środa, 28 marca 2012

Rozdział XIII.

Wstałam o 6. Nigdy, ale to przenigdy nie wstawałam o takiej porze nie musząc nigdzie iść. Jednak tej nocy nie mogłam spać, byłam wkurzona jak nigdy, nie tylko na Lou, ale i na siebie. Nie wiem, co we mnie wczoraj wstąpiło, ale to on doprowadził mnie do takiego stanu, więc po części to była też jego wina. Tak więc wstałam o tej jebanej 6 rano, delikatnie wyślizgnęłam się z łóżka i po cichu poszłam do kuchni, nie chcąc obudzić Harrego. Jesteśmy razem tak krótko, a przez tą sytuację nie mogę się z tego cieszyć. W salonie zobaczyłam śpiącego Nialla i bardzo się zdziwiłam, bo to nie jego powinnam tam spotkać, a Emilkę. Wzięłam coś do picia i wróciłam do sypialni. Harry już się obudził, a ja bez słowa wróciłam do łóżka i mocno się do niego przytuliłam.
- Harry.. nie chce żebyś ty też się złościł na Louisa- wyszeptałam.
- Żartujesz sobie? On naprawdę wczoraj przesadził- usłyszałam w odpowiedzi.
- No dobra, ale to ja go sprowokowałam.
- Nie mów tak, to on zaczął się kłócić.
- Ale.. – nie dane było mi dokończyć, bo przerwał mi słodkim pocałunkiem.
- Nie martw się, jakoś to będzie.
- Ty to wiesz jak mnie pocieszyć haha- jeszcze raz go pocałowałam i poszłam wziąć kąpiel. W pół godziny byłam w miarę ogarnięta, a kiedy wyszłam Harrego nie było już w pokoju. Skierowałam się do kuchni, gdzie zobaczyłam jak Niall i Hazza „próbują” przygotować śniadanie. Robili naleśniki- tzn. Harry je robił, a Niall pożerał nawet te niedosmażone, za co dostawał opieprz od Harrego, który dorabiał naleśniki, które znowu zjadał Niall i tak w kółko i w kółko.
- Hej Nialler, czemu spałeś dzisiaj w salonie? – zaczęłam na przywitanie.
- A to dłuuuga historia haha, no bo w nocy wstałem bo strasznie chciało mi się pić i przez wypite procenty szedłem trochę chwiejnie i wpadłem na kanapę na której spała Emila haha. No i ona się obudziła, a ja spytałem, co ona tu robi, a ona że śpi, a ja że czemu tu, a ona że niby gdzie indziej – chłopak strasznie się podjarał, opowiadając tę jakże wciągającą historię..– No to ja do niej, że co to za gościna, jak ma spać na tej mega niewygodnej kanapie, a ona na to haha, a ja haha.
- NIALL!! – krzyknęliśmy razem z Harrym.
- No co?
- Boże chłopie, gadasz tak jakbyś wypił tyle kawy, ile nawet nie ma na świecie – odpowiedział mu Hazza.
- Oj tam oj tam, dajcie mi dokończyć.
- A możesz zacząć od końca ? – spytałam ze śmiechem, a on popatrzył się tylko na mnie i dalej kontynuował:
- No i oboje hahaliśmy przez chwile i …
- Niall błagam!
- No okok, powiedziałem, żeby poszła do mnie, a ja prześpię się w salonie.
- No i nie można było tak od razu?- spytał retorycznie Harold.
Zjedliśmy parę naleśników, a w między czasie doszła jeszcze Emilka, która zachowywała się identycznie jak Niall. Ten przeradosny poranek zakończył się, kiedy do kuchni weszli Mila i Lou. Zapadła cisza, nawet roześmiani Nialler i Emila ucichli. Niezręcznie wstałam od stołu i poszłam do pokoju, a za mną weszła Emila z Harrym.
- Zaproponowałem Em, że ją odwiozę, jedziesz z nami? – spytał chłopak.
- Jeszcze się pytasz? Nie mam zamiaru siedzieć dzisiaj w tym domu.
Ubraliśmy się i bez słowa wyszliśmy z mieszkania. Jak długo będzie panować tam taka atmosfera, tak za Boga nie chce tam wracać. Wsiedliśmy do wozu i ruszyliśmy.
- Kiedy zaczynasz pracę w Nandos? – spytałam Emilę.
- Jutro o 8 rano – zrobiła face palma, a ja się zaśmiałam.
- Hahaha biedna ty. Ej to musimy jakoś uczcić twój ostatni dzień wolności!
- Co masz na myśli?
- No nie wiem, pójdziemy gdzieś dzisiaj?
- Jestem za!- dołączył się Lokaty.
- Dobry pomysł, ale tylko we trójkę? - spytała i popatrzyła na mnie kocim wzrokiem.
- Wiem co masz na myśli haha. Nie, nie tylko we trójkę, Nialla też weźmiemy. O ile wiem, to Liam idzie do Danielle, a Zayna wyciągnąć gdzieś to mission impossible. A reszta..
- Także wieczór we czwórkę – przerwał mi Harold.
- To jesteśmy umówieni. Przyjedziemy po ciebie o 18 ok.?
- Okok. – Odpowiedziała i otworzyła drzwi. Nawet nie spostrzegłam, że byliśmy już na miejscu.
- Poradzisz sobie mała? – rzuciłam.
- Tak i nie jestem mała! Jestem od ciebie większa.
- Ale młodsza haha. Oj dobra idź już, idź. Do zobaczenia babe- pomachałam jej i zamknęłam drzwiczki.
- Do 18 jeszcze duuużo czasu, to co robimy? – spytał Harry.
- Jakieś propozycje?
- Hmm.. Mam pomysł.
- A dokładniej?
- Zobaczysz- popatrzył na mnie i poruszył brwiami w śmieszny sposób.
- Jeśli ten wypad zakończy się tym, że będę cała mokra, TO NIE DZIĘKUJĘ – nic nie odpowiedział, tylko nagle zahamował i po chwili odezwał się:
- To co robimy?
- Hahaha, no wiesz co! Wróćmy do domu.
- Że co?!
- No co, nie damy się wygryźć, JEDZIEMY!- zarządziłam i pokazałam drogę.
- Jak chcesz, ale żebyś nie żałowała.
W mieszkaniu nie było już Liama, Zayn siedział w pokoju, a na nasze nieszczęście w salonie siedzieli Mila, Lou i Niall.
Zaczęłam do blondyna:
- Idziemy dzisiaj z Em na miasto, idziesz z nami?
- A ja to co? – wtrąciła się Mila.
- Co? Sorry, ale chyba to nie najlepszy pomysł.
- Niby dlaczego? Nie zapominaj, że to również moja przyjaciółka!
- Nie zapomniałam, ale chyba nie chcesz, żebyśmy się przy niej kłócili.
- Chyba raczej, żeby ponownie przez was płakała!
- EM PŁAKAŁA?! – włączył się oszołomiony Niall, byłam tak samo zdziwiona jak on.
- Przez nas?! Chyba kpisz!
- No a może przeze mnie? – wkurzyła się na maxa.
- Dlaczego Em płakała!? – gadał Niall, ale chyba nikt go nie słuchał.
- Sądzę, że to ty byłaś tego powodem! – odpowiedział wkurwiony Louis.
- Ej nie tym tonem! – Harry zaczął mnie bronić i tak powstała kolejna kłótnia.
- Sorry Harry, ale twoja dziewczyna przegina!
- Ooo to już nawet mojego imienia nie znasz?- warknęłam.
- Ona przegina? Popatrz lepiej na siebie! – nigdy nie widziałam ich tak wkurzonych na siebie. To prawda, kłócili się czasem, ale to nie były takie kłótnie. Gdy oni się kłócili, ja wymieniałam groźne spojrzenia z Milą, na co ona krzyknęła:
- Widzisz co narobiłaś?!
- Że co?!
- Wszyscy się kłócą przez ciebie!
- Weź się zamknij!
- Wszyscy się zamknijcie! – do pokoju wszedł Zayn, który nie ogarniał co się dzieje, ale w sumie nie dziwiłam mu się. Harry i Louis warczeli na siebie, ja darłam się na Milę, a ona na mnie, a na kanapie siedział skulony Niall ciągle powtarzając: „Em płakała? Czemu Em płakała?!”. Obrazek jak z komedii, która wcale nas nie bawiła. Harry złapał mnie za rękę i zaciągnął do pokoju.
- Nie chcę z nimi więcej rozmawiać- powiedział, kiedy zamknął drzwi. - Co się z nimi stało?! Nigdy bym się po nich tego nie spodziewał!- cały czas miał poniesiony głos, a ja nie wytrzymałam, usiadłam na łóżku i schowałam głowę w dłoniach.
- Nie płacz, nie warto- usiadł obok mnie i przytulił.
- Nie warto? Zobacz co się dzieje, wszystko się wali! Myślałam, że dzisiaj dojdziemy do porozumienia, ale chyba nic z tego…
- Pierwszy raz się tak pokłóciłyście z Milą, prawda?
- Tak, zawsze to ona była dla mnie najważniejsza, a teraz wszystko się zmienia....- otarł mi oczy i głęboko w nie spojrzał.
- Nie chcę szkodzić waszej przyjaźni..
- Ty? Szkodzić? Nawet tak nie mów! Z resztą, ty z Louisem też się pokłóciłeś jak nigdy.
W tym momencie z jego oczu popłynęły łzy. Pierwszy raz widziałam jak płacze i dopiero teraz zrozumiałam, jak ważny jest dla niego Lou. Myśl, że to właśnie ja stanęłam między nimi i teraz Harry płacze przeze mnie, doprowadziła mnie do jeszcze większej rozpaczy. Oparłam jego głowę o moje ramię i mocno go przytuliłam, roniąc kolejne łzy. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż do pokoju wszedł Niall.
- Mogę? – spytał na wejściu.
- Jasne, wchodź- odpowiedział mu Harry, szybko ocierając oczy.
- Jej.. nigdy nie widziałem żebyście się tak kłócili.. I widzę, że wcale to po was nie spływa – spojrzał na mnie i chyba bardzo się zasmucił, widząc moje czerwone od płaczu oczy.
- Dobra nie gadajmy o tym, jedźmy już do Em, proszę- odezwałam się, patrząc na Lokatego. Chciałam jak najszybciej uciec z tego domu i zająć się czymś innym. Harry pokiwał tylko głową i zebrał się do wyjścia. Tak jak w planie, Niall pojechał razem z nami. Po drodze wysłałam Emili smsa, że będziemy trochę wcześniej. Chyba bardzo przejęła się tym smsem, bo kiedy dojechaliśmy, czekała już na nas pod blokiem. Wsiadła do samochodu, a my próbowaliśmy stworzyć pozory, że wszystko jest ok.
- To gdzie jedziemy? – spytała, chyba wierząc naszemu lipnemu aktorstwu.
- Może pokażemy ci miasto? Tak na początek- rozmowę pociągnął już Niall.
- Może być, to gdzie najpierw?
- Kierunek Milkshake City!
- To jest te twoje miasto? Hahaha no niech będzie.
Tak jak zarządził blondyn udaliśmy się do Milkshake’a, nie ma co, ale shake’i to naprawdę robią najlepsze. Atmosfera trochę się rozluźniła, śmialiśmy się i gadaliśmy o czym popadło. Minęła godzina i wyszliśmy z baru. Harry zaproponował wycieczkę na London Eye, byłam tam już i wiem jak Emila boi się wysokości, więc chciałam zaproponować coś innego, ale sama Emila krzyknęła:
- Super! Jedziemy!
Nie miałam nic do gadania. Kiedy zobaczyła tą wielką karuzelę, chyba trochę się zawahała, ale już nie było odwrotu i we czwórkę wylądowaliśmy w wagonie.
- Em wszystko w porządku? – zwróciłam się do niej.
- Tak.. – odpowiedziała mi i złapała mocno za rękę.
- Chyba jednak nie haha, spokojnie, to tylko pół godziny.
- ILE!?
- Czyżby nasz gość miał lęk wysokości? – dołączył się rozbawiony Harry.
- Daj jej spokój hahaha.
- Przecież nic nie mówię, Niall też się boi.
- Nie prawda! – blondyn zaczął się bronić.
- Prawda, prawda. Pamiętasz roller coastera w LA?
- Yhmm.. zobaczcie jak tu pięknie.
- Hahahaha jaka zmiana tematu. Em dasz radę? – Harry przytulił Em, a Niall chyba mu pozazdrościł, bo również podszedł przytulić dziewczynę.
- No a ja to co pfff- chyba tylko mój Harold to usłyszał, bo zostawił tulących się i podszedł do mnie.
- Wybacz kocie.
- Pff miśku, żeby mi to było ostatni raz- objął mnie ramieniem i razem podziwialiśmy widoki za szybą. Em chyba poczuła się lepiej, rozśmieszana przez blondyna płakała ze śmiechu. Popatrzyliśmy na nich i znowu wymieniliśmy spojrzenia, na co Harry się odezwał:
- Znam ten wzrok, co knujesz?
- Ja? Nic z tych rzeczy.
- Jasne, jasne. Daj im spokój, rozumiemy się?
- To rozkaz?- spytałam uroczo.
Chłopak nic mi nie odpowiedział, tylko jeszcze raz spojrzał na nasza parkę i mocniej przytulił mnie do siebie. Kiedy przejażdżka się skończyła postanowiliśmy pójść do kina.
- To na co idziemy? – spytałam na wejściu.
- Mam ochotę na jakiś horror – odpowiedział mi Niall.
- Chłopie, horror to mamy w domu – posmutniałam, przypominając sobie, co mnie czeka po powrocie do mieszkania.
- Ja też bym obejrzała jakiś straszny film- Em? Czy to powiedziała Em? Ona nienawidzi takich filmów!
- Poważnie?
- No, a co?
- No nic, tylko wydawało mi się, że nie lubisz takich filmów.
- Mała zmiana – uśmiechnęła się do mnie, a ja znowu spojrzałam się na Lokatego. W ostateczności zgodziłam się na ten film i kupiliśmy bilety na jakiś nowy horror. Weszliśmy na sale i usiedliśmy w ustawieniu: Niall, Em, ja, Harold. Na początku film był według mnie słaby, praktycznie się nie bałam. Potem się zaczęło, w sumie nawet nie wiem, co mam opisać, bo siedziałam z zamkniętymi oczami. Harry objął mnie, w jego objęciach czułam się całkowicie bezpieczna, wtuliłam się w jego ramię i odliczałam sekundy do końca filmu. Kątem oka zauważyłam, że i Em zrezygnowała z oglądania i zamknęła paczadła. A taka pewna siebie była! Haha. Popatrzyłam na Nialla i.. hahaha, on również miał zamknięte oczy.
- Widzę, że tylko ty jeszcze to wytrzymujesz – zwróciłam się do Hazzy.
- No ba, trzeba być prawdziwym mężczyzną – odpowiedział z tą swoją zuchwałością, która tak na początku mnie wkurzała, a teraz co najwyżej rozbawiała.
- Także, mężczyzno WYPROWADŹ NAS STĄD! – spojrzałam błagalnym wzrokiem.
- Dobrze hahaha, ej ludziska wychodzimy? – zwrócił się szeptem do naszych przyjaciół, a oni tylko pokiwali głowami i w trymiga uciekliśmy z sali.
- Hahahahaha, no wiecie co? Po Niallu bym się tego spodziewał, ale wy drogie panie?- nabijał się z nas Hazza.
- EJ!!- wykrzyknął oburzony Niall.
- Daj spokój, co to za ludzie to nakręcają!? Powinni iść się leczyć!- zaczęłam bronić naszego honoru.
- Hehe, dobra to gdzie teraz?
- JEŚĆ! – krzyknęłam chóralnie z Niallem, na co przybiliśmy piątki.
- Ona tak od zawsze? – Harold spytał Emilę.
- Odkąd pamiętam haha.
Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy do jakieś restauracji. Zamówiliśmy jedzonko i zajęliśmy miejsca. Rozmowy nie zaczęliśmy zbyt pozytywnie, bo Harry wyskoczył z tekstem, jak bardzo nie chce mu się wracać do mieszkania.
- A może przenocujecie u mnie? Znaczy u was Gabi, ale teraz w sumie u mnie, no wiesz, o co kaman- zamotała się Emila.
- Niee. Nie będziemy uciekać. Co ma być to będzie..
- A ja chyba skorzystam z tej propozycji!- powiedział blondyn.
- Niall! Ogarnij się haha – naskoczyłam na blondyna.
- No co hahaha, zażartować nie można?
Dokończyliśmy nasze żarełko i postanowiliśmy zakończyć ten wypad. Odwieźliśmy Emilę do jej mieszkanka i pożegnaliśmy się z nią radośnie.
- Powodzenia jutro w pracy! – krzyknęłam kiedy już odchodziła.
- A wam powodzenia w domu! – nie wiem czy to miało być złośliwe, czy nie, ale w sumie szczęście by nam się teraz przydało.
- No i jak tam Niallerku? – spytał Harry.
- Jak to jak?
- No zadowolony?
- Ale czym?
- NIALL CZOPIE! Nie udawaj idioty haha – zaśmiałam się i klepnęłam go w głowę.
- Dajcie mi spokój! Hahaha.
Jak chciał, tak zrobiliśmy, ale nie zamierzałam zakończyć tego tematu. Dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do mieszkania, w którym o dziwo nie spotkaliśmy się ani z Lou, ani z Milą. Zayn powiedział nam, że wyszli dawno temu i nie powiedzieli mu kiedy wrócą. Była już 23 i zmęczona po dniu postanowiłam pójść się położyć. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam do sypialni. Wykąpałam się i ułożyłam wygodnie na łóżeczku. Po jakimś czasie dołączył Harry i objął mnie w pasie. Zaczął całować mnie po szyi, jednak nie reagowałam. Kiedy jego ręka powędrowała pod moją koszulkę, odkręciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem i spytał:
- O co chodzi?
- Ja.. ja po prostu nie chcę, na razie
- Ale dlaczego?
- Po prostu, proszę nie pytaj.
Jego spojrzenie nie zmieniło się, odwrócił się do mnie plecami i zostawił z wyrzutami sumienia. Nie wiem jak mam mu to powiedzieć, ale po prostu nie chcę na razie przechodzić do takich rzeczy. Nie czuję się jeszcze pewna tego, co do niego czuję. Oczywiście aktualnie jest jedną z najważniejszych dla mnie osób, ale czy na zawsze taką będzie?
Rano znowu obudziłam się pierwsza, wyszłam po cichu do kuchni i spotkałam się tam z Milą. Zawahałam się, co dalej zrobić.
- Yyy.. – i zwróciłam z powrotem do pokoju.
- Gabi zaczekaj!- zawołała mnie.
- Tak?
- Proszę cię, nie chce już mieszkać w takiej atmosferze.
- Trzeba było o tym wcześniej pomyśleć…
- Tak wiem i przepraszam, strasznie przepraszam! Wiem, teraz jest inna sytuacja, zawsze broniłyśmy siebie nawzajem, a teraz.. oddalamy się od siebie – widziałam jak do oczu napłynęły jej łzy – Nie chcę cię stracić, jesteś dla mnie bardzo ważna!
- Ale już nie tak jak Lou…
- Sama nie wiem co ci odpowiedzieć, sama wiesz jak jest. Kocham Louisa, ale kocham też ciebie!
- Emm…
- No proszę cię Gabi- złapała mnie za ręce i zaczekała na moją reakcję. Popatrzyłam się tylko na nią i od razu mocno przytuliłam.
- Też się nie chcę się już złościć i strasznie przepraszam – wymamrotałam mocniej ją tuląc. W tej chwili do kuchni wszedł Harry i widząc nas, załapał o co chodzi. Podszedł i obejmując nas wyszeptał „przepraszam”. W tym mocnym uścisku staliśmy dłuższą chwilę.
- No to teraz został tylko Lou – odezwałam się, kiedy się puściliśmy.
- No to come on babe – Harry złapał mnie za rękę i razem poszliśmy do sypialni Louisa.
Jak kultura wymaga zapukaliśmy do drzwi i po usłyszeniu "wejść", wpakowaliśmy się do środka. Chłopak chyba bardzo zdziwił się naszą obecnością, bo zrobił taaaakie wielkie oczy.
- Hej Lou, my chcieliśmy.. – zaczął Harry, a ja dokończyłam.
- Przeprosić! Strasznie przepraszam, ale to tak strasznie strasznie straaaasznie przepraszam – chłopak wstał i podszedł od razu się na nas rzucając.
- Boże nawet nie wiecie, jak się cieszę – uściskał mnie, prawie łamiąc mi żebra, ale to był strasznie miły uścisk. Potem przytulił się do Hazzy i aww to był najsłodszy widok ever, dwójka najlepszych przyjaciół znowu razem, tak samo ja z Milą.
- Uff czyli wojna zakończona? – pojawił się Niall z Zaynem.
- Chyba tak haha to co? Oblewamy!? – wykrzyknął Louis.
- NIE MA MOWY! Przez dłuższy czas nie zbliżam się do alkoholu – odezwała się Mila, przypominając nam jej przedwczorajsze zadanie, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Ten dzień minął w znacznie lepszej atmosferze. Wszyscy razem zjedliśmy śniadanko, a potem postanowiliśmy odwiedzić Emilkę w jej pracy. Wyszykowani, zebraliśmy się i pojechaliśmy do Nandos. Na miejscu Em zdziwiła się, ale i ucieszyła, widząc że wszystko między nami jest już ok.
- Ooo widzę, że humorki dopisują.
- No ba, ale i tak lepiej mi teraz- wypowiedział się uradowany Niall.
- Nialler głodny? – spytałam.
- No, a ty nie? – wszyscy się zaśmiali, Em musiała pracować więc daliśmy jej spokój. Niall został tylko zamówić jedzenie, a my odeszliśmy usiąść. Mila zwróciła się do mnie:
- Czy ty widzisz to co ja?
- A co dokładnie?
- No jak to co !? Toż Nialler zabujał się tak, jak nigdy! – pokazała na blondyna, który stał rozbawiony przed Emilką.
- Aaa to haha, nie da się ukryć, ale on jest taki, że sam sobie nie poradzi.
- Sugerujesz, że powinnyśmy im pomóc? – popatrzyła się na mnie ze śmiechem, na co przybiłyśmy piątki.
- HARRY! One znowu coś knują! – krzyknął Lou.
- A ty co podsłuchujesz!? – odparłam.
- Nie podsłuchuję, po prostu widzę haha, powiecie nam?
- Ymm, później. – Mila szybko zakończyła temat, widząc zbliżającego się blondyna.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę, a potem pożegnaliśmy się z Emilią i wróciliśmy do domu. Po drodze szeptałyśmy z Milą o naszych zamiarach, a chłopcy patrzyli na nas podejrzliwie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zaczęłam rozmowę z Niallem:
- Jak tam blondasie? Widzę, że polubiłeś Em.
- Noooo… fajna jest – zaczerwienił się, co strasznie mnie rozbawiło.
- Hahaha widzę, że nawet bardzo fajna.
- Przestań! Haha, no wiesz przy niej jakoś tak fajnie się czuję.
- I ona zapewne też, to co zamierzasz zrobić? – puściłam mu oczko.
- Jak to co?
- No chyba musisz zacząć działania! Chłopie ona wyjeżdża za kilka tygodni!
- No wiem! Ale co ja mam zrobić!? Nie jestem najlepszy w te klocki.
- No nie gadaj głupot, takiemu chłopakowi żadna dziewczyna się nie oprze- przybrał słodką minę, rozbrajającą mnie do końca – Hahaha no widzisz?! Wystarczy tak do Em i wszystko będzie pięknie.
- No tak, ale ja tylko przy tobie jestem taki, przy niej od razu się czerwienie i w sumie gadam same głupoty.
- Musisz nabrać więcej pewności siebie! Idź dzisiaj po nią do pracy, kończy o 17. Zabierzesz ją od razu gdzieś.
- NIE! Co ty! Jak zostanę z nią sam na sam to totalnie się zbłaźnię!
- Nie zbłaźnisz zobaczysz, uwierz w siebie! Będzie dobrze.
- No nie wiem… - chłopak się zawahał.
- Ale ja wiem! Już! Marsz się szykować – chciałam podnieść go na duchu i przytuliłam się do niego.
- Dobra już dobra, ale jak coś się stanie, to będzie tylko twoja wina!
- Pff jeszcze będziesz mi dziękować.
Tak jak mu nakazałam poszedł się szykować, oczywiście okazało się, że nie miał pojęcia w co się ubrać. Zawołałam Milę i wzięłyśmy się za niego. Ubrałyśmy go w luźne beżowe spodnie, do tego bordową koszulkę i szary sweterek. Buty wybrał sam, i oczywiście wziął swoje ulubione białe, wysokie Nike`i. Włosy postawiłyśmy mu lekko, ale w sumie i tak po pewnym czasie powróciły do ich tradycyjnego nieładu. Sądzę, że nieźle się postarałyśmy, a nasze dzieło skomentowałyśmy długim:
- Awwwwwwwwwwwwwwww
- Mr Horan, ale z ciebie ciacho haha- dodała Mila.
- No dosłownie, kociak na maxa – a ja dołączyłam się do akcji pt. wychwal Horana.
Lou i Harry chyba nie załapali, bo jak go zobaczyli Louis odezwał się:
- Coś ty się tak odstroił jak do kościoła?
- Daj mu spokój ! Idzie kulturalnie na spotkanie – Milka zaczęła go bronić.
- Oooo na jakie spotkanie? Czyżby z naszą nową koleżanką? – Niall pokiwał nieśmiało głową, na co Lou zaczął skakać po mieszkaniu krzycząc:
- HORAN IDZIE NA RANDKE! HORAN IDZIE NA RANDKE!
Natychmiast przybiegli zdziwieni Zayn i Liam, którzy podobnie jak Niall i Harry śmiali się z wygłupu chłopaka. My sprzedałyśmy mu złowrogie spojrzenie i wróciłyśmy do rozmowy z Niallem. Zbliżała się piąta, więc musiał się pośpieszyć. Musiałam załatwić mu podwózkę.
- Harry podwieziesz go prawda?
- Pff, a co ja będę z tego miał?
- Dozgonną wdzięczność moją, Mili, Nialla i w przyszłości Em.
- Eee tam, lipna nagroda.
Na to razem z Milą podeszłyśmy do Lokatego, objęłyśmy go i zaczęłyśmy czochrać jego czuprynę, oczywiście w celu jego przekonania.
- Hahaha, Hazza widzę, że wzięły cię pod włos – zaśmiał się Lou, na co Mila odpowiedziała mu również ze śmiechem:
- Oj Lou, takie suchary to tylko ty potrafisz walić.
Harry w ostateczności zgodził się na przysługę i zawiózł Nialla, najpierw oczywiście wszyscy sprzedaliśmy mu kopniaki na szczęście i już mógł ruszać do akcji.
- Aaaaa chyba bardziej denerwuje się od niego! – pisnęła Mila, kiedy zostałyśmy same.
- Ja tak samo! Hahaha nasze życie nie ma sensu– zaśmiałam się.
Dosłownie czułam się jakbym to ja miała iść na randkę. Miałam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Na odstresowanie włączyliśmy sobie TV i zaczęliśmy oglądać jakiś program. Kiedy Harry wrócił był tak rozbawiony, że aż łzy leciały mu z oczu. Wszyscy popatrzyliśmy się na niego jak na dziwaka, a ja spytałam:
- Boże Harry co się stało?
- No bo hahaha, jak jechałem z Niallem, to on hahaha z trzy razy kazał mi zawracać hahaha, i hahhaha jak już dojechaliśmy, to nie chciał wysiąść hahaha i musiałam go wykopać z samochodu hahaha – tak opowiadał to historię, że wszyscy zaczęliśmy się śmiać razem z nim.
- Hahaha poważnie?
- No hahaha, ale to jeszcze nie koniec haha, bo jak wyszedł już z samochodu to zaczął uciekać HAHAHAHAHAHA.
Hahaha no mogłam się tego spodziewać po Horanie, ale nie sądziłam, że naprawdę zacznie tak panikować!
- I co? Hahaha Zrobiłeś coś?! – Mila również już płakała.
- No haha wyskoczyłem z samochodu jak opętany i zacząłem gonitwę! Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale udało mi się go złapać i zaprowadziłem go już pod same Nandos. Ale gdybyście zobaczyli jego minę hahahaha.
- Ale na pewno spotkał się z Emilą? – chciałam się upewnić.
- Tak, tak. Pomachaliśmy jej, więc już nas widziała, ja zostawiłem Nialla i wróciłem do wozu.
- Uff…
Wszyscy rozweseleni wróciliśmy do oglądania TV. Humory nadal nam dopisywały, bo Louis zaczął komentować wszystkie osoby pojawiające się na ekranie. Nerwowo ciągle spoglądałam na zegarek i widziałam, że Mila robiła to samo. Mijały godziny, a po Niallu żadnego śladu, pewnie po prostu dobrze się bawią i nie mają ochoty się rozstawać.. Kiedy zostałam sama z Milą, ona wybuchła:
- Nie wytrzymam!! Dzwoń do niego!
- Oszalałaś?! Daj im spokój.
- Ale nooo… dobra, dobra. Muszę się czymś zająć.
Obie poszłyśmy przygotować kolację dla naszej „rodzinki”. Kiedy skończyłyśmy, według nas naprawdę obfitą kolacje, pojawiły się te hieny i wyżarły wszystko w 5 min.
- Matko, z kim my musimy mieszkać.. – skomentowała Mila.
- Ej! Nie podoba się? Można się wynieść – odpowiedział jej Zayn, na co Harry z Lou odpowiedzieli jednocześnie:
- NIGDY!
- Hahaha widzisz Zayn, mamy sprzymierzeńców – zaśmiałam się.
- Widzę i TO NIE FAIR!
- Fair, fair. I dla waszej świadomości to wy dzisiaj zmywacie. My musimy sobie pogadać- powiedziała Mila, złapała mnie za rękę i szybko wybiegłyśmy z kuchni. Usiadłyśmy sobie w jej sypialni i zaczęłyśmy rozmawiać. Dawno nie gadałyśmy tak ze sobą. Brakowało mi tego. Za nim się zorientowałyśmy minęły 2 godziny, wstałam po coś do picia i kiedy akurat przechodziłam do kuchni, otworzyły się drzwi. Zobaczyłam Nialla, a dokładniej ostro wkurzonego Nialla. Przerażona powodem jego złości wykrzyknęłam tylko:
- Niall!? Co się stało?!


Dzisiaj będzie krótko. Wielkie dzięki za 14 komentarzy, 21 obserwatorów i 7740 wejść. Jak zwykle liczymy na jeszcze więcej :) Następny rozdział 8 kwietnia. 

Co do waszych komentarzy. Sceny podobne do tej z rozdziału 4 będą się pojawiać, ale pewnie wtedy, kiedy będzie pisane z perspektywy Mili, bo Gabi na razie jest tą "przyzwoitą" haha :) Gabi- nie zabijaj :D Postać Em jest wprowadzona tylko na jakiś czas, głównymi bohaterkami na zawsze pozostaną Mila i Gabi. The Wanted może jeszcze się kiedyś pojawi, ale to nic pewnego.

Jeżeli chcecie być informowani, to piszcie swój Twitter/numer gg/Facebook. To tyle.

foreveryoung xo





niedziela, 18 marca 2012

Rozdział XII.

Obudziłam się rano przyjemnie wypoczęta i zrelaksowana. Czułam, obejmujące mnie ramiona Louisa, więc żeby go nie obudzić, delikatnie wyślizgnęłam się z łóżka. Było kilka minut po 9. Poszłam do łazienki, umyłam zęby i wzięłam orzeźwiający prysznic. Kolejny punkt standardowego poranka to wybór odpowiedniego stroju. W garderobie tak długo stałam nad swoimi ubraniami, że zdążył wstać Louie. Wszedł w samych bokserkach do pomieszczenia i z przyjemną chrypką powiedział:
-Znowu nie wiesz jak się ubrać? Z kim ja się związałem…
-Dzięki, bardzo mi pomagasz. Jak taki jesteś mądry to wybierz stąd coś-odpowiedziałam.
-Okej, masz to, to i jeszcze to. Nie ma za co-mruknął i poszedł do łazienki. Spojrzałam na to co mi dał i roześmiałam się cicho. Był to idealnie odzwierciedlony, tyle że w damskiej wersji, jego ulubiony strój: czerwone rurki, bluzka w biało-czarne paski i białe trampki. Ubrałam się i poszłam do kuchni, z której dochodziły odgłosy walenia, rzucania i jakieś krzyki. Zastałam w niej niecodzienny widok. Cała kuchnia była uwalona w jakimś cieście, a na jej środku stał Harry z właśnie tą niewiadomą mazią we włosach, różowym fartuszku w kotki i wielką chochlą w ręku, patrzący groźnie w kierunku chowającego się za lodówką Liama. Wszystkiemu przyglądała się Gabi, która płakała ze śmiechu. Zauważyła mnie i wybuchła jeszcze większym śmiechem.
-He-eee-eej hahahaha, zobacz hahaha, oni są hahahah, nienormalni hahah. – Wykrztusiła między atakami śmiechu.
-Wyjaśnicie mi co robicie?- spytałam.
-No bo hahaha, Harry chciał mi zrobić śniadanie hahahah, no i robił naleśniki hahaha. I przyszedł Liam hahhaahahahaha i rzucił Harremu trochę ciasta we włosy hahahha, no i Harry się wkurzył i zaczęli się rzucać HAHAHAHAHAHAH– powiedziała i zaczęła tarzać się po podłodze. Ja słysząc tą historię również zaczęłam się śmiać, tylko chłopcy wciąż stali w bezpiecznych odległościach.
-Ej dobra, godzić się i to już! – nakazałam im jak już się trochę uspokoiłam.
-No okeeej, sorry stary.. – pierwszy wyciągnął rękę Liam.
-Wybaczam ci, ale żeby to był ostatni raz, bo ci nogi z dupy powyrywam! – zagroził mu Hazza.
-Pięknie dzieci, teraz sprzątać to MIGIEM! –powiedziałam i wyciągnęłam Gabi z zagrożonego terenu.
-Dostałam wczoraj maila, nie zgadniesz od kogo!- oznajmiłam jej uradowana.
-No dawaj, zaskocz mnie. Max? –strzelała.
-Nieee, od niego też, ale to już dawno. Strzelasz dalej czy ci powiedzieć?
-Dobra, nie wiem, mów.
-OD EMILI! Przyjeżdża jednak do Londynu na 1.5 miesiąca! I to DZISIAJ! – wykrzyknęłam.
-NAPRAWDĘ!? Boże, jak ja się za nią stęskniłam!– powiedziała szczęśliwa.
-Musimy pojechać po nią na lotnisko o 11. Tak jak gadałyśmy w Polsce, damy jej klucze do naszego mieszkania i tam się pognieździ, mam nadzieję, że chłopaki nie wyrzucą nas stąd w najbliższym czasie haha- roześmiałam się.
-Nie no, na pewno nie haha.
-Drogie panie, podano śniadanie. Proszę kochanie- zwrócił się Harry do Gabi, dając jej talerz z tostami.
-Dla ciebie również zrobiłem, madame- powiedział z powagą Liam, a ja roześmiałam się lekko i odparłam:
-Dziękuję, monsieur. – Spróbowałam i dodałam- zacny posiłek, milordzie.- Na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Kiedy jadłyśmy do kuchni wszedł Louis, który zabrał mojego ostatniego tosta.
-Ej no! Oddawaj! - zaprotestowałam.
-Ze mną się nie podzielisz? Dobre, kto robił? – spytał.
-Nasi kucharze: Harry i Liam - pochwaliła ich Gabi.
-Miszczowie! Jutro też robicie haha- roześmiał się i poczochrał Harrego po włosach.
-Ta jasne haha. Dobra, dokończ jeść, a ja obudzę Zayna i Nialla, bo za pół godziny jedziemy-powiedział Hazza i wyszedł wykonać swoją „misję”.
-Gdzie jedziecie? – spytałam niezorientowana.
-Mamy wywiad w radiu. Mówiliśmy wam o tym kilka razy, widać jak nas słuchacie!- oskarżył nas ze śmiechem Liam.
-Ojej przepraszamy, zapomniałyśmy haha. Długo będzie trwał ten wywiad?- dopytała się Gabi.
-Podobno do 13, potem kolejny wywiad do gazety, sesja zdjęciowa i spotkanie z fankami w centrum handlowym. Cały dzień na pełnych obrotach, boże-narzekał Louis.
-Czyli spotkamy się dopiero wieczorem?
-Nieeeee, przychodzicie obowiązkowo do sklepu! Nie jesteście naszymi fankami?! –spytał oburzony Niall, który w międzyczasie pojawił się razem z Zaynem przy nas i jadł swoje śniadanie.
-Jesteśmy hahaha. Jeszcze jedną fankę z nami przyprowadzimy hah.
-Kogo? – spytali chórem chłopaki.
-Ym, trochę późno wam o tym mówimy, ale dzisiaj przyjeżdża nasza przyjaciółka z Polski, Emila.
-Ładna przynajmniej?- spytał Zayn.
-Bardzo ładna. Ale ona tu nie przyjeżdża romansować, tylko do pracy. Będzie pracowała w Nandos przez 1.5 miesiąca.
-A wy podobno przyjechałyście się uczyć hahahaha- odpowiedział mi Liam.
-Nie podobno tylko tak. Uczymy się nie widać? Hahaha.
-W Nandos? Coś czuję, że się z nią zaprzyjaźnię! –wykrzyknął uradowany Niall.
-Cieszę się, dobra Gabi, zbieramy się. Kochanie, daj mi kluczyki, prooooooooszę- usiadłam Louisowi na kolanach i patrzyłam na niego słodko.
-Nie ma mowy, zarysowałaś mi ostatnio lusterko!- odmówił mi.
-Bo ten palant nie potrafił jeździć, to nie była moja wina! No Louuuuuuie, błagam. Chyba nie pojadę po przyjaciółkę autobusem?- spytałam podchwytliwie.
-Weźcie wóz Harrego, on Gabi na pewno pożyczy-odpowiedział.
-No widzisz! Są razem 3 dni, a on dla niej zrobi wszystko. A ty mi nawet samochodu nie chcesz pożyczyć! –zaczęłam taktykę na wyrzuty sumienia.
-Kotku, moje auto jest warte 400 tysięcy, a ty wybacz, ale nie jeździsz bezpiecznie. Hazza ma bardziej odporny samochód-tłumaczył mi jak dziecku.
-Dobra, dzięki, będziesz coś chciał. Gabi idź po kluczyki, spotkamy się na dole. Do zobaczenia wieczorem-pożegnałam się, nie patrząc na Louisa i wyszłam z mieszkania, słysząc śmiech Nialla i tekst „No i będziesz czegoś chciał hahahaha”. Wsiadłam do windy i już po chwili byłam na dole. Wychodząc z budynku, zauważyłam, że jest piękna pogoda, zupełnie nie londyńska. Usiadłam na ławce przed wejściem, a po kilku minutach pojawiła się Gabi z kluczykami.
-Kto prowadzi?- spytałam.
-Ty, ja nie ogarniam drogi na lotnisko-odpowiedziała i wręczyła mi kluczyki. Wsiadłyśmy do samochodu Hazzy i ruszyłyśmy w kierunku lotniska. Auto chłopaka było przyjemnie duże i chłodne, idealne do jazdy po zatłoczonym Londynie. Włączyłyśmy radio i śpiewałyśmy lecące w nim piosenki. Zaczęłam się śmiać niekontrolowanie, kiedy Gabi śpiewała „We found love” Rihanny, fałszując niemiłosiernie. Po 40 minutach dojechałyśmy do celu i weszłyśmy do hali przylotów. Okazało się, że samolot Em już wylądował, więc zaczęłyśmy rozglądać się w poszukiwaniu dziewczyny. Po chwili zauważyłam burzę brązowych loków i rzuciłam się w jej kierunku. Dziewczyna zachwiała się kiedy na nią wpadłam, ale po chwili roześmiała się radośnie i przywitała z nami.
-Em!! Boże, jak my za tobą tęskniłyśmy! - ściskałyśmy ją tak mocno, że obawiałam się o jej żebra.
-Głupie puśćcie mnie! Duszę się hahahah! – śmiała się głośno, a my nadal ją przytulałyśmy.
-Dobra, chodźmy stąd. Zawieziemy cię do twojego mieszkania, żebyś się rozpakowała i odświeżyła, a potem idziemy na zakupy!- skróciłam jej nasz plan.
-Oke, już się boję haha – nie przestawała się śmiać, a ja uświadomiłam sobie, jak bardzo mi tego brakowało.
Wyszłyśmy z lotniska i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Gdy Em zobaczyła czym przyjechałyśmy, gwizdnęła przeciągle i spytała:
-Wasze?
-Nie haha, mojego chłopaka- odpowiedziała Gabi.
-Chłopaka? Wiem, że Mila jest z tym Louisem, a ty?
-Z Harrym, ten z loczkami- uśmiechnęła się.
-Noo, gratuluję. A kiedy poznam waszych wybranków?- spytała.
-Dzisiaj wieczorem -poinformowałam ją.
-Wooooooow, pierwszy dzień w Londynie, a ja już poznam One Direction, hahah.
-Tylko ostrzegam, nie zemdlej jak ich zobaczysz haha. Żadnych fangirlingów, piszczenia itp. itd. , bo pomyślą, że nasza przyjaciółka jest idiotką, hahaha- ostrzegłam ją. Po kilku minutach jazdy Em spytała:
- Czemu stajemy?
-Bo jesteśmy na miejscu. Tu będziesz mieszkała przez najbliższe 1.5 miesiąca. Chodź. – powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Weszłyśmy do standardowego bloku w centrum Londynu. Wysoki, długi, szary blok. Na 11 piętrze było nasze mieszkanie. Wjechałyśmy windą i otworzyłyśmy drzwi. Roześmiałam się cicho, kiedy zobaczyłam wnętrze mieszkania.
-Z czego ha? – spytała Gabi.
-Z tego wszystkiego. Jak ja dawno tu nie byłam! Zapomniałam już jak to jest mieszkać na 40 m2. Dobra Em, masz 2 pokoje, kuchnię i łazienkę do swojej dyspozycji. Okolica spokojna, sąsiedzi dosyć tolerancyjni, my się nie wtrącamy do tego co tu robisz, tylko błagam, nie zrujnuj tego mieszkania, bo jego właścicielka nas zabije. Ty idź się odśwież po locie, a my pooglądamy TV- powiedziałam i rozsiadłam się na kanapie. Gabi oglądała jakiś film na Animal Planet, a ja weszłam na Twittera w swoim iPhonie. Follownęłam i odpisałam kilku osobom, a kiedy dodawałam tweeta „Zwariowany dzień z @shakemybody & @crazybaby” z łazienki wyszła Emila. Podniosłyśmy się i wyszłyśmy z mieszkania. Pojechałyśmy do największego centrum handlowego w Londynie i wpadłyśmy w szał zakupów. Po kilku godzinach nie czułam nóg i dziękowałam Bogu, że mam na sobie trampki. Postanowiłyśmy iść do Starbuksa na kawę i przy okazji trochę odpocząć. Tradycyjnie zamówiłam cafe latte, Gabi macchiato, a Em po długim zastanowieniu cappuccino.
-Umieram, wracamy do domu- jęczała nad kawą Gabi.
-No wracamy, trzeba się przygotować do tego centrum handlowego. O 20 jest tak?- wymamrotałam.
-Noo. Mamy jeszcze… o mój Boże! 2 godziny! Jest 18!- poinformowała nas z przerażeniem.
-No pięknie, 6 godzin chodziłyśmy po sklepach. Na szczęście widać to po naszych torbach, bo jakbyśmy nic nie kupiły to chyba bym się powiesiła- stwierdziłam. – Dobra, wstajemy i jedziemy do domu. Po kilku minutach siedziałyśmy już wygodnie w samochodzie. Nagle Em powiedziała:
-Ej, chyba źle jedziesz. Wasze mieszkanie jest po tamtej stronie Londynu.
-Wiem, nie rób ze mnie idiotki. Jedziemy do apartamentu chłopaków, tam teraz mieszkamy-odpowiedziałam jej.
-Będę w mieszkaniu 1D? WOW- zrobiła wielkie oczy.
-Tak i to śmiem twierdzić, że często tam będziesz przebywać. Gabi, co tak milczysz?- spojrzałam na dziewczynę siedzącą obok mnie.
-Myślę w co się ubrać. Hej Mila, może byśmy założyły te bluzki z napisem „I love One Direction” co dostałyśmy od chłopaków?- spytała mnie radośnie.
-Dobry plan hahahaha, jeszcze nie miałam okazji jej założyć- odpowiedziałam, wjeżdżając do podziemnego parkingu pod apartamentowcem. Wysiadłyśmy z samochodu, wzięłyśmy torby z zakupami i ruszyłyśmy do windy. Już po chwili byłyśmy w apartamencie chłopaków. Ich oczywiście nie było, więc Em włączyła swój fangirling: najpierw stała oniemiała, a potem zaczęła na zmianę piszczeć i płakać. Spojrzałyśmy na nią z politowaniem i poszłyśmy do kuchni po coś do jedzenia. W całym mieszkaniu panował względny porządek, było widać, że Liam nie pozwala nam szaleć. Razem z dziewczynami postawiłam na sałatki z kurczaka z KFC, które nawiasem mówiąc były bardzo smaczne. Kiedy skończyłyśmy nasze mini posiłki, zaczęłyśmy przygotowywać się do wyjścia. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, wysuszyłam włosy i poszłam wybrać ubrania. Tak jak się umówiłam z Gabi, odnalazłam swoją bluzkę z „ I love One Direction”, do tego wybrałam czarne shorty i baleriny, oraz czerwoną marynarkę z rękawami 3/4. Zrobiłam sobie mocniejszy makijaż niż zazwyczaj, a włosy zaplotłam w kłosa na boku. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam bardzo dobrze. Poszłam zobaczyć jak idą przygotowania dziewczyn. Gabi była już gotowa i wyglądała naprawdę świetnie. Ubrała się w czarne rurki, bluzkę identyczną jak moja i ramoneskę oraz standardowe, nieodłączne trampki. Włosy miała rozpuszczone i podkręcone na końcówkach. Em natomiast rozpuściła swoje piękne loki i założyła delikatną sukienkę w kwiaty z beżowymi balerinkami i dżinsową kurteczką. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie, które Gabi natychmiast wstawiła na Twittera z podpisem „Szalone spotkanie z 1D, przybywamy!”. Zostało nam 40 minut do spotkania w centrum, więc musiałyśmy się sprężać. Zabrałyśmy torebki i szybko pobiegłyśmy do samochodu. Ponownie prowadziłam ja i jak to w Londynie zawsze bywa, był niesamowity korek. 15 minut przed rozpoczęciem byłyśmy pod centrum. W środku panował niesamowity tłok. Mnóstwo ludzi, ogłuszający hałas, na zmianę płaczące i śmiejące się dziewczyny- od tego wszystkiego można było złapać ból głowy. Na „scenie”, na której mieli przebywać chłopaki, stał stół z 5 krzesłami i butelkami wody. Po kilku minutach pojawił się mężczyzna, który wyjaśnił sposób w jaki będzie można dostać się do chłopaków. Zasada była prosta: ustawiamy się w kolejce i sprawnie przechodzimy przy 1D. Fanki od razu rzuciły się by zająć jak najlepsze miejsca, z głośników puszczono piosenki w wykonaniu chłopców, którzy właśnie weszli na scenę. Poziom natężenia hałasu podskoczył +100000000 razy. Gabi szturchnęła mnie w ramię i krzyknęła mi do ucha:
-Co ja tu robię?! Mogłyśmy pooglądać jakieś filmy w tv!
-Zobacz jaką frajdę ma Em! Nie zabieraj jej tego haha!- odkrzyknęłam, pokazując na dziewczynę stojącą w kolejce.
Chłopaki zaczęli podpisywanie plakatów, zdjęć, koszulek – jednym słowem, co tylko się dało, to było podpisywane. Z Gabi postanowiłyśmy odsunąć się trochę i usiadłyśmy na ławce „dla fanek obsłużonych”. Miałyśmy bardzo dobry widok na to, co się działo u chłopaków. Patrzyłyśmy się na nich i co chwila wybuchałyśmy śmiechem. Po kilku minutach zauważył nas Harry, który szturchnął Louisa i tym sposobem całe One Direction wiedziało gdzie siedzimy. Pomachali nam, a Louis wskazując na bluzkę złożył serduszko z rąk i się roześmiał. Fanki natychmiast spojrzały w naszą stronę i zaczęły robić nam zdjęcia, a my dalej obserwowałyśmy zmagania chłopaków. Po kilkunastu minutach wróciła Em z autografami i z przejęciem zdała nam relację:
-Boże jaki ten Niall jest słodki! A Harry i Louis?! OMYGY! Dziewczyny, ale wy macie szczęście! Zazdroszczę wam jak cholera!
-Em! Wyłącz fangirling i to w trybie natychmiastowym! Jak już masz te autografy, które w sumie dostałabyś w domu i tak, to możemy wracać? Głowa mi pęka i źle się czuję – powiedziała Gabi.
-Jasne, czekajcie napiszę sms Lou, że się zmywamy i czekamy w domu- odpowiedziałam, wyjmując telefon i wpisując wiadomość. –Dobra, gotowe. Chodźcie.
Przepchnęłyśmy się do wyjścia i już po chwili siedziałyśmy w cichym wnętrzu samochodu. Był to ten rodzaj ciszy, który cholernie boli uszy. Buczało mi w nich i wciąż słyszałam te krzyki i piski.
-Nie wiem jak wy, ale ja to idę się zdrzemnąć, jak tylko wejdziemy do mieszkania-oznajmiłam im.
-Ja też- przytaknęła mi Gabi.
-Też bym poszła, zawieź mnie do mieszkania, Mila- poprosiła Em.
-Przestań, u nas się znajdzie łóżko. U swojego Niallerka się prześpisz, na pewno nie będzie miał nic przeciwko-roześmiałam się.
Po kilku minutach byłyśmy już w apartamencie. Gabi zaprowadziła Em do pokoju Nialla, a sama poszła do sypialni Hazzy. Ja poczłapałam do pokoju swojego i Louisa, rzuciłam się na łóżko i natychmiast zasnęłam. Obudziło mnie głaskanie po policzku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Lou bardzo blisko swojej.
-Wstawaj śpiąca królewno, 23 dopiero-powiedział wesoło.
-Yhm, już – podniosłam się i przeciągnęłam, co wywołało jego śmiech. -No co? Nawet się przeciągnąć nie można?
-Można haha. Jesteś po prostu słodko roztrzepana i rozmazana- wyjaśnił.
-No nieeee. Dobra, idź do reszty, ja się ogarnę i zaraz przyjdę-podniosłam się i chciałam iść do łazienki, ale nagle znów znalazłam się na łóżku.
-Chciałbym zauważyć, że dzisiaj jeszcze nie robiłem tego- powiedział i pocałował mnie namiętnie. Po chwili oderwał się i dodał- teraz możesz iść, haha.
-Teraz to średnio mi się chce. Ale cóż, mus to mus. No idź! – popchnęłam go do drzwi, a sama zamknęłam się w łazience. Zmyłam makijaż, włosy związałam w kucyk, marynarkę odwiesiłam do garderoby i poszłam do reszty. Towarzystwo siedziało rozbawione w salonie. Najwidoczniej już poznali się z Em, która była w 7 niebie i cały czas się śmiała. Zayn i Liam siedzieli na wielkim fotelu, a Em, Niall, Harry z Gabi na kolanach i Louis na kanapie. Podobnie jak Gabi wpakowałam się na kolana swojego chłopaka. Na początku nasza rozmowa była standardową rozmową fanki z idolami. Em wypytywała chłopaków o największe błahostki, a oni jej odpowiadali. Zayn przyniósł alkohol, który spowodował zmianę atmosfery. Nasza przyjaciółka zaczęła pytać chłopaków o bardziej osobiste rzeczy, jednak ci już podpici tylko się z tego śmieli. Nagle Zayn wypalił:
-Ej, chodźcie pogramy w butelkę! Jeszcze nigdy tego nie robiliśmy! – wszyscy zgodziliśmy się na jego propozycję ze śmiechem. Pierwszy kręcił właśnie Zayn, wypadło na Gabi.
-Pytanie, niech stracę.
-Hm, serio nie podobał ci się wtedy Harry, jak go odrzuciłaś na balkonie? –spytał.
-Podobał mi się, ale strasznie mnie wkurzał haha. Dobra, ja teraz kręcę. Uhuhu, Liaaaamuuuuś, pytanie? Tatuśku drogi, powiedz nam, gdybyś miał kogoś teraz pocałować, kogo byś wybrał?
-No ej! To nie fair.
-Na każde pytanie trzeba odpowiedzieć. Nas się wstydzisz? hahaha- śmiał się Hazza.
-Okej, Milę-powiedział, a mnie zamurowało. Poczułam, jak Lou mocniej mnie do siebie przytula.
-Kręcę! O, Zayn!- wydarł się uszczęśliwiony.
-Pytanie- jęknął czarnowłosy.
-Oczywiście. Chłopcze drogi, kto z tu obecnych najbardziej pociąga cię fizycznie? – zadał.
-Gabi, proste. Sorry Hazza haha- chłopak był już nieźle pijany. Zakręcił- Mila! Pytanie czy zadanie?
-Zadanie. A co mi tam, będę hardcorem.
-No kochana, taką masz mocną główkę. 5 kolejek bez popitki, proszę hop siup! –powiedział i rozlał mi wódki do 5 kieliszków.
-Ojebane! – wykrzyknęłam i wypiłam pierwsze trzy kieliszki, przy 4 się skrzywiłam, a 5 ledwo przełknęłam- Nienawidzę cię Zayn! Nigdy więcej!
Zakręciłam, wypadło na Em. Wybrała pytanie.
-Okej, podoba ci się ktoś z płci męskiej, przebywającej w tym pokoju?
-Ymm, tak- spłonęła rumieńcem i zakręciła butelką.
-Louis! Zadanie czy pytanie? – spytała uradowana.
-Pytanie, tylko postaraj się, bo te wasze są banalne haha-odpowiedział.
-Nie bój miszczu. Komu pierwszemu powiedziałeś, że kochasz Milę?
-Harremu. Jak wszystko- przybili ze sobą piątki.
-Dobra, ja teraz. Niall! Zadanie? Pocałuj tę o to piękną dziewicę orleańską, bo zaraz się zgwałcicie oczami- powiedział, a Niall wykonał zadanie z wielkim przejęciem. Gdy się od siebie oderwali, nie wrócili do poprzedniego siedzenia w dużej odległości, tylko przysunęli się do siebie.
-No shit, Louis i Harry. No to nie ma opcji, zadanie chłopcy. Wejdźcie na ten oto stół i zatańczcie nam gorącą salsę- oznajmił z pełną powagą. Chłopaki ze śmiechem tańczyli dziwne wygibasy. Po chwili z salsy powstał freestyle, Louis machał rękami, Harry zarzucał włosami i miotał się jak szatan, a my płakaliśmy ze śmiechu. Po kilku kolejkach dziwnych wyzwań i pytań byliśmy tak pijani, że nie panowaliśmy nad sobą. Liam zasnął na fotelu, a nam odbijało.
-Ej, może zagramy w butelkę na całowanie? – spytała w pewnym momencie pijana Em.
-Może być, tylko jak wypada ta sama płeć to w policzek, tak?- upewniłam się.
-No. Kręcimy dwa razy, żeby były 2 osoby wylosowane. No i oczywiście bez obrażania się itp. itd. chłopaki, rozumiemy?- zwróciła się Gabi do Louisa i Harrego, a ci jej przytaknęli.
- Kręcę pierwsza! –wyrwała się Em. – Mila iiii … Niall! Proszę, proszę, pokażcie co potraficie.
-Dobra, jedziemy Niallerku- podeszłam do niego i delikatnie go pocałowałam. Po nas przyszła kolej na Louisa i Gabi. Przyznam, że dziwnie mi było, jak patrzyłam na swojego chłopaka całującego moją przyjaciółkę. Przypomniałam sobie, że to tylko gra i ze śmiechem obserwowałam dalszy jej rozwój. Kolejną parą był Harry i Em. Ich pocałunek był bardzo krótki i bardzo, że tak powiem śmieszny- obydwoje cały czas skręcali się ze śmiechu. Następne zakręcenie butelką i wypadł Zayn z Niallem.
-No nie, ci całowali się z takimi laskami, a ja muszę z chłopakiem?- narzekał Zayn.
-Nie gderaj, tylko pocaaaaaaałuj mnieeeee- zawył pijany Niall. Zayn cmoknął go w policzek i zakręcił. Gabi i Em- sytuacja podobna jak u chłopaków: cmoknięcie w policzek. Kolejne zakręcenie i Harry z Louisem. Ci oczywiście nie mogli normalnie się cmoknąć, tylko odstawili teatrzyk z namiętnym pocałunkiem, mizianiem po włosach itp. Następną całującą się parą byłam ja z Zaynem. Chłopak przysunął się do mnie i mocno pocałował. Spodziewałam się tego, więc po krótkiej chwili go odepchnęłam. Pijany chłopak spojrzał na mnie z miną zbitego psa i wrócił na swoje miejsce. Po nas całowali się jeszcze Harry z Gabi, Niall z Em (bardzo, bardzo namiętnie nawiasem mówiąc) i Em z Louisem. Umówiliśmy się, że idzie ostatnie zakręcenie butelką. Kręcił Harry i wylosował mnie i Louisa, który z wielką radością oznajmił:
-No, czekałem na to cały wieczór. No chooooodź – przyciągnął mnie i namiętnie pocałował.
-No nie! Zaraz się będą rozmnażać, ich nie można do siebie zbliżać!- stwierdziła Gabi, a my się od siebie oderwaliśmy.
-Zazdrościsz? Chyba macie podwójne łóżko i z tego co się orientuje, to Hazza jest w pełni obdarzonym chłopcem. Zajmijcie się czymś pożytecznym, a nie w warcaby gracie po nocach- pocisnął jej Lou.
-Wal się Louis, my bardzo dobrze wykorzystujemy nasz wolny czas. Przynajmniej nie okazujemy swoich nocnych emocji tak, żeby nas cały dom słyszał- odgryzła mu się Gabi.
-Przynajmniej mamy jakieś emocje-odpowiedział jej.
-KONIEC! Ogarnijcie się! Louis, przeproś Gabi. Gabi przeproś Louisa-nakazałam im.
-Chyba jednak nie. Sądzę, że to koniec imprezy, cześć- powiedziała Gabi i poszła do swojej sypialni.
-Pięknie. Zadowolony jesteś z siebie? – spytałam Lou.
-Ona zaczęła! Ja tylko odpowiedziałem – bronił się.
-Daruj sobie- powiedziałam i poszłam za Gabi. Weszłam do sypialni Stylesów i zobaczyłam ją stojącą przy oknie.
-Po co tu przyszłaś? Idź baw się z chłopakiem- warknęła. Zauważyłam, że jest maksymalnie wkurwiona.
-Ej! Przestań, co ja ci zrobiłam? Louisa poniosło, jest pijany tak samo jak ty, czy ja. Nie powinnaś tak reagować Gabi! Wiesz jaki Lou ma charakter, potrafi człowiekowi pocisnąć. Sprowokowałaś go i powiedział to, co powiedział. Wyluzuj, też nie jesteś święta.
-Czyli przyszłaś go bronić. Wiesz co? Idź stąd, naprawdę. Nie chcę się z tobą kłócić, a wszystko do tego prowadzi. Wyjdź- powiedziała, a ja wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Wkurzyła mnie, pomimo tego, że chciałam porozmawiać z nią na spokojnie. Na korytarzu minęłam się z Harrym, który rzucił mi tylko krótkie „dobranoc”. Poszłam do swojej sypialni, w łazience był Lou, więc włączyłam laptopa czekając na swoją kolej do mycia. Zalogowałam się na Twitterze, odpisałam i follownęłam kilka osób. Weszłam też na jeden z portali plotkarskich. Zdziwiłam się bardzo, kiedy zobaczyłam zdjęcie Louisa i Gabi jeszcze z naszych wakacji, oraz podpis sugerujący, że są parą. Właśnie czytałam tą plotkę, kiedy z łazienki wyszedł Louis. Zamknęłam laptopa i weszłam do łazienki, bez słowa go mijając. Wepchnął się za mną i spytał:
-Ty też jesteś na mnie obrażona?
-Nie. Chcę się wykąpać i tyle. A kto jest?- odpowiedziałam.
-Gabi, Hazza… Mam dość tego dnia. Przyjemnej kąpieli- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
Wzięłam długą kąpiel i kiedy po 40 minutach wróciłam do sypialni, Lou już słodko spał, wtulony w poduszkę. Położyłam się koło niego i kręciłam z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Po kilku minutach wstałam, założyłam bluzę Louisa leżącą na fotelu i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni, nalałam szklankę mleka i wyszłam na balkon. Dziwne miejsce sobie wybrałam na przechadzki w nocy, ale musiałam odetchnąć świeżym powietrzem. Strasznie się zdziwiłam, kiedy na balkonie zobaczyłam Em. Siedziała skulona na krześle i płakała. Podeszłam do niej i przytuliłam mocno.
-Nie płacz, ciiiii, nie warto. Co się stało?- spytałam, a w odpowiedzi usłyszałam tylko ciche chlipnięcie.
-Em no, nie płacz! Duże dziewczynki nie płaczą, a ty jesteś duża! Już, masz mleko, uspokój się-bezsensownie podałam jej szklankę, a ona spojrzała na nią i parsknęła śmiechem ze łzami w oczach.
-Dzi-ii-ęki- wzięła i wypiła szybko. Postanowiłam ponowić próbę wyciągnięcia od niej czegoś.
-No, mów czemu płaczesz. I czemu siedzisz tu, na balkonie, zamiast spać sobie na naszej naprawdę wygodnej kanapie?
-No bo… Chodzi o to, że to wszystko przeze mnie. Przeze mnie Lou pokłócił się z Gabi i Harrym. Gdybym się nie pojawiła to nic takiego by się nie stało. Wszyscy jesteście smutni. Ty też, a rzadko taka jesteś –wychlipała.
-Em przestań.. To nie przez ciebie, Louis po prostu ma taki charakter i powiedział to co mu ślina na język przyniosła, a Gabi przecież znasz.. Nie da sobie cisnąc. Jutro się pogodzą i wszyscy będą szczęśliwi. A ty, pomimo tego, że jesteś tu dopiero niecały dzień to wprowadziłaś dużo radości! –powiedziałam.
-Taaa, ciekawe kto się tak raduje z mojej obecności. Tylko wam zawadzam. To bez sensu, wracam do Polski.
-Nawet tak nie mów! A pan Horan to co? Ma jeszcze większy zaciesz na tej swojej mordce niż do tej pory. Dawno nie był taki zadowolony. Zresztą widzę jak ty na niego patrzysz, no i te wasze pocałunki…
-Niall… Niall jest świetny. Bardzo go lubię… podoba mi się- wyszeptała zaczerwieniona.
-Wiem głupku, wiem. Ty jemu też się podobasz, znam go, wiem, że jesteś w jego typie. Chodź teraz do domu, bo zimno tu! – rozkazałam i podałam jej rękę. Razem wróciłyśmy do salonu, Em położyła się na kanapie, a ja poszłam do swojego pokoju. Podczas tej rozmowy zachciało mi się spać, więc nie miałam większych problemów z zaśnięciem. Wtuliłam się w spokojnie oddychającego Lou i odpłynęłam do krainy snów.


Tam daram, oto i co półtora tygodniowa wypowiedź tumanów, inaczej zwanych foreveryoung.

Najpierw informacje standardowe. Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy za 19 komentarzy, 16 obserwatorów i 6030 wejść. Jesteście genialne! :) Wszystkie komentarze sprawiły nam ogromną radosc, a jakbyście pobiły swój rekord pod tym rozdziałem to już w ogóle obłęd. Następny rozdział opublikujemy 28 marca.
A teraz kilka pytań od nas. Podoba wam się wprowadzenie nowej postaci? Co sądzicie o całej sytuacji, jaka jest między Milą, Gabi i Louisem? Będzie wojna, czy może to tylko chwilowe zamieszanie? No i nareszcie, jak sądzicie, czy pojawienie się Em namiesza w życiu bohaterów? Tak jak zwykle, piszcie swoje odpowiedzi w komentarzach.

foreveryoung xx

środa, 7 marca 2012

Rozdział XI.

Jestem niewyspana i głodna, a na dodatek mam kaca! Gorzej dzisiejszy dzień się nie mógł zacząć. O 6 mamy samolot do Londynu, więc musiałam wstać 2 godziny wcześniej, żeby zdążyć i niemiłosiernie się nie wyspałam, bo wczoraj ostro balowaliśmy z okazji zakończenia zdjęć do teledysku. Zobaczyłam, że Gabi wciąż śpi, więc podeszłam do jej łóżka i próbowałam ją obudzić.
-Maaaaaaaaaaała, wstawaj! Za godzinę wyjeżdżamy!
-Harryyyyy, jeszcze minuta..- mruknęła, a ja z ledwością powstrzymywałam się od śmiechu.
-Ale słońce, wstajemy!
-Jeszcze chwilka, moment…- Gabi nadal nie załapała, że to ja, a nie Harry, który w sumie właśnie wszedł do naszego pokoju.
-O HARRY! –wydarłam się, a Gaba podskoczyła na łóżku jak oparzona.
-Witam drogie panie, czy już jesteście gotowe? – spytał, zjeżdżając nas wzrokiem.
-No jasne, nie widzisz? Ta sexi piżamka to mój strój dnia… Ym, widzę, że krępuje was moja obecność, więc idę do łazienki się ogarnąć, a wy się hym.. przywitajcie? Hahaha. – powiedziałam i ze śmiechem wyszłam do łazienki. Gdy po 20 minutach ją opuściłam, w pokoju nie było ani Gabi, ani Harrego. Pomyślałam, że może są na śniadaniu, więc zeszłam na dół i faktycznie, zauważyłam cały zespół, jednak bez poszukiwanej pary.
-Heeej, widzieliście gdzieś Stylesów? –spytałam.
-No właśnie nie, jak Hazza rano wyszedł to do tej pory nie wrócił- odpowiedział mi Louie.
-Zakochał się chłopak, hahaha. Może określają swój status cywilny? Hahahaha – Niall był coś za bardzo rozbawiony, nawet jak na niego.
-Taa.. A co ty taki rozbawiony Blondasku?
-Bo kurde! Już za kilka godzin wejdę do NANDOS! Czaicie to?! Boże jak ja się za nim stęskniłem! – rozmarzony pogłaskał się po brzuchu, a Zayn skomentował to:
-Zgłupiał do reszty.
-Też byś się tak zachowywał, jakby to była twoja miłość haha- Liam stanął w obronie Nialla.
-Ja wam nic nie chce mówić, ale za pół godziny wyjeżdżamy z hotelu. Spakowani?- wtrąciłam się.
-NIE! - odpowiedzieli przerażeni. – Lecimy się pakować, szybko!- krzyknął Louis i wszyscy pobiegli do pokoi, żeby skończyć ? a może dopiero zacząć, pakowanie. Zostałam sama i nareszcie mogłam w spokoju skonsumować posiłek. Po chwili jednak przysiedli się do mnie zaginieni. Gabi, podobnie jak Harry, miała ogromnego banana na twarzy i rumieńce na policzkach. Posłałam jej znaczące spojrzenie, na co jeszcze bardziej się zarumieniła. Roześmiałam się i odeszłam od stołu, zmierzając w kierunku pokoju swojego chłopaka. Wiedziałam, że nie zaczął się jeszcze pakować, a czasu było coraz mniej, więc postanowiłam mu pomóc. Weszłam do pokoju i już w drzwiach dostałam delikatny „opierdol”.
-HAZZA DO CHOLERY! Twoje skarpetki walą się po całym pokoju! Mógłbyś ruszyć dupę i je pozbierać!- darł się, nie patrząc nawet, kto wszedł do pokoju.
-Ekhem, Louie.
-OOO. Przepraszam kochanie, nie wiedziałem, że to ty – spojrzał na mnie tymi swoimi oczami, a mi od razu zmiękły kolana.
-Nie ma sprawy, przyszłam ci pomóc haha.
-Dziękuję dziękuję dziękuję! Kocham Cię wiesz?- wykrzyknął.
-No nie! Tylko za tą pomoc w pakowaniu?!- udawałam wielce oburzoną.
-No co ty. Kocham Cię za to- podszedł do mnie i pogłaskał po policzku, a ja natychmiast się zarumieniłam- i za to- połaskotał mnie, na co zareagowałam wybuchem śmiechu- i za to też-pocałował mnie czule, a ja co było u mnie całkowicie naturalne, natychmiast przedłużyłam pocałunek, sprawiając, że stał się bardziej namiętny. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie, a Louis dokończył:
-No i jeszcze za twój niewyparzony język, wybuchowy charakter i za to jaka w ogóle jesteś. Dzięki tobie mam dla kogo żyć, a moje życie ma sens – uśmiechnął się do mnie słodko, a ja nie wytrzymałam i przyciągnęłam go do siebie z powrotem, szepcząc:
-Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię…
Po chwili zauważyłam, że zostało nam 20 minut do opuszczenia hotelu, a Lou wciąż był niespakowany. Opanowaliśmy technikę polegającą na tym, że Louis dawał mi ubrania, a ja je składałam i wkładałam do walizki. W czasie naszej mission impossible do pokoju wrócił Harry.
-No proszę, któż zawitał w nasze skromne progi! Czy Romeo już jest spakowany?- spytał Louie.
-Nie do końca, ale już kończę – odpowiedział Hazza z uśmiechem i wziął się do roboty, podśpiewując pod nosem. Patrzyłam na niego z Lou z rozbawieniem, a moja ciekawość wzięła górę i spytałam:
-Co taki zadowolony jesteś?
-Nic nic, taki ładny dzień dziś… - odpowiedział i roześmiał się wesoło.
-Jasne, a na balkonie stoi czołg. Chłopie jest 4.30, a ty szczerzysz się jak głupi do sera. Mów!
-Ale naprawdę nie ma o czym mówić. Louis, widziałeś gdzieś moje czerwone conversy?- szybko zmienił temat.
-Stoją w łazience pod umywalką – odpowiedział. Harry szybko po nie poszedł, a Louis dodał- Nie wymigasz się od odpowiedzi Hazzo!
Po 10 minutach udało im się skończyć pakowanie, więc poszłam do swojego pokoju, żeby przygotować się do podróży. Spotkałam tam Gabi, która siedziała na swojej walizce i próbowała ją zapiąć. Pomogłam jej i po kilku minutach byłyśmy gotowe. Zeszłyśmy do recepcji, gdzie czekał na nas już Zayn z Liamem, a po chwili dołączyli Harry, Louis i Niall. Wymeldowaliśmy się i wyjechaliśmy na lotnisko. Podczas odprawy, chłopaków dopadły fanki, które, o dziwo, były bardzo uprzejme i widząc Louisa przytulającego mnie do siebie, kulturalnie spytały, czy mogą sobie zrobić z nim zdjęcie. Odeszłam kawałek z Gabi tak, by Directionerki w spokoju nacieszyły się idolami.
-Widzę, jak na niego patrzysz. Mnie nie oszukasz. – Zaczęłam rozmowę.
-O czym ty mówisz? Na kogo patrzę? –spytała zdziwiona Gabi.
-Na Stylesa, a na kogo. Co jest między wami?
-Ymm, nic. Przyjaźnimy się. No nie patrz tak na mnie Mila!
-Przecież ja nic złego nie robię. Ale wybacz Mała, nie wierzę, że Lokers przepuścił taką ok…- nie dane mi było dokończyć, bo usłyszałyśmy od strony chłopaków:
-Girlz! Samolot nam zaraz odleci!
Pobiegliśmy szybko do samolotu i cudem zdążyliśmy. Już po chwili siedzieliśmy wygodnie w biznes klasie, a stewardessy roznosiły napoje i przekąski, z czego chętnie skorzystaliśmy. Siedzieliśmy tak jak zazwyczaj: ja z Lou, Gabi z Hazzą, Niall, Zayn i Liam razem. Wyjęłam mp4, włączyłam swoją usypiającą play listę i położyłam głowę na ramieniu Louisa, z zamiarem przespania chociaż części lotu. Szybko odpłynęłam, a gdy podniosłam głowę, zobaczyłam, że przygląda mi się mój chłopak.
-Witaj księżniczko, wyspałaś się? – spytał Louie.
-I to bardzo. A ty nie spałeś? – odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
-Spałem, spałem. Jakieś 5 minut temu się obudziłem. Za godzinę lądujemy w Londynie- uśmiechnął się.
-Spałam 7 godzin?! Boże, co ja będę w nocy robiła? –złapałam się za głowę.
-Nie widzę problemu, mam ją już zaplanowaną- odpowiedział mi Louis i pocałował czule.
-I twoje plany to pewnie ja, ty i łóżko? Hahaha.
-No patrz, odgadłaś moje niecne zamiary! Może mi powiesz, że nie stęskniłaś się za naszym ogromnym łóżkiem? – roześmiał się cicho.
-Jej! Strasznie się stęskniłam, hahaha. – rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam najsłodszy widok ever. Mianowicie, Gabi spała oparta o Harrego, a ten przytulał ją mocno, tak jakby miała mu gdzieś uciec.
-I wmów mi, że ich nic nie łączy… -szepnęłam do Louisa, wskazując na nich.
-Oczywiście, że łączy. Ciekawe tylko, kiedy oznajmią to światu. No i w jaki sposób to zrobią, haha.
-Twojego nic nie przebije hahahaha. – zaśmiałam się na wspomnienie tego momentu.
-Co , nie podobało ci się?!- wciągnął mnie do siebie na kolana.
-No jasne, że się podobało. Szczególnie dlatego, że widziało to ponad 2 miliony ludzi.
-No jakoś musiałem zakomunikować, że nie jestem już do wzięcia, a tym docierałem do fanek z całego świata, haha.
-Kotku, wyciągnięcie mnie z widowni w Alan Carr Chatty Man i wykrzyknięcie „Przedstawiam wszystkim moją dziewczynę Milę” oraz pocałowanie mnie, wybacz, ale było stresującym wydarzeniem-powiedziałam.
-Ale przyjemnym– dodał i pocałował mnie namiętnie.
-Boże, kładę się- ci się całują, wstaję- ci się całują, lunatykuję- ci się całują! Ludzie, czy wy umiecie robić coś innego?! –wykrzyknął Niall, przerywając nasz pocałunek.
-Oh Niall, oczywiście, ale to już nie jest przeznaczone dla twoich oczu hahaha. Powinieneś sobie znaleźć dziewczynę, to byś wiedział, o czym mówię hahaha- nabijał się z niego Louie.
-Skończ. Ja czekam na tą jedyną, a ona się chyba jeszcze nie urodziła. Albo jej nie spotkałem, kit. – odpowiedział.
Wraz z upływającym czasem, budziła się reszta, aż wreszcie usłyszeliśmy długo wyczekiwane: „Prosimy zapinać pasy, zaraz lądujemy”. Po 10 minutach wysiedliśmy na lotnisku, gdzie, pomimo tego, że w Londynie była 2 w nocy, czekał na nas tłum fanek, ochroniarzy i paparazzi. Nie byliśmy na to przygotowani, co mówił sam przez się nasz wygląd. Fanki piszczały, ochroniarze próbowali je odciągnąć od nas, a my chcieliśmy jak najszybciej dostać się do samochodu, który czekał na nas przed lotniskiem. Louis chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Zauważyłam, że Niall objął Gabi i szli za nami, a Harry, Liam i Zayn próbowali uspokoić fanki dając kilka autografów. Gdy w końcu wszyscy znaleźli się w samochodzie, chłopaki nie ukrywali swojego zdziwienia.
-Tyle osób o tej porze? Jest prawie 3!
-Nasze fanki naprawdę są wytrwałe. I za to je kocham haha.
Takie i podobne teksty leciały całą drogę do domu. Pod apartamentowcem nie czekały na nas już żadne niespodzianki i po chwili byliśmy w naszym mieszkaniu. Ponieważ wyspaliśmy się w samolocie, to postanowiliśmy skorzystać z czasu i się rozpakować. Razem z Lou mieliśmy niezły ubaw rozpakowując nasze torby, rzucaliśmy się ciuchami i znajdowaliśmy bardzo dziwne rzeczy, które teoretycznie nie powinny tam być. Kiedy w miarę wszystko ogarnęliśmy, postanowiliśmy iść coś zjeść. Weszliśmy do kuchni, w której zastaliśmy … całujących się Stylesów. Stanęłam w wejściu zaskoczona, a Louie cicho gwizdnął.
-No ładnie, ładnie. „Nic nas nie łączy”, „Jesteśmy przyjaciółmi” – zaczął ich przedrzeźniać.
-Ym, chyba musimy zrobić zebranie. NIALL, ZAYN, LIAM DO SALONU!- wydarł się Harry, biorąc Gabi za rękę i prowadząc na kanapę.
-Co jest? Czemu zakłócacie ciszę nocną spokojnego człowieka? - spytał zaspany Zayn.
-Nie mów, że znowu spałeś… Dobra, Gabi i Hazza chcą nam coś ogłosić – powiedziałam.
-Okeej, więc ymm… my… no… - jąkał się Hazza.
-Cholera! Jesteśmy razem, tak? Zadowoleni?- oznajmiła Gabi.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! GRATULUJĘ! –wydarłam się i skoczyłam na nich.
-No, wow, nareszcie. Ile można czekać… - zaśmiał się Niall.
-No chłopie, dobra robota. Jestem z ciebie dumny, Curly boy- klepnął Harrego w ramię Louis.
-Trzeba to opić! To ja idę zobaczyć, co zostało w barku- powiedział Zayn i po chwili wrócił z dużą ilością alkoholu. Pomimo tego, że dzień wcześniej obiecywałam sobie, że nie będę przesadzać z piciem, to dzisiaj postanowiłam poświętować razem z nimi. Gdy po około 2 godzinach skończył się zapas wysokoprocentowych napoi, a nasz stan można było określać jako nietrzeźwy, rozeszliśmy się do swoich pokoi. Walnęłam się na łóżko, a obok mnie położył się Louis, który pomimo upojenia alkoholowego nadal miał siłę na wykonanie swojego samolotowego planu. Całował moją szyję i dekolt, schodząc coraz niżej i zdejmując moją bluzkę. Czułam, jak jego język robi kółka na moim brzuchu, co powodowało, że odlatywałam. Przyciągnęłam go do siebie i mocno pocałowałam w usta. Pozbyłam się jego koszulki i ponownie do siebie przywarliśmy, gdy otworzyły się drzwi.
-UPS, sorry, chyba wam przeszkodziłam..- powiedziała Gabi.
-Jak się wchodzi do sypialni dorosłych, to się puka, wiesz?- ochrzanił ją Louis.
-Przestań Louie. Co się stało? – spytałam, zakładając koszulkę chłopaka, bo moja leżała w bliżej nieokreślonym miejscu.
-Chciałam z kimś pogadać… Wiem Lou, że to mało odpowiednia chwila, ale muszę. Harry padł, więc zostaliście mi wy. W sumie to ty, Louis. – oznajmiła i usiadła na naszym łóżku.
-Ja? A o czym ty chcesz ze mną rozmawiać o 5 nad ranem?
-Bo… chodzi o to… nie masz nic przeciwko mojemu związkowi z Harrym? Jesteś dla niego jak brat, więc…
-Mała oszalałaś? Oczywiście, że nie mam! Jak już go komuś oddać, to tylko Tobie. Gwarantuję ci, że jesteś jak do tej pory, jego najlepszą dziewczyną. – Słuchałam Louisa i patrzyłam na reakcję Gabi. Widziałam, jak dziewczyna z każdą sekundą staje się szczęśliwsza. W pewnym momencie podeszła do chłopaka i mocno go przytuliła.
-Dziękuję. To bardzo dużo dla mnie znaczy. Nie będę wam już przeszkadzać. Udanej nocy życzę, tylko pohamujcie swoje okrzyki, proszę. Hahaha- roześmiała się i wyszła z pokoju, a Louis zamknął drzwi na klucz.
-To było urocze, wiesz? „Jak już go komuś oddać, to tylko Tobie”. Powinieneś zostać poetą!- powiedziałam, a w odpowiedzi usłyszałam:
-Dla poety należy się nagroda, nie sądzisz? Seksowna jesteś w tej koszulce, ale bez niej jeszcze bardziej. – I zostałam przygnieciona przez ciało Louisa, który powrócił do przerwanej przez Gabi czynności.
Obudziłam się, czując głaskanie po plecach. Obróciłam głowę i zobaczyłam Louisa, który przyglądał mi się z uśmiechem na ustach. Wróciłam do poprzedniej pozycji, całkowicie go olewając.
-Dzień dobry, kochanie. Pora wstawać – zamruczał mi nad uchem.
-Odejdź, zły człowieku. Zostaje tu na zawsze. – odpowiedziałam.
-Na pewno? – przejechał ustami wzdłuż mojego kręgosłupa, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. – Bo miałem pewne plany, no ale jak zostajesz...– Przeniósł się na moją szyję, delikatnie ją całując.
-Yhm. Zostaję.
-Nie, nie, wstajesz. – Przekręcił mnie na plecy, a sam usiadł na mnie okrakiem i pocałował czule.
-Auaaaa, Louis! Ciężki jesteś, złaź ze mnie!
-Zejdę, jak wstaniesz. Wstajesz?
-Okej okej, złaź.
Chłopak sturlał się ze mnie, a ja wypełzłam z łóżka strasznie narzekając. Podobnie jak w nocy, założyłam na siebie koszulkę Lou, po czym przeparadowałam przez cały pokój, żeby dostać się do łazienki. Wchodząc usłyszałam jeszcze:
-Może jednak powinnaś zostać w tym łóżku...
Zamknęłam się w łazience i stanęłam przed lustrem. Moje włosy wyglądały jak stóg siana, miałam wory pod oczami, czyli jednym słowem mało korzystny wygląd. Weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę, chcąc nacieszyć się otaczającym mnie ciepłem. Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki w szlafroku, kierując się w stronę garderoby. Zauważyłam, że na dworze jest bardzo słonecznie, więc wybrałam krótkie, jeansowe spodenki, luźną, pomarańczową bluzkę i białe trampki. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i poszłam zjeść obiad, bo na śniadanie było dużo za późno- była 14. W jadalni spotkałam zespół i Gabi.
-Heeej- przywitałam się.
-No witamy panią Tomlinson, długo pani spała- powiedział ze śmiechem Liam.
-Spadajcie, potrzebuje dużo snu haha- odpowiedziałam i wzięłam kawałek kurczaka z curry, najwidoczniej upieczonego przez Zayna.
-To trzeba w nocy spać, a nie się zabawiać hahaha-zasugerował, a wszyscy oprócz mnie, wybuchli śmiechem.
-Odwal się, ja ci nie wypominam co robisz, jak Dan przyjeżdża-syknęłam i zwróciłam się do reszty-Plany na dziś?
-Od 16 do 19 siedzimy w radiu, potem jesteśmy wolni- odpowiedział mi Louis.
-Imprezaaaaaaaaaaaaaa! – wykrzyknęli Niall z Zaynem.
-NIE!- odkrzyknęłam razem z Gabi i roześmiałyśmy się z naszej zgodności.
-No to jakie macie propozycje?
-Ym, kino, Milkshake City, spacer? Tak jak normalni ludzie?- powiedziała Gabi.
-To brzmi jak randka, a my nie mamy osób towarzyszących. To ja, Liam i Niall impreza w klubie, a ty, Hazza, Tommo i Mila- kino. Pasuje wszystkim?- spytał Zayn.
-Taka podwójna randka, ta? Yey, nasza pierwsza wspólna randka hahaha. Jasne, że pasuje- odpowiedział Louie.
-No to ustalone. Niall, grubasie, zostaw mi trochę! –krzyknął Zayn, a my się roześmialiśmy.
Po skończonym obiedzie padliśmy na kanapy w salonie i włączyliśmy durną, brazylijską telenowelę. Okazało się, że Harry i Louis dokładnie orientowali się w akcji i postanowili przybliżyć nam każdą z postaci. Po 2 minutach ich komentowania nie wytrzymaliśmy i razem zgodnie rzuciliśmy się na nich z poduszkami. Rozpoczęła się wojna na poduszki, zakończona naszą wygraną. Po jakimś czasie chłopcy musieli już jechać do radia, więc pożegnaliśmy się i umówiliśmy na konkretną godzinę pod kinem, żeby nie musieli już wracać do domu. Zostałyśmy same i tak jak to zazwyczaj bywa, kiedy jesteśmy tylko we dwie, całkowicie nam odbiło. Skakałyśmy po kanapach, tańczyłyśmy na stole, rzucałyśmy się chrupkami Nialla i marchewkami Louisa, a kiedy się zmęczyłyśmy, wzięłyśmy laptopa Lou. Weszłyśmy na jego twittera, bo oczywiście on się nigdy nie wylogowuje i wstawiłyśmy jedno zdjęcie z wakacji, na którym chłopaki „topless” budują zamek z piasku z bardzo zawziętymi minami. Dodałyśmy podpis „Louis, kochanie, wylogowanie się z twittera nie boli. Podziwiajcie ich zajebiste klaty. Mila&Gabi xx.” i ze śmiechem obserwowałyśmy rosnącą liczbę komentarzy. W 2 minuty po opublikowani pod zdjęciem było już 400 tysięcy komentarzy! Wylogowałam się z jego twittera i weszłam na swój. Tam czekało na nas zaskoczenie, ponieważ dokładnie 20 sekund wcześniej Harry dodał wpis „@lovboobear i @shakemybody nie chcę nic mówić, ale to są chyba wasze ostatnie godziny. @Louis_Tomlinson się zemści haha!”. Odpisałam mu „@Harry_Styles czy ty naprawdę sądzisz, że boję się własnego chłopaka? Hahaha. Powodzenia na wywiadzie! xx”. Stwierdziłyśmy, że damy im spokój na nagranie, więc wylogowałam się i włączyłyśmy sobie „Step Up: Taniec zmysłów”. Pomimo tego, że oglądałyśmy to 1000 razy, to wciąż ten film nas nakręcał. Gdy nasz mini seans się skończył, postanowiłyśmy zacząć przygotowywać się do naszej randki. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, wsmarowałam w siebie swoje ulubione czekoladowe mleczko do ciała, założyłam szlafrok i poszłam do Gabi, żeby przedyskutować z nią nasz strój. Dziewczyna była na tym samym etapie przygotowań.
-Nie mam się w co ubrać- wyjęczała załamana. – To nasza pierwsza randka, a ja nie mam co na siebie założyć!
-A ja mam plan. Ty ubierzesz się jak ja, a ja jak ty. Taka tam zamiana-uśmiechnęłam się do niej.
-Ale jak ty chcesz to zrobić?- spytała nieprzekonana.
-Ty wybierzesz ze swoich ciuchów strój dla mnie, taki jaki ty byś założyła, a ja ze swoich dla ciebie. Genialny plan, nie? – roześmiałam się.
-Boże okej, ale nie przesadzaj, chcę wyglądać ŁADNIE, nie WYZYWAJĄCO- dała nacisk na te dwa słowa.
-Spokojnie, wyluzuj. Harry będzie chciał z ciebie zedrzeć te ubrania, jeszcze zanim wejdziemy do kina-powiedziałam i uciekłam z pokoju, bo Gabi już szukała czegoś, czym mogłaby we mnie rzucić.
Wybrałam dla niej obcisłe jeansy, pudrowy top, czarną marynarkę z wywijanymi rękawami, brązową torebkę i 10 centymetrowe szpilki, w tym samym kolorze. Wyjmując buty z szafy zaśmiałam się, bo nie wyobrażałam sobie, jak ona będzie się w nich poruszać. Jej standardowym obuwiem były trampki i bardzo rzadko baleriny. Po chwili usłyszałam Gabi, krzyczącą, że mam przyjść do salonu. Wzięłam więc wybrane ubrania i wyszłam z pokoju. Gabi już na mnie czekała ze swoimi ubraniami.
-Masz, tylko błagam, nie wyglądaj w tym lepiej, niż ja! –powiedziałam proszącym tonem.
-I kto to mówi. Ubierz się i wracaj natychmiast, makijaże też robimy sobie nawzajem, haha- roześmiała się.
Poszłam do łazienki i zaczęłam zakładać to, co dla mnie przygotowała. Sama byłam zdziwiona, że ma takie ubrania w swojej szafie. Przygotowała mi czarne, obcisłe rurki, luźną, białą bluzkę z nadrukowanym ogromnym, czarnym sercem, czarną ramoneskę i małą torebkę tego samego koloru, oraz czerwone conversy. Kiedy przejrzałam się w lustrze, stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle. Wróciłam do salonu, a po chwili dołączyła do mnie Gaba. Gdy ją zobaczyłam zaczęłam się niekontrolowanie śmiać, bo szła w moją stronę chybocząc się jak nie wiem co. Podeszłam do niej i pomogłam jej dojść do kanapy. W zamian za pomoc usłyszałam:
-N I E N A W I D Z Ę C I Ę. Zmień mi te buty, do cholery!
-Ale wtedy stracisz cały urok. Umowa to umowa, mamy jeszcze godzinę, nauczysz się w nich chodzisz. To jedne z moich najwygodniejszych butów!
-NAJWYGODNIEJSZYCH?! Boże, w czym ty musisz chodzić! Chociaż nie, sorry, w twojej szafie znajdują się raptem 2 pary conversów, 3 pary balerinek i 100 par szpilek. To wszystko wyjaśnia- nadal była wściekła.
-Przestań, jak chcesz, to możesz sobie wybrać inne buty, ale mają być na obcasie! –ostrzegłam ją, bo ta wzięła szpilki w rękę i ruszyła do mojej garderoby. Po chwili wróciła zadowolona z beżowymi butami, ale na znacznie grubszej szpilce.
-HA! Wiedziałam, że masz chociaż jedną taką parę! – wykrzyknęła zadowolona.
-Boże, wyglądasz jak swoja ciotka. Miałam wyrzucić te buty. Stój tu, a ja zaraz wracam. – Nie mogłam pozwolić na to, żeby wyglądała jak 40-letnia kobieta, więc poszłam na ugodę i wybrałam jej wysokie koturny, bo wiedziałam, że w takich butach czasami chodzi. Kiedy wróciłam, Gabi z niepokojem spojrzała na buty, ale zaraz uśmiechnęła się i założyła je. Zostały nam fryzury i makijaże. Zrobiłam jej mocniejszy makijaż niż zazwyczaj- oczy podkreśliłam eyelinerem i „przydymiłam”, a usta pomalowałam czerwoną szminką. Do tego standardowo puder, korektor i troszkę różu. Końcówki włosów podkręciłam jej na lokówce i zostawiłam rozpuszczone. Gabi z szatańską miną wzięła się za mój makijaż. Gdy po 10 minutach byłam skończona, poszłyśmy razem do wielkiego lustra w korytarzu, żeby ocenić końcowe efekty. Kiedy spojrzałam na siebie, stwierdziłam, że Gabi ma wyczucie stylu, w co często wątpiłam. Mój strój plus oczy podkreślone eyelinerem i błyszczyk na ustach, do tego odrobina pudru i włosy splecione w warkocz na boku, dawały zniewalający efekt. Widziałam, że dziewczyna ze swojego wyglądu też jest zadowolona. Dzięki temu, że ja byłam w trampkach, a ona wysokich koturnach to zrównała się ze mną wzrostem, co skomentowała:
- + 100 do fajności. Hahaha. I nie powiesz już na mnie Mała!
Zamówiłyśmy taksówkę, która zawiozła nas pod kino. Tam czekali już nasi mężczyźni. Gdy nas zobaczyli zrobili przeciągłe „wooooow”, podeszli do nas i pocałowali.
-Nie wiem co się z wami stało w ciągu tych kilku godzin, ale podoba mi się – skomentował Hazza.
-Bardzo podoba. Jesteście hm.. prześliczne! – dopowiedział Louis.
-Nie zabijesz nas? Hahaha- przypomniałam mu.
-Nie, wasz wygląd to rekompensuje haha- roześmiał się.
-Dobra, chodźcie bo film zacznie się bez nas! – pospieszył nas Harry.
Okazało się, że przyprowadzili nas na jakiś horror. Co było oczywiste, ja z Gabi, która siedziała obok mnie cały czas się darłyśmy i wtulałyśmy w chłopaków, którzy mieli z nas niezły ubaw. Po skończonym seansie, całą drogę do Milkshake City komentowali nasze zachowanie:
-Jak można się bać takiego filmu? Przecież on nawet nie był straszny! Raczej zabawny, nie Harry?
-No, ta scena jak on wyskakuje spod łóżka. To było takie śmieszne hahaha. Jedna z lepszych komedii ever.
-A te się boją. Bałaś się kochanie? – spytał mnie Louis.
-Nie wydurniaj się Tomlinson, więcej nie idę z tobą do kina – odpowiedziałam i wyrwałam dłoń z jego dłoni.
-No przestań, co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?- spojrzał na mnie wzrokiem a`la Kot z Shreka. Postanowiłam, że będę twarda i odpowiedziałam:
-Daruj sobie, idź na jeszcze jeden horror.
-Hahaha, Mila od kiedy ty jesteś taka odporna na niego? – spytał ze śmiechem Hazza, obejmujący ramieniem Gabi.
-Od tego jak ten potwór wyskakiwał spod łóżka. Dobra scena. Hej Gabi, wiesz co mi się przypomniało?
-Co? –spytała zdezorientowana, bo nie wiedziała do czego dążę.
-Channing Tatum w Step up`ie. O boziuuuu.
-Awwwwwwwwwwwwwww, ta klata, te mięśnie- najwidoczniej załapała, o co mi chodzi, bo szybko podchwyciła temat.
-Step up? To dopiero jest beznadziejne- skomentował Louis.
-Ale jakie seksowne, kotku, jakie seksowne…- rozmarzyłam się. Na moje nieszczęście przechodziliśmy koło fontanny i już po chwili byłam trzymana na rękach przez Louisa nad wodą.
-Seksowne mówisz? Nawet sobie nie wyobrażasz jaka ty jesteś teraz seksowna, kiedy nie wiesz czy cię wrzucę do tej wody, czy nie.
-Nie zrobisz tego, nie odważysz się!- wyjąkałam, chociaż dobrze wiedziałam, że jest do tego zdolny.
-Nie odważę? Oczywiście, że odważę. Hej, Hazza, naszym dziewczynom chyba przyda się prysznic na orzeźwienie nie?
-HARRY NAWET NIE PRÓBUJ! – wydarła się Gabi, która podobnie jak ja wisiała nad fontanną.
-Nie, wiesz co, darujemy im teraz, ale muszą nam się jakoś odwdzięczyć za łaskę- powiedział nadstawiając usta.
-Najpierw puść, potem podziękowanie- oznajmiła Gabi.
-Okej- roześmiał się Hazza i puścił ją… do fontanny.
-HAZZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!- jej krzyk słyszał chyba cały Londyn.
-Hahahahahahahahahahahahahahaahahhaahhaaha, brawo Harry, brawo- wykrztusiłam ze śmiechem, kiedy już dałam swoje „podziękowanie” i stałam bezpiecznie na nogach.
-STYLES ZABIJĘ CIĘ!- nadal darła się Gabi, a Harry płakał ze śmiechu.
-Mógłbyś mi przynajmniej pomóc wyjść! – krzyknęła, a Hazza nieświadomie podał jej rękę. Czułam czym to się skończy, bo ja również kiedyś zostałam tak nabrana przez Gabi. No i stało się, pociągnęła go za sobą do fontanny i wybuchła śmiechem.
-Witaj kochanie, ciepło prawda?
-T Y  M Ó J  M A Ł Y  W R E D N Y  K O C I A K U! –krzyknął i ją pocałował. Po chwili całkowicie mokrzy wyszli z fontanny i dopiero wtedy załapaliśmy, że przygląda nam się dosyć duża grupa osób i kilkanaście z nich ma wyjęte telefony. Spojrzeliśmy się na siebie i niemo porozumieliśmy się co do ucieczki. Ruszyliśmy biegiem do Milkshake City, którego właściciel był kolegą chłopaków. Szybko zaprowadził nas na zaplecze, gdzie mogliśmy chwile odetchnąć.
-Harry kurde, zobacz jak ja teraz wyglądam! –jęczała Gabi.
-Jak zawsze ślicznie-odpowiedział.
-Mało korzystnie Gaba, serio hahaha- roześmiałam się.
-No, przynajmniej jedna szczera. Chce do domuuuuu, zimno mi.
-Zaraz zamówię taksówkę, wy też wracacie?- zwrócił się do nas Harry.
-Chyba nie, przejdziemy się jeszcze na spacer, taka ładna pogoda wieczorem rzadko się zdarza w Londynie- odpowiedział Louie.
-No dobra, to lećcie, a my poczekamy na taksówkę. Przyjemnego wędrowania! –pożegnał się Harry i razem z Louisem wyszliśmy na dwór tylnym wyjściem. Spacerowaliśmy po ulicach Londynu jak zwykła, zakochana para, nikt nie zwracał na nas uwagi, być może dlatego, że Louis miał na głowie kaptur, ale nie wnikam w to. Kiedy szliśmy tak objęci, poczułam się naprawdę szczęśliwa. Potrzebowałam takiego wieczoru od bardzo dawna.


Tydytydy, nadszedł czas na info od zamulających foreveryoung:
MASSIVE THANK YOU za 10 komentarzy, 12 obserwatorów i 3695 wejść. 
Pod tym rozdziałem liczymy na więcej niż te 10 komentarzy, bo wiemy, że jest was baaaaaaaaaardzo dużo. Dla was napisanie komentarza to chwila, a dla nas ogromna radość, nawet kiedy są one złe.  Dlatego prosimy, komentujcie! ;)
Doszłyśmy do wniosku, że rozdziały będą pojawiać się dokładnie co półtora tygodnia-następny rozdział opublikujemy 18 marca. 
W piątek, 9 marca o 21 czasu polskiego, odbędzie się Twitcam z chłopcami, a my się niesamowicie jaramy! A wasze nastroje jak?;> 
Chcemy jeszcze poinformować was o akcji na Twitterze: http://www.facebook.com/events/242207049202824/ - świetna akcja, duże szanse na powodzenie. Bierzcie udział!