niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział XX.

-Lottie?! Fizzy?! –wydarłam się, mocno przytulając siostry Louisa. –Nie wiedziałam, że tu będziecie!
-Bo nikt nie wiedział, tylko Niall. Chciałyśmy zrobić Lou niespodziankę- wyjaśniła Lottie.
-Ciebie też tu miało nie być!- zauważyła Fizzy.
-No wiem, wiem. Ale musiałam wyjaśnić kilka spraw z waszym bratem i jestem.
-Mam nadzieję, że nadal jesteście razem?- spytała zaniepokojona Lottie.
-Jasne! Dziewczyny, koncert trwa, a my go przegadamy. Rzadko się zdarza stać w 5 rzędzie na koncercie One Direction, wykorzystajmy to haha- roześmiałam się.
-No już, już. Tylko nie pasujesz do nas!- stwierdziła Fizzy.
-Czemu?
-No bo niby jesteś z naszym bratem, a nie masz tego napisu! – wskazała na swój policzek, gdzie miała napisane czarnym markerem „I <3 Lou”. –Dawaj policzek!- podsunęłam jej posłusznie policzek, a ona wykonała napis. Zrobiła mi zdjęcie telefonem i pokazała.
-No, teraz wszyscy wiedzą, że jesteś nasza-powiedziała dumna Lottie.- I możemy się bawić!
Do tej pory miałam okazję być na jednym koncercie chłopaków, nieszczęśliwym dla mnie, bo zakończonym kilkudniowym pobytem w szpitalu. Nie wiele z niego pamiętałam, więc ten postanowiłam zapamiętać do końca życia. Koncert zaczął się od Na Na Na, potem Stand up i pierwsza przerwa na czytanie tweetów od osób znajdujących się na koncercie. Właśnie podczas tego poczułam, jak ktoś puka mnie w ramię. Odwróciłam się, myśląc, że to jakaś fanka, a zobaczyłam przed sobą… Gabi.
-GABI?! – krzyknęłam zaskoczona. -Co ty tu robisz?
-Sądziłaś, że będę siedziała w Londynie, kiedy mój chłopak, przyjaciółka i przyjaciele świetnie bawią się na koncercie? NIE! Przyjechałam do was haha. Paul był na tyle miły, że załatwił mi wejście tutaj, no i jestem.
-Wow. Najpierw dziewczynki, a teraz ty…
-Jakie dziewczynki?- spytała.
-A właśnie. Lottie, Fizzy- wskazałam na siostry Lou- to jest Gabi, moja przyjaciółka i dziewczyna Harrego. Gabi, to są siostry Louisa.
-Cześć dziewczyny-uśmiechnęła się do nich. –Brata dopingujecie?
-No można tak powiedzieć. Dawno go nie widziałyśmy, a do świąt nie wytrzymałyśmy, więc… -wyjaśniła Lottie.
-No tak... Fajny napis Mila- zaśmiała się, widząc mój policzek.
-Fizzy mi zrobiła, mają takie same-wyjaśniłam.
Pierwsza część koncertu zakończyła się zdecydowanie za szybko, ale pocieszające było to, że takich części jest 4. Moją ulubioną zdecydowanie jest 2, kiedy chłopcy śpiewają More than this, Up all night i Everything about you. Trzy moje ulubione piosenki po sobie i jestem w niebie. Właśnie przed More than this Louie dorwał się do mikrofonu i powiedział:
-Dzisiaj jest z nami najważniejsza osoba w moim życiu. Kocham cię.
I wtedy Gabi zaczęła piszczeć, ja zrobiłam się czerwona, a wszystkie fanki, które stały w pobliżu zrobiły taki hałas, że z pewnością przynajmniej połowa wiedziała już, gdzie jestem. Wydaje mi się, że właśnie dzięki nim, Louie tak szybko mnie odnalazł. Liam zaczął piosenkę, Lou patrzył na mnie i swoje siostry, szczerząc się jak głupi do sera i przy okazji szturchnął Hazzę, który zszokowany patrzył na Gabi. A ona? A ona po prostu mu pomachała i patrzyli się na siebie jak idioci. Kiedy nadszedł czas solo Lou, chłopak ponownie odnalazł mnie w tłumie i patrząc mi prosto w oczy, zaczął śpiewać. Jego głos i tekst piosenki powodował, że czułam się jak w niebie. Poczułam, że najprawdopodobniej Gabi odwraca moją twarz, ukazując policzek. Oprzytomniałam i spojrzałam się na Lou, który gdy zauważył napis, parsknął śmiechem i zamiast standardowego „my body falls, I`m on my knees, praying” zaśpiewał: „my body falls, I`m on my knees, love you” i o dziwo, zgodnie z melodią. Ogłuszający pisk fanek i wiele par oczu skierowanych na nas, to to, co pamiętam z tej chwili. Koncert trwał, z Gabi, Lottie i Fizzy byłyśmy podjarane jak małe dzieci, a fanki piszczały, krzyczały i płakały na zmianę. Nadszedł czas na ostatnią piosenkę – What makes you beautiful. Tu mikrofon przejął Harry.
-Louis walnął sobie prywatę, to ja też mogę. Dziewczyno, jeśli zobaczyłabyś to, co ja widzę,
zrozumiałabyś, dlaczego tak desperacko cię pragnę. To dla ciebie-zacytował tekst piosenki, patrząc na Gab.
Da da da, da da da da… pierwsze takty WMYB rozniosły się po hali, a ja patrząc na Gabi gorączkowo przypominałam sobie podstawy pierwszej pomocy. Dziewczyna wyglądała jakby zaraz miała zemdleć z wrażenia. Solówka Harrego oczywiście była skierowana w jedyną możliwą stronę-Gabi. Koncert się zakończył, Liam poinformował fanów o podpisywaniu autografów i wszyscy rzucili się do wyjścia. Miałyśmy te ogromne szczęście, że wcześniej pojawił się przy nas Paul i wyprowadził nas za kulisy. A tam uściskom i pocałunkom nie było końca. Gabi i Hazza zachowywali się tak, jakby reszta świata nie istniała. Staliśmy i patrzyliśmy na nich ze śmiechem.
-Świetny koncert chłopaki, serio. Gratuluję- zwróciłam się do reszty.
-Dzięki, dzięki haha. Kurde, zgłodniałem, a jeszcze trzeba pójść na podpisywanie…- jęczał Niall, poszukując jakiejś przekąski.
-Widzisz jak Gabi gratuluje Hazzie koncertu? Mi to nie łaska pogratulować…- narzekał Lou, przyciągając mnie do siebie.
-Ona mu nie gratuluje, tylko się z nim wita. Zresztą ja ci pogratulowałam.
-Ale ja chcę tak-pocałował mnie czule.
-Louie kurde! Byście się pohamowali!- krzyknęła Fizzy.
-Całowanie się jest zdecydowanie obleśne-skomentowała Lottie.
-Za kilka lat już nie będziecie tak mówić haha-odpowiedział im.-A, ładne napisy macie na policzkach.
-Mój pomysł!- oznajmiła Lottie.
-Cieszę się, że tu jesteście. Chodźcie do brata-wypuścił mnie z objęć i podszedł do sióstr, mocno je przytulając.
-Mila! Chodź do nas, zrobimy sobie fotę-zaproponowała Fizzy.- Ymmm, Harry, zrobisz nam zdjęcie?
-Jasne. Rodzinna fotka haha?- zaśmiał się, biorąc telefon dziewczyny.
-Nie śmiej się, to moje przyszłe szwagierki-przytuliłam je i ustawiliśmy się we 4 do zdjęcia.
-Cheese- zapiszczał, o ile to możliwe z jego głosem, a my roześmialiśmy się. Klik i zdjęcie gotowe.
-No to teraz na Twittera-zaśmiała się Lottie.
-A żebyś się nie zdziwiła. Zaraz te zdjęcie zobaczy caaaały świat haha- odpowiedziała jej Fiz.- No i już jest w sieci.
-Jesteś niedorobiona, bez kitu.
-Ja? To ciebie powaliło!
-EJ EJ! Ogarnijcie się, za młode jesteście na takie odzywki! –próbował je uspokoić Louis.
-Chłopaki, fanki czekają na autografy, idziemy! –krzyknął spod drzwi Paul, a wszyscy jak na komendę do niego ruszyli.
-Zajmij się nimi, ja wracam za max 30 min-usłyszałam jeszcze od Louisa i zniknęli za drzwiami. My razem z Gabi usiadłyśmy na sofie w garderobie i rozmawiałyśmy na przeróżne tematy. Wcześniej miałam okazję spędzić z nimi i bliźniaczkami Phoebe i Daisy weekend, więc ten czas postanowiłam wykorzystać na jeszcze lepsze poznanie ich. Jako, że są to bardzo zabawne i urocze dziewczynki świetnie się z nimi bawiłyśmy. Miały razem z nami wrócić do Londynu, a potem pojechać do Doncaster, gdzie wraz z Lou spędzałam święta. Chłopcy po blisko godzinie wrócili, więc szybko zapakowaliśmy się do tourbusa i wyjechaliśmy do Londynu. Całą drogę słuchałyśmy historii z trasy, które powodowały masę śmiechu. Minęła północ, więc wyciągnęłam Lou z dala od reszty. Weszliśmy do tourbusowej „sypialni” , czyli pomieszczenia z piętrowymi łóżkami.
-Co się stało? Czemu tak mnie wyciągnęłaś? – spytał zaciekawiony.
-Staruszku, dokładnie minutę temu skończyłeś 20 lat. Wszystkiego najlepszego skarbie, kocham cię-nigdy nie byłam za dobra w składaniu życzeń, więc objęłam go rękami wokół szyi i pocałowałam namiętnie.
-Nigdy, ale to nigdy nie dostałem lepszych życzeń -oznajmił, kiedy się od siebie oderwaliśmy.- Dziękuję.
Pocałował mnie ponownie i wróciliśmy do reszty, która również złożyła mu życzenia. Wkrótce dojechaliśmy do Londynu, ja z Gabi wysiadłam pod naszym blokiem i usłyszałam jeszcze tajemnicze „bądź gotowa o 10, zabieram cię gdzieś” od Louisa. Zmęczone ledwie weszłyśmy do mieszkania i od razu skierowałyśmy się do łóżek. Budzik, który zdążyłam ustawić przed snem rozdzwonił się o 8.30. Z trudem wstałam z łóżka i ledwie widząc na oczy poszłam do łazienki zrobić poranną toaletę. Wykąpana i pachnąca miałam znacznie lepsze podejście do życia. W szlafroku powędrowałam do kuchni, gdzie zjadłam śniadanie, rozmyślając nad tym, co na siebie włożyć i co spakować na święta u rodziny Louisa. Zanim się zorientowałam była 9.30, Gabi już wstała, a ja nadal byłam w szlafroku. W panice zaczęłam wybierać ubrania i się pakować. Na siebie założyłam czarną mini sukienkę z rękawami ¾, czarne rajstopy i oczywiście botki na koturnie. Włosy rozpuściłam, delikatnie się pomalowałam, ponownie sprawdziłam zawartość torby i torebki i dokładnie trzy minuty przed 10 byłam gotowa. Przytuliłam jeszcze Gabi na pożegnanie:
- Kiedy wracasz? –spytałam wiedząc, że o 15 ma lot do Polski.
- Za dwa dni będę z powrotem, szybkie święta...
- Ale najpiękniejsze – uśmiechnęłam się myśląc o tym, jak je spędzę.
- Tylko niczego nie odwal - popatrzyłam się na nią z ironią i wyszłam z mieszkania. Przed blokiem czekał już Louis, który spakował moją torbę do bagażnika i ze śmiechem powiedział:
-Jesteś coraz punktualniejsza, brawo.
-No dzięki, staram się. Co to za niespodzianka? –spytałam, nie mogąc powstrzymać ciekawości.
-Zobaczysz. Spodoba ci się na pewno.
-A gdzie dziewczynki?- brawo, bardzo szybko załapałam, że czegoś brakuje.
-Właśnie tam gdzie niespodzianka- roześmiał się. Jechaliśmy po wschodniej części Londynu, a kilka minut później Louis się zatrzymał.- No, możesz wysiadać.
-Tu? Co to za niespodzianka w apartamentowcu? Chyba nie… Kupiłeś mieszkanie TU?- załapałam nareszcie, o co chodzi.
-Dokładnie. Chcesz je obejrzeć?- spytał.
-Jasne!- szybko wysiadłam z samochodu i razem skierowaliśmy się do apartamentowca. Już w środku porażał wielkością i nowoczesnością połączoną z elegancją. Portier przy drzwiach, wszystko wyłożone najprawdopodobniej marmurem, lista osób, które wchodzą do budynku, monitoring itp. itd. Po wpisaniu się na listę wsiedliśmy do windy. Wysiedliśmy na 10 piętrze i zobaczyłam identyczny korytarz jak na dole i 3 drzwi. Louis skierował się do środkowych drzwi, więc weszłam za nim do środka i oniemiałam z wrażenia. Staliśmy w najpiękniejszym apartamencie, jaki kiedykolwiek widziałam na oczy. Utrzymany w kolorach brązu i beżu, był po prostu cudowny. Westchnęłam z wrażenia.
-Podoba ci się?
- Podoba? To za mało powiedziane!
-Cieszę się, myślałem, że mogę z czymś nie trafić i nie będzie ci się tu dobrze mieszkało…
-Tu jest cudownie-powtórzyłam. Mój spowolniony mózg dopiero po chwili załapał, co chłopak powiedział- MIESZKAŁO?
-No chyba nie sądziłaś, że będę mieszkał tu sam? Oczywiście, jeżeli się zgadzasz, to chcę żebyś zamieszkała ze mną już po powrocie od rodziców. Co ty na to?
-Naprawdę będziemy tu mieszkać?
-Nie, na żarty. Oczywiście, że naprawdę, głuptasie. To znaczy, że się zgadzasz?
-Mieszkanie z tobą i tylko tobą w TAKIM apartamencie, czy mieszkanie z Gabi i Macho w brudnym bloku? Hm.. pomyślmy.. Oj, chyba wybieram ciebie haha.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- chwycił mnie w pasie, podniósł do góry i zaczął się kręcić.
- LOUUUUUUUUUUUUUUUUUUUIS! Puszczaj!- piszczałam ze śmiechem.
-MILAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – obok nas pojawiły się zaspane dziewczynki, więc Lou z powrotem postawił mnie na podłodze. Przytuliłam je, a Lottie odezwała się z oburzeniem:
-Tak piszczycie i krzyczycie, że nas obudziliście!
-Nie dacie ludziom pospać! Dopiero 10!- narzekała razem z nią Fizzy.
-10? Za 15 minut będzie 11, a o 12 wyjeżdżamy do Doncaster. Migiem do kuchni zjeść śniadanie, ubrać się i jedziemy- Lou zmienił ton głosu na rozsądnego, starszego brata, na co zaśmiałam się. –Z czego ha?
-Nie pasuje ci taka poważna rola.
-No naprawdę bardzo śmieszne! Za karę nie pokażę ci reszty naszego apartamentu.
-Looooouie, proszę, chcę go zobaczyć – zrobiłam śliczne oczka, na które on od razu wymiękał.
-Okej okej. DZIEWCZYNY JEŚĆ ŚNIADANIE!- zwrócił się do nich jeszcze raz, a one ze śmiechem pobiegły najprawdopodobniej do kuchni. –Teraz mogę ci pokazać-wziął mnie za rękę i oprowadził po całym apartamencie. Wszystko było wykończone tak, jak ja bym to zrobiła. Ogromny salon połączony z kuchnią i jadalnią oraz duża łazienka to dół apartamentu. Na górze najpierw skierowaliśmy się do jednego z pokoi. Zdziwiło mnie to, że był całkowicie pusty.
-Co tu miało być?- spytałam, pomimo tego, że znałam odpowiedź.
-Pokój naszego dziecka-powiedział cicho Louis.
-Tak sądziłam. Kiedyś to będzie pokój naszego dziecka, zobaczysz-uśmiechnęłam się do niego, a on mnie mocno przytulił.
-Kocham cię, wiesz?
-Wiem, bo czuję to samo do ciebie. Pokażesz mi resztę?
-Jasne, chodźmy.
Na górze znajdowała się jeszcze łazienka, garderoba i nasza sypialnia. Wszystko było jasne i bardzo przytulne.
-Wow. Po prostu wow. Ten apartament jest cudowny! –powiedziałam z zachwytem.
-Takiej reakcji oczekiwałem. Jak wrócimy od rodziców to od razu przewieziemy twoje rzeczy, co?
-No tak będzie najlepiej. I Gabi będzie w siódmym niebie, bo nareszcie wróci do Hazzy...
-No nie pomyślałem o tym haha, ale faktycznie. Dobra, chodź zobaczymy na jakim etapie są moje szalone siostrzyczki-wyszliśmy z sypialni i zeszliśmy na dół, gdzie o dziwo czekały na nas gotowe dziewczynki. Jeszcze raz popatrzyłam na nasz nowy dom i wyszliśmy. Przy samochodzie postanowiłam spróbować niemożliwego.
-Lou?- zwróciłam się do chłopaka, który pakował rzeczy swoich sióstr do bagażnika. Dziewczynki siedziały już w środku.
-Co jest?
-Bo dziś są twoje urodziny i tak myślę, że nie powinieneś się przeciążać, więc może dasz mi prowadzić?- zapytałam, przygryzając usta.
-HAHAHAHAHAH. Żartujesz prawda?
-Nie. No Louuuuuie, proszę! Wiesz jak lubię jeździć samochodem, a tak rzadko mi go dajesz.
-Wiem też, jak lubisz SZYBKO i NIEBEZPIECZNIE jeździć samochodem. A nie zapominaj, że razem z nami jadą moje siostry, nie mogę pozwolić, żeby coś się im stało.
-No chyba nie jestem na tyle głupia, żeby jeździć niebezpiecznie z dziećmi w samochodzie? Chcę się tylko przejechać!
-Okej-uległ mi.
-JEST! – pisnęłam z radości.
-Ale jedna uwaga. Jedno głupie zachowanie na drodze i się przesiadamy, jasne? –popatrzył na mnie uważnie.
-Jasne jasne-przytaknęłam, wyciągając rękę po kluczyki.
-Już tego żałuję-westchnął, dając mi je.
-Też cię kocham haha- szybko wsiadłam za kierownicę, a chłopak usiadł obok mnie.
Droga minęła bez większych komplikacji, oczywiście pomijając to, że gdy tylko wskaźnik prędkości był więcej niż 10 km/h ponad normę, to Louie darł się i mówił, że zaraz się zamienimy. Po około 3 godzinach byliśmy na miejscu. Rodzina Lou powitała nas niekończącymi się uściskami. Widać było, jak bardzo zarówno Jay i dziewczynki, ale też i Lou jest szczęśliwy ze spotkania z najbliższymi. Na Wigilii oprócz mnie, Lou i najbliższej rodziny, mieli być jego dziadkowie. Kiedy pojawiła się pierwsza gwiazdka podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia, rozpakowaliśmy prezenty i przeszliśmy do jadalni, by zjeść świąteczną kolację. Nagle na główny temat rozmów wszedł nasz ślub.
-Macie już jakiś termin? Czy na razie odkładacie to w daleką i nieokreśloną przyszłość?- spytał ojczym Louisa.
-Rozmawialiśmy o tym i sądzimy, że najlepiej będzie jak w najbliższym czasie najpierw powiadomimy świat o zaręczynach-powiedział Lou.
-No tak, o zaręczynach, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-Chcielibyśmy, żeby ślub odbył się po powrocie Louisa z trasy koncertowej po Ameryce, czyli w połowie marca-dokończyłam wypowiedź Lou.
-Mamy wtedy miesiąc wolnego, więc moglibyśmy nawet wyskoczyć na jakiś urlop-dodał.
-Czyli jeżeli chcecie powiedzieć światu, to ślub też będzie większy? – spytała Lottie.
-Na pewno będzie więcej osób- uśmiechnęłam się.
-To fajnie!- pisnęły razem bliźniaczki.
Dalsza rozmowa toczyła się już tradycyjnie, czyli co nowego słychać w rodzinie itp. itd. Koło 21 Daisy i Phoebe wyciągnęły nas do siebie do pokoju, żebyśmy się z nimi pobawili, a wkrótce dołączyły do nas Fizzy i Lottie. Siostry Louisa to jedne z najmilszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałam. Kiedy bliźniaczki zasnęły zmęczone zabawą, a Lottie i Fizzy poszły do swoich pokoi, my skierowaliśmy się do pokoju Lou.
-Jestem wykończona…- jęknęłam, rzucając się na łóżko.
-Zabawa z moimi siostrami jest męcząca, nie ukrywam- roześmiał się Lou, kładąc się obok mnie.- Idź do łazienki pierwsza, bo zaśniesz zaraz.
-Taaa. Dobra, idę, tylko muszę wziąć rzeczy-ześlizgnęłam się z łóżka i zaczęłam szukać w torbie potrzebnych rzeczy. –No nie, błagam!- załamałam się.
-Czego zapomniałaś?- zapytał ze śmiechem.
-Piżamy!
-Tradycyjnie. Czekaj, już ci coś daję-podszedł do szafy, w której pomimo tego, że już tu nie mieszkał, nadal było mnóstwo ubrań i wyciągnął jakąś koszulkę. –Masz i leć haha.
Wzięłam swoje rzeczy i koszulkę Louisa i zniknęłam w łazience. Orzeźwiający prysznic zdecydowanie mnie rozbudził i gdy wróciłam do pokoju, byłam w znacznie lepszym humorze. Ponownie położyłam się koło chłopaka, który leżał z laptopem na kolanach i zajrzałam mu przez ramię.
-Twitter? Chociaż w święta byś sobie odpuścił-oparłam głowę o jego ramię.
-Już już-zamknął laptopa i odłożył go na biurko.-Idę się umyć- mruknął i opuścił pokój. Nie wracał dłuższy czas, a ja wykończona dniem zasnęłam. Święta, jak i czas poświąteczny minął zdecydowanie za szybko. Za nim się obejrzałam wróciliśmy do Londynu, przeprowadziłam się do Lou, a Gabi do Hazzy i w taki oto sposób wszyscy mieszkaliśmy w jednym budynku. Nadszedł Sylwester i najbardziej wyczekiwana impreza roku. Chłopaki, jako zespół z międzynarodową sławą dostali zaproszenia na „gwiazdorskiego” Sylwestra w najlepszym klubie w Londynie. Na 2 godziny przed planowanym wyjściem do klubu do naszego mieszkania, tradycyjnie bez pukania, wparowała Gabi.
-MILAAA!!!!!! –wydarła się na wejściu. –Help me!
-Nie krzycz, proszę cię- odezwał się Louie, na którego kolanach leżałam, oglądając telewizję.
-Co jest? –spytałam odkręcając głowę w jej stronę.
-Bo ja jestem skończoną idiotką i ja to wiem, ale kurde, zapomniałam o kupieniu butów do sukienki!- powiedziała na jednym wydechu.
-Hahaha i co w związku z tym?- spojrzałam na nią ze śmiechem.
-Mam iść w trampkach? Chyba mi pożyczysz jakieś nie?
-Hazzie nawet w trampkach będziesz się podobać-zaśmiał się Lou.
-Hazzie może i tak, ale tam będą też inni ludzie. Boże Mila błagam cię! Dobrze wiesz, że nie posiadam ani jednej pary szpilek, a ty masz ich z 80, więc z łaski swojej rusz dupę i pożycz mi jedne, bo będę wyglądała jak idiotka na tym Sylwestrze!- piszczała coraz głośniej.
-JUŻ IDĘ, TYLKO ZAMKNIJ SIĘ!- krzyknęłam i wyplątałam się z ciepłego kocyka pod którym leżałam. Poszłam na górę do garderoby i zaczęłam szukać butów dla Gabi, która stanęła w drzwiach i irytująco stukała palcami o framugę.-Jaki ty masz kolor tej sukienki?
-Morelowy-odpowiedziała i dodała-znajdziesz coś?
-Yhm, tylko chwila-mruknęłam i pokazałam jej kilka par butów.-Wybierz sobie jakieś.
-No dzięki naprawdę. Jak ja mam wybrać spośród 8 prawie identycznych par szpilek te jedne, które będą pasowały do sukienki?
-Normalnie? Najpierw przymierz i zdecyduj, które są wygodne i w których wytrzymasz całą noc, a potem wybierz najładniejsze- poradziłam. Gabi zaczęła zakładać po kolei buty i w ostateczności zostawiła 2- ciemnopomarańczowe i beżowe szpilki.
-No i co teraz? Które?- spytała.
-Ja bym wzięła beżowe, bo dla mnie są najwygodniejsze, ale rób jak chcesz.
-Hm, a ja byłam za pomarańczowymi.
-Bierz jakie chcesz.
-Dobra, biorę pomarańczowe i biegnę zacząć się przygotowywać -z powrotem zeszłyśmy na dół.-Do zobaczenia niedługo-pożegnała się z nami.
-Wybrała coś?- spytał mnie Louis, kiedy ponownie zajęłam miejsce na jego kolanach.
-Taa, chociaż łatwo nie było. Kurcze, ja chyba też już powinnam iść się ogarniać powoli. Zajmuję łazienkę na górze, od razu mówię.
-Masz jeszcze półtorej godziny, zdążysz spokojnie-bawił się moimi włosami.
-Jaaasne. Muszę się wykąpać, wysuszyć włosy, pomalować, uczesać i ubrać… MATKO! Idę i to już- zerwałam się z kanapy i skierowałam do schodów. –A ty się nie śmiej, wiesz już co zakładasz?
-No, już dawno haha. Idź, idź, bo jeszcze nie zdążysz haha, a ja idę do Nialla-chłopak opuścił mieszkanie, a ja zamknęłam się w łazience. Kiedy wyszłam z niej po blisko godzinie, byłam już czyściutka, pachnąca i sucha. Założyłam granatową, obcisłą mini sukienkę bez ramiączek, pod biustem odciętą pasem ćwieków i czarne szpilki. Ponownie wróciłam do łazienki i zaczęłam robić mocny, typowo imprezowy makijaż. Włosy jeszcze raz przejechałam szczotką i pozostawiłam rozpuszczone. Dokładnie 10 minut przed planowanym wyjazdem byłam gotowa i zeszłam na dół, gdzie czekał również gotowy Louis. Założył niebieski T-shirt, szarą marynarkę, czerwone rurki i białe conversy.
-Wooow- pokiwał z uznaniem głową, patrząc na mnie.-I teraz będę cię musiał całą noc pilnować!
-Nie narzekaj, dobrze się będziesz bawił.
-Z tobą na pewno-przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule. Niestety, nasz pocałunek został przerwany przez Harrego, który podobnie jak jego dziewczyna, nie umie pukać.
-Mila, możesz… oj sorry, chyba wam przeszkodziłem-powiedział.
-Tak troszkę. Co jest?- spytałam.
-Gabi się pyta, czy masz jakąś jej srebrną bransoletkę.
-No mam. Poczekaj poszukam i zaraz ci dam-poszłam do łazienki, gdzie leżała większość biżuterii, odnalazłam bransoletkę Gabi i dałam ją Harremu.
-Dzięki, do zobaczenia za 5 minut!- pożegnał się i wyszedł.
-Idę na górę po torebkę i marynarkę, zaraz wracam- oznajmiłam i zniknęłam na górze. Odnalazłam odpowiednią torebkę, spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, założyłam marynarkę i ponownie zeszłam na dół.-Idziemy?
-Wszystko masz?- spytał Louie, a ja pokiwałam głową.-To idziemy-wyszliśmy z mieszkania, chłopak zamknął drzwi i złapał mnie za rękę, po czym wsiedliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Tam czekała już Danielle z Liamem i Zayn. Po chwili obok nas pojawili się Niall, Gabi i Harry. Dziewczyna wyglądała świetnie w krótkiej, morelowej sukience bez ramiączek i pomarańczowych szpilkach, w których całkiem sprawnie się poruszała. Wsiedliśmy do wcześniej zamówionego samochodu i pojechaliśmy do klubu. Kiedy wysiedliśmy oślepiły nas błyski fleszy, jako że przed klubem było kilkudziesięciu paparazzi. Louis chwycił moją dłoń i pociągnął mnie prosto do wejścia, a za nami poszła reszta. Klub w środku wyglądał świetnie, idealnie na imprezę. Już na wejściu zauważyłam kilka gwiazd- Cher Lloyd, Eda Sheerana, Jessie J i dziewczyny z Little Mix. Z Dan i Gabi poszłyśmy do zarezerwowanego dla nas stolika, na którym znajdował się praktycznie sam alkohol. Po chwili doszli do nas chłopcy i wypiliśmy pierwszą kolejkę. Jako, że w klubie było coraz więcej osób, to DJ puścił głośniej muzykę i zabawa się zaczęła. Jako pierwsza para, już standardowo, na parkiet wyszła Danielle z Liamem. Zdecydowanie są to jedni z najlepiej poruszających się osób jakie znam. Po chwili z Louisem do nich dołączyliśmy, a po nas Gabi i Hazza. Zabawa była świetna, a muzyka głośna i idealna do tańca. Po kilku piosenkach nie czułam nóg, bo całkowitą prawdą jest, że tańczącemu Lou jest ciężko dorównać. Liam chyba zauważył mój zmęczony wyraz twarzy, bo zabrał mnie od niego, a moje miejsce zajęła Danielle. Chłopak był świetnym tancerzem i taniec z nim to sama przyjemność. Przetańczyliśmy kilka piosenek i skierowaliśmy się do stolika, żeby się napić. Zayn z Niallem opróżniali kolejne butelki i widząc nas, bardzo chętnie nam nalali. Jako, że przed wyjściem na imprezę obiecałam sobie, że się nie upije, to po wypiciu jednego kieliszka porwałam Zayna i wróciłam na parkiet. Podczas tańca z chłopakiem zauważyłam przy barze Maxa, więc gdy Zayn wymiękł z powodu wypitych procentów, skierowałam się w jego kierunku.
-Hej-usiadłam obok niego na krzesełku.
-Oo, hej-uśmiechnął się. –Właśnie widziałem Tomlinsona, ale ciebie z nim nie było.
-Akurat zamieniliśmy się partnerami. A ty co? Zamierzasz przepić całą noc?
-Hm, pomyślmy.. Tak!- roześmiał się, było po nim widać, że już sporo wypił.
-Oj Max, Max. A reszta gdzie?
-Siva i Tom ze swoimi laskami na parkiecie, Nathan chyba jakąś laskę wyrywał, a Jaya nie ma, bo się rozchorował rano. A twoi?
-Niall i Zayn stosują taktykę podobną do twojej przy stoliku, o a teraz jeszcze Lou z tego co widzę, Liam i Harry na parkiecie- odszukałam chłopaków.
-Idź ratuj ukochanego, bo jak się upije to już nie zatańczy haha- roześmiał się, przechylając kolejny kieliszek.
-Zna umiar, nie martwię się o niego-uśmiechnęłam się, patrząc się na Lou.
-Mila? – usłyszałam głos Nathana.
-Hej Nath!- przywitałam się z nim.
-No siemano! Jak tam?
-Dobrze, dobrze, jakoś leci. A tam?
-Też leci, czasem lepiej czasem gorzej. Ymm, jest… Gabi?- spytał.
- Jest, tańczy z Harrym-spojrzałam na parkiet.- W pomarańczowej sukience-dodałam.
-Ymm, mógłbym cię prosić o przysługę?
-Jaką?
-Odciągniesz od niej Stylesa? Chcę z nią zatańczyć-wyjaśnił.
-Nathan, oni są razem, pamiętaj. Jasne, odciągnę go na jakiś czas.
-Dzięki- uśmiechnął się.
-Mila, zanim odejdziesz, jak już Sykes się natańczy, to dla mnie sobie czas zarezerwuj za tą podwózkę do Manchasteru haha-zaśmiał się Max.
-No jasne. Dobra, idę najpierw jednego uszczęśliwić-odeszłam od nich i skierowałam się do Harrego i Gabi.
-Hazza, zatańcz ze mną może co?- roześmiałam się patrząc na nich.
-A bardzo chętnie. Wybacz kochanie, moja przyszła szwagierka domaga się tańca.
-Jasne jasne. Może mój przyszły szwagier ze mną zatańczy, zamiast się upijać haha.
-Gabi, włosy ci się wplątały w suwak od sukienki- podeszłam bliżej niej, niby z pretekstem wyjęcia ich, a tak naprawdę powiedziałam jej do ucha-Nathan czeka przy barze, idź, zajmę się Harrym.
-Oh, dzięki Mila, wyrwałyby mi się. Nie połamcie nóg!-odeszła, a my zaczęliśmy tańczyć.
Fakt, że Harry był podpity na pewno sprzyjał braku koordynacji ruchowej, jednak po mimo wszystko, dobrze mi się z nim tańczyło. Po jakimś czasie poczułam że muszę pilnie do toalety, przeprosiłam Hazzę i odeszłam. Kiedy wróciłam do stolika po swojego narzeczonego, jego stan wskazywał na sporą ilość wypitych drinków.
-A jutro kacyk będzie męczył-stanęłam przy nim. Przy stoliku oprócz Louisa i Zayna, siedział Olly Murs.
-Nie miałem jeszcze okazji poznać twojej dziewczyny, Tommo! –stwierdził chłopak.
-Narzeczonej-sprostował Louie.- Mila to Olly, Olly to Mila- przedstawił nas sobie.
-Miło mi poznać- uśmiechnął się, co odwzajemniłam.- Jesteście zaręczeni? Gratuluję!
-Dzięki. Na razie mało osób o tym wie, ale nie ukrywamy tego-powiedział Lou.
-No i dobrze, miłości się nie ukrywa. Mam nadzieję, że zaproszenie na ślub dostanę haha-roześmiał się.
-Ty byś nie był na moim ślubie?! –udał przerażenie Louie. – Nie wyobrażalne! Dobra Olly, zostawiam cię z Zaynem, a my ruszamy tańczyć- wziął mnie za rękę i wróciliśmy na parkiet. Na moje szczęście właśnie zaczynała się wolniejsza piosenka, więc oparłam głowę na ramieniu chłopaka, który objął mnie w pasie i bujaliśmy się delikatnie.
-Już niedługo będziemy się bawić na naszym weselu- zamruczał mi do ucha.
-3 miesiące to długo.
-Szybko zleci, zobaczysz. Kocham cię-przygryzł płatek mojego ucha.
-Louie! Pohamuj się przy ludziach-mruknęłam.
-Mogłaś nie zakładać takiej sukienki, to bym się powstrzymał-roześmiał się cicho.
-I wszystko moja wina, jak zwykle-westchnęłam i ponownie się w niego wtuliłam.
-Upsss, chyba mamy problem- powiedział po chwili.
-Co się stało?- podniosłam głowę i spojrzałam w tym samym kierunku, co chłopak. Stała tam Gabi, Harry i Nathan, którzy wymieniali ze sobą groźne spojrzenia.
-Chodź za nim dojdzie do rękoczynów – powiedział Lou i szybko poszliśmy w tamtym kierunku,
-Chyba za późno – powiedziałam kiedy zobaczyłam, że chłopcy zaczęli się przepychać. Okładali się pięściami, a Gabi próbowała ich rozdzielić. Podbiegliśmy i Lou odciągnął Hazzę.
-Nie rób widowiska! Co ci strzeliło do głowy?! – krzyknął na niego.
-To on się dowala do mojej dziewczyny! – wściekłość Hazzy była widoczna na kilometr.
-Tylko tańczyliśmy! –Nathan nie pozostawał mu dłużny.
-Ejejejej! Spokój! –stanęłam między nimi, wyciągając ręce.-Harry, przesadzasz, tylko tańczyli!
-Stajesz po jego stronie?!- krzyknął na mnie.
-Nie staję po niczyjej stronie. Jesteś pijany i przesadzasz, jutro będziesz tego żałował-odpowiedziałam spokojnie.
-To, że Louis pozwala na twoje spotkania z Maxem, podczas których nie wiadomo, co się dzieje, to nie znaczy, że ja pozwolę na to Gabi!- przegiął i to bardzo. Podeszłam do niego i sprzedałam mu mocnego plaska.
-Max jest moim przyjacielem i Louis wie, że nic innego nas nie łączy. A jeżeli ty nie ufasz Gabi, to zastanów się czy wasz związek ma sens.
-Przecież sam mówisz, że jak kończy się zaufanie to kończy się związek, prawda? No to chyba mamy sprawę wyjaśnioną – dopowiedziała Gabi i z wielkim smutkiem, ale i złością, wyszła z klubu, a ja poszłam za nią.
-Czemu?- spytała ze łzami w oczach, a ja ją przytuliłam.- Czemu zawsze musi się coś spieprzyć?
-Przestań to nie twoja wina.
-Po części… Nie ważne, jadę na naszą stancję.
-Co? Nie chcesz się przespać u nas?
-Nieee, źle się będę czuła wiedząc, że on jest obok- łzy obficie wypływały z jej oczu.
-Jak chcesz – wpakowałyśmy się do taksówki i odjechałyśmy spod klubu. Przez całą drogę z oczu Gabi płynęły łzy, a ja próbowałam ją jakoś pocieszyć.
-Gabi spokojnie, jutro wszystko się wyjaśni i będzie jak dawniej, zobaczysz.
-Nie, już nie będzie tak samo. To koniec, po prostu koniec - popatrzyła na mnie. Nagle usłyszałyśmy fajerwerki, wybiła północ.
-Nie najlepiej zaczął się dla nas ten nowy rok – powiedziałam głaszcząc ją po głowie.



Jest i 20 rozdział, mam nadzieję, że chociaż troszkę bardziej wciągający niż poprzedni. Jaramy się jak cholera tym, że jest 51 obserwatorów :O i ponad 27000 wejść! Nowy rozdział prawdopodobnie 13 czerwca.
foreveryoung

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


+widzę, że dużo osób z tych, które chciały być informowane zawieszono na Twitterze, więc jeszcze raz POD TYM POSTEM NICKI! :)



31 komentarzy:

  1. No !! I to się nazywa akcja. ;P Mam nadzieję, że Gabi albo będzie z Hazzą albo z Nathanem ;3 OBY NIE BYŁA SAMA xD Piszcie dalej ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. no eejjjj ! niech Gabi i Hazza się pogodzą ._.
    świetny rozdział ! ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trulululululu>! Ja chcę kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjne
    Ale niech się nie kłócą !!
    Niech rano będzie wszystko w porządku ;) !!!
    Proszę!! ;)
    JEST TAK NUDNO JAK ONI SIĘ KŁÓCĄ

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak całą noc siedzieć i pić- Brawo Zayn i Niall
    A wog bo się pogubiłam, to są nowe mieszkania ? Bo jeśli tak to wszyscy sprzedali stare ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszyscy kupili nowe mieszkania. W poprzednich rozdziałach było o tym ;)

      Usuń
  6. JAPIERDOLE NIE. NIE NIE NIE NIE. PO PROSTU KURWA NO NIE. HAZZA I GABI MAJĄ BYĆ RAZEM. ROZUMIECIE. KUUUUUURWA NO NIEEEEEEE DFVGHGNYTHRFD ._________________. ale rozdział świetny ale NIEEEEEEEEEEEE ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Superrrrrrr !!!!!!!!!!11 KOCHAM TO ! KIEDY NASTĘPNY ? NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ XD
    !!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAAJEBISTY! Czekam na kolejny ;D
    Und moge byc informowana? ;pp
    @boobogna

    OdpowiedzUsuń
  9. http://1directiongottabeyou.blogspot.com/ obserwuj proszee

    jest zajebisty ten twój blog . ; ))

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham tego bloga!!!!!
    nie mogę się doczekać 13 czerwca ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział mi się podoba ale te "haha" przy wypowiedziach jest irytujące :)

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham twoje opowiadanie ! Prosze będziesz mnie informowac o nowych rozdziałach? *MariaLiliannaa

    OdpowiedzUsuń
  13. @MariaLiliannaa

    OdpowiedzUsuń
  14. oni będą razem ja to wiem

    OdpowiedzUsuń
  15. super tozdiał. nie mogę doczekąć się kolejnego,. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. No to tak ... noo bolało jak spadłaś z nieba ? A może jesteś z Alaski ? Boooo fajnie że się pokłócili tylko błagam bez deprechy żadnej... .. Wielkie ŁaŁ ... Czy miałaś udanego Sylwestra w tym roku? Bo tak realistycznie go tutaj zniszczyłaś że aż boje się pomyśleć jak twój sylwester wyglądał. A w ogóle to fajnie.. Tylko czy wytrzymacie z tym że cyt " Koniec zaufania, koniec związku " czy jak tam ? Bo ja myślę że nie... i wtedy bd że nie dotrzymujecie słowa....a wtedy bd kłamać .... jak ja to przeżyję ? !

    OdpowiedzUsuń
  17. jeeej, szybko. Nie Hazza i Gabi nie mogą się rozstać !!
    @_queen_of_swag_

    OdpowiedzUsuń
  18. Ej proszę NIee Tylko niech HAzza i GAbi będą razem . ! PRoszę .;))

    Ej nie nie nie moze tak być Hazza mus być z Gabi . .;)) Proszę..:))
    Wie wiem powitarzam się.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. świetne opowiadanie. Czekam na więcej(:

    OdpowiedzUsuń
  20. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam;)
    Oni muszą być razem;(!!
    @wicked_game1

    OdpowiedzUsuń
  21. lubie to opowiadanie. to tez jest moje najlepsze opowiadanie jakiekolwiek przeczytalam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. KOCHAM CIE.! Jak zaczynam czytac to blagam zeby sie nie konczyl rozdzial..Twoj talent mnie rozbraja.. Na kazdy rozdzial czekam z niecierpliwością wiec jak sie pewnie domyślasz czekam na nn ;)) Jestes wspaniała.. Nie koncz z pisaniem (nie mowie tylko o blogu) bo sie zmarnujesz jestes swietna ;)) <333

    OdpowiedzUsuń
  23. Nawet nie wiesz ile takie słowa dla nas znaczą. Dzięki takim komentarzom mamy właśnie chęć do pisania. Dzięki wielkie, love you xoxo

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział :D Dodawaj szybciutko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  25. naprawdę świetne ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. koooooocham to *.* i ta końcówka-woah! nie mogę się doczekać następnego rozdziału. pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  27. skoro kazałaś mi komentować, bo to przeczytałam, pozwól, że zacytuję Milę " Wow, po prostu wow " !!
    jesteś niezła, a nawet zajebista : D

    wpadnij, z chęcią poznam twą opinię :
    www.now-you-asking-me-to-stay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam pytane czy wsatwiliscie zdj.bohaterek ? :DDDD pozdro super blog

    OdpowiedzUsuń