ale jaką? – spytałam się.
- Chcemy, żebyście byli naszymi świadkami! – wykrzyknęła Mila.
- A to były inne opcje? – zachichotał z ironią Hazza.
- No patrzcie jaki pewniak, hahaha głupku – walnęłam go w ramie. – A tak na poważnie, to POWAŻNIE?!!- krzyknęłam i rzuciłam się w objęcia naszych narzeczonych.
- No tak hahaha cieszycie się?- spytał Lou, kiedy już dałam mu oddychać.
- Oczywiście, że tak! – Harry dołączył się do tulaska.
- Dobra już starczy tych czułości – odezwała się Mila.- Gabi, będziesz musiała mi pomóc w doborze sukienki.
- Nie tylko sukienki, Gabi musi nam pomóc praktycznie we wszystkim-odpowiedział jej Lou.
- Że co kochanie?
- No a nie? Sama wiesz, że nie mamy pojęcia na temat dobierania kwiatów, dekoracji czy muzyki. Gabi nam pomoże, praaaawda? – zatrzepotał rzęsami, patrząc na mnie słodkim wzrokiem.
- No yyy… - nie wiedziałam, co powiedzieć.
- PROSIMY!
- No dobra, już dobra, tylko żeby potem nie było na mnie krzyku, jak coś nie wyjdzie!
- Obiecujemy – uśmiechnęła się Mila.
- Macie już jakąś datę ustaloną?
- Tak, 3 grudnia. Jest jeszcze duuuużo czasu – odpowiedział mi Lou
- Taaa, nawet się nie obejrzysz, a zaraz będzie grudzień. Trzeba już wszystko zacząć przygotowywać!
Resztę wieczoru spędziliśmy razem, zjedliśmy kolację i zabraliśmy się za oglądanie telewizji. Ja już zaczęłam rozmyślać, gdzie by tu pozałatwiać najpotrzebniejsze rzeczy.
- Nie zadałam wam podstawowego pytania, chcecie duże wesele czy skromne przyjęcie? – odezwałam się do przyjaciół, kiedy te pytanie zaczęło mnie dręczyć.
- Hmm… w sumie to się nad tym nie zastanawialiśmy, ale chyba lepiej będzie skromnie, bez niepotrzebnych napadów fanów- stwierdził Louie.
- A właśnie, kiedy zamierzacie oznajmić światu, że się pobieracie i będziecie mieć dziecko?
- Spokojnie, na razie nic nie mówimy, po ślubie powiemy światu o małżeństwie, a o dziecku troszkę później, taki mam plan – uśmiechnął się Lou, a Mila spojrzała na niego z uwagą.
-Taki masz plan? A ja nic o nim nie wiem, świetnie- mruknęła.
-Uhuuuhu, pierwsza kłótnia narzeczeńska za wami hahaha- roześmiał się Harry.
- Koniec! Czyli skromnie: niedużo gości, bez informowania świata? Rozumiem, że zapraszacie tylko rodziny i nas?
- Dokładnie tak-potwierdził Lou, bo Mila jak to kobieta w ciąży, miała focha.
- Dobra, to przyjęcie zrobimy u was.
- U nas?! –wykrzyknęli razem chłopaki.
- No a czemu nie, dużo miejsca, ładnie. Posprząta się trochę i będzie perfecto, a i jeszcze się ładnie udekoruje. Zobaczycie będzie cudnie!
- A rób, co chcesz..
- Yiip – pisnęłam cicho z radości i wróciłam do moich przemyśleń. Zrobiło się dość późno, więc musieli wracać do domu. Pożegnałyśmy się i same zaczęłyśmy szykować się do snu.
- Boże Gabi, dopiero teraz chyba do mnie dotarło, że niedługo będę panią Tomlinson! JEZU JAK JA SIĘ CIESZE! – zaczęła skakać po mieszkaniu.
- Hahaha cieszę się razem z tobą, ale uspokój się, bo nie chce żeby mój siostrzeniec dostał wstrząsu mózgu zanim się urodzi.
- Siostrzenica.
- Słucham?
- To będzie dziewczynka-oznajmiła.
- Skąd wiesz?!
- Nie wiem, ale czuje to haha. A z resztą, nie ważne co, ważne że moje i Louisa – pogłaskała swój brzuch.
- Będzie chłopiec zobaczysz. Ej dobra idziemy spać, jeśli nie chcemy jutro wyglądać jak zombie.
- Okyyy, ale i tak będzie dziewczynka. Dobranoc!
Rano szybko się ogarnęłyśmy i dotarłyśmy na uczelnie same, bo chłopcy mieli jakieś spotkanie. Miałyśmy wpaść do nich po szkole, więc postanowiłyśmy zrobić im małe zakupy, bo już wczoraj ich lodówka świeciła pustkami. Wparowałyśmy do Tesco i kupiłyśmy dużo jedzenia. Z wielkimi torbami ruszyłyśmy do ich mieszkania, oczywiście ja niosłam te ciężkie torby, a Mila jak na kobietę w ciąży przystało szła z malutkim opakowaniem soku. Z ledwością dotarłam do mieszkania, a drzwi otworzył nam jak zwykle roześmiany Niall.
- ŻARCIE!! – krzyknął i wyrwał mi torby.
- Nie ma za co, naprawdę – odpowiedziałam z ironią, na co on uśmiechnął się i wpuścił nas do środka.
- Dziękujemy, dziękujemy. Nawet nie wiecie, jak ja tu umierałem.
- Oj chyba wiemy haha, cześć kochanie – odpowiedziała Mila i zwróciła się do swojego narzeczonego.
- Mogłyście zadzwonić, przyjechałbym.
- Po co? Po te kilka rzeczy? – odpowiedziała mu, na co sprzedałam jej szatański wzrok zmęczenia.
- Hahaha dla Gabi było to chyba trochę więcej rzeczy.
- Już nic nie mów, błagam. Gdzie Harry?- spytałam kiedy zauważyłam jego nieobecność.
- Musiał coś załatwić, zaraz pewnie przyjedzie. Usiądźcie, a my przygotujemy obiad- Lou zaprowadził nas na kanapę, jakbyśmy nie wiedziały gdzie ona jest. Tak jak powiedzieli, my zajęłyśmy się telewizją, a oni jedzeniem. Po 20 min obiad był gotowy, a Harrego nadal nie było, więc zjedliśmy bez niego i wróciliśmy do salonu. Nagle usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają, a do pokoju wszedł Harold z koszykiem.
- Oo patrzcie kto się pojawił, co ty tam niesiesz? – odezwał się Lou.
- Niespodziankę.
- Dla kogo?
- No a jak myślisz? Haha – powiedział i spojrzał na mnie, a mi od razu uśmiech pojawił się na twarzy.
- Dla mnie?! Co to jest?! –wstałam i szybko podbiegłam do lokatego, żeby zajrzeć do koszyka, ale on sprawnie mi to uniemożliwił.
- Spokojnie hahaha, tak to dla ciebie. Mam nadzieję że będziesz zadowolona. – Podał mi koszyk w którym był… szczeniak! Najsłodszy szczeniak jakiego kiedykolwiek widziałam. Malutki, rudy z puszystą sierścią.
- O MÓJ BOŻE!! Jaki śliczny!! Skąd go wytrzasnąłeś!? – wyjęłam malucha z koszyka.
- Ze schroniska, to golden retriever.
- Golden retriever!? Cudowny! Naprawdę jest dla mnie? – spytałam, niedowierzając temu, co mówił.
- No tak, haha pomyślałem, że jak Mila i Lou będą mieli dziecko, to my będziemy mieć psiaka.
- Nieźle, porównujesz dziecko do psa haha – włączyła się Mila i podeszła, żeby pogłaskać szczeniaka.
- Nie porównuje, tak tylko mówię haha. Podoba się prezent? – spytał mnie.
- No oczywiście że tak! Jest świetny! – krzyknęłam i mocno przytuliłam się do chłopaka, starając się nie zgnieść psa. – Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
- Nie ma za co, dla ciebie wszystko – sprzedał mi małego całusa, a reszta podeszła przywitać szczeniaka.
- Słodki jest, ale jak urośnie to myślisz, że wytrzymamy w naszej klitce z nim!? – odezwała się Mila, na co Harry z Louisem wymienili podejrzane spojrzenia. Domyśliłam się, o co może chodzić, dlatego odpowiedziałam Mili tylko:
-Z ciebie zawsze taka pesymistka jest, co będzie to będzie. Na razie się tym nie martwmy.
- Dokładnie, dzisiaj cieszymy się z mojego prezentu - pomógł mi Harry- Jak go nazwiesz?
- A to pies czy suka? – wtrącił się Niall.
- Sam jesteś suka, suczka jak coś – zgasił go Lou, a my zaczęliśmy się nie pohamowanie śmiać. -No tak hahaha, jeszcze psa będzie wyzywał! A jak się dziecko urodzi, to też się tak zapytasz?
- Dobra spokój haha, to jest pies, samiec czy chłopiec, jak wolicie – odpowiedział Harry.
- Chłopiec.. hmmm.. nie mam pojęcia! – powiedziałam załamana.
- Coś wymyślimy, ale szybko żeby nie mówić do niego „pies” – dołączyła się Mila.
- Albo suka… - mruknął Lou.
- LOUIS! Hahaha, do ciebie może tak zaczniemy mówić?
- Nie dziękuje, mam piękne imię– wyprostował się a’la jakiś milord.
- No taaak… To co, jakieś propozycje? – zwróciłam się do przyjaciół.
- Może Max!? – wyrwał się Zayn.
- Yyy niee, chyba nie. Będę miała skojarzenia hahaha – odpowiedziała mu Mila, a chłopak dopiero załapał, o co jej chodziło.
- No to może William, po wujku.
- Lou.. czy naprawdę chcesz, aby piec nosił twoje drugie imię?- spytała go z ironią Mila.
- NANDOS!! – krzyknął nagle Niall.
- NIE NAZWIEMY PSA NANDOS – odkrzyknęłam razem z Harrym.
- To nie pff..
- A może Macho? – zaproponował lokaty.
- Macho? W sumie.. fajnie! – odpowiedziałam zadowolona i przytuliłam szczeniaka. – Niech będzie Macho– puściłam psa, żeby pochodził trochę po mieszkaniu, a my wróciliśmy do rozmowy. Nagle Harry z Lou wyszli do kuchni, a ja poszłam za nimi i usłyszałam kawałek rozmowy:
- I jak? Załatwiłeś wszystko? – zwrócił się Harry do Louisa.
- Tak, wszystko jest już gotowe i można się wprowadzać- na co weszłam do kuchni i zaczęłam wypytywać chłopaków:
- Gdzie się wprowadzać? Czyżbyś załatwiał dla was mieszkanie?
- A ty się w szpiega bawisz czy co?! To miało być tajemnicą!
- Czyli jednak tak! HA! Powiedz mi- zrobiłam śliczne oczka.
- No dobra… kupiłem dla mnie i Mili mieszkanie w jednym z apartamentowców. Chłopcy też kupili tam mieszkania, więc będziemy mieszkać blisko siebie. Wprowadzimy się tam po ślubie, ale błaaagam nie mów nic Mili, to ma być niespodzianka i prezent na ślub!
- Nic jej nie powiem, obiecuje. A zabierzesz mnie tam?
- No dobrze już dobrze. Ale teraz już ciiii.
- EHMM GABI! MACHO WŁAŚNIE NASIKAŁ NA DYWAN! – krzyknął z salonu Niall.
- CO?! Idę! – odezwałam się i wbiegłam do salonu, żeby zobaczyć, co się stało. Macho przyozdobił dywan chłopaków w piękną plamkę sików, starliśmy to jako tako i zaczęłyśmy z Mil zbierać się do domu.
- Naprawdę chcesz go zabrać do nas? – spytała Mila, kiedy wzięłam Macho na ręce.
- No oczywiście, że tak, będziesz się musiała do niego przyzwyczaić haha.
- Ygrrr, ale rano ty z nim wychodzisz.
- Spoko spoko. Musimy mu kupić smycz!
- To może pojedziemy teraz po nią? – zaproponował Harry.
- To wy jedźcie, a ja się przejdę, dobrze mi to zrobi – odezwała się Mila.
- Na pewno?
- Tak, tak spacery dobra rzecz. Lou przejdziesz się ze mną?
- Ymm, chętnie, ale wiesz hmm… muszę coś załatwić na mieście właśnie, podwieziecie mnie? – zwrócił się do nas, a Mila westchnęła głęboko.
- No dobra, to idziemy- zarządził Harry i wyszliśmy z mieszkania. Na parkingu pożegnaliśmy się z Milą i weszliśmy do samochodu Harolda. Zwróciłam się od razu do Louisa:
- Jedziemy do nowego mieszkania prawda?
- No haha, jak moja gra aktorska?
- No wiesz, Oscara to ty byś nie dostał, ale źle nie było hahaha.
- Dzięki haha, dobra Harry wiesz gdzie jechać.
- Wiem, wiem. Ale po drodze zajedziemy jeszcze do zoologika.
Pojechaliśmy do sklepu kupić potrzebne rzeczy: obroże, smycz, karmę i jakieś gryzaki. Z powrotem wpakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy zobaczyć przyszłe mieszkanie Mili i Lou. Znajdowało się we wschodniej części Londynu, w dużym budynku z balkonami przyozdobionym kwiatami. Wysiedliśmy z samochodu i razem z Macho weszliśmy do środka. Winda zawiozła nas na ostatnie, 10 piętro na którym znajdowały się tylko 3 mieszkania. Lou zaprowadził nas pod odpowiedni numer i wyjął klucze. Kiedy drzwi się otworzyły prawie wypuściłam z rąk Macho, apartament zrobił na mnie totalne wrażenie. Weszłam do środka gustownie umeblowanego, dwupoziomowego mieszkania i rozejrzałam się dookoła. Dół mieszkania był jedną wielką, otwartą powierzchnią. Hol przechodził w ogromny salon połączony z jadalnią i kuchnią, a jedynym zamkniętym pomieszczeniem była łazienka. Wszystko było wykończone w ciepłych odcieniach beżu, bieli i brązu, dokładnie tak, jak zrobiłaby to Mila. Nie mogłam uwierzyć, że dziewczyna nie miała pojęcia o całej sprawie.
- Wooow, Lou.. to jest.. no BOSKIE!! Boże jak ty to znalazłeś!
- Myślisz, że Mili się spodoba?
- No oczywiście, że tak! Jest przecudowne!
- To się cieszę, chodź pokażę ci górę.
Weszliśmy po schodkach na 2 piętro, gdzie znajdowały się 2 pokoje i wielka łazienka. Większy z pokoi był oczywiście królestwem Louisa i Mili. Ogromne łóżko było jednym z niewielu mebli znajdujących się w pokoju, a moją uwagę przyciągnęły drzwi, prowadzące, co jak się chwilę później okazało, do wielgachnej garderoby. Roześmiałam się, jak ją zobaczyłam.
-Co jest?- spytał Lou.
-Nie za mała? Starczy wam miejsca na wszystkie ubrania? Hahaha.
-Nie bój żaby, jak coś to szafę się dokupi haha.
Na piętrze znajdował się jeszcze jeden pokój, który był oczywiście pokojem dla dziecka. Było to jedyne nie urządzone pomieszczenie, z prostej przyczyny- nie wiadomo było, jaka będzie płeć.
Kiedy już wszystko zobaczyłam mogliśmy wracać do domu.
- A chłopaki też tu będą mieszkać? – spytałam, kiedy Lou zamykał drzwi.
- Tak, cała nasza piątka kupiła tu mieszkania, ja i Niall też mamy na tym piętrze, a Zayn i Liam piętro niżej. Chcesz zobaczyć? – spytał mnie Harry.
- No jasne!
- To chodźmy- zaprowadził nas do drzwi obok, prowadzących do jego mieszkania. W środku apartament był totalnie inaczej wykończony. Dominowały kolory ciemnego fioletu i szarości. Kuchnia nowocześnie wykończona, a salon przytulnie umeblowany. Na górze znajdowała się tak sama jak u Lou jedna łazienka i dwa pokoje, w jednym znajdowało się ogromne łóżko, natomiast drugi był przeznaczony dla zabawy: stos płyt, gry do playstation i wielki telewizor z kinem domowym, to wszystko co się tam znajdowywało.
-Jej, świetne jest. – powiedziałam kiedy już wszystko zwiedziłam
- No ba, wiem co dobre haha – zaśmiał się lokaty.
- No nie dziwi mnie to haha, dobra wracajmy już do domu .
Wyszliśmy z budynku i wróciliśmy do mojego mieszkania. One, w porównaniu z przyszłym domem chłopaków i Mili, wyglądało jak jakaś jaskinia ze starymi meblami i śmierdzącym dywanem. Chłopcy nie weszli już do środka, bo było dość późno, więc pożegnałam się z nimi w samochodzie.
- Tylko pamiętaj nie mów nic Mili! – Louie pokiwał do mnie palcem.
- Obiecuje, obiecuje. Aha , Harry…
- Tak?
- Dziękuje jeszcze raz – przychyliłam się do jego siedzenia i czule się pocałowaliśmy, tak jak lubiliśmy najbardziej.
- Uhhgym.. – zamamrotał Lou, a my zastopowaliśmy na chwilkę nasze czułości.
- Teraz widzisz jak to jest – odpowiedział mu Harry, cały czas patrząc mi w oczy.
- Widzę i nie lubię tego! Oj Macho, ty to będziesz miał ciężko – pogłaskał psa, a ja się zaśmiałam.
- Ja to bym się martwiła o twoje dziecko, a nie hahaha- szybko wyskoczyłam z samochodu, bo Lou już przygotowywał się, żeby mnie walnąć. Pomachałam im i razem z moim nowym pupilem weszłam do domu. Mila siedziała przed telewizorem i obżerała się czymś, co ostatnio było całkowicie normalne.
- Hej, co tam żresz?
- Hejo, a nie wiem, znalazłam jakieś chrupki w szafce.
- No ta, standard, a sprawdziłaś chociaż datę ważności? – spytałam i wypuściłam od razu Macho.
- Taaa. Jak mi gdzieś tu nasika, to cię zabije!
- Srututu wiem, że go kochasz.
- Kocham to ja te chrupki, a on śmierdzi. Ej no weź go! – krzyknęła kiedy maluch wskoczył na łóżko i zaczął wąchać opakowanie, które trzymała Mila.
- Uspokój się haha. Chodź Macho, zjesz kolacje!- zawołałam i wyszłam z pokoju do kuchni, żeby nasypać mu karmy. Kiedy mały jadł, ja wróciłam do Mili która.. płakała?
- Ej Mila! Co ci?
Zaczęła jeszcze mocniej płakać, a po chwili wybuchnęła śmiechem jak opętana.
- Yyyy no ten, znaczy że ciąża?
Mila tylko pokiwała głową, a ja złapałam się za głowę i wróciłam do kuchni.
- MACHO NIE!! – krzyknęłam, jak tylko przekroczyłam próg.
- CO ZNOWU ! – Mila rozmawiała ze mną przez całe mieszkanie.
- Eee no nic, tylko wywalił karmę-odpowiedziałam, chociaż tak naprawdę znowu nasikał na podłogę, ale nie chciałam już bardziej wkurzać ciężarnej. Posprzątałam szybko i poszłam z Macho do pokoju, byłam już tak zmęczona, że marzyłam tylko o spaniu.
Nadszedł weekend, nareszcie wolne! Rano wyszłam na spacer z Macho i po drodze zajrzałam do chłopaków. Jak zwykle oni jeszcze spali, a drzwi otworzył mi zaspany Lou.
- Eghm.. hej – wypowiedział między ziewaniem.- Co ty tu tak wcześnie robisz?
- Hej, byliśmy na spacerze i pomyślałam, że przyjdę was obudzić. Nie zapomniałeś, co dzisiaj jest prawda?
- Ymm? Sobota?
- Bardzo śmieszne, dzisiaj jedziecie z Milą wybrać obrączki!
- Aaaaa no racja. Ale to chyba możemy pojechać w jakiejś normalnej godzinie, nie?
- Że tak powiem… radzę ci się teraz dostosowywać do Mili, bo hmm ostatnio jest troszkę nerwowa.
- Można się przyzwyczaić, spokojnie. Moment, nie chcesz mi chyba powiedzieć, że ona też już wstała? – nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo zadzwonił jego telefon. Weszliśmy do salonu, a on odebrał komórkę, od razu wiedziałam, że to była Mila. Louisowi mina z zaspanego dziecka zmieniła się w przerażonego chłopca, który odpowiadał tylko : Tak, oczywiście, jak sobie życzysz.
- Hahaha, a nie mówiłam? – spytałam kiedy odłożył telefon, pokazał mi tylko język i poszedł się ubierać. W między czasie doszedł Harry.
- Czeeeść – podbiegł do mnie z otwartymi ramionami i mocno mnie przytulił, a potem pocałował.
- Hej Macho – pogłaskał psiaka i wziął go na ręce - A co wy tak wcześnie?
- Spacerek musi być, a po za tym chciałam wykorzystać nieobecność Lou na obmyślenie dekoracji. Pomożesz? – w tym momencie Lou zabrał kluczyki i ze zrezygnowaniem wyszedł z mieszkania. My wymieniliśmy tylko spojrzenie i zaśmialiśmy się cicho.
- No jasne, tylko najpierw coś zjem. A masz już jakiś pomysł?
- Myślałam trochę nad tym i sądzę, że najlepiej będzie skromnie, ale elegancko. Biały obrus, porcelanowa zastawa, duuużo róż, najlepiej białych i różowych. Będziemy musieli tu nieźle posprzątać.
- Poradzimy sobie - odpowiedział między gryzami kanapki.
- A do tego Mila musi kupić sukienkę! A Louie garnitur.
- Ej, my też musimy jakoś wyglądać!
- No taaak, ale to będzie już łatwiejsze. Dobra oni pojechali po te obrączki, to my chodźmy zobaczyć gdzieś garnitury.
- Garnitury? A nie lepiej sukienkę?
- Yhhh…. Naprawdę chcesz szukać sukienki dla Mili, DLA MILI?- spytałam z niedowierzaniem.
- Chyba nie haha, dobra chodźmy. Zostaw u nas Macho, może nic nie obsika…
Pojechaliśmy do sklepu z garniturami, było ich tam tyle, że nie wiedziałam w którym Lou wyglądał by najlepiej. Harry przejął inicjatywę i znalazł kilka naprawdę fajnych. Postanowiliśmy zadzwonić po Louisa, żeby przyjechał je przymierzyć, ale kiedy odebrał telefon usłyszałam w tle marudzenie Mili, a Lou ciągle odpowiadał tak, masz rację itd. Itp.
- Louis haha możesz się wyrwać na godzinę?
- Zwariowałaś?! Nadal nic nie wybraliśmy, a Mila nalega żeby zrobić to dzisiaj.
- Ahahaha, no to powodzenia. Dobra Lou odpada, to może chociaż ty coś przymierzysz?- powiedziałam, kiedy się rozłączyłam.
- Dooobra, to może ten? – wziął jeden z wybranych i poszedł do przymierzalni. Ja rozsiadłam się w fotelu i zaczekałam.
- I jak? – spytał Hazza, kiedy odsłonił zasłonę.
- No no, pasuje idealnie – wstałam i podeszłam do chłopaka. – Będziesz się elegancko prezentował.
- Przy tobie będę wyglądał jedynie dobrze. A już wiesz w co się ubierzesz?
- Ymm.. no nie wiem, na pewno w jakąś kieckę, ale pozwól, że kupię ją razem z Milą haha.
- Co nie wierzysz w mój dobry gust?! –spytał oburzony.
- Nie no oczywiście że wierzę, ale i tak będziemy kupowały sukienkę dla niej, a przy tym was nie może być. No nie fochaj haha – zaśmiałam się kiedy zrobił „smutną” minę, splotłam ręce wokół jego szyi i popatrzyłam w oczy.
- Zmieniłaś się – powiedział po chwili milczenia.
- To znaczy? W jakim sensie?
- Tak po prostu, jesteś taka bardziej pewna siebie.
- Jestem po prostu szczęśliwa głąbie – uśmiechnęłam się, a on od razu pocałował mnie prosto w usta, jego ręka powędrowała w dół mojej tali, a ja jeszcze bardziej przytuliłam się do jego torsu. Nasze czułości przerwała ekspedientka z pytaniem, czy zamierzamy coś dzisiaj kupić. Wzięliśmy garnitur Harrego i wyszliśmy ze sklepu. Lokaty miał tam wrócić jutro z chłopakami, żeby już wszyscy się obkupili. Zadzwoniłam tym razem do Mili, miałam nadzieję, że już opuścili jubilera, ale oni nadal tam siedzieli bezradni. Dojechaliśmy do nich i razem zaczęliśmy szukać obrączek.
- No bo zobacz. Te są ładne, ale i te, a te to już cuuuudne są! – gadała jak nakręcona Mila, pokazując mi praktycznie wszystkie obrączki, jakie mieli w sklepie.
- Przez tyle czasu nic nie wybraliście?
- No jak Louisowi się nic nie podoba!
- Nie zwalaj winy na mnie! To ty się nie możesz zdecydować! – chłopak zaczął się bronić.
- Najlepiej mnie oskarżyć!
-HEJ! Zamknijcie się, musimy dzisiaj to załatwić, więc skupcie się, każdy pokazuje te, które najbardziej mu się podobają. Ty Harry też! - zwróciłam się do niego, kiedy zauważyłam, że bezsensownie kręci się po sklepie.
- Dobra, ja myślę, że te są najładniejsze – Mila pokazała jeden komplet, a ja jej przytaknęłam.
- Zgadzam się, te są super!
- Hmm… mi się wydaje, że te będą lepsze – Louis pokazał swój wybór, który według mnie był beznadziejny.
- Zgadzam się z Lou! – dołączył się Harry.
- Żartujecie sobie? Brzydkie są! Nasze są lepsze – powiedziała Mila, pukając się w głowę.
- Mi się podobają.
- Yhhh z wami jest coraz gorzej chłopcy.
- Nie prawda! Nasze są ładniejsze! – Harry zmierzył nas wzrokiem, a my zachichotałyśmy – Lou, powiedz coś!
- Harry, z nimi i tak nie wygramy i dobrze o tym wiesz –powiedział, na co przybiłyśmy z Milą piątki.- Niech już będą te.
- Pantoflarz – mruknął Hazza, a Lou zdzielił go po głowie.
- Hahaha no chyba nie będziecie się bić w sklepie? To co? Bierzemy te? Błagaaaaam – Mila podeszła do Louisa i objęła go w pasie.
- Okej, okej - poddał się i cmoknął ją w usta.
I tak ponowie z Milą wygrałyśmy z chłopakami. Dumne z zakupu wróciliśmy do mieszkania chłopaków, gdzie wszyscy dopiero teraz powstawali, a Macho musiał sam się bawić pozostałościami po najprawdopodobniej skarpetkach Harrego.
- Ten pies jest chory! – krzyknęła Mila, kiedy zobaczyła bałagan.
- Ten pies jest cudowny! – odpowiedziałam jej i podeszłam do mojego malucha.
- Ehh.. jaka pani taki pies- powiedziała, a ja rzuciłam w nią „skarpetą”.
Harry pokazał swój zakup i nawet Mila był nim zachwycona. Jutro chłopcy mieli pojechać kupić garnitury dla siebie, a ja razem z Milą sukienki. Czekała nas trudna misja. Wyruszyłyśmy o 9 rano, a do 15 obejrzałyśmy chyba z 1213428489 sukienek, dla panny młodej i dla mnie.
- Jestem wykończona – powiedziałam, kiedy zrobiłyśmy sobie przerwę.
- Ja tak samo, nic mi się nie podoba!
- Musimy obrać inną taktykę.
- Hmm?
- Ja idę szukać sukienki dla ciebie, a ty dla mnie.
- NIE! Już ja wiem, co ty mi wybierzesz.
- A masz lepszy pomysł!?
- No nie… ale błagam nie zwal tego. To najważniejszy dzień w moim życiu- poprosiła.
- Nie bój się, dobra rozdzielamy się haha. Widzimy się za godzinę.. no może dwie..
- Ta.. chyba za pięć.
Pomachałyśmy sobie i zaczęłam poszukiwać jakieś sukienki, która spodobałaby się Mili. Miliony przewalanych wieszaków i nic. Skapitulowałam i poprosiłam o pomoc ekspedientkę, ale ona jeszcze bardziej ogarnięta pokazywała takie sukienki, które nawet moja babcia by nie założyła. W końcu po 2 godzinach znalazłam coś wartego uwagi. Prosta, zwiewna, biała suknia bez ramiączek, przepasana pod biustem szarfą. Ideał. Dumna ze znalezionej sukni poszłam na poszukiwanie przyjaciółki. Mila też już znalazła kreację dla mnie i w sumie byłam mile zaskoczona. Pokazała mi ciemnofioletową mini-sukienkę, którą od razu postanowiłam przymierzyć. Przylegająca do tułowia, jednolita sukienka zmieniała się w pasie w pełną falbanek i koronek spódnicę. Wyglądała naprawdę ładnie, więc byłam zadowolona z wyboru Mili. Kupiłam swój strój i zaprowadziłam Milę do jej sukni.
- No pokaż to coś… WOW- powiedziała, kiedy wyciągnęłam strój.- Jest śliczna! Gabi brawo!
- Nie dziękuj tylko przymierz! – wyrwała mi sukienkę i pobiegła do przymierzalni. Suknia leżała cudownie, idealnie pasował do Mili, a do tego nie uwypuklała jej delikatnie widocznego już brzuszka.
- O czymś takim właśnie myślałam! Dziękuje Gabi! – rzuciła się na mnie z uściskami.
- Haha proszę, proszę. Dobra skoro już mamy te głupie sukienki to błagam, wracajmy.
- Co ty! Jeszcze buty i biżuteria!
- MILA! – jęknęłam głośno.
- Nie ma Mila, idziemy – pociągnęła mnie za rękę, kupiła swoją sukienkę i udałyśmy się do sklepu z butami. Ja do mojej wybrałam parę czarnych szpilek, tak właśnie szpilek, postanowiłam poświecić się dla Mili w ten jeden dzień. Ona natomiast kupiła zdecydowanie za wysokie, jak dla kobiety w ciąży, białe szpilki. Zadowolone i strasznie zmęczone poszłyśmy po kilka dodatków. I tu znowu się zawiesiłyśmy, po długich zastanowieniach Mila kupiła delikatny, srebrny komplet, a ja bransoletkę z czarnych kamyków i do tego kolczyki. Zmordowane wróciłyśmy do domu..

Wielkie dzięki za 34 komentarze,44 obserwatorów i 19280 wejść! :) 
14 maja wyjeżdżamy na wycieczkę=brak internetu, czyli nowy rozdział pojawi się albo 18 maja, albo 13. Jak chcecie 13, to błagajcie Gabi hahaha :D 

+prośba do osób, które chcą być informowane. Czy mogłyby WSZYSTKIE te osoby, napisać w komentarzach swoje nicki na TT, ewentualnie nr gg? Bo nie wiem kogo nareszcie mam informować, sorry :(
foreveryoung x

30 komentarzy:

  1. mnie informujcie @insidethelies :)

    OdpowiedzUsuń
  2. moj tt: @polandloves_1d :P
    Rozdział świetny, nie mogę się już doczekać tego ślubu! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak :
    - świetny rozdział, przez którego płaczę ze śmiechu
    - teksty powalajace :pies czy suka ? hhahaha
    - SŁODKI MACHO!- Mila się nie zna bo psy są słit!
    - Ile można chodzić po sklepach ?
    - Gabi ten pokój z grami chyba ci się bardzo spodobał? :D
    GABI SPINAJ TYŁEK I MASZ WSTAWIĆ 13 BO INACZEJ DEADNE. UWIELBIAM WASZEGO BLOGA I WOG WAS ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział + Proszę dodajcie 13 maaaaja! Bo nie wytrzymam ;(
    TT; @natasza157

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty rozdział♥

    OdpowiedzUsuń
  6. jak mozecie to mnie. moje gg : 42676693
    blog Z A J E B I S T Y ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem rozdział troche przesłodzony ;P
    Ale i tak uwielbiam tego bloga xD
    Błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam niech kolejny rozdział pojawi się 13 maja ;D
    Powodzenia w dalszym pisaniu i miłej wycieczki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. możecie mnie. mój tt: https://twitter.com/
    blog jest GENIALNY! KOCHAM GO I WAS

    OdpowiedzUsuń
  9. omg zajebiste ♥ jestem pod wrażeniem dziewczyny , brawo! :)

    mozecie mnie informowac , mój tt : @xluv1Dx

    OdpowiedzUsuń
  10. Baaardzo fajny rozdział czekam na na następny :)) TT:@domi168

    OdpowiedzUsuń
  11. 13-ego nowy .! Poroszę <3
    JESTEŚ NIESAMOWITA .!
    KOCHAM XX

    OdpowiedzUsuń
  12. Błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam, błagam niech kolejny rozdział pojawi się 13 maja ;D!!!!!!!!!!!!!!!!

    BŁAGAM

    a a blog jest ZAJEBISTY

    OdpowiedzUsuń
  13. PROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSIMY 13 MAJA <333 :)
    Rozdział wspaniały :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawde świetnie piszesz.. nie mogę się już doczekać nastęonego :)
    13 maja... prooooooooooooooosze.. ,,^.^,,

    OdpowiedzUsuń
  15. MEGA SUPER ZAJEBISTE CUDOWNE <3
    13 maja proooooooooooooosze! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. MNIE PROSZĘ INFORMOWAĆ GDZIE SIĘ DA GG, POTEM FB I WOG :D
    KOKO KOKO MUCHO SPOKO, SIKAJ GDZIE CHCESZ !!!!!!!!!!! JESTEM Z TOBĄ, JAK COŚ TO DOMI CI POMOŻE MUAHA!

    OdpowiedzUsuń
  17. 13 maja.Gabi proszę.Ten blog jest zajebisty!! <3 !

    OdpowiedzUsuń
  18. Gabi błagam dodaj 13 maja :O I niech troche sie podzieje : D informuj : mój tt https://twitter.com/#!/missdaria12 kocham tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kooocham twoje opowiadanie ! ♥ mnie informuj na gg : 12679461. I prooszę o następny rozdział 13 maja. Zapraszam też na mojego bloga : www.jedenkierunek1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. BŁAAAAGAM, DAJCIE 13 MAJA! Rozdział zajebisty *-*
    Informujcie mnie na tt: @BooBognaBear :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Dodajcie 13 maja , Prooooosze <3
    Uwielbiam ten blog :3
    Informujcie mnie na gg: 3123682

    OdpowiedzUsuń
  22. 13 maj błagam !!! ;)
    GG: 37997519
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  23. 13 BŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAGAM WAS MAM NADZIEJĘ, ŻE WTEDY NAPISZECIE BAAAAAAAAAAAARDZO DŁUGI ROZDZIAŁ I JUŻ BĘDZIE WESELE ;*

    mój nick na tt : @Alice1S

    OdpowiedzUsuń
  24. Aaa 13 maja Proszę!! gg 28649438 ~Tt @sylwkaaa ale wole na gg .:)

    OdpowiedzUsuń
  25. GAbi 13 >!!! Proszę .!!

    OdpowiedzUsuń
  26. AWWWWWWWWW *_* dla mnie może być 18 bo 13 jadę na zlot fanów 1D w Wawie i mnie nie będzie cały dzień, więc nie przeczytam, a 18-moje urodziny <333 Dobra, ale propo rozdziału: JAK ZWYKLE CUDOWNY, BOSKI GENIALNY! jestem ciekawa jak bd wyglądał ich ślub <3 I co bd dalje z Hazzą i Gabi? :( No więc jeszcze jak zwykle reklama hahaha: zapraszam na onedirection-to-poland.blogspot.com & terriblelive.blogspot.com Moje dwa opowiadania o 1D <3 :* Pozdrowienia dla was dziewczyny ! ;*

    +Mój TT @CuteEnglishBoy informujcie mnie jak coś <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetnie piszesz + @Larry__Forever :) x

    OdpowiedzUsuń
  28. *__________*
    ZGON.
    Zarąbiste, chcę dziś nowy, no pliiiiiiiiis!
    @dooherty

    OdpowiedzUsuń
  29. booski .. mój tt : @dominika_122

    OdpowiedzUsuń